Za Mubaraka było lepiej

Pogrzeb byłego egipskiego prezydenta Hosniego Mubaraka odbył się w wojskowym ceremoniale, a na uroczystości przybyły wszystkie najważniejsze osoby w państwie. To najlepsze podsumowanie efektów „Arabskiej Wiosny”, którą w dziewiątą rocznicę jej wybuchu należy uznać za jednoznaczną klęskę.

Administracja obecnej egipskiej głowy państwa, generała Abda al-Fattaha as-Sisiego, tuż po śmierci Mubaraka przekazała oficjalne kondolencje jego rodzinie. Egipskie władze nie zdecydowały się na otwarte zachwalanie okresu jego trzydziestoletnich rządów, podkreślając przede wszystkim zasługi wojskowe byłego prezydenta. Warto bowiem pamiętać, że Mubarak obejmował swoje stanowisko jako marszałek Egipskich Sił Powietrznych, uważany za jednego z bohaterów walk z Izraelem w 1973 roku. Co prawda wojna Jon Kippur zakończyła się porażką koalicji państw arabskich pod wodzą Egiptu i Syrii, ale samo lotnictwo poradziło sobie najlepiej podczas walk.

Właśnie z tego powodu pochówek Mubaraka miał charakter ceremonii wojskowej, przeprowadzonej zresztą z dużym rozmachem. Rządzący powoływali się przy tym na przepisy z 1975 roku regulujące kwestie pogrzebów wysokich rangą dowódców armii. Dodatkowo administracja generała as-Sisiego zdecydowała się ogłosić trzydniową żałobę narodową.

Między nami żołnierzami

Najwięcej miejsca arabskie media poświęciły dwóm kwestiom związanym z pogrzebem Mubaraka. Jak już wspomniano, miał on niezwykle uroczysty charakter, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że zgromadzili się na nim najważniejsi egipscy politycy oraz hierarchowie religijni. Na podobne zaszczyty nie mógł liczyć Muhammad Mursi, były prezydent rządzący Egiptem od czerwca 2012 do lipca 2013 roku. W czerwcu ubiegłego roku, po swojej śmierci na sali sądowej, został on pochowany pospiesznie pod osłoną nocy, zaś władze nie zgodziły się na pochowanie go w jego rodzinnej prowincji. Dodatkowo pogrzeb odbył się bez zachowania wszystkich muzułmańskich zasad.

Drugim wiele mówiącym wydarzeniem jest uściśnięcie dłoni obu synom Mubaraka przez as-Sisiego. Dzieci byłego prezydenta zostały niedawno oczyszczone ze stawianych im zarzutów korupcyjnych. Wcześniej więzienia uniknął sam Mubarak, którego sąd uniewinnił już przed trzema laty. Po obaleniu islamistów w 2013 roku wieloletni egipski przywódca mógł zresztą liczyć na dużo lepsze traktowanie niż jego demokratycznie wybrany następca. Miał zapewnioną specjalną opiekę medyczną i ochronę ze strony państwa, podczas gdy Mursi ostatnie lata swojego życia spędził w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Śmierć tego ostatniego miała być zresztą wynikiem złego traktowania, a mianowicie braku dostępu do lekarstw oraz zakazu wizyt ze strony rodziny.

To oczywiście nie powinno dziwić. Rządzący obecnie Egiptem as-Sisi obalił przecież Mursiego, a przede wszystkim tak jak Mubarak jest wojskowym. To w trakcie prezydentury Mubaraka, as-Sisi awansował w hierarchii egipskiej armii, kończąc również szkoły wojskowe w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych. Obu wojskowych łączyła także niechęć do upolitycznionego islamu, chociaż Mubarak starał się cywilizować Bractwo Muzułmańskie poprzez powolny proces włączania go do życia politycznego. Natomiast as-Sisi krwawo rozprawił się z islamistami, choć zauważana jest u niego większa niż u innych egipskich wojskowych pobożność.

Tak naprawdę as-Sisi jest więc kontynuatorem autorytarnego modelu rządów, który został wprowadzony właśnie przez Mubaraka. Obecny egipski prezydent stara się jednak nie nawiązywać do dziedzictwa swojego dawnego przełożonego. Skomplikowane podejście do okresu rządów Mubaraka widać zresztą po reakcji mediów państwowych na jego śmierć. Telewizja publiczna przedstawiła więc jego postać mocno krytycznie, nazywając nawet ostatnią dekadę jego rządów „czasem zmarnowanych szans”. Wspierające władze gazety zachwalały z kolei lojalność Mubaraka względem własnego kraju, przeciwstawiając mu Murskiego sądzonego przed swoją śmiercią za zdradę Egiptu na rzecz interesów Kataru.

Większy zamordyzm

Brak swobód obywatelskich był obok kwestii ekonomicznych najważniejszym argumentem przeciwników Mubaraka. Zarzucano mu typowy przecież dla Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu autorytarny model rządów. Co prawda od drugiej połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku pozwolił on Bractwu Muzułmańskiemu na funkcjonowanie, jednak pacyfikował wszelkie przejawy jego politycznej działalności. Pod koniec swoich rządów przeprowadził z kolei wybory parlamentarne, w których mogło wystartować kilka ugrupowań poza jego Partią Narodowo-Demokratyczną, co doprowadziło do wzmocnienia liberalnej opozycji wobec jego władzy.

As-Sisi nie ma podobnych dylematów dotyczących zakresu swobód demokratycznych. Tak naprawdę po prostu je zlikwidował. Jak na razie przedłuża on wprowadzony w 2013 roku stan wyjątkowy, naśladując pod tym względem właśnie Mubaraka, który utrzymywał specjalne rozporządzenia przez cały okres swoich rządów. Pod rządami obecnego egipskiego prezydenta nie ma nawet mowy o jawnej działalności muzułmańskich radykałów. Oprócz Mursiego, śmierć po przejęciu władzy przez As-Sisiego poniosło już kilkunastu islamistycznych działaczy, natomiast liczbę więźniów politycznych szacuje się na około 60 tysięcy osób.

