Wielka partia ludowa Kaczyńskiego

Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się coś o czym marzyli założyciele Platformy Obywatelskiej w 2001 r. Stworzył wielką, centroprawicową partię ludową.

Największą frakcją w Parlamencie Europejskim pozostanie, choć nie bez poważnych strat, Europejska Partia Ludowa. Jej nazwa, szczególnie przymiotnik „ludowa” zawsze wywołuje lekki uśmiech, wszak EPL zrzesza partie, które już dawno wzięły rozbrat z ludem, stając się raczej wehikułami politycznych i ekonomicznych elit, zawdzięczającymi dobre wyniki wyborcze jedynie profesjonalizmowi swoich spindoktorów, wsparciu wielkiego biznesu, w tym koncernów medialnych oraz dobrze utrwalonej presji politycznej poprawności. Jednak nazwa tej partii oddaje ambicje założycieli z lat 70 XX wieku.

Ambicją działaczy partii takich jak Unia dla Francuskiej Demokracji (UDF), Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Flamandów (CVP), a potem także niemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) było stworzenie strawnej dla szerokich mas obywateli partii wolnorynkowej, ale społecznie wrażliwej i podejmującej działania regulacyjne oraz redystrybucyjne – partii opowiadającej się za integracją europejską ale nie epatującej postulatami federalistycznymi, partii nominalnie konserwatywnej, ale praktycznie konserwatywnej tylko w najbardziej potocznym znaczeniu słowa konserwatyzm, czyli zostawiającej wszystko tak jak jest, także po kadencjach partii lewicowych, przeprowadzających najbardziej radykalne ustawy zmieniające definicję małżeństwa, rodziny czy nawet płci. Stworzenie partii grupującej ludzi, których w czasach Rewolucji Francuskiej nazywano „bagnem” – tak określano zawsze najliczniejszą grupę deputowanych zasiadających w centrum sali Konwentu Narodowego i dość oportunistycznie przychylających się a to do umiarkowanych żyrodnystów, a to do radykalnych jakobinów, by w końcu umożliwić krwawą rozprawę z tymi ostatnimi. Wszystko w zależności od nastrojów ulicy.

Kaczyński w butach Tuska

Tego rodzaju ambicja przyświecała też Donaldowi Tuskowi, który zrozumiawszy, że w Polsce partia liberalna się nie przyjmie, postanowił wziąć na pokład tworzonej w 2001 r. partii Macieja Płażyńskiego czy Jana Marię Rokitę jako ówczesne twarze mieszczańskiego konserwatyzmu. Tusk dość szybko się ich pozbył, a jego partia w coraz mniejszy sposób potrafiła odwoływać się do ludu, coraz bardziej stając się stronnictwem zadowolonych, sytych i (względnie) bogatych, których wszak w naszym kraju na dorobku nie było zbyt wielu. Gdy lud to zauważył odsunął sytych od władzy. Gdy Grzegorz Schetyna postawił na koalicję z lewicą i zdecydowanie liberalną Nowczesną, gdy Paweł Rabiej zaczął epatować swoim homoseksualizmem i postulować prawo do adopcji dzieci przez sobie podobnych, gdy w końcu cała Koalicja Europejska rozpoczęła ataki na Kościół Katolicki pod pretekstem walki z pedofilią, okazało się, że Platforma bardzo daleko wyszła poza pierwotnie zakładaną rolę. W buty przywódcy wielkiej, centroprawicowej partii ludowej wszedł natomiast Jarosław Kaczyński.

Wybory do Parlamentu Europejskiego są zdecydowanym zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości. To był najlepszy wynik wyborczy jednej partii w historii III Rzeczpospolitej. Mało tego był to najlepszy wynik w historii wolnych demokratycznych wyborów w Polsce w ogóle, bo nawet w II Rzeczpospolitej, tak długo jak przeprowadzano w niej pięcioprzymiotnikowe wybory, żadna partia nie osiągnęła podobnego wyniku.

Partia rządząca zdobyła o 890 tys. głosów więcej od Koalicji Europejskiej odnotowując przewagę w wysokości niemal 7 punktów procentowych. To znaczne wzmocnienie w porównaniu do 2015 r. W przypadku tamtych wyborów, gdyby połączyć wyniki Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Polskiego Stronnictwa Ludowego i koalicji Zjednoczonej Lewicy (ta ostatnia mimo zdobycia 7,55% znalazła się wówczas pod progiem wyborczym), koalicja w takim składzie wyprzedziłaby PiS o prawie 7  punktów procentowych.

Mówienie o tym, że PiS i PO zdobyły podobną liczbę województw nie oddaje znaczenia tych wyborów. Gdy rozbijemy wyniki wyborcze na powiaty okaże się, że partia rządząca zwyciężała nie tylko w swoich bastionach, ale też na większości dolnośląskiej prowincji, połowie powiatów województwa opolskiego, zdobyła kilka powiatów wschodniej Wielkopolski, w każdym województwie potrafiła zresztą uzyskać takie przyczółki. PiS zdobył aż 254 powiaty i miasta na prawach powiatu, KO jedynie 126. Liberałowie zawdzięczają swoje osiągnięcia masowemu poparciu w dużych miastach.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Gdy spojrzymy na wyniki PiS i PO w rozbiciu na poszczególne gminy, wtedy triumf partii rządzącej na polskiej prowincji staje się jeszcze bardziej widoczny. Wyjąwszy wielkie miasta (a więc także wysoce zurbanizowane województwo śląskie) tylko w lubuskim i zachodniopomorskim Koalicja Europejska potrafiła zwyciężyć w większej liczbie gmin. Koresponduje to z danymi sondażu exit poll. W największych miastach powyżej 500 tys. mieszkańców sondaż pokazał zwycięstwo Koalicji Europejskiej w stosunku 50,4% do 20,7%. W mniejszych ośrodkach proporcje stawały się coraz bardziej wyrównane, ale sondaż wskazywał, że nawet w małych miastach do 50 tys. mieszkańców opozycyjna koalicja centrolewicy zachowywała przewagę. Jednak na wsi PiS wygrał nokautem uzyskując 56,3% wobec 27,5% głosów oddanych na KO. Polski lud zdecydowanie poparł partię Jarosława Kaczyńskiego.

Poparcie to miało wymiar masowy. W niedzielę do urn ruszyła zdecydowanie największa liczba wyborców w historii wyborów do Parlamentu Europejskiego w Polsce. W 2004 r. odnotowano frekwencję na poziomie 20,87%, w 2009 r. było to 24,53%, w 2014 23,83%, a tym razem 45,68%. To wynik porównywalny ze zwyczajowym zainteresowaniem wyborami parlamentarnymi. Nikt nie może już powiedzieć, że wysoka frekwencja nie sprzyja PiS. Partia rządząca stała się partią mas, partią przeciętnego obywatela, „partią szarego człowieka”.

Awans materialny prowincji

Dlaczego PiS kończąc kadencję, mimo tak niezadowalającej, a w niektórych aspektach wprost szkodliwej dla interesów narodowych, polityki poprawił swoją pozycję polityczną? Wydaje się, że główną rolę odegrała polityka społeczna tej partii. Polityka ta, otwarta programem 500+ na drugie i kolejne dziecko, została w czasie kampanii wyborczej znacznie rozszerzona o kolejne wydawane do kieszeni wszystkich obywateli miliardy w postaci 500+ także na pierwsze dziecko, czy trzynastej emerytury. Tak szeroki zakres redystrybucji pozwolił wielu milionom Polaków po raz pierwszy w III RP zaznać stabilizacji finansowej. Pozwolił zaznać normalnego życia, innego niż odliczanie pieniędzy w portfelu od pierwszego do pierwszego. Miliony ludzi po raz pierwszy poza wydawaniem pieniądze na artykuły i usługi pierwszej potrzeby, mogły je wydać na swoje dodatkowe potrzeby – rozrywki, wypoczynek, zainteresowania, pasje, na próby posmakowania czegoś co nie jest im niezbędne, ale wydaje się interesujące.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Biorąc pod uwagę jak przaśna, konsumpcyjnie ograniczona, była stabilność materialna obywateli PRL oraz jak wielką biedę cierpiała wieś w czasach II Rzeczpospolitej, mamy do czynienia z sytuacją gdy po raz pierwszy w historii Polski masy mieszkańców wiejskiej czy małomiasteczkowej prowincji dostąpiły w tak krótkim czasie takiego awansu materialnego. Lud łączy swój awans z polityką PiS. A biorąc pod uwagę jak z polską prowincją obchodzili się inżynierowie naszej transformacji, a potem kolejne rządy, czy mamy prawo mieć wobec ludu pretensje, że ten awans był tym razem dla niego ważniejszy niż fatalna polityka zagraniczna PiS? Pan Janusz każdego dnia tyrający w niewielkiej firmie, gdzie czas pracy prawie zawsze przekracza 40 godzin tygodniowo, pani Grażyna przykuta do kasy supermarketu, w której do niedawna pracowała na zmiany bez gwarancji wolnej niedzieli, czy oni faktycznie muszą bardziej interesować się polityką zagranicą bądź praworządnością? Nie muszą, a właściwie ciężko i długo pracując często nie mieli nawet na to czasu i sił. Podobnie jak duża część z tej połowy pracujących Polaków dostających na rękę 2512 zł lub mniej, bo tyle zeszłym roku wynosiła mediana zarobków netto. I będą musieli jeszcze przez jakiś czas nacieszyć się nową sytuacją, aby móc wziąć udział, albo przynajmniej przysłuchać się dyskusji, czy tak wielki poziom redystrybucji środków na cele socjalne jest właściwy w warunkach tak małej innowacyjności polskiej gospodarki, tak marnej kondycji polskiej nauki, tak wielkich potrzeb polskiej armii w zaostrzających się uwarunkowaniach geopolitycznych.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W tej chwili to materialny awans ma dla mas obywateli największe znaczenie. Niskie bezrobocie plus hojne świadczenia pozwoliły im być może po raz pierwszy w życiu odzyskać godność a niejednemu być postawić się kierownikowi w pracy bez strachu związanego z perspektywą zwolnienia. Nic więc dziwnego, że podmioty polityczne kontestujące politykę społeczną PiS z pozycji liberalnych, czy to z centrum jak KO, czy to z prawicy jak Konfederacja, ci wszyscy “wojownicy wolności” mówiący o “tyranii podatkowej”, “biurokracji” i “socjalizmie”, osiągnęli wynik wyborczy dużo niższy od oczekiwań. Mówienie o kapitalizmie dającym wszystkim równe szanse czy „dobre rady” wzywające do założenia firmy musiały być dla mas mniej przekonujące. Rekordzistką pod względem poparcia okazała się w niedzielnych wyborach Beata Szydło. Zebrała ponad pół miliona głosów bo jest twarzą społecznych programów obozu rządzącego. Jej postać stała się figurą troskliwej matki ludu.

Niezrozumiali kontestatorzy

Jarosławowi Kaczyńskiemu udała się jeszcze jedna sztuka. Jak każda zachodnioeuropejska, centroprawicowa partia „ludowa” głównego nurtu, PiS stał się uosobieniem potocznie rozumianego konserwatyzmu. Lud chce bronić tego co już ma. Jak już pisałem w tekście o Żółtych Kamizelkach, polski lud generalnie niezbyt lubi politykę w wydaniu innym niż głosowanie i kłótnie przy domowym stole. Boi się rewolucji i radykalnych wystąpień. Zwykły obywatel jest nieufny wobec sąsiadów – współobywateli więc nie jednoczy się z nimi do wspólnych działań, wybiera indywidualne strategie przetrwania. W swych instynktach odziedziczonych po drobnoszlacheckich lokatorach izolowanych od świata dworków, czy zapobiegliwych chłopach, dla których walka o miedzę bywała walką o przeżycie kolejnej zimy, Polak zamyka się swoich opłotkach. To właśnie te opłotki uważa za swoje prawdziwe królestwo. Jedyna wspólnota dla której Polak jest w stanie systematycznie i konsekwentnie się poświęcać to jego rodzina. Od władzy i reszty społeczeństwa oczekuje stabilności materialnej, którą właśnie udało mu się osiągnąć, a skoro tak, to jeszcze tylko spokoju, by cieszyć się z miru domowego. Polski lud zazwyczaj nie lubi kontestatorów i potrzebuje długiego czasu, dużej konsekwencji ze strony tych drugich i pogarszających się uwarunkowań by przyznać rację protestującej mniejszości. Polski lud tłumnie głosował na Aleksandra Kwaśniewskiego, odrzucając krytyki „prawicowych oszołomów”. Nie rozumiał ataków „moherów” i „talibów” czepiających się Donalda Tuska i jego partii w czasach ich świetności. Dziś jego niezrozumienie budzą okrzyki, protesty, demonstracje „w obronie demokracji” i w „w obronie sądów” – sądów, od których zwykły Polak tak często nie mógł doczekać się sprawiedliwości, szczególnie gdy przychodziło do procesowania się z dużą instytucją albo obywatelem bogatszym i lepiej ustawionym w hierarchii społecznej. Polski lud właśnie Koalicję Europejską zaczął postrzegać nie jako stateczną reprezentacje klasy średniej, ale awanturników, radykałów, siły chcące wywrócić jego poprawiający się świat do góry nogami.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Koalicja Europejska jest oczywiście wielkim przegranym tych wyborów. W 2015 r. podmioty obecnie zrzeszone w KE zebrały łącznie poparcie na poziomie 44,37%. Teraz było to o prawie sześć punktów procentowych mniej. To co miało myć nową jakością i siłą opozycyjnej koalicji – wielkie zjednoczenie zróżnicowanych pod względem programowym sił mające podkreślać wyjątkowość zadania jakie stoi przez jej politykami i wyborcami, nie odegrało roli mobilizującej. Można wręcz zadać pytanie czy PiS nie miałby jednak większego problemu, gdyby PO, SLD i PSL nie poszły osobno? Można się spodziewać, że raczej konserwatywni zwolennicy PSL nie byli zbyt chętni do głosowania w koalicję, w której przekazie wybijała się kwestia roszczeń homoseksualistów. Znakomity wynik PiS na wsi może potwierdzać tego rodzaju wniosek.

Grzegorz Schetyna może mieć problemy nie tylko z utrzymaniem spoistości zbudowanej przez siebie koalicji ale też z utrzymaniem władzy nad partią. Wynik wyborczy był słaby, a dodatkowo przedstawiciele Platformy Obywatelskiej wzięli tylko 12 na 22 mandaty uzyskane w Parlamencie Europejskim czyli proporcję nieporównywalną z poparciem społecznym jakie PO wniosła do koalicji, znacząco wyższym niż poparcie dla wszystkich pozostałych podmiotów razem wziętych. Aż 5 mandatów uzyskali politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej bądź z niego się wywodzący. PSL dostało 3 miejsca w PE. Zarówno członkowie partii jak i przywództwo PO mają więc prawo być bardzo rozczarowani koalicją jaką sklecił Grzegorz Schetyna. Ale wydaje się, że także inni partnerzy, jak PSL, mogą nie być zainteresowani jej kontynuowaniem. Większość obywateli nie poparła bezprogramowej propozycji sprowadzającej się do negowania partii rządzącej.

Nieudany atak na POPiS

Robert Biedroń również  przegrał te wybory. Miał być cudownym dzieckiem „postępowej” Polski. Pompatycznych zapowiedzi wprowadzenia całkowicie nowej logiki uprawiania polityki i przerwania bezpardonowej wojny plemion wystarczyło raptem na prześliźnięcie się nad progiem wyborczym. Były poseł ugrupowania Janusza Palikota nie potrafił powtórzyć nawet jego wyniku z wyborów parlamentarnych w 2011 r. Gdyby KO osiągnęła dobry wynik, zbliżając się do PiS, Biedroń znalazłby się dziś pod wielką presją liberalnego elektoratu, by nie rozdrabniał sił i przyłączył się do koalicji. Teraz będzie mógł odparować krytykę, podkreślając, że podstawowy cel, jaki miał uzasadniać tworzenie tak pstrokatej zbieraniny jest poza jej zasięgiem i trzeba szukać innej drogi. Tyle, że sam z łatwością zostanie zrecenzowany przez swoich liberalnych rywali, jako ktoś kto od znalezienia tej drogi jest daleki.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zdecydowanie antyunijna Konfederacja otarła się o próg wyborczy. Koalicja narodowców i konserwatywnych liberałów, przyprawiona znanymi nazwiskami orbitującymi wokół tych dwóch głównych nurtów, przeprowadziła dobrą kampanię wyborczą, na miarę zasobów jakie posiadała. Konfederaci napędzili obozowi rządzącemu strachu, gdy okazali się zdolni do wprowadzenia do debaty publicznej kwestii żydowskich roszczeń, stanowiska Waszyngtonu w tej sprawie i uległości PiS wobec USA i Izraela. Pod hasłem sprzeciwu wobec tej uległości konfederaci wyprowadzili na ulice Warszawy kilkanaście tysięcy osób, co nie mogło być łatwe w społeczeństwie pałającym patologicznym, masochistycznym wręcz sentymentem do Wuja Sama. Temat ustawy 447 zdominował ostatni etap kampanii wyborczej, sprawnie nagłośniony przez młodych polityków narodowo-wolnościowej koalicji. Muszę przyznać, iż czekając na wyniki wyborcze byłem przekonany o tym, że konfederaci przekroczą próg wyborczy. Tak podpowiadał Facebook, tak podpowiadał Twitter, gdzie politycy tej koalicji robili furorę, podobnie jak ich komunikaty tekstowe i graficzne, znacznie przesłaniając to co komunikowały PiS i KO. Nieudany atak z prawej strony na PiS potwierdził jednak, że celów politycznych nie osiąga się tylko przy pomocy portali społecznościowych. Internet nie zastępuje ciągle jeszcze działających struktur, wyklejonych plakatów, rozdanych ulotek, przeprowadzonych wieców, spotkań w małych miejscowościach, funkcjonowania w lokalnej społeczności z pomocą miejscowych liderów opinii. Struktury organizacji tworzących Konfederacji nie dysponowały zapleczem do tego rodzaju działań.