Ponad tysiąc francuskich wojskowych niebędących w służbie czynnej, w tym 20 generałów, zarzuciło władzom „dezintegrację kraju” i pozwalanie na rozprzestrzenianie się islamizmu, ostrzegając przed groźbą „wojny domowej”. Poparła ich Marine Le Pen. Premier Francji potępił apel wojskowych i zagroził im sankcjami.
W ubiegłym tygodniu na łamach francuskiego, konserwatywnego tygodnika „Valeurs Actuelles” opublikowano apel niebędących w służbie czynnej 20 generałów, ponad 100 wyższych oficerów i około 1000 wojskowych innych rang. W ocenie francuskich wojskowych, Francja jest na granicy „rozkładu z powodu islamizmu”, który prowadzi do „oderwania licznych części kraju, zmieniając je w terytoria poddane dogmatom sprzecznym z konstytucją”. Twierdzą, że władze dopuszczają się zaniechań względem tego problemu, co prowadzi do „śmiertelnego zagrożenia” dla kraju.
Miesięczny koszt funkcjonowania portalu Kresy.pl wynosi 22 tys. PLN. Do tej pory zebraliśmy:
Sygnatariusze odezwy podkreślili, że brak działań ze strony władz grozi wybuchem „wojny domowej”, do której może zostać włączone wojsko, któremu powierzona miałaby zostać misja „ochrony naszych wartości cywilizacyjnych i obrony rodaków na terytorium narodowym”.
CZYTAJ TAKŻE: Atak nożownika na komisariat we Francji był aktem islamskiego terroryzmu
Apel francuskich wojskowych spotkał się z ostrą reakcją ze strony premiera Francji, Jean Castex, który w środę potępił ich odezwę.
„Oczywiście mogę tylko z całą stanowczością potępić tę inicjatywę, która jest sprzeczna ze wszystkimi naszymi republikańskimi zasadami, z honorem i obowiązkiem armii” – powiedział francuski premier. Zapowiedział też, że „odpowiednie kroki” w tej sprawie podejmie szefowa resortu obrony, Florence Parly i że „zostaną ogłoszone sankcje”.
Apel wojskowych poparła m.in. Marine Le Pen – liderka Zjednoczenia Narodowego, była kandydatka na prezydenta Francji, które zamierza kandydować na ten urząd również w przyszłorocznych wyborach. Zaprosiła ich też do współpracy ze swoją partią.
Castex skrytykował ją za to i zasugerował, że w ten sposób Le Pen ożywiła „puczystowską tradycję skrajnej prawicy”. Wcześniej w podobnym tonie wypowiedział się francuski minister spraw wewnętrznych, Gerald Darmanin. Zarzucił Le Pen, że odziedziczyła pokusy skrajnej prawicy na przejmowanie władzy w państwie.
Jean-Luc Melenchon, szef wyraźnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona nazwał apel wojskowych „medialnym puczem” i wystąpieniem przeciwko „islamogauchistom”, dosł. islamolewicowcom, czyli przedstawicielom lewicy sprzyjającym muzułmanom.
„Nadszedł czas, aby zmobilizować się do obrony wartości, które ci ludzie depczą” – oświadczył Melenchon, odnosząc się do odezwy wojskowych. Wraz z innymi parlamentarzystami już w poniedziałek zwrócił się do prokuratury paryskiej z wnioskiem o wszczęcie postępowania przeciwko sygnatariuszom apelu, twierdząc, że jest to prowokacja i nakłanianie wojska do nieposłuszeństwa.
Czytaj także: We Francji aresztowano lewicowych bojówkarzy, m.in. z Czerwonych Brygad
PAP / forsal.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!