Piotrx @Piotrx
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Fałszywa mapa rzekomej Ukrainy (1718 r ) zamieszczona przez członka ukraińskiego MSZ. W tym czasie Ukraina nie istniała jako państwo a jedynie jako pojęcie geograficzne i obejmowała tylko ziemie nad Dnieprem i Bohem. Zarówno Wołyń , Podole jak i Ziemia Czerwieńska mianem Ukrainy nie były objęte.
https://twitter.com/YPerebyinis/status/1661100086066028552?s=20
Terytorium Ukrainy w świetle kartografii
http://przemyslhistoria.pl/przemysl/dzieje/rus/Kartografia/kartografia.html
Zestawienie przykładowych map
1. Mapa Środkowej Europy w/g kardynała Mikołaja z Kuzy z drugiej połowy XV wieku.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
2. Mapa Polski Wacława Grodeckiego z 1557 r.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
3. Mapa środkowej i wschodniej Europy z atlasu Gerarda Mercatora z 1630 r.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
4. Mapa Wielkiego Księstwa Litewskiego Tomasza Makowskiego z 1613 r.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
5. Mapa Rosji Hesselo Gerardo z 1613 r.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
6. Mapa Polski du Val’a.
Mapa ta nie zna terminu „Ukraina”.
7. Mapa Dzikich Pól vulgo Ukrainy le Vasseur’a de Beauplan z 1648 r.
Termin „Ukraina” znajduje się jedynie w tytule jako jednoznaczny z pojęciem „Dzikich Pól”.
8. Mapa Polski le Vasseur’a de Beauplan z 1651 r.
Napisem „Ukraina” objęto pas między Bohem a Dnieprem.
9. Mapa Ukrainy z atlasu Fr. Getkanta (1638-1639).
Nazwą „Okraina” oznaczono obszary nad Donem.
10. Mapa Polski Guillaume de l’Isle z początku XVIII w.
Nazwa „Ukraina” znajduje się jedynie w tytule mapy.
11. Mapa Polski J. Senex’a z początków XVIII wieku.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
12. Mapa Polski Sansona z 1688 r.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
13. Mapa Rosji Megdena i Brussa z 1699 r.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
14. Mapa Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego z XVII w.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
15. Mapa Rosji Izaaka Massy z 1633 r.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
16. Mapa Ukrainy M. Seuttera z XVIII w.
„Ukraina” obejmuje obszary nad Bohem i Dnieprem.
17. Mapa południowej części Rosji I. Nieleniewa z 1779 r.
Nazwę „Ukraina” przeniesiono w granice Państwa Polskiego.
18. Mapa południowej części Rosji I. Nieleniewa z 1782 r.
Na mapie skasowano nazwę „Ukraina”.
Twój komentarz czeka na zatwierdzenie przez administratora
Zwrot “w Ukrainie” jest sztucznie wprowadzany i nadużywany przez niektóre media, które ulegając ukraińskiej narracji narzucają go swoim odbiorcom, rugując jednocześnie z polszczyzny tradycyjny zwrot “na Ukrainie”. Warto zauważyć, że według sondażu 80% Ukraińców konstrukcja “na Ukrainie” w niczym nie przeszkadza.
Jak słusznie zauważa dr Łukasz Adamski:
“(…) Przymierze i współpraca będą jednak zagrożone, jeśli pogrążymy się w spory wnikające w najgłębsze pokłady tożsamości obu narodów, a szacunek dla naszych kultur i racjonalność działań ustąpią miejsca płytkiemu myśleniu opartemu na fałszywych przesłankach. Przykładem takiego zagrożenia jest rugowanie z polszczyzny zwrotu „na Ukrainie”. Stosowanie go ma rzekomo implikować nieuznawanie podmiotowości politycznej Ukrainy. (…) Z gramatycznego punktu widzenia nie ma przeszkód, aby mówić „w Ukrainie”. Tylko po co to czynić? Nie ma w polszczyźnie reguły mówiącej, że przyimek „w” stosuje się wobec państw, a „na” – wobec prowincji. Mówimy „w Wielkopolsce”, „w Siedmiogrodzie”, „w Tyrolu”, a jednocześnie „na Łużycach”, „na Morawach”. Większość państw wymaga przyimka „w”, ale kraje wyspiarskie („na Cyprze”) oraz sąsiadujące z Polską z reguły domagają się użycia „na”. Stąd „na Łotwie”, „na Litwie”, „na Białorusi”, „na Ukrainie”, „na Słowacji” i „na Węgrzech”, a historycznie nawet „na Rakuziech”, czyli „w Austrii”. Już samo wyliczenie tych państw obala inny argument, że przyimek „na” podkreśla obecną lub dawną przynależność do państwa polskiego jakiegoś obszaru. Ani Węgry nie były częścią Polski, ani mówienie „w Tyrolu” nie oznacza postulowania niepodległości tego regionu.(…) Skąd się zaś w ogóle wzięło w polszczyźnie „na”? Otóż oznacza ono coś swojskiego, położonego po sąsiedzku – dlatego chadzało się „na Węgry”, jeździło „na saksy”, a wielu polskich urlopowiczów mówi, wbrew normie, o wyjeździe „na Chorwację”. ”
„Na Ukrainie” czy „w Ukrainie”? „Na” oznacza bliskość
https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art36179221-lukasz-adamski-na-ukrainie-czy-w-ukrainie-na-oznacza-bliskosc
“Na Ukrainie” czy “w Ukrainie”. Prawie połowie Ukraińców jest to jednak obojętne
https://www.press.pl/tresc/72795,%5Bna-weekend%5D-_na-ukrainie_-czy-_w-ukrainie_—nowe-badania-pokazuja_-ze-prawie-polowie-ukraincow-jest-to-obojetne
47 procent respondentów ma obojętny stosunek do konstrukcji “na Ukrainie”, 33 procent jest gotowych ją zaakceptować, a 17 proc. nie uważa, by była ona stosowna -Tak więc 80% Ukraińców konstrukcja »na Ukrainie« nie przeszkadza.
Twój komentarz czeka na zatwierdzenie przez administratora
Warto pamiętać, że to nie idea niepodległości a tzw. wszechukraińskość jest zasadą i celem , którego Ukraińcy się nigdy nie wyrzekli
Petlura jak Bandera?
http://wybory.wawak.eu/petlura-jak-bandera/
… To nie idea niepodległości, a właśnie wszechukraińskość jest zasadą i celem strategicznym, którego nigdy nacjonalizm ukraiński się nie wyrzekł. Idea państwa ukraińskiego w rozumieniu nacjonalistycznym to państwo, w skład którego mają wejść wszystkie arbitralnie ustalone przez ukraińskich działaczy nacjonalistycznych jako etniczne terytoria. Od Krynicy na zachodzie, do Morza Kaspijskiego na wschodzie; od Preszowszczyzny, południowej Bukowiny i północnego Kaukazu ( Kubań) na południu, do Prypeci na północy to ziemie do których pretensje zgłaszają następcy Bandery…..
Warto zauważyć, że obecne granice Ukrainy wynikają w dużej mierze ze spuscizny po ZSRR i jego podbojach np. Besarabia , Zakarpacie, Kresy Wschodnie II RP a nawet Krym podarowany im przez Chruszczowa.
Historycznie Ukraina obejmowała jedynie trzy województwa dawnej Rzeczypospolitej : kijowskie, bracławskie i czernichowskie po najazdach tatarskich bardzo mocno wyludnione. Dlatego na dawnych mapach tereny Ukrainy nazywano nieraz „pustynią” (camporum desertorum) leżącą między Rzeczypospolitą, Moskwą i Siedmiogrodem. Nazwa „Ukraina” nie oznaczała bynajmniej stwierdzenia odrębności politycznej lub narodowościowej tego kraju. Nazwy „Ukraina” używano dla oznaczenia południowo-wschodniego pogranicza Polski ówczesnej, a więc nazwa służyła na oznaczenie jednej z wielu ziem polskich. Tak więc mapy ówczesne przedstawiają obszary nad Bohem i dolnym biegiem Dniepru jako wielką białą plamę, sięgającą aż po morze Czarne i granice państwa moskiewskiego. Jedynie na zachodnich brzegach tej plamy pojawiały się na mapach, w miarę napływu ludności z zachodu, coraz to nowe nazwy miejscowości jak np. Żółte Wody, Szytomirz i inne, zawsze podawane w brzmieniu polskim, z zachowaniem ówczesnej pisowni. A nawet na moskiewskich mapach tego okresu jak np. na mapie p.t. „Tabula Russia”, opracowanej w 1613 r. przez Hesselo Gerardo , nazwy miast w granicach Polski posiadają czysto polskie brzmienie: Przejasław, Białacerkiew, Krzemieńczuk i t. p.
Pytanie raczej retoryczne : kto do kogo powinien się dostosować , bo moim zdaniem Ukraińcy do polskiego systemu oświaty a nie odwrotnie.
Bracia Kliczko byli wspierani w początkach swojej kariery sportowej przez
mafiosa Wiktora Rybałko pseud. „Rybka” który zorganizował im między innymi spotkanie z Donem Kingiem w NY w 1997 r . W 2005 r „Rybka” został zamordowany w centrum Kijowa w odległości około 300m od mieszkania W.Kliczki.
http://vlasti.net/news/134372
https://ksiazki.wp.pl/trudne-poczatki-boks-mafia-i-polityka-cala-prawda-o-witaliju-i-wladimirze-kliczkach-6145579474196097g/13
Polityczna działalność Kliczków jest także związana z interesami wielkich oligarchów takich jak Iwan Bakaj. To importer gazu ziemnego z Turkmenistanu, człowiek wpływowy i niezwykle bogaty, po części dlatego, że przez wiele lat pozostawał protegowanym Leonida Kuczmy. Właśnie za rządów Kuczmy rozwinęła się ukraińska oligarchia, na której wyrosły fortuny między innymi Bakaja, Julii Tymoszenko czy Wiktora Rybałki.