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Portale społecznościowe są podstawowym źródłem informacji i płaszczyzną do dyskusji o polityce jedynie dla najmłodszego pokolenia wyborców. Niektóre sondaże wskazywały, że Konfederaci mają wśród nich najwyższe poparcie. Powyborczy exit poll koryguje te dane, choć koalicja narodowców i wolnościowców i tak zdobyła wśród młodych wysokie poparcie – 18,5%. Ale młodzi nie chodzą do wyborów. Frekwencja wśród wyborców poniżej 30 lat wyniosła tylko nieco ponad 27%, potwierdzając po raz kolejny ich niską aktywność polityczną. Aktywizacja wyborcza młodzieży, być może poprzez propagowanie koncepcji głosowania przez internet, to jedno z podstawowych zadań jakie stoi przed konfederatami.

Rola mediów

W polskiej polityce od portali społecznościowych ciągle ważniejsze są media tradycyjne, szczególnie telewizja. I to właśnie ona zdecydowała o porażce Konfederacji. PiS, ręcznie sterując TVP i Polskim Radiem, wprowadził w nich blokadę informacyjną wobec konfederatów. Gdy jednak nawet i to przestało wystarczać, funkcjonariusze państwowych mediów posuwali się do najbardziej skandalicznych manipulacji. Najpierw „Wiadomości” przemilczały wielką manifestację przeciwko roszczeniom amerykańskich środowisk żydowskich w Warszawie, by, po czasie, zmontować migawki z niej z deklaracjami premiera o nieustępliwości w sprawie roszczeń. Dla niezorientowanego odbiorcy materiał sprawiał wrażenie, jakby to sam Morawiecki był organizatorem manifestacji. Podziękowania Krzysztofa Bosaka jakie złożył on polskim emigrantom, wyborcom mieszkającym poza granicami kraju, zostały skomentowane jako podziękowania dla rzekomo wspierających Konfederację Rosjan. Zresztą gdy tylko Konfederacja zaczęła rosnąć, media państwowe i prorządowe odwołały się właśnie do niezwykle szkodliwej dla debaty publicznej agentomanii, insynuowania związków z Kremlem. Media państwowe osiągnęły w czasie tej kampanii wyborczej poziom patologii przekraczający to wszystko, co oglądaliśmy za jakichkolwiek poprzednich rządów. Nie inaczej było w przypadku prywatnych mediów prorządowych. Jak komentował to mój znajomy, Polak z Białorusi, tak topornej propagandy jak w „Gazecie Polskiej Codziennie” nie czytał nigdy nawet w białoruskim dzienniku państwowym „Sowietskaja Biełorussija”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Konfederaci mogą się jednak mobilizować do jesiennych wyborów parlamentarnych, bowiem niedziela otworzyła przed nimi nowe możliwości. Z wynikiem 3,69% ze sceny schodzi, przynajmniej jako samodzielny aktor, Paweł Kukiz. Nie ma w tym nic zaskakującego, bowiem odkąd Kukiz w kiepskim stylu wyczerpał temat obligatoryjnych referendów i jednomandatowych okręgów wyborczych nie ma obywatelom do zaproponowania nic konkretnego. Nie może się jednocześnie chwycić żadnej szerszej ideowej narracji, skoro jego ruch jest z założenia ruchem aideologicznym. Kukizowi z pewnością nie pomogło przyprawianie antysystemową retoryką aż nazbyt widocznego kokietowania partii rządzącej w roli przyszłego koalicjanta. Teraz może już tylko negocjować z konfederatami miejsce w ich koalicji, albo przejść na polityczną emeryrturę. Jak można sądzić z jego obecnych deklaracji, nie wydaje się jednak chętny do tego pierwszego.

