Ukraina wzywa, by siły pokojowe ONZ włączyły się w operację antyterrorystyczną przeciwko prorosyjskim separatystom

Prorosyjscy separatyści we wschodnich obwodach Ukrainy odrzucili postawione przez władze ultimatum w sprawie złożenia broni i opuszczenia okupowanych budynków państwowych. Termin ultimatum upłynął wczoraj o godzinie 9.00 czasu miejscowego (8.00 w Warszawie). Wtedy właśnie miała się rozpocząć szeroko zakrojona operacja antyterrorystyczna z użyciem wojska. W obwodzie donieckim w dziewięciu miastach inspirowani przez Rosję bojownicy nadal okupują siedziby administracji, milicji lub Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Około stuosobowa grupa aktywistów próbuje przejąć komendę milicji w mieście Gorłówka.

Sami separatyści w obwodach donieckim i ługańskim odrzucili wezwanie do opuszczenia państwowych budynków i wydania broni. Proponowano im, że w zamian za poddanie się do wyznaczonej godziny nie będą ukarani. Jeśli jednak podczas operacji przeciwko terrorystom użyją siły wobec przedstawicieli służb, „zostaną zlikwidowani” – groził szef SBU Wałentyn Naływajczenko. Według niego, wszelkie działania będą prowadzone w miejscach, gdzie ukraińskie społeczeństwo jest terroryzowane przez grupy specjalne „sąsiedniego państwa”.

– Jesteśmy w patriotycznym nastroju. Pozostajemy na swoich stanowiskach. Ludzie nie tylko nie odchodzą, ale przychodzi ich coraz więcej. Nikt nie ma zamiaru się poddawać. Wyspowiadaliśmy się. Nie ma dla nas odwrotu – odpowiada ukraińskim władzom jeden z koordynatorów prorosyjskiego ruchu w Ługańsku Aleksiej Czmułenko. Twierdzi, że jego grupa dysponuje wystarczającymi siłami, by odeprzeć ewentualny atak sił lojalnych wobec rządu w Kijowie. Liczy na pomoc miejscowej milicji, szczególnie zastępców komendantów i niższych oficerów, którzy w przeciwieństwie do dowódców „nie zostali przysłani ze stolicy”. W Ługańsku separatyści kontrolują siedzibę SBU i kilka innych budynków państwowych.

O słabości sił rządowych świadczy niepowodzenie, jakim zakończyła się próba odbicia siedzib milicji i SBU w Słowiańsku (obwód doniecki); zginęły cztery osoby, w tym dwóch oficerów SBU. Antyterroryści wycofali się z powodu – jak poinformowano – braku odpowiedniego sprzętu. Na ulicach miast wschodniej Ukrainy nie widać śladów zapowiadanej przez władze akcji antyterrorystycznej, wczoraj do południa nie podjęto nawet próby odbicia jakiegoś zajętego przez separatystów obiektu.

Według rosyjskiej telewizji NTV, na stronę prorosyjskich aktywistów przeszli żołnierze 25. brygady wojsk powietrznodesantowych, stacjonującej niedaleko Słowiańska, w którym władzę de facto sprawują liderzy samozwańczych struktur antypaństwowych. Wczoraj przejęli oni kilka innych obiektów administracji oraz organów bezpieczeństwa. Jedynie w Zaporożu separatyści okazali się mniejszością i gdyby nie kordon milicji, zostaliby zlinczowani przez tłum mieszkańców rzucających w nich jajkami oraz torebkami z mąką i mlekiem. Byli przez siedem godzin blokowani, zanim milicjantom udało się ich uwolnić.

W niedzielę pełniący obowiązki prezydent Ołeksandr Turczynow wydał dekret o rozpoczęciu zakrojonej na szeroką skalę operacji antyterrorystycznej, zgodnie z którym do rozwiązania problemu separatystów może zostać zaangażowane wojsko. Według władz Ukrainy, za wszystkimi tymi wydarzeniami stoją służby specjalne Rosji. Turczynow mówi o „wojnie, którą prowadzi przeciwko Ukrainie Federacja Rosyjska”, i zapowiada, że Kijów „nie pozwoli Rosji na powtórzenie krymskiego scenariusza we wschodniej Ukrainie”. Dekret mówi o użyciu armii w celu zaprowadzenia porządku we wschodnich i południowych obwodach. Obiecuje amnestię dla dobrowolnie poddających się sympatyków separatystów, nie dotyczyłaby jednak tych, którzy podczas swoich akcji ranili bądź zabili obywateli Ukrainy. Turczynow zapewnił, że nikt nie będzie strzelał do nieuzbrojonych cywili, nawet jeśli zachowują się agresywnie i łamią prawo. Zaproponował też włączenie w operację antyterrorystyczną sił pokojowych ONZ.

Dokument zawiera także polecenie, by rząd przygotował w ciągu trzech miesięcy reformę samorządową zmierzającą do decentralizacji władzy i istotnego rozszerzenia pełnomocnictw wybieranych przez mieszkańców władz lokalnych, co jest wyraźnym wyjściem naprzeciw oczekiwaniom polityków na wschodzie kraju. Nie ma jednak mowy o ustroju federacyjnym, czego domaga się Rosja.

Poza Rosjanami na wschodzie Ukrainy aktywni są stronnicy odsuniętego od władzy Wiktora Janukowycza. Zdaniem Jurija Łucenki, byłego ministra spraw wewnętrznych, część bojowników finansowana jest z majątku byłego prezydenta, który ukrywa się w Rosji. Ma on spore wpływy w administracji i kołach biznesowo-przemysłowych wschodniej części kraju, szczególnie rodzinnego Donbasu. Sam Janukowycz podczas konferencji w rosyjskim Rostowie nad Donem oświadczył, że rozkaz wykorzystania regularnej armii przeciwko ludności południowo-wschodniej Ukrainy wydany przez „klikę w Kijowie” jest „przestępczy”. Oskarżył USA i CIA o pogarszanie sytuacji. Zapewnił, że gdy był u władzy, takich metod „nie stosowano wobec radykałów i ekstremistów”. Przypomnijmy jednak, że za jego prezydentury na Majdanie zginęło ok. 100 osób. Wezwał żołnierzy ukraińskich, by nie wykonywali „przestępczych rozkazów i nie strzelali do narodu ukraińskiego”. Za katastrofalną sytuację kraju Janukowycz obwinił „nacjonalistów dyktujących swoją wolę większości społeczeństwa”. Opowiedział się za przyznaniem jak najszerszych uprawnień regionom Ukrainy, co jest zgodne z rosyjskim postulatem jej federalizacji.

Antypaństwowy werbunek

Naływajczenko ujawnił, że Ukraina każdego dnia przesyła Radzie Bezpieczeństwa ONZ dowody agresji Federacji Rosyjskiej na jej terytorium. – Mamy aresztowanych funkcjonariuszy służb specjalnych Rosji, agentów z instrukcjami, bronią i materiałami wybuchowymi – zaznaczył. Dodał, że Rosjanie werbują do antypaństwowych akcji miejscowych przedstawicieli świata przestępczego, działaczy struktur rządzącej do niedawna Partii Regionów i Komunistycznej Partii Ukrainy, w tym deputowanych. Mają oni zostać pociągnięci do odpowiedzialności, ale dopiero po wygaśnięciu immunitetów.

MSW Ukrainy zamierza utworzyć lokalne oddziały specjalne złożone z cywilów, którzy gotowi są bronić kraju przed zagrożeniami. O inicjatywie poinformował szef resortu Arsen Awakow. Formacja taka powstała już w obwodzie ługańskim. To kolejna próba mobilizacji Ukrainy wobec zagrożenia ze strony „dywersantów, zielonych ludzików [czyli rosyjskich żołnierzy w mundurach bez oznakowań – przyp. red.] i innych formacji bandyckich”. Minister wyjaśnił, że oddziały powstaną w każdym większym mieście kraju. W nowej formacji będzie służyło łącznie 12 tysięcy osób. Zostaną wyposażone i przeszkolone przez zawodowych oficerów, którzy też będą nimi dowodzić. W marcu przyjęto ustawę o powołaniu Gwardii Narodowej związanej z kolei z resortem obrony, ale jest ona w stadium organizacji.

Pełniący obowiązki prezydent Ołeksandr Turczynow nie wykluczył, że 25 maja wraz z wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi odbędzie się referendum w sprawie jedności państwa i jego ustroju. – Jestem przekonany, że większość Ukraińców wypowie się w nim za jednym, niepodzielnym i demokratycznym państwem ukraińskim – oświadczył na spotkaniu z liderami frakcji parlamentarnych. Wcześniej premier Arsenij Jaceniuk opowiedział się za przygotowaniem projektu nowej konstytucji jeszcze przed wyborami, tak aby były one jednocześnie formą akceptacji jej przez naród.

Tymczasem prezydent Mołdawii Nicolae Timofti podziękował wczoraj w Warszawie Narodowi Polskiemu za „cenne poparcie”, które Polska okazuje konsekwentnie Mołdawii na jej europejskiej drodze. Mołdawia, która w czerwcu zamierza podpisać umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską, obawia się, że Kreml po aneksji Krymu może zechcieć przyłączyć Republikę Naddniestrzańską do Federacji Rosyjskiej. Timofti podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu w Pałacu Prezydenckim z Bronisławem Komorowskim, że Mołdawia jest obecnie na etapie „bardzo ważnym dla jej zmierzania ku Europie”. – Z pewnością państwo wiedzą, że warunki regionalne, w których obecnie znajduje się mój kraj, są trudne, ale my patrzymy z wiarą w przyszłość i nadal żywimy obiecujące oczekiwania w sprawach europejskich, jak również jeśli chodzi o pogłębienie naszej współpracy dwustronnej – powiedział.

Piotr Falkowski

“Nasz Dziennik”

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply