Powodem sporu między dwoma sąsiednimi państwami jest wizyta duchowego przywódcy Tybetańczyków Dalajlamy w Mongolii.

Za zgodą władz Mongolii 23 listopada Dalajlama rozpoczął swoją czterodniową wizytę w tym kraju. Mongołowie, podobnie jak Tybetańczycy, są w dużej części wyznawcami buddyzmu szkoły gelug. Sam tytuł Dalajlamy został nadany po raz pierwszy przedstawicielowi tybetańskiego kleru buddyjskiego Sonamowi Gjaco w 1578 roku przez wodza mongolskiego Altan-chana. Jednocześnie jednak Dalajlama jest także politycznym przywódcą Tybetańczyków. Obecny Dalajlama, po zajęciu Tybetu przez Chińczyków w 1950 roku i stłumieniu powstania Tybetańczyków w 1959 roku, przebywa na emigracji w Indiach.

Władze Chin uważają obecnego Dalajlamę za wroga swojej państwowości i separatystę, dlatego też ostro reagują na jakiekolwiek oficjalne wizyty i spotkania jakie odbywa. Nie inaczej stało się w przypadku Mongolii. Jak poinformował minister spraw zagranicznych tego kraju Munkh-Orgil Tsend, Chińcycy zawiesili zaplanowane rozmowy na temat pożyczki i współpracy w dziedzinie infrastruktury. Chodzi o zainwetowanie środków w połączenie kolejowe Tawan-Tolgoi, oraz kredyt na bieżące potrzeby władz Mongolii w wysokości 4,2 miliardów dolatów, ważny dla pozostającego w recesji kraju. Może to być wstępem do dluższego zamrożenia jakiejkolwiek współpracy dwustronnej przez władze w Pekinie.

Nowoczesne państwo mongolskie powstało po usunięciu panowania chińskiego w 1921 r. na terytorium tzw. Mongolii Zewnętrznej. Reszta historycznych ziem mongolskich – dla Chińczyków tzw. Mongolia Wewnętrzna – pozostała pod panowaniem Chin i ulega sinizacji. Chiny Cziang Kaj-szeka uznały niepodległe państwo mongolskie w 1945, lecz chiński dyktator szybko wycofał się ze swojej decyzji. Mao Zedong również uznawał Mongolię za część Chin, aż do 1951 roku gdy uznał jej niepodległość pod naciskiem ZSRR. W czasach komunizmu Mongolska Repulika Ludowa opierała się na sojuszu z Moskwą mającym równoważyć wpływy potężnego południowego sąsiada. Do tej pory władze Mongolii prowadzą podobną politykę balansowania.

Czytaj także: Ukraina chce od Mongolii rekompensaty za spalenie Kijowa w XIII wieku

thediplomat.com/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. kojoto
    kojoto :

    Ci to są zawzięci… rozumiem ich głęboką nienawiść do Japończyków, ale czym im zawinili Tybetańczycy? Tym, że poddali się niemal bez żadnego wystrzału? A i tak spotkało ich od chińskich komunistów ludobójstwo na miarę tego które OUN zgotowała Polakom, a nawet na większą skalę.