Bakajowi Witalij Kliczko zawdzięcza start na olimpiadzie w Atlancie – zdyskwalifikowany na rok po zwycięskiej walce w Rzymie za użycie środków dopingujących nie mógłby wystartować na olimpiadzie, dlatego “Rybka zaproponował, żeby Igor Bakaj odwiódł Narodowy Komitet Olimpijski od zabrania Witalijowi licencji. A ponadto Bakaj miałby przeforsować udział Władimira w olimpiadzie oraz zainwestować w sportową przyszłość braci, która z pewnością będzie wielka. Zyskami można będzie się podzielić. Bakaj przystaje na propozycję. Kliczkowie również się zgadzają. Zgodnie z umową zobowiązują się do przekazywania duetowi Rybka-Bakaj dwudziestu procent wszystkich przyszłych dochodów z walk i reklam”.
https://ksiazki.wp.pl/trudne-poczatki-boks-mafia-i-polityka-cala-prawda-o-witaliju-i-wladimirze-kliczkach-6145579474196097g/12
Druga wersja wydarzeń należy do byłego pracownika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który zgłosił się do Lindera w charakterze informatora: “W 1992 roku nazwisko Kliczko po raz pierwszy pojawiło się w raportach. Nie mieliśmy pojęcia, kto to jest, nie poświęcaliśmy mu też uwagi – na naszych biurkach lądowały setki, tysiące doniesień.
Dla nas ten Witalij Kliczko był jedną z wielu płotek, wykonawców rozkazów, którzy odbierają haracz od cinkciarzy i innych. Nie było specjalnego powodu, żadnej sprawy, żeby prowadzić przeciwko niemu dochodzenie. Ale jego zleceniodawca był nam znany. Należał do wąskiego kręgu ośmiu faktycznych ojców chrzestnych Kijowa. Jego pseudonim to Rybka, a naprawdę nazywał się Wiktor Rybałko”.
Według informatora Rybka stał na czele organizacji skupiającej ponad 200 osób. Pierwotnie Witalij miał tylko “ściągać opłaty za ochronę” i pełnić funkcję ochroniarza. Rybka szybko przekonał się, że sportowy potencjał Kliczków to okazja do zarobienia dużych pieniędzy. Chce zostać promotorem bokserskim i menedżerem obu braci. Kliczkowie tylko o tym marzą: wszystko kosztuje – wyposażenie, wyjazdy na obozy, zawody, opłacenie trenerów. Od tej pory te koszty będzie pokrywać Rybka. Sportowa przyszłość zostaje uratowana, a Rybka ma przejmować część wszystkich wpływów z sukcesów braci.
Stanowisko Konfederacji Korony Polskiej wobec sojuszu Warszawa – Londyn – Kijów
https://www.youtube.com/watch?v=WFn4O5FaJqM
Czy Polacy będą umierać za Ukrainę? Morawiecki zawarł niebezpieczny sojusz!
L. Kulińska
https://www.youtube.com/watch?v=7SnotouO_G0
Czy Polacy będą umierać za Ukrainę? Morawiecki zawarł niebezpieczny sojusz!
L. Kulińska
https://www.youtube.com/watch?v=7SnotouO_G0
Stanowisko Konfederacji Korony Polskiej wobec sojuszu Warszawa – Londyn – Kijów
https://www.youtube.com/watch?v=WFn4O5FaJqM
Stanowisko Konfederacji Korony Polskiej wobec sojuszu Warszawa – Londyn – Kijów
https://www.youtube.com/watch?v=WFn4O5FaJqM
Stanowisko Konfederacji Korony Polskiej wobec sojuszu Warszawa – Londyn – Kijów
https://www.youtube.com/watch?v=WFn4O5FaJqM
Przemyśl – historia i zabytki
http://przemysl.wkki.pl/przemysl/prz_glow.html
Skąd pochodzi nazwa Ukraina
http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/ukraina.html
“..Bardzo często autorzy ukraińscy opisując wydarzenia dotyczące okresu IX-XIV wieku nieustannie używają terminu “Ukraina” dla oznaczenia rozległego terytorium południowo-wschodniej Europy, a ludność tego kraju nazywają “narodem ukraińskim”. Jednak analizując dawne teksty źródłowe można stwierdzić, że wówczas w języku słowiańskim ukraina oznaczała jedynie ziemię pograniczną, kresową, poszczególnych państw. Stąd i Kijów, i Polska, i Halicz, i Psków, i Połock, i Moskwa, i inne księstwa miały swoją ukrainę, czyli że był to rzeczownik pospolity, nie zaś własny. W tym kontekście ukraina to jak podaje Zygmunt Gloger: “każda ziemia na kraju czyli na krańcu, u granicy, u kraju państwa położona.” Termin ukraina,jeśli chodzi o część południową wschodniej Europy , po XIII wieku na długo znika ze źródeł. Imieniem własnym staje się dopiero na przełomie XVI—XVII stulecia; oznaczać będzie wtedy jedynie województwa kijowskie, bracławskie, czernihowskie, które to ziemie w XVII wieku stanowiły kresy państwa polsko-litewskiego. Jednak nawet wtedy nazwa “Ukraina” nie stała się urzędową a jedynie nazwą o charakterze topograficzno-geograficznym i nie oznaczała nic więcej jak tylko część ziem ówczesnej Rzeczypospolitej jak Mazowsze czy Pokucie. Tak więc wbrew temu co nieraz twierdzi ukraińska propaganda, historycznie ani Podole, ani Wołyń, ani ziemia halicko-lwowska, ani tym bardziej przemyska nigdy mianem Ukrainy nie były objęte…”
Terytorium Ukrainy w świetle kartografii
http://przemysl.wkki.pl/przemysl/dzieje/rus/Kartografia/kartografia.html
… ..Wracając do współpracy po Rapallo, niosła ona w sobie i wojnę, i jej implikacje militarne, które, co zaraz wyszczególnimy, były niezwykłej wagi, zarówno doraźnie, jak dla nadchodzącego dziesięciolecia. Zacznijmy, na przykład, od dziedziny lotnictwa. W Fili firma „Junkers” zbudowała fabrykę, która od 924 produkowała 300 samolotów rocznie; z nich, jak było przewidziane w pierwszym stadium, 60 szło dla ZSSR, zaś 240 pozostawało w dyspozycji Niemiec, którzy szkolili jednocześnie pilotów sowieckich i swoich własnych. „Fokker” budował zakłady w Moskwie, Leningradzie, Smoleńsku i Kijowie. Fabryka w rejonie Moskwy, „Chmeck”, wypuszczała, począwszy od 1925, 17 samolotów miesięcznie, w tym 4 bombowce. W ciągu trzech poprzednich lat ZSSR zakupił w Holandii 280 szturmowców Fokker D-7. Drugi zakład „Junkersa” powstał w Twerze w 1924……
…..Szkoła główna, dla samolotów ciężkich i lotnictwa, znajdowała się w Lipecku. Inna, dla oficerów, w Borisoglebsku niedaleko Saratowa. Szkoła w Lipecku liczyła nie mniej niż sześćdziesięciu pilotów instruktorów, w asyście około setki techników, wszystkich niemieckich, dla utrzymywania terenu i maszyn. Wszystko to pod szyldem „czwartej eskadry czerwonego lotnictwa”. Po 1926 utworzono inną szkołę na Krymie, na północ od Sewastopola. Stan osobowy, z 26 instruktorów w 1922 i 60 w 1925, wzrósł do 300. Wszyscy lotnicy niemieccy, którzy służyli na frontach drugiej wojny w latach 1939-1942, byli kształceni w tych warunkach. W tym piloci sił lotniczych marynarki wojennej, szkoleni w Kronsztadzie, gdzie baza była całkowicie wyposażona przez „Dorniera”.
… Berlin powierzył admirałowi von Hintze, we wrześniu 1923, wprowadzenie w życie tajnych porozumień zawartych z ZSSR w dziedzinie marynarki wojennej. Firmy „Krupp” i „Blohm und Voss” (z Hamburga) zbudowały wówczas bazy i przygotowały do ponownego użytku porty, jak na przykład port w Leningradzie, niezdatny do użytku od 1921. Jeżeli chodzi o flotę handlową, to na przykład Sutton podaje, że 75% tonażu sowieckiego, będącego w służbie od 1930 do 1945, zostało dostarczone dzięki pomocy zagranicy, w tym 20% całego tonażu przez Niemcy…..
…Produkcja armat i pojazdów opancerzonych zajmowała trzecie miejsce w produkcji wojskowej pod egidą „GEFU” i Sekcji „R”. Firma „Krupp” zbudowała w Tule, w Leningradzie, w Schlisselburgu oraz w centralnej Azji siedemnaście fabryk produkujących działa i amunicję. Te ostatnie dostarczały w 1927 300 tysięcy pocisków rocznie. Również „Krupp” zbudował w Moskwie fabrykę Nr 8 (dział piechoty) i zorganizował w Ludze koło Leningradu główny poligon, gdzie szkolili się Niemcy. Wszystkie czołgi i samochody pancerne używane i przez Niemców po 1937 zostały opracowane i zbudowane w ZSSR przez firmy „Rheinmetall”, „Krupp”, „Daimler” i ,.Gute Hoffnungshute”. Części zamienne szły przez Szczecin i Leningrad do kompleksów Kamy, usytuowanej na wschód od Kazania. Tam, gdzie od połowy lat sześćdziesiątych firmy „Renault” i „Fiat”, wraz ze swym : wyposażeniem, umożliwiają Moskwie produkcję j ciężarówek i aut na swych licencjach. W „Zentrale Moskau” major „Neumann” nadzorował kursy instruktażu przyszłych „Panzerdivisionen” niemieckich, w miarę jak kończono montaże. Na miejscu generał Lutz i pięciu czy sześciu wyższych oficerów organizowało dwuletnie kursy inżynierów i kierowców pojazdów opancerzonych. Trzeba było wkrótce otworzyć drugi obóz szkoleniowy w Katordze koło Moskwy…..
…28 grudnia 1933, dziesięć miesięcy po spaleniu Reichstagu i jedenaście po dojściu Hitlera do władzy, W.Mołotow deklarował: „Nasze stosunki z Niemcami zajmowały zawsze szczególne miejsce(…) ZSSR nie ma żadnej racji, aby zmieniać swą politykę pod tym względem.” 29 grudnia 1933, minister spraw zagranicznych ZSSR Litwinów podkreślił przed deputowanymi Rady Najwyższej, po dyskursie przewodniczącego Rady W. Mołotowa: „Jesteśmy złączeni z Niemcami od dziesięciu lat szerokimi więzami ekonomicznymi i politycznymi (…) I Niemcy, i my odnieśliśmy ogromne korzyści z tych dobrych stosunków (…) i możemy tylko wygrać, postępując tak dalej.”……
“….Złodziej krzyczy łapaj złodzieja….”
Po raz n-ty te same kłamstwa . Ani słowa o stałej i wieloletniej i realnej współpracy gospodarczej i militarnej między Niemcami i ZSRR przez blisko dwie dekady.
http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/novus/komunizm/kom3.html
Reichswehra w Moskwie od marca 1921
…..I rzeczywiście, generał Otto Hasse, major von Schleicher, kapitan Fritz Tschunke omawiają w tym czasie z Radkiem, z Leonidem Krasinem, naówczas komisarzem do spraw handlu i przemysłu, z generałem Lebiediewem, szefem sowieckiego sztabu generalnego, miejsca lokalizacji, gdzie kapitały, maszyny, technicy i instruktorzy niemieccy będą produkować materiały i kształcić oficerów dla armii obu krajów. I to już w marcu 1921, dwa miesiące przed pierwszą oficjalną umową handlową, która będzie parawanem. W tym czasie każe się wierzyć nacjonalistycznym i nacjonal-socjalistycznym bojownikom Weimaru, że Reichswehra jest ochroną przeciw „Spartakusowi”, zaś bojownikom komunistycznym, że ZSSR jest niezniszczalną podporą przeciwko „faszyzmowi”. Ani „Volkische Beobachter”, pismo partii nazistowskiej, ani przywódcy „Consula”, ani Ernst Roehm i jego przyjaciele, którzy właśnie przeszli masowo do NSDAP, nie występują przeciwko tej polityce dla naiwnych. I nie bez racji: w tym czasie są oni „zasilani” z „czarnej” kasy Reichswehry. W grudniu tegoż roku stała komisja niemiecka instaluje się w ZSSR na dwa lata. Jej specjalistami od uzbrojenia (w tym dwoma z firmy „Junkers”) „opiekuje się” major A.D. von Niedermayer, zwany Neumann i podpułkownik Schubert. Dyplomata Ago von Maltzan, który nazajutrz będzie obecny przy podpisywaniu traktatu w Rapallo, utrzymuje kontakty z Cziczerinem, Litwinowem, Radkiem, Krasinem i Worowskim….
Już wtedy Moskwa proponuje Stresemannowi „podzielić się Polską”
…Kreml przedłożył Stresemannowi, w kilka tygodni po zredagowaniu wyżej wymienionych uwag, że uzgodniona polityka obu państw pozwoliłaby „podzielić się Polską według jej granic etnograficznych” (sic!). Moskwa i Berlin wymieniły między sobą nowe protokoły porozumienia na ten temat. Stresemann nie ośmielił się posunąć aż do presji militarnej, co proponowała Moskwa, ale podpisał, 24 kwietnia 1926, traktat przyjaźni i przymierza, który umocnił tajne i jawne ustalenia Rapallo…..
ZSSR terenem prób nowych zbrojeń niemieckich
…..Już w 1921 dwa tysiące niemieckich specjalistów wojskowych znajdowało się w ZSSR. Po roku 1922, gdy tylko eksperci generała Bauera i admirała von Hintze wybrali najbardziej dogodne miejsca dla budowy baz marynarki wojennej i lotnictwa, poligonów ogniowych, terenów ćwiczeń lotniczych, tajnych laboratoriów, itd., było ich pięć tysięcy. Moskwa pozwalała na wszystko. Niemcy będą mogły przeprowadzać poszukiwania we wszystkich dziedzinach nauki i produkować każdą broń, jaką zechcą, pod warunkiem, że prototypy nie opuszczą terytorium sowieckiego i że pewien procent tej produkcji będzie zarezerwowany dla uzbrojenia Armii Czerwonej.
….przemysł niemiecki i Bank przyznawały sukcesywnie ZSSR: 150 milionów marek pożyczki w 1923, 100 milionów w 1925 i 300 milionów w 1926. Nie mówiąc o sumach bliskich miliarda marek, które tylko przemysłowiec Otto Wolf pożyczył osobiście ZSSR między rokiem 1925 i 1935. …
Gdyby nie zbrojna agresja na Polskę w 1939 dokonana wspólnie z hitlerowskimi Niemcami nie trzeba by potem nas “wyzwalać” od Hitlera. Osobnym tematem są zbrodnie i grabieże dokonane na narodzie polskim za które Polska nie otrzymała żadnego zadośćuczynienia
Nie wiem po co nagłaśniać kolejne kłamstwa rożnych postsowieckich politruków . ZSRR aż do 1941 roku wspierał gospodarczo i militarnie hitlerowskie Niemcy i rozpętał do spółki z nimi II WS w 1939 r.
Jak słusznie napisał G.Braun:
“przywódcy Rosji, prawi dziedzice NKWD i innych zbrodniczych organizacji, bez żenady powołują się na zasługi w „zwycięstwie nad faszyzmem” – z pominięciem, rzecz jasna, inicjatywy Sowietów w rozpętaniu II wojny światowej i ich zgodnej w tym dziele kooperacji z założycielami KL Auschwitz.”
„Kłamstwa oświęcimskie” – Grzegorz Braun
Uważam Rze HISTORIA” styczeń 2015
POLACY nie powinni bezkrytycznie powielać narracji fabrykowanych na potrzeby sowieckiej propagandy wojennej – bo jeszcze się doczekamy, że nas ogłoszą głównymi fałszerzami tej historii.
Kiedy na terenie niemieckiej fabryki śmierci Auschwitz-Birkenau trwać będą uroczyste obchody 70. rocznicy tzw. wyzwolenia, padnie wówczas wiele słów aż nadto oczywistych. Mowa będzie o największej zbrodni w dziejach ludzkości i o tym, że pamięć ofiar jest konieczna, by nie powtórzyło się nigdy… Co właściwie? Ano, to wiadomo w ogólności: Hitler, wojna, Zagłada – a o szczegółach nikt nie wspomni, jak zwykle, bo są one niezręczne dla wszystkich bez wyjątku uczestników takich spektakli hipokryzji w międzynarodowej obsadzie.
Do tych krępujących szczegółów należy m.in. urządzenie przez sowieckich „wyzwolicieli” łagru 22 (na terenie Auschwitz I od wiosny do jesieni 1945) i łagru 78 (do wiosny 1946 – na odcinkach B1a i B1b w Birkenau). Temu zresztą zawdzięczamy zachowanie infrastruktury obozowej w tak znacznych rozmiarach – inaczej ludziska byliby rozebrali baraki do ostatniego, na opał w ciągu pierwszej powojennej zimy. Że było później co wpisać na listę światowego dziedzictwa Unesco – to dzięki czujności płk. NKWD Masłobojewa, który trzymał tu pod strażą najmniej 25 tys. ludzi, nominalnie niemieckich jeńców, ale wśród nich także Polaków ze Śląska, którzy sukcesywnie ekspediowani byli do łagrów w głąb ojczyzny światowego proletariatu.
Tego typu faktografia – łatwo ewokująca wspomnienie oczywistej symetrii obu systemów: narodowego i międzynarodowego socjalizmu -jest skutecznie eliminowana z pola widzenia turystów i pielgrzymów odwiedzających muzeum oświęcimskie, a także przybywających lam mężów i żon stanu. Ci ostatni do woli używają więc zmanipulowanej pamięci historycznej do legitymizowania swych współczesnych reżimów i ich aktualnej polityki. Np. przywódcy Rosji, prawi dziedzice! NKWD i innych zbrodniczych organizacji, bez żenady powołują się na zasługi w „zwycięstwie nad faszyzmem” – z pominięciem, rzecz jasna, inicjatywy Sowietów w rozpętaniu II wojny światowej i ich zgodnej w tym dziele kooperacji z założycielami KL Auschwitz.
Sowietom zawsze potrzebna była wizja zła absolutnego, przy którym nikt nie ośmieli się pytać o GUŁag, czy jakiś Katyń. Czemuż jednak tę zakłamaną, idealizującą Armię Czerwoną i rozgrzeszającą Stalina wersję dziejów XX wieku uparli się wiecznie żyrować wszyscy inni bywalcy oświęcimskich ceremonii? To proste: cały aktualny porządek świata opiera się na wersji historii podyktowanej przez zwycięzców II wojny światowej Przy czym zauważyć trzeba, że do tego klubu dołączają dziś na bezczelnego sami Niemcy, już od lat 60. chętnie dzielący się z innymi odpowiedzialnością za „nazizm”.
To jednak nie jedyny smutny paradoks: oto kultywowanie stalinowskiej wersji II wojny światowej włączyło do swej oficjalnej agendy państwo położone w Palestynie – po spotkaniu Peres-Miedwiediew w sierpniu 2009 r. dowiedzieliśmy się, że obie strony zgodnie potępiają negowanie Holokaustu na równi z negowaniem wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej. Tak więc kwestionowanie stalinowskiej wersji historii podciągnięte zostało pod „kłamstwo oświęcimskie”. A że nie chodziło tu o chwilową tylko „mądrość etapu” – o tym przekonaliśmy się trzy lata później, gdy Peres z Putinem dokonali uroczystego odsłonięcia imponującego pomnika wdzięczności A.Cz. wzniesionego właśnie w Izraelu.
