Sukces “kanadyjskiego Trumpa”

Niedawna wygrana konserwatysty Douga Forda w wyborach na premiera Ontario zbiegła się ze spadkiem notowań kanadyjskich liberałów, których coraz częściej w sondażach prześcigają właśnie konserwatyści. Radykalne zmiany społeczne zaprowadzone przez premiera Justina Trudeau spowodowały jednak, że nawet polityk ochrzczony mianem „kanadyjskiego Trumpa” nie mógł sobie pozwolić choćby na krytykę imigracji.

Ford w ubiegłym tygodniu oficjalnie objął stanowisko szefa rządu Ontario, czyli najludniejszej i najbogatszej prowincji Kanady. Polityk Postępowej Konserwatywnej Partii Ontario ledwie zdążył ogłosić skład swojego dwudziestoosobowego gabinetu, a już został zaatakowany przez ideologicznych przeciwników. Przedstawiciele dwóch z trzech opozycyjnych partii w Ontario skrytykowali Forda za „brak różnorodności” w jego rządzie, gdyż zdaniem środowisk lewicowo-liberalnych nie odzwierciedla ona struktury społecznej prowincji. Wśród wspomnianych dwudziestu ministrów znalazło się bowiem miejsce „jedynie” dla siedmiu kobiet i jednego przedstawiciela mniejszości etnicznych.

Kanadyjska lewica uważa, że widok „męskiego i białego” rządu jest negatywnym sygnałem dla osób mających nadzieję na wsparcie ze strony administracji Ontario. Ideologiczne zacietrzewienie przeciwników nowego premiera prowincji spowodowało, że nie zauważyli chociażby przekazania tek ministrów dwójce kobiet będących głównymi konkurentkami Forda w jego własnym ugrupowaniu, krytykujących go w mediach społecznościowych za powołanie „zbyt białego rządu”.

Kanadyjski Trump

Nowy szef rządu największej kanadyjskiej prowincji był przedstawiany przez lewicowo-liberalne media jako kopia amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Pięćdziesięcioczteroletni Ford podobnie jak gospodarz Białego Domu jest biznesmenem, który przez wiele lat pukał do drzwi wielkiej polityki, dopiero teraz wykorzystując nadarzającą się okazję do objęcia jednego z najważniejszych stanowisk w swoim kraju. W porównaniu do Trumpa nowy premier Ontario nie jest jednak miliarderem, ale ma z kolei nieco większe doświadczenie polityczne niż prezydent USA przed objęciem swojej funkcji, ponieważ przez wiele lat był radnym samorządowym.

Zobacz także: Trump zaatakował premiera Kanady

Obu polityków poza prowadzeniem własnego biznesu łączy przede wszystkim krytyczne spojrzenie na lewicowe projekty spowalniające rozwój gospodarczy. Z tego powodu Ford uważa, że Ontario w ciągu ostatnich piętnastu lat straciło blisko 300 tysięcy miejsc pracy w przemyśle przez niekorzystne umowy dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla. Kanadyjski polityk nie chce dalej uczestniczyć w walce ze zmianami klimatycznymi, ale zamiast tego ma dążyć do obniżenia cen energii, aby tym samym odbudować potencjał gospodarczy Ontario.

Konserwatywny polityk wzorem swojego sąsiada atakuje kanadyjskie elity. Ford twierdzi, że kampanię przeciwko niemu prowadzi establishment, który „patrząc na zwyczajnych ludzi popija szampana” i nie chce chociażby obniżyć podatków. Postulaty gospodarcze Kanadyjczyka również przywodzą na myśl gospodarza Białego Domu, Ford upatruje odrodzenia gospodarki w cięciach podatków, choć jednocześnie obiecuje, iż nie wpłynie to negatywnie na jakość usług publicznych.

Nieodwracalna inwazja

Forda i Trumpa łączy wiele postulatów, ale kilka bardzo poważnie różni. Kanadyjski polityk w swojej kampanii wyborczej uciekał bowiem od poruszania tematu imigrantów, którzy pod rządami liberałów Justina Trudeau dosłownie zalewają kraj. Sam szef rządu Ontario przed czterema laty ubiegając się o stanowisko burmistrza Toronto odwoływał się zresztą do wszystkich grup społecznych, stąd nawet nieprzychylni mu komentatorzy przyznają, że nie nawołuje do podziałów etnicznych.

Lewicowo-liberalna inżynieria społeczna robi więc swoje, ponieważ bez głosów imigrantów Ford nie miałby większych szans na przekonanie do siebie większości mieszkańców Ontario. Według danych z 2016 roku, blisko 22 proc. mieszkańców Kanady ma obce pochodzenie, z kolei w najludniejszej prowincji Kanady odsetek ten jest najwyższy w całym kraju i wynosi już blisko jedną trzecią populacji.

Zobacz także: Kanada: Rządowe dotacje tylko dla tych, którzy popierają aborcję

Z tego powodu Ford jako konserwatywny polityk nie chciał wypowiadać się na temat imigracji, lecz w końcu został do tego zmuszony przez swoich lewicowych konkurentów. Kanony politycznej poprawności zmusiły go do deklaracji, że nie tylko nie sprzeciwia się napływowi obcokrajowców, ale chce wręcz przyspieszyć integrację osób nie posiadających pozwolenia na stały pobyt na terenie Kanady i tym samym jest pozytywnie nastawiony do „nowych Kanadyjczyków”.

Kłopoty Trudeau

Sukces Forda zbiegł się w czasie z pogarszającymi się notowaniami Trudeau i jego Liberalnej Partii Kanady. Coraz więcej sondaży daje przewagę Konserwatywnej Partii Kanady, która nabrała wiatru w żagle po zwycięstwie swojego regionalnego odpowiednika. Dotychczasowe rządy liberałów w Ontario są bowiem lustrzanym odbiciem sytuacji na szczeblu centralnym, dlatego wyborczy sukces biznesmena pokazał jak na dłoni irytację pomysłami Trudeau i jego partyjnych kolegów.

Spora część Kanadyjczyków jest zmęczona nie tylko rozbuchaną do granic możliwości polityczną poprawnością, lecz całkowitym oderwaniem się liberałów od interesów społeczeństwa. Trudeau jako szef rządu przekłada własną ideologię ponad interes narodowy kraju, czego przykładem są jego kompromitujące wizyty zagraniczne. W Chinach i Indiach kanadyjski premier był bardziej zainteresowany walką o prawa homoseksualistów i mniejszości etnicznych niż nawiązywaniem wzajemnych relacji gospodarczych.

Co ciekawe, szef rządu Kanady właśnie wpadł w sidła własnej ideologii. Od dłuższego czasu w jego kraju, jak zresztą w wielu innych państwach oszalałych na punkcie idei feministycznych, wystarczy jeden nieudokumentowany zarzut molestowania na tle seksualnym, aby trafić poza nawias życia społecznego. Tymczasem Trudeau został właśnie oskarżony o dopuszczenie się podobnego zachowania wobec jednej z dziennikarek. Miała być molestowana przez lidera kanadyjskich liberałów przed…. osiemnastoma laty, kiedy Trudeau jeszcze jako nauczyciel był uczestnikiem jednego z festiwali muzycznych.

Na niekorzyść liberałów wpływa również wojna handlowa Trudeau z Trumpem. Wprowadzenie przez Stany Zjednoczone cła w wysokości 25 proc. na importowane kanadyjskie auta może w łatwy sposób spowodować recesję, już teraz mówi się o możliwości likwidacji blisko 160 tysięcy miejsc pracy. Kanadyjscy liberałowie od wielu miesięcy pokazują jednoznacznie, że nie mają pomysłu na ożywienie krajowej gospodarki, natomiast konserwatyści rozpoczęli właśnie akcję „Brońmy miejsc pracy”. Politycy prawicy prowadzą konsultacje ze społeczeństwem na temat najlepszych pomysłów na wyjście z ekonomicznego impasu, tym samym odbierając Trudeau jego kluczowy atut, jakim niewątpliwie był kontakt ze zwykłymi Kanadyjczykami.

Marcin Ursyński

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Lewicowo-liberalna ,lewacka ideologia i obyczajowa błazenada Trudeau z funkcji premiera Kanady jego eliminują.Nie dowierzam by większość Kanadyjczyków była takimi durnymi baranami,by popierać pajaca Trudeau.Jego wyborczym przeciwnikom raczej odpowiada olewanie wyborów-a to właśnie zło! Konkurent tego kanadyjskiego premiera-błazna,niejaki Ford składa poprawnościowy hołd ciapackiej i innej imigracji-to jednak tylko polityczne zagranie,a nie przekonanie.Oczywiście,że tylko premier Trudeau pochwala i wspiera Lgbt,więc cioty pedalstwa i lesbijek,mentalnie,urzędowo i obyczajowo w tym przoduje.Trudeau,ten biały rasista Kanadyjczyków wg poglądów dzieli,swoich wyznawców przywilejami ekonomicznymi obdarza,przeciwników jego poglądów ekonomicznie dyskryminuje.Zastanawiającym jest,jakie barany kanadyjskie wspierają Trudeau?