Jak na Zachodzie

Wynik niedzielnych wyborów sugeruje, że PiS wygra jesienne wybory parlamentarne. Prawdopodobne jest ponowne uzyskanie przez to ugrupowani samodzielnej większości. Partia Jarosława Kaczyńskiego stała się już wielką centroprawicową partią ludową i podobnie jak inne tego typu formacje ma szanse na długotrwałe sprawowanie władzy. Tak było w państwach Europy Zachodniej w czasach gdy przypominały trochę pod względem procesów kulturowych i społeczno-ekonomicznych Polskę. Tak było w RFN rządzącej w latach 1949-1963 i 1982-1998 przez CDU. Można spodziewać się, że rządy centroprawicowej partii ludowej w Polsce będą wyglądać podobnie jak wyglądały dawne rządy CDU, przy wszystkich różnicach wyznaczanych przez całkiem różne miejsce Polski i Niemiec w globalnym systemie kapitalistycznym.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Polska centroprawicowa partia ludowa będzie stale popierać Unię Europejską w obecnej formie, a jeśli znajdzie tam więcej zrozumienia ze strony silniejszych graczy, to zgodzi się na dalsze zwiększanie kompetencji organów UE. Partia ta będzie jednak traktowała w roli głównego protektora USA i nie będzie rozpatrywać Polski w roli innej niż funkcjonalnej części atlantyckiego zachodu. Partia ta będzie utrzymywać transfery socjalne przy jednoczesnym preferencyjnym traktowaniu określonych grup wielkokapitalistycznych, korporacyjnych. Co za tym idzie pozostawi granice otwarte przed masową imigracją taniej siły roboczej, przyzna milionom imigrantów prawo do pobytu stałego, a potem obywatelstwo, zmieniając Polskę w kraj wielonarodowy. Dlatego za rządów polskiej wielkiej centroprawicy Polska nigdy nie przestanie być peryferią w sensie gospodarczym, politycznym i cywilizacyjnym.

Centroprawicowa partia ludowa w swym filosemityzmie i proamerykańskości uczyni Polskę bardzo wrażliwą na ataki środowisk żydowskich i w końcu przed nimi ustąpi. Partia ta pozostanie całkowicie bierna w kwestiach kulturowych. W czasie jej rządów suto finansowane z zachodu organizacje pozarządowe, media należące do zachodnich koncernów, ale też media państwowe, podające niewyszukaną rozrywkę  przygotowaną przez zewnętrznych producentów, przygotują społeczeństwo do akceptacji kolejnych postulatów dekonstrukcji tradycyjnej kultury. Partia ta nie zrobi też nic by trendy te nie były promowane na państwowych uczelniach. Nie zrobi efektywnie nic, by najbardziej rozbuchani „emancypatorzy” nie kwestionowali tożsamości narodowej i płciowej w publicznych galeriach, na scenach publicznych teatrów, w filmach produkowanych za publiczne pieniądze. Centroprawicowa partia prozachodnia nie ośmieli się podjąć działań na rzecz suwerenności informacyjnej, a obecne młode pokolenie będzie nadal czerpać informacje o świecie z amerykańskich portali społecznościowych, coraz skuteczniej cenzurujących poglądy i wiadomości zgodnie z liberalną poprawnością polityczną, nie dających żadnego forum dla „wrogów społeczeństwa otwartego”. I gdy kiedyś, na skutek procesów, które sama wywołała, bądź które akceptowała, wielka centroprawicowa partia straci władzę, będzie ją mogła odzyskać tylko jeśli stanie się również właśnie taką, jak obecne CDU czy brytyjska Partia Konserwatywna, jakże dumna z własnej sekcji LGBT. Ktokolwiek by chciał powstrzymać wielką centroprawicową partię ludową nie będzie mógł tego dokonać bez zakwestionowania tego ostatniego przymiotnika. Lud trzeba przekonać, a żeby to zrobić trzeba go zrozumieć, nie zaś się na niego obrażać

Karol Kaźmierczak

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
10 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. KazimierzS
    KazimierzS :

    Oto komentarz mojej skromnej osoby.
    – drugorzędną sprawą jest, że Naczelnik Kaczyński pokonał wszystkich i każdego z osobna.
    – drugorzędną sprawą jest, że jeszcze w tym roku PiS prawdopodobnie zdobędzie większość konstytucyjną.
    – drugorzędną sprawą jest wynik Konfederacji, której szanse na wejście do Sejmu bardzo się zwiększyły w kierunku… 0% szans.
    – PIERWSZORZĘDNĄ sprawą jest, że w ciągu 3 lat PiS zmienił Polską politykę najbardziej przynajmniej od czasu utraty suwerenności 2004, a być może najbardziej od 1989.
    Otóż przed “referendum unijnym”-było kilkadziesiąt procent społeczeństwa przeciwko wejściu do UE, a także był temu przeciw np PiS. Dzisiaj-po rządach dwóch kadencji Platformy-jest to kilka/kilkanaście procent, a wszystkie partie się prześcigają, która tą najbardziej europejską. Platforma już z nazwy “Koalicja Europejska”, hasło wyborcze PiS “Polska sercem Europy”, Duda chce wpisać członkostwo w UE do konstytucji, a Biedroń to już wiadomo. I to jest wina Platformy, że nie ma w Polsce dyskusji gdzie są granice suwerenności/niepodległości, jedyną dyskusją jest kto da więcej Unii, kto da więcej UE. Nie wspominając, że mojego pytania: gdzie w ogóle są granice?-na Odrze czy Gibraltarze?-to nawet w Konfederacji nie ma.
    Zaś – co jako pierwszy, w ten poniedziałek zauważył był Winnicki, ale jako jeden z wielu wniosków, a nie ten najwyższej wagi – winą olbrzymią PiS, że po jednej ich kadencji, dyskusja w Polsce nie toczy się na temat wojska czy policji, nie interesuje nikogo służba zdrowia, podatki, gospodarka, inwestycje, dług publiczny, demografia itp. itd. JEDYNĄ sprawą, która interesuje wszystkie partie, media i która zajmuje całą debatę publiczną jest: daj, dam, dałem, nie zabiorę, dam więcej, i więcej, i jeszcze więcej, a ja dam najwięcej. PiS – my daliśmy i damy jeszcze więcej, a jak nas nie wybierzecie to oni mogą wam zabrać! PO – ale my nic nie zabierzemy, my właśnie damy, jeszcze więcej damy! Biedroń – ale przecież to my damy najwięcej!
    W I RP szlachta nauczyła się wybierać tylko takich królów, którzy coś dadzą, a już przynajmniej nic nie zabiorą. Wolna elekcja rozpoczęła się w “złotym wieku” I RP i wszystko było cacy. Ale gdy później przyszły gorsze lata….? – skarb był pusty.

  2. KazimierzS
    KazimierzS :

    Co zaś się tyczy Konfederacji. Otóż – moim skromnym zdaniem – nie zsumowały się głosy na Korwina i Narodowców z poprzednich wyborów do EU plus kilkanaście tysięcy dodatkowych-jak, bodajże przedwczoraj stwierdził Bosak. Moim zdaniem Godek i Braun, a nawet sam Ruch Narodowy, odstraszył część korwinowców. I to właśnie te 100 tysięcy młodych z wielkich miast, zawsze głosujących na Korwina, w niedzielę nie poszło na wybory. Ale zamiast nich, przyszli byli wyborcy katoliccy od PiS, a także wyborcy Brauna, Jakubiaka, Liroya, Godek, Kukizowców i inni. Nastąpił poważny – w skali Konfederacji – przepływ elektoratu. Wiążą się z tym konkretne konsekwencje, których – jak się zdaje – sama Konfederacja nie zauważa, a przynajmniej nie docenia. I to wg mnie, zapowiada już klęskę w jesiennych wyborach.

  3. KazimierzS
    KazimierzS :

    Wspomnieć jeszcze mnie należy, że oprócz “planu Morawieckiego”, czyli “polityki” rozdawnictwa uprawianej przez PiS, którą Winnicki błędnie nazywa “kiełbasą wyborczą” – nie należy tego tak nazywać, bo się obraża rolników – przecież za rządów PiS, produkcja Polskiej kiełbasy spadła; więc po chlebie i igrzyskach, PiS zmienił – debatę na temat demografii, a szczególniej aborcji. A zmienił to za pomocą radiowej rozgłośni toruńskiej. Gdy uchwalano obecną ustawę aborcyjną, przeciw niej było kilkadziesiąt procent społeczeństwa, a sam PiS nawet, teoretycznie był przeciw aż po 2015 rok. Dzisiaj nikt się już o to nie upomina (może poza Panem Juliuszem Kola), a seniorzy – czyli osoby starsze i stare, które przecież mają być niejako sumieniem rodzin i w ogóle narodu, nagle nabrały przekonania, że obecny status quo jest jak najbardziej w porządku. Kto te osoby tak przekonał…. ?

  4. zs
    zs :

    O Jejku – przeczytalem prawie cale i nic.

    Jak to w koncu jest?

    – PiS wyprowadzilo do wladzy 500 + – jeden drobny szczegol i obietnice, ale nie program lecz to czego wyborcy sie spodziewali

    – Dlatego z drugiej strony sa rozgoryczeni np drastycznie niska kwota bez podatku i male zwroty kosztow np nauki, poszukiwania pracy, …. .

    “No tak, ale wszystkim nie mozna dac”

    – takie jest motto tej afery obietnic PIS, afera troche zredukowana do afery PO.

    No wiec czym jest PIS – niczym, dobrze nadmuchany balonik – puchnie gdyz wokol robi pustke – celowo ze wzgledu na Izrael nadmuchiwany przez USA a kto to robi w USA a no niby sprzymierzeniec jednak nie nasz Polakow, lecz tylko tego rzadu szabes….. .

    Rozbudowany do granic mozliwosci i troche ponad aparat administracyjny bezpowrotnie pochlania znaczna czesc podatkow i te musza byc znacznie wieksze niz datki socjalne powstajace ze wzrostu podatkow.

    Podatki sa glownie z PIT od tych, ktorych niby chojnie obdarza PIS a w srodku administracja np niemozliwe do udowodnienia potrzeba istnienia ZUS.

    40 tys bezposredniozatrudnionych to jest razem spore miasto.

    Czy koszt utrzymania tego miasta nie ma wplywu na gospodarke, na zarobki a koszty utrudnien i drobnej korupcji – chocby koszt przyzwolenia na lamanie przepisow prawa “Bo to ZUS”

    Porownujac PiS do ZUS widac, ze jest to zadna partia – zaledwie mala partyjka szabes…. .

    Jakos razem funkcjonuja i nic wiecej.

    Bez nas nie beda funkcjonowac a my nie damy sie oszukiwac.

    Ta sytuacja jest jakby domek bez fundamentu i odwrotnie: szabes… utrudniaja organizacje Konfederacji – budowy domu na istniejacych fundamentach.

    PiS jest juz naszym przeciwnikiem, nas zwalczajacym aby w ogole istniec.

    PiS bez fundamentu jest tym czym byl za PO – caly sejm smial sie do rozpuku z dziadka z tabletem i mieli racje – niestety.

    • zs
      zs :

      Dowod?

      Jaka wielka radosc z frekwencji 47 %, gdy w sondazach na pytanie czy pojde na wybory 73 % odpowiadalo zdecydowanie Tak.

      Taka byla frekwencja w Niemczech.

      Jest to roznica 40 % zdecydowanych glosowac.

      Reszta to PIS – kilkanascie %.

  5. NORD
    NORD :

    “Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się coś”- bedac drobnym zydowskim cwaniaczkiem, manipulatorem i oszustem nabrac kilkanascie procent Polakow, ze jest polskim patriota