Najwyraźniej nie przeszkadza tani nikomu faktyczna rola Sowietów w fałszowaniu pamięci II wojny światowej – np. fakt przetrzymywania przez nich zabranych w 1945 r. ksiąg oświęcimskich, co przez dziesiątki lat skutkowało monstrualnym przeszacowaniem liczby ofiar niemieckiego ludobójstwa w Auschwitz-Birkenau. Wszak jeszcze kiedy w 1979 r. Jan Paweł II wygłaszał w Oświęcimiu przejmujące kazanie, wspominał tu o „śmierci czterech milionów ludzi z różnych narodów”. Dopiero ponad dekadę później muzeum oświęcimskie oficjalnie skorygowało tę liczbę do „ok. 1,1 miliona ofiar” – po tym, jak pewnemu francuskiemu badaczowi po raz pierwszy udostępniono w Moskwie niemieckie rejestry obozowe. Nb. figuruje tam pono 69 tysięcy zgonów – liczba nadal porażająca, wszak radykalnie różna od wcześniejszych norymberskich szacunków. Ten dysonans poznawczy prowizorycznie załatano właśnie na przełomie lat 80. i 90., kiedy to jeden z ówczesnych „autorytetów moralnych” zasiadających w radzie muzeum stwierdzić miał podobno, że przecież „mniej niż milion” być nie może. I tak to „naukowo” ustaloną liczbę podał do wiadomości publicznej ówczesny kierownik działu historyczno-badawczego dr Franciszek Piper. Specjalistyczna wiedza tego ostatniego została nb. spopularyzowana przez amerykańskiego Żyda-rewizjonistę, który zarejestrował kamerą wideo objaśnienia dr. Pipera, że prezentowana zwiedzającym „komora gazowa” w Auschwitz I jest w istocie tylko rekonstrukcją, czy, jak kto woli, dekoracją zaaranżowaną ex-post, już po wojnie (sic – kto ciekaw, łatwo znajdzie w sieci: David Cole interwievs Dr. Franciszek Piper in Auschwitz).
Żeby uniknąć nieporozumień: wśród ofiar niemieckiego ludobójstwa autor niniejszych uwag wspomina także i własnych krewnych – wśród nich śp. Aleksandra Stawiskiego (ur. 1926, zm. w Auschwitz 1943). Otóż właśnie w imię pamięci rzeczywiście pomordowanych nie należy tu tolerować politycznej propagandy – ani postsowieckiej, ani żadnej innej. Celem musi tu być wyłącznie prawda, bo tylko ona może nas wyzwolić autentycznie – a nie tak, jak nie przymierzając Sowieci oświęcimiaków. Uwolnienie Polski od mimowolnej roli żyranta cudzych kłamstw i matactw, to imperatyw pilny i oczywisty. Skalę trudności zwiększają liczne pouczające przypadki, z których tu wspomnijmy tylko inicjowany przez GWiazdę śmierci lincz na śp. Dariuszu Ratajczaku. Jeśli jednak polscy historiografowie, badacze i popularyzatorzy sami nie zabiorą się za ostateczne rozminowanie tego pobojowiska historii, jakim pozostaje Auschwitz-Birkenau – wówczas łacno okazać się może, że w zawłaszczanej przez innych pamięci Oświęcimia to dla nas zarezerwowano znów rolę kozła ofiarnego.
„Światowym Forum Holokaustu”
Nie powinno się używać nieuzasadnionego historycznie (lecz bardziej propagandowego) terminu „Holokaust” (do tego pisanego z dużej litery) tylko np. terminu eksterminacja lub wyniszczanie. Zawłaszczony przez „przemysł holokaustu” termin „Holokaust” sakralizuje wyłącznie żydowskie ofiary II WS a umniejsza znaczenie ofiar pochodzących z innych narodów (w tym ofiar polskich). Ponadto termin „Holokaust” (ofiara całopalna) w znaczeniu masowego wyniszczania ludzi został po raz pierwszy użyty przez cudzoziemców którzy, którzy już pod koniec XIX stulecia oburzali się na wieść o masakrach (faktycznym paleniu ludzi żywcem) , jakich dokonywano wówczas na Ormianach. Amerykańska misjonarka Corinna Schattuck, która była świadkiem spalenia żywcem prześladowanych Ormian, w liście do siostry pisała: „Nie sposób opisać mdlącego smrodu, jaki się wydobywał z gregoriańskiego kościoła, w którym dokonał się Holocaust”.
„…Ormianie szukali często azylu przed krwawymi rzeziami w budynkach kościelnych, a te nie były oszczędzane przez Turków. W wielkiej ormiańskiej katedrze w Urfie, która mogła pomieścić w swoich murach ponad 8 tysięcy ludzi, oprawcy spalili około 3 tysięcy chroniących się tam chrześcijan. Przed egzekucją naigrawali się jeszcze z Chrystusa, wołając do zamkniętych wewnątrz Ormian: „Niechże Chrystus udowodni teraz, że jest większym prorokiem niż Mahomet”. …..
Jak informował brytyjski dyplomata, G. H. Fitzmaurice, nawet po upływie dwóch miesięcy od tej masakry czuć było w całym mieście nieznośny swąd spalonych ludzkich ciał…”
(G.Kucharczyk – „Pierwszy Holokaust XX wieku”)
„Światowym Forum Holokaustu, które odbędzie się z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz”
W istocie żadnego “wyzwalania” tam nie było tylko zajęcie opuszczonego przez Niemców obozu
„Kłamstwa oświęcimskie” – Grzegorz Braun
Uważam Rze HISTORIA” styczeń 2015
POLACY nie powinni bezkrytycznie powielać narracji fabrykowanych na potrzeby sowieckiej propagandy wojennej – bo jeszcze się doczekamy, że nas ogłoszą głównymi fałszerzami tej historii.
Kiedy na terenie niemieckiej fabryki śmierci Auschwitz-Birkenau trwać będą uroczyste obchody 70. rocznicy tzw. wyzwolenia, padnie wówczas wiele słów aż nadto oczywistych. Mowa będzie o największej zbrodni w dziejach ludzkości i o tym, że pamięć ofiar jest konieczna, by nie powtórzyło się nigdy… Co właściwie? Ano, to wiadomo w ogólności: Hitler, wojna, Zagłada – a o szczegółach nikt nie wspomni, jak zwykle, bo są one niezręczne dla wszystkich bez wyjątku uczestników takich spektakli hipokryzji w międzynarodowej obsadzie.
Do tych krępujących szczegółów należy m.in. urządzenie przez sowieckich „wyzwolicieli” łagru 22 (na terenie Auschwitz I od wiosny do jesieni 1945) i łagru 78 (do wiosny 1946 – na odcinkach B1a i B1b w Birkenau). Temu zresztą zawdzięczamy zachowanie infrastruktury obozowej w tak znacznych rozmiarach – inaczej ludziska byliby rozebrali baraki do ostatniego, na opał w ciągu pierwszej powojennej zimy. Że było później co wpisać na listę światowego dziedzictwa Unesco – to dzięki czujności płk. NKWD Masłobojewa, który trzymał tu pod strażą najmniej 25 tys. ludzi, nominalnie niemieckich jeńców, ale wśród nich także Polaków ze Śląska, którzy sukcesywnie ekspediowani byli do łagrów w głąb ojczyzny światowego proletariatu.
Tego typu faktografia – łatwo ewokująca wspomnienie oczywistej symetrii obu systemów: narodowego i międzynarodowego socjalizmu -jest skutecznie eliminowana z pola widzenia turystów i pielgrzymów odwiedzających muzeum oświęcimskie, a także przybywających lam mężów i żon stanu. Ci ostatni do woli używają więc zmanipulowanej pamięci historycznej do legitymizowania swych współczesnych reżimów i ich aktualnej polityki. Np. przywódcy Rosji, prawi dziedzice! NKWD i innych zbrodniczych organizacji, bez żenady powołują się na zasługi w „zwycięstwie nad faszyzmem” – z pominięciem, rzecz jasna, inicjatywy Sowietów w rozpętaniu II wojny światowej i ich zgodnej w tym dziele kooperacji z założycielami KL Auschwitz.
Sowietom zawsze potrzebna była wizja zła absolutnego, przy którym nikt nie ośmieli się pytać o GUŁag, czy jakiś Katyń. Czemuż jednak tę zakłamaną, idealizującą Armię Czerwoną i rozgrzeszającą Stalina wersję dziejów XX wieku uparli się wiecznie żyrować wszyscy inni bywalcy oświęcimskich ceremonii? To proste: cały aktualny porządek świata opiera się na wersji historii podyktowanej przez zwycięzców II wojny światowej Przy czym zauważyć trzeba, że do tego klubu dołączają dziś na bezczelnego sami Niemcy, już od lat 60. chętnie dzielący się z innymi odpowiedzialnością za „nazizm”.
To jednak nie jedyny smutny paradoks: oto kultywowanie stalinowskiej wersji II wojny światowej włączyło do swej oficjalnej agendy państwo położone w Palestynie – po spotkaniu Peres-Miedwiediew w sierpniu 2009 r. dowiedzieliśmy się, że obie strony zgodnie potępiają negowanie Holokaustu na równi z negowaniem wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej. Tak więc kwestionowanie stalinowskiej wersji historii podciągnięte zostało pod „kłamstwo oświęcimskie”. A że nie chodziło tu o chwilową tylko „mądrość etapu” – o tym przekonaliśmy się trzy lata później, gdy Peres z Putinem dokonali uroczystego odsłonięcia imponującego pomnika wdzięczności A.Cz. wzniesionego właśnie w Izraelu.
Najwyraźniej nie przeszkadza tani nikomu faktyczna rola Sowietów w fałszowaniu pamięci II wojny światowej – np. fakt przetrzymywania przez nich zabranych w 1945 r. ksiąg oświęcimskich, co przez dziesiątki lat skutkowało monstrualnym przeszacowaniem liczby ofiar niemieckiego ludobójstwa w Auschwitz-Birkenau. Wszak jeszcze kiedy w 1979 r. Jan Paweł II wygłaszał w Oświęcimiu przejmujące kazanie, wspominał tu o „śmierci czterech milionów ludzi z różnych narodów”. Dopiero ponad dekadę później muzeum oświęcimskie oficjalnie skorygowało tę liczbę do „ok. 1,1 miliona ofiar” – po tym, jak pewnemu francuskiemu badaczowi po raz pierwszy udostępniono w Moskwie niemieckie rejestry obozowe. Nb. figuruje tam pono 69 tysięcy zgonów – liczba nadal porażająca, wszak radykalnie różna od wcześniejszych norymberskich szacunków. Ten dysonans poznawczy prowizorycznie załatano właśnie na przełomie lat 80. i 90., kiedy to jeden z ówczesnych „autorytetów moralnych” zasiadających w radzie muzeum stwierdzić miał podobno, że przecież „mniej niż milion” być nie może. I tak to „naukowo” ustaloną liczbę podał do wiadomości publicznej ówczesny kierownik działu historyczno-badawczego dr Franciszek Piper. Specjalistyczna wiedza tego ostatniego została nb. spopularyzowana przez amerykańskiego Żyda-rewizjonistę, który zarejestrował kamerą wideo objaśnienia dr. Pipera, że prezentowana zwiedzającym „komora gazowa” w Auschwitz I jest w istocie tylko rekonstrukcją, czy, jak kto woli, dekoracją zaaranżowaną ex-post, już po wojnie (sic – kto ciekaw, łatwo znajdzie w sieci: David Cole interwievs Dr. Franciszek Piper in Auschwitz).
Żeby uniknąć nieporozumień: wśród ofiar niemieckiego ludobójstwa autor niniejszych uwag wspomina także i własnych krewnych – wśród nich śp. Aleksandra Stawiskiego (ur. 1926, zm. w Auschwitz 1943). Otóż właśnie w imię pamięci rzeczywiście pomordowanych nie należy tu tolerować politycznej propagandy – ani postsowieckiej, ani żadnej innej. Celem musi tu być wyłącznie prawda, bo tylko ona może nas wyzwolić autentycznie – a nie tak, jak nie przymierzając Sowieci oświęcimiaków. Uwolnienie Polski od mimowolnej roli żyranta cudzych kłamstw i matactw, to imperatyw pilny i oczywisty. Skalę trudności zwiększają liczne pouczające przypadki, z których tu wspomnijmy tylko inicjowany przez GWiazdę śmierci lincz na śp. Dariuszu Ratajczaku. Jeśli jednak polscy historiografowie, badacze i popularyzatorzy sami nie zabiorą się za ostateczne rozminowanie tego pobojowiska historii, jakim pozostaje Auschwitz-Birkenau – wówczas łacno okazać się może, że w zawłaszczanej przez innych pamięci Oświęcimia to dla nas zarezerwowano znów rolę kozła ofiarnego.
„Światowym Forum Holokaustu, które odbędzie się z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz”
Wobec zawłaszczania przez środowiska żydowskie w wyłączność tego obozu należy przypomnieć , że pierwszymi więźniami Oświęcimia byli Polacy – 5 i 6 maja 1940 roku w Jarosławiu gestapowcy aresztowali kilkudziesięciu uczniów Szkoły Budowlanej podejrzanych o przynależność do organizacji konspiracyjnej. część aresztowanych po wstępnych badaniach zwolniono, a pozostałych wywieziono do więzienia w Tarnowie. Ta grupa młodzieży weszła w skład pierwszego transportu oświęcimskiego – 14 czerwca 1940 roku. Byli wśród nich Stanisław Ryniak (nr obozowy 31), Mieczysław Popkiewicz (nr obozowy 36), Kazimierz Tokarz (nr obozowy 282) , Wiesław Kielar (nr obozowy 290). Numery 1-31 otrzymali przestępcy kryminalni narodowości niemieckiej przywiezieni do Oświęcimia 20 maja 1940 roku z obozu w Sachsenhausen. Objęli oni funkcje w tzw. “wieźniarskim samorządzie obozowym”. Aresztowania i wywózki okolicznych mieszkańców do obozów takich jak : Oświęcim, Dachau, Buchenwald, Oranienburg-Sachsenhausen, Hamburg-Neuengamme, Pustków, Gross-Rosen – trwały przez cały okres okupacji. W skład oświęcimskiego kombinatu śmierci wchodził nie tylko macierzysty obóz w Oświęcimiu (założony w 1940 roku), ale także obóz w odległej o 3 km. Brzezince oraz 39 obozów pobocznych na terenie całego Śląska i nawet poza nim. Budowę obozu w Brzezince rozpoczęto w październiku 1941 roku. W 1943 roku na rozkaz Himmlera dokonano podziału całego kombinatu oświęcimskiego na trzy obozy: Obóz Koncentracyjny Oświęcim I (Auschwitz I), Obóz Koncentracyjny Oświęcim II-Brzezinka (Auschwitz II) i Obóz Koncentracyjny III -obozy poboczne (Ausenlager). Z dniem 25 listopada 1944 wcielono pod względem organizacyjnym obóz w Brzezince do obozu macierzystego , który nazwano Konzentrationslager Auschwitz, a obóz Oświęcim III przemianowano Konzentrationslager Monowitz (od miejscowości Monowice gdzie dla koncernu IG Farben wybudowano olbrzymie zakłady syntetycznej benzyny Buna-Werke). Na skutek tych zmian nazw będących w istocie tylko zmianą szyldów, z listy hitlerowskich obozów “zniknął” obóz w Brzezince , osławiony na świecie jako największy obóz wyniszczenia. To właśnie tutaj , a nie w samym Oświęcimiu miała miejsce masowa eksterminacja Żydów. Natomiast w obozie macierzystym w Oświęcimiu ginęli przede wszystkim Polacy a także więźniowie innych narodowości. Ale ponieważ nazwa Oświęcimia (Auschwitz) jest na świecie powszechnie znana a Brzezinki o wiele mniej więc środowiska żydowskie postanowiły zawłaszczyć ją tylko dla siebie.
“Światowym Forum Holokaustu, które odbędzie się z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz”
Owe forum to zapewne miejsce gdzie będzie lansowana żydowska narracja historii przez pryzmat wyłącznie żydowskich ofiar II WS, a zaproszeni goście będą się zapewne prześcigać w umizgach wobec gospodarzy.
Nie powinno się używać nieuzasadnionego historycznie (lecz bardziej propagandowego) terminu „Holokaust” (do tego pisanego z dużej litery) tylko np. terminu eksterminacja lub wyniszczanie. Zawłaszczony przez „przemysł holokaustu” termin „Holokaust” sakralizuje wyłącznie żydowskie ofiary II WS a umniejsza znaczenie ofiar pochodzących z innych narodów (w tym ofiar polskich). Ponadto termin “Holokaust” (ofiara całopalna) w znaczeniu masowego wyniszczania ludzi został po raz pierwszy użyty przez cudzoziemców którzy, którzy już pod koniec XIX stulecia oburzali się na wieść o masakrach (faktycznym paleniu ludzi żywcem) , jakich dokonywano wówczas na Ormianach. Amerykańska misjonarka Corinna Schattuck, która była świadkiem spalenia żywcem prześladowanych Ormian, w liście do siostry pisała: „Nie sposób opisać mdlącego smrodu, jaki się wydobywał z gregoriańskiego kościoła, w którym dokonał się Holocaust”.
„…Ormianie szukali często azylu przed krwawymi rzeziami w budynkach kościelnych, a te nie były oszczędzane przez Turków. W wielkiej ormiańskiej katedrze w Urfie, która mogła pomieścić w swoich murach ponad 8 tysięcy ludzi, oprawcy spalili około 3 tysięcy chroniących się tam chrześcijan. Przed egzekucją naigrawali się jeszcze z Chrystusa, wołając do zamkniętych wewnątrz Ormian: „Niechże Chrystus udowodni teraz, że jest większym prorokiem niż Mahomet”. …..
Jak informował brytyjski dyplomata, G. H. Fitzmaurice, nawet po upływie dwóch miesięcy od tej masakry czuć było w całym mieście nieznośny swąd spalonych ludzkich ciał…”
(G.Kucharczyk – „Pierwszy Holokaust XX wieku”)
Biskup J.Kocyłowski
http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/biskup.html
Trzeba też zauważyć że “flirt” z Niemcami hitlerowskimi nie zaczął się dopiero w 1941 po ich ataku na ZSRR , ale już we wrześniu 1939 r kiedy to delegacja ukraińska zwróciła się do Niemców z propozycją objęcia władzy w Przemyślu:
“…Władzę nad miastem [Przemyślem] i okolicą sprawowała [niemiecka] Komenda Polowa i Komenda Miasta na czele z gen. por. Strecciusem. Do Komendy w pierwszym dniu okupacji zwróciła się ukraińska delegacja w składzie: dr Włodzimierz Zahajkiewicz, M. Demczuk, prof. I. Gontarski, kupiec Jarosiewicz i mgr St. Nawrocki z propozycją objęcia władzy w mieście. Odpowiedzią na tę propozycję było zaproszenie ks. biskupa grekokatolickiego, J. Kocyłowskiego i dr. W. Zahajkiewicza na spotkanie 15 września 1939 r. z Adolfem Hitlerem w okolicy Jarosławia, który przyleciał samolotem w celu rozważenia powołania rządu ukraińskiego na obszarach położonych na wschód od Sanu. Spowodowało to masową manifestację w dniu 16 września na przemyskim rynku ludności ukraińskiej, deklarującej przyjaźń między Niemcami a Ukrainą.”
Leszek Marian Włodek “Koniec Królewskiego Wolnego Miasta, “Życie Przemyskie” 11 IX 1991
Ponadto o wrogim stosunku biskupa Kocyłowskiego do Polski i Polaków świadczy y milcząca aprobata antypolskich działań OUN-UPA. W liście arcybiskupa Bolesława Twardowskiego do arcybiskupa Szeptyckiego i biskupa Kocyłowskiego z 30 lipca 1943 roku Twardowski pisał o nastrojach ukraińskich i o głoszeniu haseł wyniszczenia polskiego żywiołu zamieszkującego w Małopolsce Wschodniej. List ten pozostał bez odpowiedzi merytorycznej. Na list biskupa Franciszka Bardy do biskupa J. Kocyłowskiego, skierowany 15 grudnia 1944 roku w sprawie panujących w diecezji przemyskiej stosunków, otrzymał odpowiedź, w której biskup Kocyłowski użalał się tylko, że księża greckokatoliccy są prześladowani przez ludność polską. Biskup Kocyłowski był nacjonalistą ukraińskim, popierającym księży greckokatolickich w ich pracy w organizacjach kulturalno – oświatowych i spółdzielczych. Tolerował też działalność księży w OUN i ich antypolskie wystąpienia.
Biskup Kocyłowski nie był także we wszystkim wierny Bogu i Stolicy Apostolskiej. Angażując się w różne antypolskie działania nie usłuchał napomnień Ojca Świętego. W 1923 r Pius XI nakazwał bowiem biskupowi Kocyłowskiemu jak i metropolicie Szeptyckiemu “by polityką się nie zajmowali, by ich zachowywanie się lojalne wobec państwa polskiego i rządu było bez zarzutu i by w tym duchu wpływali na kler” . Ponadto biskup Kocyłowski złamał, podobnie jak metropolita Andrzej Szeptycki i wielu innych ukraińskich wyższych duchownych, przysięgę złożoną w okresie międzywojennym na ręce Prezydenta RP, a także Konkordat, który rotę przysięgi zatwierdził.
„Przed Bogiem i na świętą Ewangelię przysięgam i obiecuję, jak przystoi Biskupowi, wierność Rzeczypospolitej Polskiej. Przysięgam i obiecuję, iż z zupełną lojalnością szanować będę Rząd, ustanowiony Konstytucją i że sprawię aby go szanowało moje duchowieństwo. Przysięgam i obiecuję poza tym, że nie będę uczestniczył w żadnych porozumieniach, ani nie będę obecny przy żadnych naradach, które by mogły przynieść szkodę Państwu Polskiemu lub porządkowi publicznemu. Nie pozwolę memu duchowieństwu uczestniczyć w takich poczynaniach. Dbając o dobro i interes Państwa będę się starał o uchylenie od niego wszelkich niebezpieczeństw, o których wiedziałbym, że mu grożą”.
Biskup Kocyłowski stanął moralnie i politycznie po stronie śmiertelnego wroga Polski, który w tym czasie dokonywał ludobójstwa na obywatelach Polski. Dla takiej postawy była jednoznaczna kara zgodnie z Kodeksem Karnym z 11 lipca 1932 roku (Dz. U. 1932 nr 60 poz. 571), który w art. 100 mówił iż: „kto w czasie wojny działa na korzyść nieprzyjaciela albo na szkodę siły zbrojnej polskiej lub sprzymierzonej podlega karze więzienia na czas nie krótszy od 10 lat lub dożywotnio”. Należy tu podkreślić, iż konsekwencje tej postawy byłyby jednoznacznie wyegzekwowane przez legalny Rząd. W trakcie formowania dywizji SS „Galizien” tj. w maju 1943 roku, Delegat Rządu na Kraj w randze wicepremiera w specjalnym oświadczeniu w związku z formowaniem dywizji pisał:
„W związku z utworzeniem przez okupanta, przy współudziale pewnych czynników ukraińskich na terenie województw południowowschodnich, formacji pod nazwą „SS Schutzendieviesiien Galizien”, do której wzywa się w drodze ochotniczego zaciągu obywateli polskich narodowości ukraińskiej, stwierdzam, ze wstąpienie do tej formacji obywateli polskich, będzie uważane za złamanie wierności wobec państwa Polskiego i pociągnie za sobą najsurowsze konsekwencje…”.
“Przemyskie środowiska patriotyczne zarzucały biskupowi Kocyłowskiemu, że po wkroczeniu Wehrmachtu do Przemyśla podjął aktywną współpracę z okupantem niemieckim.”
Należy dodać jeszcze inne zarzuty:
Warto podkreślić, że protesty polskich mieszkańcow nie dotyczyły zasadności wyniesienia biskupa na ołtarze gdyż to pozostaje w gestii władz kościelnych a jedynie jego wrogiej w stosunku do Polski i Polaków działalności. Jego życie oparte było bowiem na działaniu na szkodę państwa polskiego, przy jednoczesnym popieraniu organizacji antypolskich i budowaniu państwa ukraińskiego, w skład którego wchodzić miała spora część obecnego Podkarpacia z Przemyślem włącznie. Jeszcze w okresie II RP Biskup Kocyłowski konsekwentnie starał się wprowadzać na wszystkie urzędy kościelne księży wrogo usposobionych dla państwa i polskości, należących do radykalnych stronnictw ukraińskich, natomiast pomijał i prześladował księży przychylnie i lojalnie odnoszących się do państwa i narodowości polskiej. Zajmował stale oporne i wrogie stanowisko przeciw ustawowym zarządzeniom władz administracyjnych i wydawał przeważnie poufne i tajne zarządzenia do duchowieństwa w kierunku bojkotowania rozporządzeń władz państwowych i paraliżowania każdej ogólnej działalności tychże. Władze polskie wobec takiej jego nieprzejednanej postawy rozważały nawet wystąpienie do Stolicy Apostolskiej o usunięcie biskupa Kocyłowskiego z zajmowanego urzędu. Dowodem na to może być pismo wojewody lwowskiego z dnia 2 lipca 1924 r stwierdzające w konkluzji:
http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/raport.pdf
“….Przedstawiony powyżej materjał stwierdza niewątpliwie szkodliwą dla
Państwa działalność ks. biskupa Kocyłowskiego i daje mojem zdaniem
dostateczną podstawę do postawienia żądania na usunięcie ks.
Kocyłowskiego z zajmowanego urzędu względnie uzasadnia w całej
pełni takie wnioski przedstawione w tym względzie w powyżej
powołanych sprawozdaniach mojego poprzednika na urzędzie. …”
“W dokumencie twierdzi się m.in., że naruszono Konstytucję RP, a także ustawy o mniejszościach narodowych ”
A jakie konkretnie przepisy jakoby naruszono? A czy ktoś w 2013 roku pytał polskich mieszkańców o zdanie w tej sprawie . Wtedy nie było żadnych “konsultacji społecznych ” ani też nie zasięgano opinii polskich historyków.
Bezpośrednią przyczyną zmiany nazwy ulicy było przewiezienie 31 maja 2013 roku ze Stryja do Przemyśla relikwii biskupa Jozafata Kocyłowskiego. Niespełna dwa tygodnie po tym wydarzeniu (pomimo protestów części polskich mieszkańców) Rada Miasta z inicjatywy miejscowych środowisk ukraińskich w ekspresowym tempie podjęła uchwałę zmieniającą nazwę ulicy.
“Abp Powowicz twierdzi też, że polskich grekokatolików dyskryminuje się w życiu politycznym i społecznym ”
A to już jest kolejna bezczelność . Czy “dyskryminacja” polega na tym, że Ukraińcy mają coraz większe wpływy gospodarcze w mieście , a może polega na tym że otrzymali w 1991 decyzją papieża Jana Pawła II podczas jego wizyty w Przemyślu w 1991 r. polski kosciół pojezuicki na swoją katedrę, a może zwrot Domu Ukraińskiego a także wielu nieruchomości które prawnie im się nie należały – jak wygląda na zasadzie wzajemności sytuacja Polaków we Lwowie i zwrot zabranych im nieruchomości – chyba pisać nie trzeba.
http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/problem.html
“Przejdźmy do stanu własnościowego. W Przemyślu mniejszość ukraińska, którą oficjalnie reprezentuje Związek Ukraińców w Polsce i Cerkiew Bizantyjsko-Ukraińska od początku lat 90-tych zaczęła upominać się o zwrot majątku, który tylko częściowo był ich własnością przed wojną. Są w nim obiekty, które rzeczywiście należały do mniejszości ukraińskiej, ale są i takie, które były tylko przez nią użytkowane. Oto przykłady:
Kościół 00. Karmelitów 200 lat temu po kasacie zakonu przez cesarza Józefa II, władze zaborcy przyznały greko – katolikom, którzy w II połowie XIX wieku zburzyli sygnaturkę i postawili drewnianą kopułę. W 1945 roku – po kasacie Kościoła greko-katolickiego – kościół powrócił do Karmelitów, a klasztor był użytkowany przez różne instytucje państwowe……Poza tym zwrócono dawną cerkiew Bazylianom. Jednocześnie dużym nakładem kosztów polskie władze adoptowały byłą łaźnię na nowe archiwum i przywróciły cerkiew do stanu pierwotnego. Ten obiekt był własnością Bazylianów, co nie podlegało żadnym wątpliwościom. Ale następne wystąpienia Związku Ukraińców w Polsce o zwrot dużej ilości obiektów na terenie Przemyśla i okolic, w moim rozumieniu, doszły do szczytu bezczelności. Proszę zwrócić uwagę /materiały Wojewody z roku 1995/: budynek starostwa, dawny klasztor dominikański z XVIII wieku, skasowany przez cesarza – przez krótki okres był użytkowany przez biskupa greko-katolickiego. Później było tam więzienie oraz inni użytkownicy. Teraz Ukraińcy dopominają się o ten budynek leżący w centrum Przemyśla, roszcząc sobie prawo własności dlatego, że mieszkał tam przez lat kilkanaście biskup…”
Symbolem współpracy obu totalitaryzmów w wyniszczaniu narodu polskiego były organizowane w latach 1939-1940 wspólne
Konferencje Metodyczne Gestapo – NKWD
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencje_Gestapo-NKWD
„Pierwsza z nich miała miejsce w Brześciu nad Bugiem 27 listopada 1939 roku. Jej tematem przewodnim były metody zwalczania w zarodku przez obu okupantów konspiracji niepodległościowej.
Druga konferencja NKWD i Gestapo odbyła się pod koniec listopada 1939 roku w Przemyślu. Jej tematyka została poszerzona o problem wymiany jeńców polskich oraz metodykę eksterminacji polskiej ludności. Podczas tej konferencji na mocy rozkazu Stalina przekazano Hitlerowi m.in. 150 komunistów niemieckich.
20 lutego 1940 roku rozpoczęła się w Zakopanem w willach „Pan Tadeusz” oraz „Telimena” trzecia metodyczna konferencja NKWD i Gestapo. Według niektórych źródeł na początku lutego 1940 roku doszło do tajnego spotkania Heinricha Himmlera i Ławrientija Berii w pałacyku myśliwskim Hermanna Göringa w Romintach w Puszczy Rominckiej, gdzie prowadzono rozmowy o eksterminacji społeczeństwa polskiego i zwalczaniu polskiego ruchu oporu. Wspólne plany eksterminacyjne konstruowano do 4 kwietnia 1940. W marcu 1940 kolejna podkonferencja miała miejsce w Krakowie „
Dodajmy, że kombryg Siemion Mojżeszowicz Kriwoszejn był z pochodzenia Żydem i jak widać jakoś mu współpraca z Niemcami hitlerowskimi nie przeszkadzała.
http://mysl-polska.pl/2131
“Nowa wersja historii przedstawiona przez Putina, wedle której Polska w 1938 r. znała i aprobowała plany Hitlera dotyczące zagłady Żydów (notabene takich planów jeszcze wtedy nie było), jest groźniejsza niż bajdurzenia zachodnich mediów o “polskich obozach zagłady”. Z takim przesłaniem Putin pojedzie w styczniu do Izraela na organizowane tam obchody 75-tej rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz”
@jazmig: Bardzo celne uwagi, ponadto nie popierał w nim w żaden sposób przemocy wobec Żydów nie wspominając już o ich mordowaniu. Jakoś Stalinowi nie robią wyrzutów z powodu Birobidżanu.
P.S.
mam pytanie do kogo faktycznie adresowany był ten list?
Projekt osiedlenia Żydów europejskich na Madagaskarze
https://pl.wikipedia.org/wiki/Projekt_osiedlenia_Żydów_europejskich_na_Madagaskarze
Syjoniści uważali, że najlepszym rozwiązaniem jest osadnictwo poza Europą. Już Theodor Herzl brał pod uwagę możliwość stworzenia własnego państwa przez Żydów na Madagaskarze, na terenie dzisiejszej Ugandy lub Palestyny (wówczas była to część Imperium osmańskiego). Jednak od początku XX wieku, w związku z osadnictwem w Palestynie, Madagaskar był uważany przez syjonistów za rozwiązanie tymczasowe w stosunku do osadnictwa w Palestynie (ze względu na ograniczenia wprowadzone przez Wielką Brytanię co do osadnictwa w Palestynie).
Sami Żydzi popierali pomysł stworzenia dla nich miejsca osiedlenia, kwestią dyskutowaną były natomiast jego lokalizacje (Madagaskar, Uganda, Argentyna, Palestryna)
Ręka w rękę z Hitlerem
http://www.bibula.com/?p=25019
“21 czerwca 1933 r., w kilka tygodni po dojściu Hitlera do władzy Zionistische Vereinigung für Deutschland (ZVfD) – prężna organizacja syjonistów niemieckich stała się nieoczekiwana podpora NSDAP (partii nazistowskiej): Wierzymy, że to właśnie nowe Niemcy mogą, dzięki swej zdecydowanej woli, rozwiązać problem żydowski, znaleźć rozwiązanie problemu, który w istocie rzeczy powinien być rozwiązany przez wszystkie narody europejskie […] Wdzięczność narodu żydowskiego staje się podstawa szczerej przyjaźni z narodem niemieckim wraz z jego realiami narodowymi i rasowymi. […] My również jesteśmy przeciwni mieszanym małżeństwom i pragniemy utrzymać czystość żydowskiej grupy etnicznej. […] Aby osiągnąć te praktyczne cele, syjonizm ma nadzieje, że będzie zdolny do współpracy z rządem nawet zasadniczo wrogim Żydom…”
“Mickiewicz był etnicznym Białorusinem” – Mickiewicz był zarówno etnicznym Polakiem z urodzenia (pochodził z polskiego rodu) jak i Polakiem z wyboru . Zdarzają się bowiem tacy którzy mimo urodzenia i wychowania w duchu danego narodu z przyczyn obiektywnych lub subiektywnych się wynaradawiają.
Tak na marginesie wtedy nikt nie używał nawet terminu Białorusin na określenie czyjegoś etnosu (co najwyżej Rusin) . Podobnie było z Ukraińcami . Dopiero później pod wpływem “kół postępowych” związanych nierzadko z masonerią zaczęto wmawiać prostym ludziom, że są oni Białorusinami względnie Ukraińcami (Bractwo Cyrylometodiańskie i Loża Słowian Zjednoczonych)
http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/masoneria.html
No pięknie , miał już być wedle niektórych Żydem , Litwinem (dla Ukraińców tylko Słowianinem) teraz Białorusinem . Tylko ciekawe czy sam o tym wiedział ? I dlaczego pisał wyłącznie po,polsku?
“Droga geniusza – o Adamie Mickiewiczu” -prof Jan Ciechanowicz:
Niezwykle cenna praca prof. Jana Ciechanowicza z Wilna wnosi nową wiedzę o naszym narodowym wieszczu – Adamie Mickiewiczu. Autor opierając się na bogatym materiale źródłowym w archiwach obecnej Litwy i Białorusi, przybliża nieznane lub mało znane fakty z życia poety. Udowadnia miedzy innymi, że matka poety Barbara Majewska nie była Żydówką, ponieważ pochodziła ze starego polskiego szlacheckiego rodu. Książka ukazuje Adama Mickiewicza jako geniusza i jednego z najwybitniejszych poetów polskich. Możemy poznać go nie tylko jako poetę, ale również jako naukowca, myśliciela, historyka, żołnierza i dobrego organizatora, który całym swoim życiem dawał dowody swego patriotyzmu.
Następny postsowiecki propagadandysta. Wtedy o jakiejkolwiek Białorusi w ramach Księstwa Litewskiego czy Białorusinach nikt nawet nie słyszał. Wystarczy spojrzeć na ówczesne mapy by zauważyć, że termin “Białoruś” oznaczał tereny przyległe do księstwa moskiewskiego. Np mapa “Polski, Węgier, Czech, Niemiec, Rusi, Litwy” Marcusa Beneventanusa – Rzym 1507 r. Zwraca uwagę szczegół iż termin “Białoruś” /Russia Alba/ oznaczał wtedy tereny w sąsiedztwie księstwa moskiewskiego. “Białoruś albo albo Moskowia” /Russia Alba sive Moskovia/
http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/Kartografia/kartografia.html
Dzisiejszy wściekły antypolonizm (zarówno ten z Zachodu jak i Wschodu) to hołd składany Polsce i polskości przez szubrawców.
https://macgregor.neon24.pl/post/152038,tokarczuk-i-polskosc-jako-cos-wyjatkowego
Jak pisał Gilbert Keith Chesterton (Letters on Polish Affairs 1922):
„Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy moje sympatie opierały się wyłącznie na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną”.
O współpracy niemiecko-żydowskiej
http://www.bibula.com/?p=25019
“21 czerwca 1933 r., w kilka tygodni po dojściu Hitlera do władzy Zionistische Vereinigung für Deutschland (ZVfD) – prężna organizacja syjonistów niemieckich stała się nieoczekiwana podpora NSDAP (partii nazistowskiej): Wierzymy, że to właśnie nowe Niemcy mogą, dzięki swej zdecydowanej woli, rozwiązać problem żydowski, znaleźć rozwiązanie problemu, który w istocie rzeczy powinien być rozwiązany przez wszystkie narody europejskie […] Wdzięczność narodu żydowskiego staje się podstawa szczerej przyjaźni z narodem niemieckim wraz z jego realiami narodowymi i rasowymi. […] My również jesteśmy przeciwni mieszanym małżeństwom i pragniemy utrzymać czystość żydowskiej grupy etnicznej. […] Aby osiągnąć te praktyczne cele, syjonizm ma nadzieje, że będzie zdolny do współpracy z rządem nawet zasadniczo wrogim Żydom”
“burzenie pomników bojowników przeciwko faszyzmowi”
po pierwsze pomniki powinny być przeznaczone tylko dla bohaterów danego narodu a nie najeźdźców , zaś miejsce grobów poległych jest na cmentarzach których nikt nie niszczy
po drugie nie przeciw faszyzmowi – tylko przeciw narodowemu socjalizmowi , ale ponieważ słowo “socjalizm” brzmi bardzo niemile dla ucha “sowieciarzy” gdyż wskazuje na bezpośrednie ideologiczne pokrewieństwo z ich “socjalizmem międzynarodowym” , więc wymyślono “walkę z faszyzmem” – to jedno z ulubionych propagandowych haseł komunistycznej propagandy
“Operacja polska” w ZSRR – zostali oskarżeni o szpiegostwo na rzecz Polski i „rodzinne związki z Polską faszystowską”.
11 sierpnia 1937 został wydany osławiony rozkaz operacyjny nr 00485 przez szefa NKWD Nikołaja Jeżowa, który rozpoczął systematyczną i masową eksterminację Polaków w latach 1937-1938 na terenie sowieckiej Rosji. Rozkaz, przed jego wydaniem, zaakceptowało Biuro Polityczne Komitetu Centralnego WKP(b) z Józefem Stalinem na czele.
GŁÓD I REPRESJE WOBEC LUDNOŚCI POLSKIEJ NA UKRAINIE
(1932–1933, 1946–1947)
http://www.pan-ol.lublin.pl/wydawnictwa/THist9/Dzwonkowski.pdf
„….. Według spisu ludności ZSRS z 1926 r., w Ukraińskiej Socjalistycznej
Republice Sowieckiej mieszkało 496 tys. Polaków i byli oni trzecią, po Rosjanach
(2700 tys.) i Żydach (1600 tys.), mniejszością narodową. Oceniano jednak,
że rzeczywista liczba Polaków nie była niższa niż 650 tys. W niemal 80%
stanowili oni ludność wiejską. Wyniki spisów ludności dotyczące Polaków
były bowiem celowo zaniżane i fałszowane. W ramach polityki tzw. nacjonalizacji
władze sowieckie na początku lat 20. zaczęły tworzyć rejony narodowościowe,
a niekiedy i republiki, jeśli w zwartym skupisku mieszkało ok. 100 tys.
lub więcej osób danej narodowości. Dzięki temu powstała np. Autonomiczna
Republika Niemców Nadwołżańskich. Tam gdzie stosunkowo zwarte skupisko
danej narodowości liczyło 50 tys., mógł powstać autonomiczny rejon narodowościowy. Na Ukrainie utworzono 8 narodowościowych rejonów rosyjskich, 7 niemieckich, 3 żydowskie i jeden polski. Powstał on w 1926 r. i obejmował ponad 40 tys. osób na terenie Wołynia w odległości ok. 60 km na południowy zachód od Żytomierza. Jego stolicą było miasteczko Dowbysz, przemianowane na Marchlewsk, od którego rejon ten nazwano Marchlewszczyzną. ……. Opór ten miał dla Polaków tragiczne skutki w postaci represji, deportacji i rozstrzeliwań. W 1936 r. 60 tys. osób zostało deportowanych do Kazachstanu.
Wielki głód w latach 1932–1933 dotknął ludność polską w nieco mniejszym
stopniu niż ukraińską na Zadnieprzu. W ogromnej większości zamieszkiwała
ona bowiem Prawobrzeżną Ukrainę i obwody: winnicki, kamieniecko-podolski
i żytomierski, czyli dawne Kresy Wschodnie I Rzeczypospolitej. Żniwo śmierci
głodowej było tu nieco niższe, chociaż i tu było ono zabójcze. W rejonie Połonnego wymierały często całe rodziny, a niekiedy całe wioski polskie, jak np. Zalesie (Zalissje) i Dobre Łozy. Z pierwszej przeżyło 11 osób. Dla zatarcia śladów
jej zabudowania zostały później spalone, a teren porósł trawą. Podobny
był los wielu wsi czysto ukraińskich.
Zostali oskarżeni o szpiegostwo na rzecz Polski i „rodzinne
związki z Polską faszystowską”.
W latach 1937–1938 10 tys. osób mieszkających na terenie Marchlewszczyzny zostało deportowanych do Kazachstanu i do wyniszczonych głodem wschodnich obwodów Ukrainy, a 1405 osób rozstrzelano. Nazwa Marchlewsk znikła z gazet, książek i map. Na jej miejsce pojawiła się nazwa Szczorsk. Pierwotna nazwa Dowbysz wróciła po
10 latach, w 1946 r. Trudno jest ocenić liczbę ofiar represji, które rozpoczęły się na już początku lat 20., a w latach 30. przybrały masowy charakter. Objęły one wówczas
wszystkie narodowości w ZSRS, jednak w sposób szczególny dotknęły Polaków.
Zaliczeni zostali oni bowiem jako pierwsi do kategorii „narod wrag” –
„naród wróg” – (w czasie II wojny światowej zostali włączeni do niej także
Niemcy, Tatarzy i inni) i represje wobec nich, w postaci masowych aresztowań,
po których ludzie ginęli bez śladu, deportacji do łagrów i zesłań objęły znacznie
większy odsetek ludności niż w innych grupach narodowych. Na liście 679
osób, spośród ok. 10 tys. zamordowanych przez NKWD w Winnicy w latach ma typowo polskie imiona i nazwiska, często z dopiskiem „Pole”. Jest to odsetek
kilkakrotnie wyższy od tego, jaki stanowiła tam ludność polska. Większość pozostałych
nazwisk ma także nazwiska o brzemieniu polskim89. Podobnie było i gdzie indziej, np. w Żytomierzu. W obwodzie chmielnickim część aresztowanych zginęła na miejscu w trzech obozach koncentracyjnych istniejących na terenie tego obwodu i w miejscowych
siedzibach NKWD. Miejscem uśmiercania setek więźniów były m.in.
podziemia historycznych kościołów katolickich, np. w Połonnem, w Latyczowie
i w Kamieńcu Podolskim. Osoby i rodziny mieszkające w pobliżu, które
były świadkami przywożonych tam nocami ludzi i słyszały dochodzące z nich
rozdzierające krzyki, zginęły bez śladu….”
Do 1941 ZSRR był najlepszym sojusznikiem Niemiec hitlerowskich
O stałej współpracy wojskowej i gospodarczej niemiecko-sowieckiej
http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/novus/komunizm/kom3.html
Mit założycielski o wyzwoleńczej roli Armii Czerwonej nadal żywy
w 2012 odsłonięto pomnik Armii Czerwonej w Izraelu
http://www.bibula.com/?p=58119
Pomnik wdzięczności Armii Czerwonej został postawiony w mieście Netanja w centralnym Izraelu. Monument odsłonili prezydenci Izraela i Rosji Szymon Peres i Władimir Putin.
Jak Czesi zrabowali Zaolzie
http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/961107
„Jednym z utrwalonych wśród sporej części Polaków fałszywych mitów historycznych jest twierdzenie o rzekomo haniebnym udziale państwa polskiego w tzw. rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku. Nic bardziej błędnego. Polska w niesławnej konferencji monachijskiej udziału nie brała. Natomiast w ramach jej ustaleń znalazły się m.in. zapowiedzi rozwiązania roszczeń terytorialnych Polski i Węgier wobec Czechosłowacji. Rząd w Warszawie nie zgodził się na pośrednictwo ówczesnych mocarstw (w tym III Rzeszy i faszystowskich Włoch) w kwestii rozwiązania sporu o Zaolzie. Sporu, który – dodajmy – zapoczątkowany został niesprowokowaną przez Polaków agresją wojsk czeskich na Śląsk Cieszyński w 1919 roku.
30 września 1938 roku, a więc w dniu, kiedy suwerenne władze państwa czechosłowackiego przystały na warunki określone w Monachium, rząd polski wystosował ultimatum w sprawie zwrotu zagrabionego 19 lat wcześniej Zaolzia, które strona czechosłowacka przyjęła dzień później. Należy podkreślić, że jeszcze przed wystosowaniem polskiego ultimatum prezydent Edward Beneš skierował na ręce prezydenta Ignacego Mościckiego pismo (datowane na 22 września 1938 roku), w którym proponował „usunięcie przeszkód z wielu minionych lat” poprzez „przyjęcie rektyfikacji granicy”! W efekcie jesienią 1938 roku zamieszkałe w przytłaczającej większości przez ludność polską ziemie za Olzą wróciły bezkrwawo do macierzy.”
Symbolem współpracy obu totalitaryzmów w wyniszczaniu narodu polskiego były organizowane w latach 1939-1940 wspólne
Konferencje Metodyczne Gestapo – NKWD
https://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencje_Gestapo-NKWD
“Pierwsza z nich miała miejsce w Brześciu nad Bugiem 27 listopada 1939 roku. Jej tematem przewodnim były metody zwalczania w zarodku przez obu okupantów konspiracji niepodległościowej.
Druga konferencja NKWD i Gestapo odbyła się pod koniec listopada 1939 roku w Przemyślu. Jej tematyka została poszerzona o problem wymiany jeńców polskich oraz metodykę eksterminacji polskiej ludności. Podczas tej konferencji na mocy rozkazu Stalina przekazano Hitlerowi m.in. 150 komunistów niemieckich.
20 lutego 1940 roku rozpoczęła się w Zakopanem w willach „Pan Tadeusz” oraz „Telimena” trzecia metodyczna konferencja NKWD i Gestapo. Według niektórych źródeł na początku lutego 1940 roku doszło do tajnego spotkania Heinricha Himmlera i Ławrientija Berii w pałacyku myśliwskim Hermanna Göringa w Romintach w Puszczy Rominckiej, gdzie prowadzono rozmowy o eksterminacji społeczeństwa polskiego i zwalczaniu polskiego ruchu oporu. Wspólne plany eksterminacyjne konstruowano do 4 kwietnia 1940. W marcu 1940 kolejna podkonferencja miała miejsce w Krakowie “
Zapomniane zbrodnie czeskie na Zaolziu
http://www.solidarni2010.pl/16919-zbrodnie-czeskie-na-zaolziu.html
Jak Czesi zrabowali Zaolzie
http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/961107
„Jednym z utrwalonych wśród sporej części Polaków fałszywych mitów historycznych jest twierdzenie o rzekomo haniebnym udziale państwa polskiego w tzw. rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku. Nic bardziej błędnego. Polska w niesławnej konferencji monachijskiej udziału nie brała. Natomiast w ramach jej ustaleń znalazły się m.in. zapowiedzi rozwiązania roszczeń terytorialnych Polski i Węgier wobec Czechosłowacji. Rząd w Warszawie nie zgodził się na pośrednictwo ówczesnych mocarstw (w tym III Rzeszy i faszystowskich Włoch) w kwestii rozwiązania sporu o Zaolzie. Sporu, który – dodajmy – zapoczątkowany został niesprowokowaną przez Polaków agresją wojsk czeskich na Śląsk Cieszyński w 1919 roku.
30 września 1938 roku, a więc w dniu, kiedy suwerenne władze państwa czechosłowackiego przystały na warunki określone w Monachium, rząd polski wystosował ultimatum w sprawie zwrotu zagrabionego 19 lat wcześniej Zaolzia, które strona czechosłowacka przyjęła dzień później. Należy podkreślić, że jeszcze przed wystosowaniem polskiego ultimatum prezydent Edward Beneš skierował na ręce prezydenta Ignacego Mościckiego pismo (datowane na 22 września 1938 roku), w którym proponował „usunięcie przeszkód z wielu minionych lat” poprzez „przyjęcie rektyfikacji granicy”! W efekcie jesienią 1938 roku zamieszkałe w przytłaczającej większości przez ludność polską ziemie za Olzą wróciły bezkrwawo do macierzy.”
Odsłonięto pomnik Armii Czerwonej w Izraelu
http://www.bibula.com/?p=58119
Do 1941 ZSRR był najlepszym sojusznikiem Niemiec hitlerowskich
O stałej współpracy wojskowej i gospodarczej niemiecko-sowieckiej
http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/novus/komunizm/kom3.html