Demograf, prof. Romuald Jończy uważa, że bez klarownej wizji rozwoju Polski, będą narastały napięcia społeczne pomiędzy dużymi miastami a resztą kraju. Jego zdaniem, główną przyczyną depopulacji oraz ograniczenia dzietności są decyzje o migracjach do dużych miast.

W rozmowie z PAP prof. Romuald Jończy, badacz migracji i wyludnienia z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu powiedział, że jego zdaniem w Polsce dyskusje o demografii spłyca się niepotrzebnie tylko do decyzji o posiadaniu dzieci. Zwrócił uwagę, że bardzo istotny jest aspekt migracji z mniejszych ośrodków do wielkich miast.

Prof. Jończy zaznaczył, że wyjazd młodych ludzi na studia do dużych miast to wyjazd „w gruncie rzeczy na zawsze”. W ten sposób, tracą oni zaplecze rodzinne, zbudowane w rodzinnych miejscowościach.

 

„W metropoliach zarabiają więcej, ale ta nadwyżka często nie pokrywa kosztów kredytów mieszkaniowych, utrzymania, także opieki nad dziećmi – w czym mogliby pomóc starzejący się, samotni rodzice. W rodzinnych miejscowościach są często mieszkania i domy, wybudowane przez rodziców, ale stoją puste” – zauważa Jończy.

Jego zdaniem, obecnie migracje wewnętrzne w Polsce są tak intensywnie, że za 20-30 lat peryferiom grozi dramatyczny regres ludnościowy, oraz gospodarczo-infrastrukturalny. Prognozuje, że na wsiach oraz w małych i średnich miastach pozostaną głównie starsi ludzie z dwóch wyżów demograficznych lat 50. i 80. XX wieku, z niskimi emeryturami. Gminom będzie brakować będzie pieniędzy na zapewnienie im opieki. Z kolei ich dzieci, wówczas w wieku 40-50 lat, które wyjechały do Warszawy, Gdańska, Poznania, Krakowa i Wrocławia lub wyemigrowały za granicę nie będą w stanie im pomóc. Powodem będą koszty życia, pochłonięcie własnymi dziećmi i sprawami oraz odległość.

Prof. Jończy wyjaśnia, że proces migracyjny skumulował się w krótkim czasie, obejmując najmniej liczne roczniki z przełomu wieków.

„Powoduje on napięcia społeczne i ekonomiczne, a wysysane peryferia wpędzi w biedę. Podział na ‘lepszą’ i ‘gorszą’ Polskę o innych dochodach, wartościach i problemach, z którym już teraz sobie nie radzimy, znacznie się pogłębi i podzieli kraj społecznie i kulturowo” – powiedział prof. Jończy, cytowany przez PAP.

Przeczytaj: Premier zaprezentował nowy rządowy projekt – Strategia Demograficzna 2040

W opinii eksperta, politycy w Polsce stoją w obliczu ważnej i nieuniknionej decyzji, jaki wybrać model rozwoju dużych miast i peryferii. Pierwszy model, do którego zdaniem profesora obecnie „mimowolnie dążymy”, opiera się na na kilku dużych aglomeracjach i „przeistoczeniu peryferii w obszar przyrodniczo – rolniczy, miejscami turystyczny, z oazami infrastruktury”. Ostrzega, że będzie to wiązało się z dużymi kosztami, w tym „racjonalizacją infrastruktury”. Jego zdaniem, szczególnie bolesny i kosztowny będzie okres wymierania dwóch wyżowych pokoleń, ponieważ będzie to wymagało silnego wsparcia peryferii w zakresie opieki społecznej. Problemem będzie też obsługa starszych osób na peryferiach, m.in. z powodu rozproszenia zabudowy. Dodał, że zarazem procesowi „rozlewania się” dużych miast nie towarzyszy odpowiednio szybka rozbudowa infrastruktury komunikacyjnej i zaplecza opiekuńczego, w postaci żłobków, przedszkoli czy przychodni.

Prof. Jończy uważa też, że konieczna jest rewizja modelu kształcenia w Polsce, bo studia powinny przestać pełnić rolę „przechowalni” dla młodych ludzi.

„Pozwoliliśmy, żeby na studia mogli iść masowo, bez selekcji, ludzie niekoniecznie mający do tego predyspozycje. A uczelniom płaci się ‘od głowy’ a nie za to, czego nauczą i jak dopasują absolwentów do rynku pracy. W efekcie jakość kształcenia spada i opóźniamy wejście młodych ludzi na rynek pracy, na którym mamy potężne braki w zakresie pracowników o niższych kwalifikacjach” – zauważa ekspert.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zdaniem demografa, rozwiązaniem dla rozwoju małych i średnich miast mogłyby być zachęty dla biznesu, a także decentralizacja administracji państwowej poprzez lokalizowanie swoich instytucji i ich filii w mniejszych miastach.

Czytaj także: Papież: bez poprawy wskaźnika urodzeń nie będzie przyszłości

Profesor zwrócił uwagę, że brak wysoko wykwalifikowanych miejsc pracy będący główną przyczyną wyjazdów i braku powrotów, szczególnie uderza w młode kobiety.

„Podstawowym problemem są miejsca pracy dla osób wyżej wykwalifikowanych i dla kobiet. Prowincja tych miejsc pracy nie zapewnia – dominują na niej proste zawody, głównie męskie” – tłumaczy rozmówca PAP. Dodaje, że chęć opuszczania rodzinnych miejscowości deklarują głównie kobiety. „(…) jak same mówią – jako wykształcone ‘nie mają do czego wracać’” – powiedział prof. Jończy. Dodał, że stąd widać już przewagę mężczyzn na peryferiach, a kobiet w dużych miastach. To z kolei przekłada się na coraz większe trudności związane z zakładaniem rodziny.

Ekspert zwraca też w tym kontekście uwagę na wątek kulturowy. Jak twierdzi, kobieta z peryferii, również dobrze wykształcona, która trafia do dużego miasta, często „szuka partnera, który nie tylko jest nowoczesny, ale ma dojrzałość i odpowiedzialność własnego ojca i dziadka”. Zaznacza, że „takich mężczyzn”, szczególnie młodych, „w dużym mieście trudno spotkać”, bo często są relatywnie niedojrzali.

Przeczytaj: GUS: w Polsce spada liczba urodzeń, rośnie umieralność. 500+ niewiele pomogło

Czytaj również: „To nie zadziałało” – Kaczyński o 500 plus

PAP podaje, że według badań przeprowadzonych wśród maturzystów w kilkudziesięciu polskich miastach, większość z nich zamierza definitywnie opuścić miejsce pochodzenia. Dotyczy to szczególnie dziewcząt. Młodzi ludzie wyjeżdżają na ogół do pięciu największych polskich miast, czasem za granicę. W przypadku niektórych ośrodków zamierza w nich pozostać ledwie co dziesiąty maturzysta. Jako przykład podano Przemyśl i Wałbrzych, skąd zamierza wyjechać aż 90 proc. maturzystów.

Przeczytaj: Demograf: do Polski przyjechały ok. 2 mln imigrantów, podobna liczba Polaków wyjechała z Polski

PAP / bankier.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply