Czeska minister pracy i polityki społecznej Jaroslava Němcová uważa, że należy uprościć procedury dotyczące zatrudniania w Czechach pracowników z Ukrainy. Takie stanowisko zaprezentowała po ubiegłotygodniowej wizycie na Ukrainie. W tym roku rząd zwiększył roczną kwotę zatrudniania Ukraińców do niespełna 20 tys. osób.

Jak informuje czeskie Radio Praha,  Czechy mają najniższe bezrobocie spośród krajów UE (w kwietniu 3,2 proc.), a liczba wakatów przewyższa już liczbę zarejestrowanych bezrobotnych. Jednocześnie władze prowadzą restrykcyjną politykę w kwestii zatrudniania obcokrajowców.

Przeczytaj: Czechy: płaca w Lidlu wyższa niż średnia płaca w Polsce. Efekt ograniczania napływu Ukraińców?

Przypomnijmy, że czescy rządzący prowadzili dotąd świadomą politykę ograniczania napływu gastarbeiterów ze Wschodu po to, aby podnieść poziom płac, szczególnie na stanowiskach najgorzej płatnych. Sprawa zatrudniania cudzoziemców stała się jednym z głównych tematów ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Taką politykę prowadził szczególnie poprzedni rząd Bohuslava Sobotki.

ZOBACZ TAKŻE: Imigracja zarobkowa z Ukrainy zamraża płace Polaków i psuje polską gospodarkę – twierdzi ekspert

Dziennikarz MF DNES Lubosz Palata pisał rok temu, że wówczas wysiłki władz przyniosły widoczny skutek. W 2016 roku płace w supermarketach (w tym również w Lidlu) i fabrykach wzrosły o 10 proc. Jednocześnie, część pracodawców obchodzi restrykcyjne czeskie przepisy ws. zatrudniania cudzoziemców poprzez sprowadzanie ukraińskich robotników przez Polskę. Szacowano, że w ten sposób w Czechach mogło zostać zatrudnionych co najmniej kilka tysięcy Ukraińców.

Podczas swojej wizyty na Ukrainie Němcová chciała sprawdzić, dlaczego czescy pracodawcy narzekają na brak możliwości szybkiego zatrudniania Ukraińców w celu uzupełnienia braków w zatrudnieniu. W związku z obowiązującą polityką zatrudniania obcokrajowców i problemami z biurokracją, czas od początku procesu rekrutacji pracownika z Ukrainy na podstawie co najmniej rocznej wizy trwa nierzadko 9 miesięcy, a nawet rok.

Przedsiębiorcy zwracali się w tej sprawie do rządu, twierdząc, że w związku z taką sytuacją zaczynają tracić zamówienia, gdyż z uwagi na brak pracowników nie są w stanie im sprostać.

Podczas wizyty na Ukrainie, Němcovej towarzyszyła Irena Bartoňová Pálková, wiceprzewodnicząca Czeskiej Izby Handlu. Organizacja ta odgrywa kluczową role w procesie zatrudniania Ukraińców i jest jednym z najgłośniejszych krytyków ograniczania zatrudniania obcokrajowców. Bartoňová Pálková uważa, że czeskie firmy potrzebują pracowników zza granicy, a Ukraińcy są dla nich atrakcyjni ze względu na „bliskość kulturalną” i dlatego tam zwracają się w pierwszej kolejności.

W tym roku, m.in. w wyniku presji ze strony organizacji pracodawców, czeski rząd zwiększył roczną kwotę ukraińskich pracowników w kraju do 19,6 tys. Oficjalnie szacuje się, że w Czechach pracuje około 70 tys. Ukraińców, jednak nieoficjalnie liczba ta może być znacznie większa. W ramach programów pilotażowych, wprowadzono też kwoty pracowników z Filipin i Mongolii, ale limity są tu znacznie niższe.

W poniedziałek minister Němcová oświadczyła, że zostaną przedstawione propozycje przyspieszenia i uproszczenia systemu zatrudniania Ukraińców przez czeskie firmy. Ułatwienia mają dotyczyć m.in. zatrudniania pielęgniarek, a także innych pracowników służby zdrowia czy opieki społecznej, gdzie braki kadrowe mają są największe. Zdaniem czeskiej minister pracy, w kwestii takich zawodów „można szybko dokonać przełomu”.

Wśród propozycji są m.in.: uproszczenie procedur dotyczących wiz i pozwoleń na pracę, rozpatrywanie wniosków w grupach celem przyspieszenia prac, a także odciążenie czeskich placówek dyplomatycznych. Według planów ministerstwa i izby handlu, średni czas procedury zatrudniania pracowników  z Ukrainy mógłby zostać skrócony do około 90 dni.

Przykładem na różnice w podejściu rządów Czech i Polski do kwestii ściągania pracowników zza granicy była sytuacja, do której doszło we wrześniu ub. roku podczas forum w Krynicy. Podczas jednego z paneli dyskusyjnych, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed oświadczył, że jego resort jest zainteresowany pracą Ukraińców w Polsce i deklaruje otwartość na ich przyjazd. Zaznaczał, że Ukraińcy wypełniają lukę po Polakach, którzy zostali zmuszeni do wyjazdu do pracy za granicę. Z kolei ówczesny wiceminister pracy i spraw socjalnych Czech Tomas Petricek tłumaczył, że choć i w jego kraju pojawia się zapotrzebowanie na siłę roboczą, to strategią naszego kraju jest jednak danie pracy najpierw naszym obywatelom, a potem zatrudnianie obywateli z zagranicy – podkreślił.

Przeczytaj: Do Polski może trafić 3 tys. imigrantów zarobkowych z Uzbekistanu

Według oficjalnych danych z końca 2016 roku, ok. 81,2 tys. Ukraińców miało pozwolenie na stały pobyt w Czechach, a kolejne 29 tys. dysponowało tymczasowym prawem pobytu w tym kraju, co łączy się z prawem podejmowania pracy. Niezależnie od tego, w Czechach były obecne rożne głosy, m.in. ze strony części przedsiębiorców, którzy domagali się poluzowania polityki imigracyjnej i zmniejszenia restrykcji na firm chcących zatrudniać obcokrajowców.

W przeciwieństwie do Polaków, Czesi nie wyjechali masowo na stałe za granicę w poszukiwaniu pracy. Do Wielkiej Brytanii wyjechało tylko kilkadziesiąt tysięcy Czechów. Natomiast wielu z nich codziennie dojeżdża do pracy w Niemczech.

CZYTAJ TAKŻE: Ukrainizacja polskiego rynku pracy jest nieunikniona? „Jesteśmy nakierowywani na gospodarczą zapaść”

Radio.cz / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply