Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że może spotkać się z przywódcami Polski i krajów bałtycki, by omówić kwestię poparcia dla planu NATO ws. obrony tych państw. Zagroził jednak, że „jeśli nasi przyjaciele z NATO” nie uznają kurdyjskich oddziałów w Syrii za za organizację terrorystyczną to Turcja sprzeciwi się wszelkim krokom, które mają zostać podjęte na szczycie NATO.

Jak informowaliśmy, tydzień temu agencja Reuters powołując się na ważne źródła w NATO podała, że Turcja odmawia poparcia planu pomocy NATO dla Polski i krajów bałtyckich do czasu, aż Sojusz zaoferuje Ankarze więcej wsparcia politycznego w walce Turków z kurdyjskimi bojownikami z YPG w północnej Syrii.

We wtorek podano, że prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przed wylotem na szczyt NATO powiedział podczas konferencji prasowej w Ankarze, że Turcja sprzeciwi się planowi obrony dla państw bałtyckich, jeśli sojusznicy z NATO nie uznają ugrupowań, z którymi walczą Turcy, za terrorystów. Poinformował zarazem, że w poniedziałek rozmawiał telefonicznie z polskim prezydentem Andrzejem Dudą. Zgodził się spotkać z nim, a także przywódcami państw bałtyckich w Londynie, żeby omówić kwestię tureckiego poparcia dla planów NATO.

– Z przyjemnością możemy się tam spotkać i omówić również te kwestie – powiedział Erdogan. Zastrzegł jednak w tym kontekście: – Ale jeśli nasi przyjaciele z NATO nie uznają za organizacje terrorystyczne tych, które my uważamy za organizacje terrorystyczne (…), sprzeciwiamy się wszelkim krokom, które mają zostać tam [na szczycie NATO – red.] podjęte.

Ponadto, turecki prezydent bronił dobrych relacji swojego kraju z Rosją. Powiedział, że nie kłóci się to z byciem członkiem NATO.

Dzień wcześniej tureckie media powołując się na źródło w rządzie podały, że Turcja nie szantażuje NATO swoja odmową poparcia dla planu obrony krajów bałtyckich i NATO, gdyż ma w Sojuszu pełne prawo weta.

„NATO jest instytucją, w której Turcja ma pełne prawo weta, polityczne i militarne, tu są określone procedury” – cytuje swoje źródła „Daily Sabah”, powiązany z rządem w Ankarze. „Nie ma czegoś takiego, że Turcja szantażuje, takie twierdzenia są nie do przyjęcia”.

Z kolei wcześniej w poniedziałek turecki resort obrony oświadczył oficjalnie, że NATO jest ważną organizacją polityczno-wojskową, w której Turcja ma „pełną polityczną zdolność do szachowania”.

Sekretarz obrony USA Marc Esper ocenił w poniedziałek, że próba uzależnienia poparcia dla planów wzmocnienia obrony krajów bałtyckich i Polski od uznania kurdyjskich Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) w Syrii za organizację terrorystyczną ma charakter czysto partykularny. Podkreślił, że należy koncentrować się na „sprawach ogólniejszych” i przyjmować szerszą perspektywę, gdyż wymaga tego jedność i gotowość bojowa Sojuszu. Wątpi też, by postulaty Turków ws. YPG znalazły odpowiednie zrozumienie i poparcie na forum NATO, zaś Waszyngton na pewno sprzeciwi się temu, by uznać te kurdyjskie oddziały za organizację terrorystyczną.

– Nasze przesłanie dla Turcji brzmi następująco: musimy ruszyć do przodu z planami obrony NATO. Specyficzne zmartwienia i obawy Turcji nie powinny ich blokować – powiedział szef Pentagonu.

Zgodnie z oczekiwaniami, w kuluarach szczytu NATO Turcja, Francja, Niemcy i Wielka Brytania mają zorganizować osobne spotkanie. Według Erdogana, przedstawiciele tych państw będą rozmawiać głównie o tureckich planach ustanowienia strefy bezpieczeństwa w północno-wschodniej Syrii. Do tej pory było to krytykowane szczególnie przez Francję, również władze w Berlinie krytykowały poczynania Ankary w tej sprawie.

Prezydent Turcji ma również spotkać się w Londynie z premierem Grecji Kyriakosem Micotakisem. Spotkanie ma dotyczyć kwestii spornych między obu krajami odnośnie własności morskich zasobów naturalnych we wschodniej części Morza Śródziemnego.

Tydzień temu pisaliśmy, że Reuters podał, powołując się na cztery wysokie rangą, anonimowe źródła w strukturach NATO, że władze tureckie poleciły swojemu wysłannikowi do Sojuszu, żeby nie podpisywał się pod planem dotyczącym wspierania Polski i krajów bałtyckich. Ponadto, turecki ambasador przy NATO zarówno na oficjalnych spotkaniach, jak i w prywatnych rozmowach, przyjmuje „twardą postawę”, domagając się, żeby Sojusz formalnie uznał kurdyjskie Ludowe Siły Obronne/Powszechne Jednostki Obrony (YPG) za organizację terrorystyczną. Jedno ze źródeł Reutersa twierdziło, że Turcy „biorą mieszkańców Europy Wschodniej jako zakładników, blokując przyjęcie tego planu militarnego, dopóki nie uzyskają koncesji [ustępstw – red.]”. Agencja Reuters zauważa, że taka różnica zdań w przededniu szczytu NATO w Londynie to oznaka podziałów między Turcją a USA, w związku z turecką ofensywą przeciwko siłom kurdyjskim w północnej Syrii.

Przedstawiciele dyplomatyczni przy NATO dążą do formalnego zatwierdzenia przez wszystkie 29 krajów członkowskich planu militarnego dotyczącego obrony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w razie ewentualnego ataku ze strony Rosji. Bez zgody Turcji NATO będzie znacznie trudniej dalej wzmacniać obronność na tzw. wschodniej flance Sojuszu.

Jak informowaliśmy, wicepremier i szef MSW Estonii Mart Helme powiedział ostatnio, że estoński rząd przygotowuje wraz z innymi krajami bałtyckimi plan B, gdyż nie może w pełni ufać gwarancjom NATO ws. bezpieczeństwa. Wicepremier Estonii zdradził, że estoński plan B dotyczy zacieśnienia stosunków dyplomatycznych z ONZ, USA, Niemcami, jak również z Rosją. Przyznał, że nie liczy na gwarancje Unii Europejskiej ws. polityki bezpieczeństwa.

rmf24.pl / dailysabah.com / interia.pl / rt.com / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply