W Bułgarii odbywają się w niedzielę siódme wybory parlamentatne w ciągu ostatnich 3,5 roku. Po raz pierwszy liczna w kraju mniejszość turecka nie ma zjednoczonej reprezentacji.
„Głosowałem za lepszą przyszłością Bułgarii, za bezpieczeństwem i większą wolnością obywateli” – powiedział w niedzielę dziennikarzom Ahmed Dogan nadal honorowy przewodniczący Ruchu na rzecz Praw i Wolności (MRF) a zarazem przewodniczący nowej partii Sojuszu na rzecz Praw i Wolności (ARF). Po raz pierwszy od upadku komunizmu mniejszość turecka, nie ma w wyborach jednolitej reprezentacji politycznej.
Osoby narodowości tureckiej stanowią około pół miliona mieszkańców Bułgarii, co daje 8,4 proc. całości ludności bałkańskiego kraju. Już w 1990 r. Dogan założył MRF jako partię, która miała reprezentować interesy tej społeczności, która nie jest oficjalnie uznawana w świetle bułgarskiego prawa, nie mającego definicji mniejszości narodowej.
MRF od 34 lat wprowadzał swoją reprezentację do bułgarskiego Zgromadzenia Narodowego, w znacznej większości przypadków osiągając wynik procentowo wyższy niż udział samookreślonych Turków w bułgarskim społeczeństwie. Często też był członkiem koalicji rządzących, lub wchodził w nieformalne układy wsparcia z kolejnymi rządami. Było tak mimo kotrowersji wokół Dogana, określonego jako tajny współpracownik komunistycznego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego w latach 1974-1988. Był on również oskarżany o skorumpowanie oraz brak praktycznej realizacji agendy obrony praw mniejszości.
Choć Dogan przestał być formalnym szefem partii w 2013 r., uzyskał w niej tytuł honorowego przewodniczącego i zachował wpływ na kierownictwo partii. Jednak w roku bieżącym sytuacja w stronnictwie eksplodowała. Dwóch współprzewodniczących partii Dżewdet Czakarow i Delian Peewski. Pierwszy, popierany przez Dogana, przeforsował 27 sierpnia decyzję o pozbawieniu Peewskiego stanowiska w partii. W efekcie zaczęły funkcjonować dwie organizacyjne frakcje określające się nazwiskami Dogana i Peewskiego.
Ten drugi zakwestionował decyzję przed sądem. Najwyższy Sąd Administracyjny rozstrzygnął we wrześniu, że to Peewski ma prawo do nazwy Ruchu na rzecz Prawi i Wolności, co zmusiło Dogana i jego współpracowników za zarejestrowania swojej listy kandydatów pod inną nazwą. W ten sposób powstał Sojusz na rzecz Praw Wolności.
Zgodnie z sondażami skonfliktowane partie zachowują porónywalne poparcie oscylujące wokół 7-8 proc.
Dogan indagowany przez dziennikarzy w dniu wyborów o kwestię rozłamu stwierdził – „Wolałbym dzisiaj nie omawiać problemów MRF. Tu chodzi o Bułgarię. Jeśli mówimy o lepszej przyszłości dla Bułgarii, to sprawa jest bardzo poważna. Istnieje stara zasada: głos ludu jest głosem Boże. To jest kwestia, którą należy rozwiązać dzisiaj. Jeśli nie, wszyscy jesteśmy winni” – jak zacytowała agencja BTA.
Niedzielne wybory są siódmy z kolei od kwietnia 2021 r. Po poprzednich sześciu parlamentarzyści nie byli w stanie wyłonić stabilnej większości. Ostatnie odbyły się w czerwcu.
bta.bg/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!