Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, nie wykluczył, że na Krymie może znaleźć się broń jądrowa. Wg Ławrowa półwysep w myśl międzynarodowego prawa nigdy nie był strefą bezatomową, zaś obecnie jest częścią państwa, które ma prawo posiadać broń tego typu.
“Obecnie Krym stał się częścią państwa, które zgodnie z Układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej posiada taką broń” – zaznaczył Ławrow w wywiadzie dla agencji Interfax. “I państwo to ma, zgodnie z prawem międzynarodowym, możliwość rozporządzania swoim legalnym arsenałem jądrowym zgodnie ze swoimi interesami i zgodnie ze swoimi prawno-międzynarodowymi obowiązkami” – podkreślił szef MSZ Rosji.
vz.ru / Kresy.pl
Hehe, ale ruskie są głupie. Jak Ukraińcy odbiją Krym to będą mieć wreszcie upragnioną bombę atomową…
Nic z tego.Ukraińcy nim odbiją Krym to wcześniej między sobą się powybijają-taka ich natura i takie przeznaczenie.
Możliwość odbicia Krymu przez Ukrainę jest bliska zeru. Rosja będzie wzmacniać swoje możlwości obronne w rejonie Morza Czarnego. Dotczy to przede wszystkim samolotów Tu-22M3 z pociskami przeciwokrętowymi z głowicami jądrowymi oraz baterii rakiet obrony wybrzeża. W czasie niedawnej akcji wyprzedzającej wejście elementów VI Floty USA do jednego z portów Krymu (po przewrocie w Kijowie i osadzeniem amerykańskiego agenta na fotelu prezydenckim) Rosja przerzucała nocami kolumny w skład których wchodziły samobieżne wyrzutnie rakiet typu Jachont, co świadczy, że brano pod uwagę możliwość konfrontacji militarnej z Amerykanami.