Zaproponowane już po etapie konsultacji publicznych przepisy umożliwiające blokowanie treści grożą ograniczeniem wolności słowa. Zwłaszcza że ma się to odbywać bez udziału sądu i samych zainteresowanych – informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Dziennik Gazeta Prawna podaje w poniedziałek, że w rządowym projekcie ustawy wdrażającej unijne rozporządzenie DSA dodano przepis, na podstawie którego prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej może nakazać natychmiastową blokadę wskazanych treści w internecie.
Blokada dotyczyłaby treści, które UKE uznałby za naruszające dobra osobiste lub prawa własności intelektualnej, wyczerpujące znamiona czynu zabronionego albo pochwalające lub nawołujące do popełnienia takiego czynu.
Prezes UKE ma rozpatrywać każdą sprawę w ramach postępowania trwającego od 2 do 21 dni, a w postępowaniu nie będzie uczestniczyć autor analizowanych treści. Jego decyzje podlegałyby natychmiastowej wykonalności, bez zgody sądu.
DGP zwraca uwagę, że przepisy pojawiły się po przeprowadzeniu konsultacji publicznych. Autorem projektu jest Ministerstwo Cyfryzacji.
Jak podkreśla medium, na ryzyko związane z planowanymi przepisami zwracają uwagę eksperci.
“Tak daleko idące środki są jednak dopuszczalne tylko w wyjątkowych oko-licznościach i zawsze muszą być obudowane odpowiednio silnymi gwarancjami proceduralnymi, mającymi na celu ograniczenie ryzyka arbitralnego i nadmiernie szerokiego stosowania takich kompetencji” – podkreśla Konrad Siemaszko, prawnik i koordynator programu Wolność Słowa w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Przypomnijmy, że we wrześniu Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy umożliwiający szefowi Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu decydowanie o tym, które treści w internecie mają charakter terrorystyczny i można je usunąć. Projekt stanowił dostosowanie się do unijnych przepisów.
Czytaj także: Konfederacja przeciwko rządowym planom cenzury w Internecie
gazetaprawna.pl / Kresy.pl
Trzeba jak najszybciej pogonic ten lewacki nierzad bo inaczej będziemy zyli jak w u Orewla