Szczyt Putin-Trump może mieć jedynie negatywne konsekwencje, ponieważ Trump jest otoczony ze wszystkich stron w kraju przez obrońców polityki zagranicznej, która hartowała się w ciągu ostatnich 25 lat. Wszelkie jego ustalenia z Putinem, albo doprowadzą do jego impeachementu, albo zostaną zablokowane przez Kongres. Oczywiście, jeśli bilans sił zmieni się na korzyść Trumpa po listopadowych wyborach, kwestię tę można ponownie przeanalizować. Ale jeszcze tam nie jesteśmy – podkreśla dr Gilbert Doctorow z American Committee for East-West Accord na łamach Anti War.

Wraz z podpisaniem przez prezydenta Trumpa i Kim Dzong Una dokumentu podsumowującego szczyt USA-Korea Północna w Singapurze, światowej sławy komentatorzy polityczni dokonują oceny tego, co naprawdę oznaczają niejasne punkty dotyczące denuklearyzacji, w jaki sposób ten dokument zapisze się w historii, w przeciwieństwie do wcześniejszych umów między administracjami USA a reżimem Korei Północnej rządzonym przez ojca i dziadka Kima.

Chciałbym postawić pytanie, w jaki sposób Donald Trump, odważny rozjemca, jak nieskromnie sam się określił, podczas konferencji prasowej poświęconej temu “bardzo historycznemu” wydarzeniu, mógłby teraz ruszyć (lub nie) w stronę równie epokowego szczytu z Władimirem Putinem, aby zakończyć ryzykowną i niestabilną konfrontację z innym światowym mocarstwem nuklearnym, tak, abyśmy wszyscy mogli spać spokojnie.

Pomysł takiego szczytu został niedawno podniesiony przez niektórych moich znajomych i kolegów ze społeczności ekspertów od Rosji, którzy są zaniepokojeni niedawnymi incydentami z naszym i Rosji udziałem w takich miejscach jak Syria, gdzie nasze oddziały są zaangażowane po stronie wrogich sobie sił. Podnoszą również kwestię normalizacji relacji z Rosją, o której Trump często mówił w trakcie kampanii wyborczej 2016 roku. Niektórzy z tych przyjaciół mają nawet nadzieję, że szczyt Putin-Trump może być punktem wyjścia globalnego partnerstwa strategicznego między Stanami Zjednoczonymi a Federacją Rosyjską.

Obecnie, Rosja i jej prezydent są codziennie znieważani w amerykańskich mediach. W naszych czasach Izba Reprezentantów głosuje 419 – 3, a Senat 98 – 2 za ustawę o sankcjach rosyjskich (sierpień 2017 r.). W tych okolicznościach trzeba dużo odwagi, aby wypowiadać się przychylnie o szczycie z Władimirem Putinem. Jednak mocno wierzę, że moi koledzy są w błędzie w odniesienie do tego, co jest wykonalne i że nie mają racji w swoim pesymizmie wobec ryzyka wybuchu wojny między mocarstwami.

Obie strony amerykańsko-koreańskiego zbliżenia, którego byliśmy świadkami, miały powody, by ubiegać się o wygraną na podstawie wspólnej deklaracji, która rozpoczyna jedynie długi proces negocjacji i wspólnych konkretnych kroków w kierunku denuklearyzacji. Było to sztuczne tymczasowe rozwiązanie kryzysu, który został sztucznie wywołany przez te same strony w drugiej połowie 2017 roku. Zarówno wtedy, jak i teraz, wyniki służyły krajowym agendom politycznym.

Co ważniejsze, z uwagi na nadrzędne pytanie, które zadałem, kwestia normalizacji stosunków z Koreą Północną cieszyła się znacznie większym poparciem w amerykańskiej polityce zagranicznej niż normalizowanie stosunków z Rosją, a to z łatwych do zidentyfikowania i obiektywnych powodów. Chciałbym przypomnieć, że listopadowo-grudniowe wydanie magazynu “Foreign Affairs” z 2016 roku, zawierało esej zachęcający przyszłego prezydenta do pracy na rzecz pokoju na Półwyspie Koreańskim i do wycofania się z wojskowych ćwiczeń i innych prowokacyjnych działań. Nie przedstawiono żadnych porównywalnych rozwiązań dotyczących ponownego resetu stosunków z Rosją. W kwestii koreańskiej opinia amerykańskiego establishmentu jest podzielona; w sprawie Rosji jest solidnie zjednoczona.

Należy wspomnieć, że spotkanie jeden na jeden Trumpa z Kimem w towarzystwie tłumaczy miało trwać pół godziny. Wyszli z tego testu wciąż uśmiechnięci i uścisnęli sobie dłonie i to wszystko, czego od nich wymagano. Może dlatego, że dokument, który podpisali, był przygotowany z góry, a może dlatego, że jest niemal pozbawiony treści. Wszystko to z łatwością mógł przygotować osobiście sekretarz stanu Pompeo wraz z garstką specjalistów CIA, których wziął ze sobą na nowe stanowisko.

W przypadku Rosji, takie przygotowania do negocjacji z Putinem i taki dokument, jako rezultat, byłyby bezwartościowe. W przypadku Rosji, sekretarz stanu Trumpa stanowiłby przeszkodę, a nie czynnik ułatwiający. Jako szef wywiadu USA, Pompeo słusznie zidentyfikował Rosję jako jednego z najniebezpieczniejszych przeciwników Stanów Zjednoczonych i pomógł zmobilizować politykę zagraniczną i wojskową, aby sprostać temu wyzwaniu. A gdzie są pszczoły robotnice, gdzie są Szerpowie, którzy mogliby przygotować się do merytorycznego i wartościowego szczytu z Putinem? Po prostu nie istnieją po stronie amerykańskiej. Olbrzymim zadaniem byłoby już zgromadzenie niezbędnej wiedzy w zakresie samej kontroli zbrojeń, w celu sformułowania mapy drogowej i wypełnienia grupy roboczej osobami niezbędnymi do jej wykonania.

Mowiąc konkretnie, Rosja jest dla Stanów Zjednoczonych użyteczna wyłącznie jako zagrożeniu dla bezpieczeństwa. Jakiekolwiek “odprężenie” lub polepszenie stosunków z Rosją może tylko rozluźnić duszący Europę uścisk w postaci NATO. Nie ma żadnej możliwej kompensacyjnej korzyści z normalnych stosunków, które wynikałyby z ogólnego kompromisu z Rosją w wielu kwestiach, które Moskwa podjęła, poczynając od poszanowania interesów narodowych w bezpośrednim sąsiedztwie geograficznym. Logika po stronie amerykańskiej polega na selekcjonowaniu, identyfikowaniu problemów o ograniczonym zakresie, w których współpraca z Rosją jest korzystna dla obu stron, a w przeciwnym razie pozostanie po drugiej stronie barykady.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Implozja G7 oznacza nową erę wielobiegunowości

Szczyt Putin-Trump może mieć jedynie negatywne konsekwencje, ponieważ Trump jest otoczony ze wszystkich stron w kraju przez obrońców polityki zagranicznej, która hartowała się w ciągu ostatnich 25 lat. Wszelkie jego ustalenia z Putinem, albo doprowadzą do jego impeachementu, albo zostaną zablokowane przez Kongres. Oczywiście, jeśli bilans sił zmieni się na korzyść Trumpa po listopadowych wyborach, kwestię tę można ponownie przeanalizować. Ale jeszcze tam nie jesteśmy.

W międzyczasie wygląda na to, że Trump zdaje sobie sprawę z ograniczeń swoich uprawnień, zadowalając się wykorzystaniem Pentagonu w celu ustalenia podstawowych reguł gry: otwartej komunikacji z rosyjskimi odpowiednikami oraz wyraźnej identyfikacji czerwonych linii z każdej strony, aby uniknąć nieporozumień i szybko naprawić nieprzewidziane komplikacje. W tym kontekście powinno nas uspokajać 6-godzinne spotkanie twarzą w twarz amerykańskiego szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabu, generała Dunforda z rosyjskim szefem sztabu, generałem Gierasimowem, do jakiego doszło w zeszłym tygodniu w Finlandii. Ze wielu praktycznych powodów, to jest właśnie naszą gwarancją pokoju, zanim nadejdą lepsze czasy w amerykańskim establishmencie politycznym.

Dr Gilbert Doctorow

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply