1 lipca br. na Białorusi mają wejść w życie przepisy białorusko-rosyjsko-kazachskiej unii celnej podnoszące stawki na wwóz samochodów dla indywidualnych importerów. Groźba radykalnego wzrostu cen sprawiła, że Białorusini rzucili się na używane samochody importowane z Europy Zachodniej.

Nie ma się temu co dziwić, skoro teraz za przykładowy samochód z 2004 r. o pojemności silnika 1600 cm2 indywidualny importer zapłaci 640 euro cła, a przy zwiększonych stawkach celnych opłata zwiększy się o 4 tys euro.

Jak pokazują statystyki białoruskiego Komitetu Celnego, od początku roku sprzedaż używanych zachodnich samochodów wzrosła o 7 proc. Wzrost importu jest generowany najprawdopodobniej przez indywidualnych importerów, bo od 1 stycznia 2010 białoruskie firmy już muszą płacić kilkukrotnie wyższe stawki. Zwiększył się także popyt na miejscu.

Według danych zebranych przez dziennikarzy Biełsatu – indywidualni importerzy na giełdach samochodowych w Mińsku pobierają marże dochodzące nawet do 50 procent za sprowadzone z Unii Europejskiej samochody. Wzrost stawek celnych dla firm-importerów uderzy przede wszystkim w rynek nowych aut. Wg przewidywań Siarheja Michniewicza przedstawiciela Białoruskiego Stowarzyszenia Samochodowego, w porównaniu z i tak kryzysowym 2009, sprzedaż nowych aut produkowanych poza obszarem unii celnej, czyli głownie z UE i USA – spadnie o 40 proc.

Cła na samochody były jednym z tematów wczorajszej konferencji prasowej rosyjskiego ambasadora na Białorusi Aleksandra Surikowa, który zasugerował, że wprowadzenie nowych stawek wwozowych może być odsunięte w czasie do momentu, gdy na Białorusi powstaną rosyjskie montownie samochodów. Specjalista od białoruskiego rynku samochodowego.

Aleh Markiewicz uważa, że ta wypowiedź jest związana z naprężeniami w stosunkach-rosyjsko białoruskich na temat ceł, nie tylko na samochody ale także np. na ropę naftową. “Wypowiedź ambasadora ma na celu uspokoić trochę sytuację. W Rosji zdają sobie sprawę z groźby, że Białoruś może opuścić unię celną – choćby pod pozorem obrony indywidualnych użytkowników samochodów“.

Według Arcioma Szarkowa, lidera organizacji broniącej praw białoruskich kierowców “Za auto”, indywidualni importerzy samochodów mieli nadzieję, że po wejściu w życie przepisów unii celnej dotyczącej importu samochodów, sprzedadzą je z zyskiem do Rosji, gdzie od dawana cła są wyższe. Obecne wypowiedzi ambasadora Rosji krzyżują te plany: “Wygląda na to, że Rosji i Białorusi nie uda się dogadać na temat ceł. Te nie wzrosną, jednak ogromna większość sprowadzonych samochodów, również nie będzie mogła być sprzedana do Rosji. Ucierpią zatem, ci którzy w tym celu kupili za granicą po kilka aut“.

Zdaniem Szarkowa – przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi na początku 2011 r. także władzom Białorusi nie zależy na zwiększaniu ceł dla indywidualnych importerów i będą przeciągać rozmowy z rosyjskim rządem.

Zwiększenie ceł na samochody w ramach unii celnej, w opinii ekspertów, ma na celu wspomóc podupadający rosyjski przemysł motoryzacyjny. Nawet nowe rosyjskie samochody nie mogą bowiem konkurować z używanymi, jakościowo lepszymi samochodami sprowadzanymi z Europy Zachodniej, Japonii i USA. Pod koniec 2008 roku zapowiedź wprowadzenia zaporowych ceł na importowane samochodów doprowadziła do manifestacji niezadowolenia we Władywostoku, gdzie duża część mieszkańców czerpała zyski ze sprowadzania, remontów oraz sprzedaży w głąb Rosji używanych japońskich i koreańskich aut.

jb/Biełsat

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply