Cudu pod Ostrą Bramą nie będzie

Trwająca w Wilnie dwudniowa sesja polskich i litewskich parlamentarzystów prawdopodobnie nie doprowadzi do uzgodnienia stanowisk w sprawie sytuacji polskiej mniejszości na Litwie.

Dziś w Wilnie polscy i litewscy parlamentarzyści ocenią realizację postanowień podpisanego 15 lat temu Traktatu o Przyjaznych stosunkach i Dobrosąsiedzkiej Współpracy między Polską i Litwą.
Polacy uważają, że Traktat nie jest realizowany w punktach dotyczących naszej mniejszości na Litwie. Litwini nie mają tu zastrzeżeń. Jeśli obie strony nie dojdą do porozumienia, nie dojdzie do przyjęcia wspólnego dokumentu kończącego sesję międzyparlamentarną, a Polacy przyjmą własną deklarację. Zapowiedział to uczestniczący w obradach wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski.

Polscy parlamentarzyści krytycznie oceniają realizację podpisanego 15 lat temu z Litwą Traktatu o Przyjaznych Stosunkach i Dobrosąsiedzkiej Współpracy. Chodzi o zapisy, dotyczące mniejszości polskiej: zwrotu ziemi polskim właścicielom, pisowni nazwisk i nazw miejscowości, możliwości kształcenia w języku ojczystym.
Na trwającej w Wilnie sesji Zgromadzenia Parlamentarnego polskiego Sejmu i Senatu oraz Sejmu Litwy, Polacy są gotowi, jeśli Litwini nie przyznają nam racji, przyjąć odrębną deklarację kończącą dwudniowe obrady.
Uczestniczący w sesji wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski w rozmowie z IAR powiedział, że w polsko-litewskich relacjach dwustronnych, pada wiele pięknych słów, na przykład o strategicznym partnerstwie i solidarności energetycznej, które odpowiadają prawdzie, ale nie zmienia to sytuacji polskiej mniejszości na Litwie.
W przekonaniu wicemarszałka, Traktat “w pewnych punktach nie działa”. Jarosław Kalinowski przewiduje więc, że nie dojdzie do podpisania wspólnego dokumentu.

Jednym z kluczowych zagadnień jest sprawa pisowni polskich nazwisk i nazw miejscowości oraz ulic zwarcie zamieszkanych przez Polaków, możliwość kształcenia w języku ojczystym i zwrot ziemi polskim właścicielom.
Wicemarszałek Kalinowski powiedział, że słyszał w ciągu ostatnich 15 lat wiele obietnic dotyczących rozwiązania problemów polskiej mniejszości, łącznie z terminami, nawet obiecujące wypowiedzi obecnego szefa litewskiej dyplomacji, ale jeśli to by się miało spełnić – jak się wyraził – “to byłby to cud pod Ostrą Bramą”.

Tymczasem Emanuelis Zingeris z komisji spraw zagranicznych litewskiego Sejmu przewiduje, że niektóre kłopoty z pisownią polskich nazwisk na Litwie zostaną rozwiązane w ciągu 3-4 miesięcy. W rozmowie z IAR Zingeris podkreślił, że jako litewski Żyd, sam należy do mniejszości narodowej, a nie widzi powodu do robienia wielkiego problemu
z takiej, czy innej pisowni nazwisk. Jako nauczyciel języka litewskiego natomiast zauważył, że w litewskim alfabecie brak litery “w”, która często pojawia się w polskich nazwiskach, więc trzeba było ją czymś zastąpić. Emanuelisa Zingerisa dziwi, że stało się to problemem, który – jak powiedział – “jest negocjowany na poziomie państw i to od 10 lat”.
Zdaniem polityka, uregulowanie pisowni nazw miejscowości zamieszkiwanych przez mniejszości potrwa trochę dłużej, niż wprowadzenie litery “w” w nazwiskach, i – co podkreślił – wymaga działań po obu stronach polsko-litewskiej granicy, czyli wprowadzeniem podwójnych nazw w, na przykład, Sejnach czy Puńsku.
W ocenie Emanuelisa Zingerisa, różnice zdań dotyczące sytuacji mniejszości to “drobiazg” w porównaniu ze strategicznymi celami i partnerstwem naszych państw.

Polacy są największą mniejszością narodową na Litwie. Mieszkają głównie na Wileńszczyźnie. Stanowią nieco ponad 6% ogółu ludności państwa.

IAR/mb

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply