Polskie usta, rosyjskie słowa

Władimirowi Putinowi może nie wystarczać ustawianie kremlowskiej optyki nad Wisłą wobec Ukrainy poprzez eksponowanie wątków banderowskich. Niewykluczone zatem, że posługując się swoją agenturą, rozpocznie akcję podważania prawomocności Ukrainy jako państwa – pisze Jakub Pilarek, publicysta portalu Niezalezna.pl.

W Rosji dyskusja na temat bytu Ukrainy jako państwa toczy się już od dawna. Sam Władimir Putin stwierdził przecież, że „Ukraina jest sztucznym państwem powstałym z terytoriów Polski, Czechosłowacji, Rumunii i Rosji, a Krym został przekazany Ukrainie decyzją Biura Politycznego KPZR”. Logiczną konsekwencją tego zdania jest otwarcie stawiany przez Kreml podczas rozmów dyplomatycznych postulat rozbioru Ukrainy – bo przecież właśnie rozbiorem jest pomysł utworzenia z Ukrainy „federacji”.

Byt państwowy

Kluczowym argumentem za podważaniem ukraińskiej państwowości i jej prawa do bytu państwowego jest wskazanie przez Rosję, że historia naszego wschodniego sąsiada jest niezwykle krótka, datuje się dopiero od 1991 r. Ponadto jest to historia zaprojektowana przy biurkach politycznych decydentów, niemająca uzasadnienia w geograficznym istnieniu Ukrainy.

Jak to zwykle bywa w wypadku kremlowskiej propagandy, jest w tej argumentacji trochę prawdy, która wszakże nieuchronnie wiedzie do fałszywych wniosków. Rzeczywiście Ukraina jako niezależny organizm państwowy ma historię bardzo krótką, i faktycznie jej granice zostały wyznaczone przez traktaty, a nie w toku dziejów.

Czy jednak nie jest podobnie choćby w wypadku Estonii, Słowacji czy Finlandii albo Izraela? Jakie wnioski z tego wynikają? Czy takie, że narody zamieszkujące te kraje powinny, mówiąc o swojej historii, czyli korzeniach, brać pod uwagę wyłącznie czasy po pierwszej lub drugiej wojnie światowej? Taka sugestia to prawdziwy absurd, który można łatwo obnażyć, kiedy tylko weźmie się do ręki byle książkę historyczną opisującą dzieje tych krajów.

Istnienie narodu

Krystalizowanie się danej państwowości to proces, ciągnący się często setki lat. Także świadomość narodowa, a więc naród, kształtuje się na przestrzeni dziejów, czego najlepszym przykładem jest nasz, polski naród, którego świadomość wykuła się od epoki piastowskiej. W wypadku Ukrainy już kilkaset lat temu mieliśmy niepodważalne przykłady prób wybicia się na niepodległość, a najbardziej znaną jest powstanie Chmielnickiego. W XX w. najwybitniejszym ukraińskim politykiem, zwolennikiem suwerennego państwa Ukraina był Symon Petlura. Także działalność Stepana Bandery – choć zbrodnicza i godna potępienia na równi z czynami Adolfa Hitlera – była przejawem myślenia o Ukrainie jako o niepodległym państwie.

Można zatem powiedzieć, że idea niepodległej Ukrainy kiełkowała w głowach polityków zamieszkujących tamte tereny już od bardzo dawna. Ciągle się tliła, choć zapewne nie tak mocno, jak choćby idea niepodległej Polski. Miała wszakże przełożenie na kulturę, z najbardziej znanymi przykładami twórczości Tarasa Szewczenki czy Iwana Kotlarewskiego.

Przetrwanie protestu na majdanie w warunkach zimy i przeciwstawienie się przemocy ze strony reżimu Janukowycza to wydarzenia chyba bez precedensu w historii Europy.Warto jednak zapytać, czy miałyby one miejsce, gdybyśmy mieli do czynienia z przypadkową zbieraniną ludzi, czyli z niepowiązanymi więzami narodowymi potomkami Chazarów, Pieczyngów, Połowców, Węgrów, Mongołów, Polaków czy Tatarów, jak pewnie chcieliby to widzieć kremlowscy publicyści historyczni?

niezalezna.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply