Rosjanie szkolą około 200 tys. nowych żołnierzy. Nie mam wątpliwości, że znów ruszą na Kijów – uważa gen. Wałerij Załużny, głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy

W opublikowanym w tym tygodniu wywiadzie dla „The Economist”, Głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy, gen. Wałerij Załużny powiedział, że wbrew powszechnym opiniom, prowadzona przez Rosję mobilizacja przynosi pewne efekty.

„Rosyjska mobilizacja zadziałała. To nie prawda, że ich problemy są tak okropne, że ci ludzie nie będą walczyć. Będą. Car każe im walczyć i walczą. Studiowałem historię dwóch wojen czeczeńskich, wszystko było tak samo. Może nie są aż tak dobrze wyposażeni, ale wciąż stanowią dla nas problem.

„Szacujemy, że mają w rezerwie 1,2-1,5 mln ludzi…” – powiedział Załużny. „Rosjanie szkolą około 200 tys. nowych żołnierzy. Nie mam wątpliwości, że znów ruszą na Kijów” – dodał.

Głównodowodzący sił ukraińskich nie ma też wątpliwości, że obecnie, zapewne gdzieś za Uralem, podobnie jak podczas II wojny światowej, Rosjanie przygotowują zasoby do dalszej wojny.

„Są przygotowywane na 100 proc. Amunicja jest przygotowywana, niezbyt dobra, ale jednak” – powiedział. Jego zdaniem, potencjał bojowy tych rosyjskich wojsk będzie bardzo niski i nawet zmobilizowanie miliona żołnierzy nie przyniesie Kremlowi oczekiwanego rezultatu.

„The Economist” zwraca uwagę, że Rosja gromadzi broń i ludzi na nową ofensywę. W ocenie gazety, może ona ruszyć „już w styczniu, ale najprawdopodobniej wiosną”.

„[Rosja – red.] może przypuścić główny atak z Donbasu na wschodzie, z południa lub nawet z Białorusi. Rosyjskie wojska będą dążyć do wypchnięcia sił ukraińskich i mogą nawet podjąć drugą próbę zajęcia Kijowa” – pisze „The Economist”, odnosząc się do słów gen. Załużnego.

Generał zaznaczył też, że siły rosyjskie już przystosowały się do obecności systemów HIMARS na Ukrainie, wycofując swoje zaplecze logistyczne poza ich zasięg. Przyznał, że Ukraińcy nie mają żadnej broni dalekiego zasięgu, która pozwalałaby na rażenie takich celów. Powiedział, że wie, jak pokonać wroga. „Ale potrzebuję zasobów. Potrzebuję 300 czołgów, 600-700 bojowych wozów piechoty i 500 haubic. Myślę, że wtedy byłoby całkiem realistyczne, żeby osiągnąć granice [z] 23 lutego. Ale nie zrobię tego dwoma brygadami. Dostaję, co dostaję, ale mniej, niż potrzebuję”.

Jak pisaliśmy, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ostrzegł, że nic nie wskazuje na to, by rosyjski prezydent Władimir Putin „zrezygnował ze swojego ogólnego celu, jakim jest kontrolowanie Ukrainy”.

„Nie powinniśmy lekceważyć Rosji. Rosja planuje długą wojnę” – oświadczył Stoltenberg. Jego zdaniem „Putin jest gotowy do prowadzenia tej wojny przez długi czas i do rozpoczęcia nowych ofensyw”.

Zobacz także: Daniłow pisze o „wielkiej wojnie”. „Nie chodzi tylko o Ukrainę”

economist.com / armyinform.com.ua / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. r2d2
    r2d2 :

    Ciekawe co realnie musiały by dostarczyć państwa wspierające Ukrainę aby Ukraina poradziła sobie z “masą” którą może “wytoczyć” Rosja.
    Czy na Ukrainę pojadą żołnierze prywatnych firm takich jak “black water” którzy potrafią obsługiwać zaawansowane zachodnie uzbrojenie? samoloty, czołgi, systemy rakietowe dalekiego zasięgu, itd.
    Ciekawe jak zareaguje tzw. zachód w przypadku postępów Rosji w napaści na Ukrainę.

      • r2d2
        r2d2 :

        a więc pytanie odnosiło się do państw wpierających Ukrainę oraz ewentualnych prywatnych firm, odpowiedników najemników “Wagnera”.
        W personelu takich firm mogą znajdować się piloci czy operatorzy specjalistycznego sprzętu państw NATO.