Egipscy wojskowi nigdy nie pałali szczególną miłością do zwolenników ustanowienia państwa islamskiego, ale as-Sisi pod tym względem znacząco przebija Mubaraka. Nie chce bowiem popełniać jego błędów, które przyczyniły się do popularności wywrotowych idei Bractwa Muzułmańskiego i innych islamistycznych organizacji. Obecna władza nie tylko zwalcza podobne grupy, lecz stara się kształtować własną wizję islamu. Niedawno obecna głowa państwa zaczęła nawet zastanawiać się nad nowymi uprawnieniami w tej kwestii. As-Sisi chce mianowicie dokonywać wyboru Wielkiego Muftiego, gdy dotychczas wskazywała go rada uczonych kairskiego Uniwersytetu Al-Azhar, cieszącego się dużym autorytetem w całym świecie sunnickiego islamu.

Gdy we wrześniu ubiegłego roku wybuchły nowe protesty, as-Sisi obwinił za nie właśnie przedstawicieli politycznego islamu. Według niego Egipt nie będzie nigdy stabilnym państwem bez jego przezwyciężenia. Pacyfikacja podobnych organizacji odbywa się głównie przez wspomniane przetrzymywanie więźniów politycznych bez procesu, a także poprzez instytucjonalne poszerzanie uprawnień obecnej władzy. As-Sisi zdaniem swoich krytyków zgromadził władzę jeszcze większą niż Mubarak, ponieważ niemal całkowicie ograniczył możliwości działania instytucjom obywatelskim, znajdującym się pod stałą kontrolą służb bezpieczeństwa.

Gospodarka się nie zmienia

Niezadowolenie społeczne z prezydentury Mubaraka wiązało się z kiepską sytuacją ekonomiczną Egiptu. Już na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku narastał sprzeciw wobec polityki gospodarczej władzy, która prywatyzując wszelkie usługi doprowadziła niemal do zapaści służby zdrowia. Korzystało na tym Bractwo Muzułmańskie, co było widoczne zwłaszcza po trzęsieniu ziemi w Kairze w 1992 roku. Gdy państwowemu pogotowiu, szpitalom i straży pożarnej brakowało niezbędnych medykamentów i sprzętu, opieka medyczna zorganizowana przez islamistów przysporzyła im spore poparcie wśród najbardziej poszkodowanych osób. Byli nimi mieszkańcy najbiedniejszych przedmieść egipskiej stolicy.

W chwili rozpoczęcia „Arabskiej Wiosny” w Egipcie, blisko 40 proc. tamtejszych obywateli żyło w skrajnym ubóstwie, a więc musiała wyżyć za równowartość około dwóch dolarów dziennie. Dodatkowo znaczna część Egipcjan była uzależniona od towarów subsydiowanych przez państwo. Sam Mubarak przez większość swoich rządów wprowadzał niepopularne reformy ekonomiczne, które prowadziły między innymi do zwiększania się bezrobocia w wyniku prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw. Same wskaźniki gospodarcze nie były najgorsze, ale nieżyjący już przywódca nie potrafił wprowadzić skutecznych środków redystrybucji wypracowanych dóbr.

Za rządów as-Sisiego sytuacja wydaje się wyglądać jeszcze gorzej, choć chcąc zwiększyć swoją popularność w społeczeństwie wprowadził on szereg subsydiów. Przede wszystkim polegają one na dotowaniu sprzedaży ropy naftowej, dzięki czemu Egipcjanie mogą cieszyć się jedną z najniższych cen benzyny na całym świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że skrajne ubóstwo dotyka już więcej niż połowy społeczeństwa, a kilkanaście milionów osób żyje za mniej niż dolara dziennie. Obecny prezydent na razie nie poradził sobie z tym problemem, choć próbuje rozruszać gospodarkę poprzez inwestycje publiczne. Ich głównymi beneficjentami są jednak byli lub obecni wojskowi.

Pogrzebana „Arabska Wiosna”

Losy „Arabskiej Wiosny” potoczyły się różnie, choć można jasno stwierdzić, że tak naprawdę nigdzie się ona nie powiodła. Część państw pokroju Maroka czy Jordanii szybko stłumiła protesty, natomiast kraje takie jak Bahrajn mierzą się z nimi do dzisiaj, z dala od zainteresowania międzynarodowej opinii publicznej. Syria zmierza powoli do końca wojny domowej, z kolei w Libii trwa ona dalej choć najprawdopodobniej zakończy się zwycięstwem generała Chalifa Haftara. Tunezja co prawda wciąż utrzymuje zbudowany po 2011 roku system demokratyczny, ale sytuacja gospodarcza kraju w żaden sposób się nie poprawiła.

Obaleni arabscy dyktatorzy również skończyli w różnoraki sposób. Muammar al-Kaddafi został ostatecznie zabity przez swoich przeciwników, zaś tunezyjski prezydent Zin el-Abidin Ben Ali zmarł na wygnaniu w Arabii Saudyjskiej. Mubarak natomiast przez cały czas mieszkał w swojej ojczyźnie, a przed śmiercią został oczyszczony ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Egipt wrócił z kolei do punktu wyjścia, a państwa zachodnie nie tylko przymykają oko na praktykę rządów as-Sisiego, ale tak naprawdę od początku z ulgą przyjęły przejęcie przez niego władzy. Czy było jednak warto destabilizować w tym celu cały Bliski Wschód?

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply