Ukraińska władza boi się tylko majdanów

Największą obawą każdej ukraińskiej władzy są spontaniczne bunty społeczne. A mówiąc prościej, nasze słynne już majdany. Niczego więcej władza ukraińska się nie boi – ani Zachodu, ani sankcji, ani Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ani Rosji, ani opozycji, ani dziennikarzy – pisze ukraiński politolog Andriej Gołowaczew.

Jeśli odrzuci się Andrija Parubija, którego zgodność postrzegania rzeczywistości aktualnie stoi pod znakiem zapytania, wszystkie pozostałe kluczowe figury obecnej władzy, takie jak Poroszenko, Awakow, Jaceniuk, Paszynski, Hranowski, Kononenko, Turczynow itd. – to ludzie w pełni normalni. Rzecz jasna, są to osoby całkowicie cyniczne i amoralne, lecz nie można odmówić im rozsądku i racjonalności.

Wszyscy oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że prowadzenie na Ukrainie polityki etnocentrycznej doprowadzeni kraj na krawędź podziału, a nawet rozpadu, uwzględniając hybrydową wojnę z Rosją. A skoro tak, to dlaczego te 10-12 osób sprawujących obecnie realną władzę na Ukrainie, które wcześniej były zupełnie obojętne na idee nacjonalistyczne i szczerze mówiąc, sami nie stanowią idealnych wzorców „prawdziwego Ukraińca ‘’, nagle zaczęło prowadzić twardą politykę etnocentryczną skierowaną głównie przeciwko ludności Ukrainy mówiącej językiem rosyjskim?

Być może nie podoba im się język rosyjski ? Bynajmniej, dla większości z nich rosyjski jest językiem ojczystym, a niektórzy w ogóle nie potrafią komunikować się w języku ukraińskim.

A może oni, podobnie jak święty Paweł, nagle doznali oświecenia i usłyszeli głos z nieba, po czym przekształcili się w zapalonych patriotów-nacjonalistów? Ano nie! Prawie wszyscy mają podwójne obywatelstwo, dzieci i dobytek wywieźli za granicę, ich krewni nie walczą na Donbasie, a wielu z nich robi interesy z Rosją.

Odpowiedź jest prosta – etno-nacjonalizm to technologia obronna, mająca na celu wyeliminowanie zagrożenia masowych protestów.

Największą obawą każdej ukraińskiej władzy są spontaniczne bunty społeczne. A mówiąc prościej, nasze słynne już majdany. Niczego więcej władza ukraińskie się nie boi – ani Zachodu, ani sankcji, ani Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ani Rosji, ani opozycji, ani dziennikarzy. Nikogo i niczego! Egzystencjalny, zwierzęcy strach wywołuje jedynie zagrożenie majdanem. Kto nie wierzy, niech zapyta Kuczmy, a jeszcze lepiej Janukowycza.

Zobacz także: W jakim celu Poroszenko wywołał gniew na Węgrzech

Ogólnie rzecz ujmując, Ukraińcy – zarówno zachodni, jak i tym bardziej południowo-wschodni wcale nie są skłonni do masowych protestów. Są nieskończenie cierpliwi, posłuszni, zapomniani, uniżeni, pokorni i niemal niezdolni do zjednoczenia się w imię obrony swoich wspólnych interesów.

Przeciętny Ukrainiec nie ufa swoim rodakom, polega na sobie samym oraz swoich najbliższych krewnych, skupia się wyłącznie na tym aby przeżyć. Afery korupcyjne wśród władzy, jakkolwiek straszne by nie były, przypadki nepotyzmu, przekupstwa sędziów, przestępcza nieodpowiedzialność, zaniedbania – to nigdy nie doprowadzi Ukraińców do masowych protestów.

Wyjątkiem jest jedynie przypadek, kiedy Ukraińcy, głównie z obwodów zachodnich, zaczynają odczuwać, że u władzy znajdują się elity gotowe handlować narodową suwerennością. W tym przypadku rozpoczyna się majdan obalający władzę.

Po haniebnej aneksji Krymu, niechęci Poroszenki do sprzedania swoich aktywów w Rosji, niepowodzeniu na Donbasie, zwiększającej się wymianie handlowej z Rosją, niechęci do walki ze skorumpowanymi urzędnikami, mającymi powiązania z Rosją itd. władza stale znajdowała się pod groźbą oskarżenia o zdradę interesów państwowych. Właśnie to mogło doprowadzić do masowych protestów wśród zaniepokojonych rodaków, w szczególności tych ukraińskojęzycznych.

Zobacz także: Reforma oświaty na Ukrainie zagraża polskich szkołom

Ściślej mówiąc, zagrożenie pod postacią nowego majdanu ze strony tej części Ukraińców zmusiło władzę do prowadzenia polityki etnocentrycznej w ich interesie, kosztem naruszania praw innych mniejszości, przede wszystkim rosyjskojęzycznej. Władza musiała odsunąć od siebie zagrożenie w postaci oskarżenia o zdradę interesów narodowych. Stąd te wszystkie kwoty [języka ukraińskiego], zakazy rosyjskich portali społecznościowych, rosyjskich książek, filmów, zakaz nauki w języku ojczystym itd.

Generalnie, władza niemal osiągnęła swój cel i stała się świętsza od samego papieża. Groźba masowych buntów praktycznie nie istnieje. Jednak minusem takiej polityki jest wzrost nacjonalizmu, który w istocie nie daje możliwości rozwiązania konfliktu w Donbasie drogą pokojową. Ponadto, wzrost nacjonalizmu stwarza zagrożenie, że konflikt nabierze ostrzejszego charakteru, a nawet się rozrośnie, co właściwie już się rozpoczęło. Można jednak odnieść wrażenie, że u obecnej władzy ta perspektywa nie budzi lęku. Wręcz przeciwnie, wojna zawsze oznacza duże pieniądze i stanowi niepowtarzalną okazję, aby uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności. Władzę przeraża tylko groźba w postaci majdanu!

Andriej Gołowaczew

Źródło: Glavred.info

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lp
    lp :

    Reasumując – jedyną ideologią integrującą ukraińców jest upiorna doktryna sadysty Doncowa i jego wyznawcy cwela bandery. Innej idei, godnej miana wytworu cywilizacji zachodniej, ta stepowa dzicz nie zdołała wytworzyć i pewnie nie zdoła.