Gen. Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny Sił Zbrojnych zaapelował „o rozsądek” i byśmy „w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje” i „abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki”.

W piątek w mediach Dowództwa Operacyjnego zamieszczono apel Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych RP, gen. Tomasza Piotrowskiego. Odniósł się w nim do „burzy medialnej”, dotyczącej sprawy incydentu koło Bydgoszczy, związanego z upadkiem rakiety, najpewniej rosyjskiej, a także stanowiska szefa MON.

– Mówię do państwa w istotnym dla Polski i Sił Zbrojnych momencie określonej sytuacji bezpieczeństwa – oświadczył gen. Piotrowski. Podkreślił, że mamy za wschodnią granicą wojnę, „która nie wiadomo, ile czasu jeszcze będzie trwała i w jaki sposób będzie się toczyć” i że „mamy cały czas zdeterminowanego przeciwnika, który podsyła nam migrantów”. Powiedział, że jednocześnie Siły Zbrojne robią wiele dla poprawy bezpieczeństwa Polski.

Generał oświadczył, że zwraca się do Polaków „z apelem o rozsądek” i „abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy”. Przestrzegł, że „ten przeciwnik już tylko na to czeka”.

– Apeluję do państwa, abyśmy byli silni i skonsolidowani. Abyśmy się nawzajem wspierali, aby nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które pomagają przeciwnikowi, a szkodzą nam – zaznaczył gen. Piotrowski.

Dowódca operacyjnych sił zbrojnych zaznaczył, że jest świadom zagrożeń i niebezpieczeństw, od września 2018 roku, kiedy to przyjął swoje obowiązki. Zapewnił, że nigdy nie przestanie dbać o bezpieczeństwo „naszego narodu, naszego kraju, naszych obywateli”. Ponadto, zapewnił też, że „w Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy każdego dnia robią dokładnie to samo”.

– Wstając rano, patrząc w lustro, pytają się, czy zrobili wystarczająco dużo i czy zrobili wszystko dla bezpieczeństwa państwa i którzy każdego dnia starają się być coraz doskonalsi, coraz lepsi, żeby zadbać o nasze wspólne bezpieczeństwo – by Polska byłą bezpieczniejsza i stabilniejsza – podkreślił gen. Piotrowski.

Wierzę głęboko, że żyjemy w państwie, które jest silne i sprawiedliwe – oświadczył generał. Wyraził też głęboką wiarę we wszystkich Polaków, „że jesteśmy w tej chwili w stanie pokazać przy nadchodzącym zagrożeniu ze wschodu, że jesteśmy świadomi, że żyjemy w kraju demokratycznym, że wiemy, co to jest wymiar sprawiedliwości i że nie ulegniemy złym emocjom”.

Na koniec Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych RP podziękował wszystkim zaangażowanym w trwające obecnie ćwiczenia wojskowe Anakonda-23. Podziękował też wszystkim, którzy okazali mu wyrazu wsparcia i solidarności z wojskiem.

Przeczytaj: Prezydent o obiekcie spod Bydgoszczy: wiele wskazuje na to, że mogła to być rakieta

Czytaj również: Szef gabinetu prezydenta unika odpowiedzi, kiedy Duda dowiedział się o sprawie rakiety pod Bydgoszczą

Jak pisaliśmy, wicepremier i szef MON Mariusz Błaszczak powiedział, że z przeprowadzonej kontroli wynika, że Wojsko Polskie wiedziało o obiekcie, który w grudniu ub. roku wleciał w polską przestrzeń powietrzną i o tym, że może być rakietą. Jego zdaniem, dowódca operacyjny, gen. Tomasz Piotrowski, zaniechał swoich obowiązków i nie poinformował go o sprawie. Skrytykował też działania podjęte przez wojskowych tuż po incydencie. Byli najwyżsi rangą dowódcy Wojska Polskiego nie zgadzają się z tą oceną. Ich zdaniem to szukanie kozła ofiarnego.

Błaszczak zarzucił zarazem gen. Piotrowskiemu, że nie podjął wystarczających działań w zakresie poszukiwania obiektu. Twierdził, że „na miejsce skierowano jedynie patrol policji”, natomiast poszukiwania z powietrza, z użyciem śmigłowca, „przeprowadzono dopiero 19 grudnia”, zaś do akcji nie włączono pełniących dyżury żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Dodał, że „po 19 grudnia całkowicie zaniechano poszukiwań”.

Przypomnijmy, że wcześniej w czwartek premier Morawiecki przyznał, że o incydencie związanym z rosyjską rakietą, która w grudniu 2022 roku wleciała w polską przestrzeń powietrzną i najpewniej spadła koło Bydgoszczy, dowiedział się dopiero pod koniec kwietnia br. RMF FM zwraca uwagę, że potwierdzałoby to wcześniejsze doniesienia, że po incydencie wojskowi nie poinformowali ani prokuratury, ani premiera.

Przypomnijmy też, że z nieoficjalnych informacji reporterów RMF FM wynika, iż wstępne ustalenia Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych wskazują, że w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono rosyjski pocisk manewrujący Ch-55. Stacja przypomina, że już wcześniej polska armia oficjalnie wiązała obiekt, który spadł lesie w Zamościu ze zmasowanym atakiem rakietowym na Ukrainę, przeprowadzonym przez Rosję w połowie grudnia 2022 roku. Użyto wówczas m.in. rosyjskich samolotów, stacjonujących na Białorusi. Jak podaje RMF FM, w pobliżu natowskiej przestrzeni powietrznej pojawił się wielozadaniowy bombowiec taktyczny Su-34, w związku z czym poderwano samoloty bojowe NATO. To wtedy na radarach polskich służb pojawił się obiekt, który wleciał do Polski znad Białorusi. Był śledzony, ale zniknął z radarów w rejonie Bydgoszczy, mniej więcej dwa kilometry od miejsca znalezienia szczątków.

Źródła stacji twierdzą, że niedługo po tym prowadzono poszukiwania obiektu, ale zrezygnowano z nich w związku z silnymi śnieżycami. Dziennikarze radia ustalili też, że wojsko nie powiadomiło prokuratury o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez niezidentyfikowany obiekt, choć miało taki obowiązek. RMF sugeruje, że polska armia albo incydent zlekceważyła, albo chciała go ukryć. Postępowanie wszczęto dopiero pod koniec kwietnia, po przypadkowym odkryciu szczątków obiektu przez cywilów.

Już wcześniej doniesienia medialne wskazywały, iż „najpoważniejsza hipoteza brana pod uwagę przez śledczych” zakłada, że w lesie koło Bydgoszczy znaleziono resztki rosyjskiej rakiety manewrującej, być może Ch-55, wystrzelonej przez samolot bojowy. Przypomnijmy, że portal Interia.pl podał, że wojsko i rząd wstępnie łączyły obiekt z masowym ostrzałem Ukrainy przez Rosję 16 grudnia ub. roku, gdy „odnotowano wlot w naszą przestrzeń powietrzną niezidentyfikowanego obiektu”. O tym, że wówczas nad polskim terytorium znalazła się rakieta, mówił też premier Mateusz Morawiecki.

Jak pisaliśmy, wcześniej tego dnia gen. broni Tomasz Piotrowski przedstawił nowe ustalenia w związku ze znalezieniem szczątków niezidentyfikowanego obiektu wojskowego w lesie w okolicach miejscowości Zamość koło Bydgoszczy. Nawiązał do wydarzeń z 16 grudnia 2022 r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę. Przyznał, że są „pewne hipotezy” i wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem pod Bydgoszczą.

Z jego bardzo zawoalowanej wypowiedzi wynikało, że podczas „sytuacji powietrznej” polskie systemy coś „odnotowały” i zdecydowano się poderwać myśliwce, polskie i sojusznicze, a także śmigłowce poszukiwawczo-ratunkowe. Wojsko miało podejrzenie, iż coś mogło wlecieć w polską przestrzeń powietrzną, ale z uwagi na trudne warunki atmosferyczne nie zdołano tego wówczas jednoznacznie potwierdzić.

Później podano, że Polska zwróciła się do Stanów Zjednoczonych o pomoc w wyjaśnianiu wątpliwości dotyczących incydentu.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply