Struktury rządowe kneblują usta Kresowianom, natomiast z taką samą determinacją, z jaką zwalczają środowiska kresowe, wspierają banderowców – mówi portalowi Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy, komentując hojne wsparcie od rządu dla ukraińskojęzycznych mediów w Polsce, które m.in. wychwalały banderyzm czy podważały ludobójstwo na Kresach.

Jak informowaliśmy, w 2018 roku organizacjom ukraińskim w Polsce ze środków MSWiA przyznano ponad 2,2 mln zł, dużo więcej niż poprzednio. Ponad 600 tys. zł wyasygnowano na ukraińskojęzyczne media i audycje w Polsce, m.in. 430 tys. zł na ukraiński tygodnik „Nasze Słowo”, gdzie publikowano artykuły zawierające antypolską propagandę. Związek Ukraińców w Polsce otrzymuje coraz większe dotacje z budżetu państwa polskiego.

Rząd PiS kolejny raz przyznał dotację z pieniędzy polskich podatników portalowi dla Ukraińców w Polsce PROstir.pl, prowadzonemu przez ukraińskiego dziennikarza Ihora Isajewa, znanego m.in. z nazywania Marszu Żołnierzy Wyklętych marszem „faszystów”, porównywania Polaków do zwierząt czy przygotowywania wulgarnych antypisowskich przypinek.  Ze środków MSWiA przeznaczonych na mniejszości narodowe i etniczne w Polsce otrzymał 40 tys. zł. Sprawę jako pierwszy opisał i nagłośnił portal Kresy.pl.

To jednak tylko niewielka część wsparcia finansowego, jakie rząd PiS udziela mniejszości ukraińskiej w Polsce. Łącznie, według dostępnych danych na ten rok przeznaczono ze środków MSWiA 2,239 mln zł, z czego najwięcej (ponad 1,7 mln zł) dostał Związek Ukraińców w Polsce, ne czele którego stoi negacjonista wołyński, Piotr Tyma. Związek Ukraińców w Polsce otrzymuje dużą dotację (430 tys. zł) na na wydawanie swojego tygodnika „Nasze Słowo”. W rozmowie z Kresami.pl dr hab Andrzej Zapałowski zwracał już kiedyś uwagę, że „Nasze Słowo” od lat wspiera heroizację UPA.

– Ukazujące się w Polsce media związane z mniejszością ukraińską dość często, można powiedzieć systemowo, publikują treści, które są sprzeczne z polską racją stanu, a nawet godzą w dobre imię narodu polskiego. Możemy przytoczyć tu mnóstwo artykułów, które wychwalają ideologię banderowską, a także relatywizują bądź też podważają zbrodnię ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy, historyk i dyrektor Centrum Ucrainicum KUL. Zwraca uwagę na portal Prostir i skandaliczne wypowiedzi Ihora Isajewa:

– On m.in. obarczał państwo polskie odpowiedzialnością za rozpętanie II wojny światowej. Sprawa ta jest oczywiście do zbadania. Powinna zająć się tym prokuratura, a także ci, którzy dbają o dobre imię Polski, jak Reduta Dobrego Imienia. Natomiast przerażające jest to, że nie patrząc na wrogą politykę medialną prowadzoną przez media mniejszości ukraińskiej w Polsce dostają one hojne wsparcie ze struktur państwowych.

– Sprawy dotacji tych mediów, które prowadzą też bardzo agresywną politykę w stosunku do środowisk kresowych i polskich patriotów, niejedno podejmowały różne środowiska – w tym też portal Kresy.pl – zaznacza prof. Osadczy. – Widać, że reakcja społeczna nie odgrywa najmniejszej roli, gdy chodzi o politykę państwa polskiego. O ile przed tym można było zakładać, że chodzi o jakieś niedopatrzenie, to teraz można powiedzieć, że polityka wsparcia banderyzmu leży w priorytetach struktur rządowych państwa polskiego. Możemy w sposób stanowczy powiedzieć, że obecny rząd prowadzi przemyślaną, dalekosiężną politykę wsparcia banderyzmu, w tym na Ukrainie, nie reagując w żaden sposób na antypolskie wybryki i szerzący się na skalę niespotykaną banderyzm. Posyła się polskich żołnierzy, by na baczność stali przy dźwiękach hymnu OUN, kneblując usta środowiskom kresowym i patriotycznym, a wspierając środowiska banderowskie.

Historyk zaznacza, że dotacje, które otrzymały środowiska sympatyzujące z banderyzmem pokryły się w czasie z blokadą wsparcia dla inicjatyw na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego. Wystąpił z tym m.in. Instytut Pamięci i Dziedzictwa Kresowego, kierowany przez prof. Osadczego.

– Zgłosiliśmy projekty dotyczące promocji wśród mniejszości ukraińskiej bł. bpa Grzegorza Chomyszyna i innych postaci szlachetnych i zacnych. Natomiast doczekaliśmy się sytuacji, w której instytut zrzeszający kilkunastu profesorów, znakomite środowisko międzynarodowe w skład którego wchodzą badacze z Polski, Ukrainy, Rosji, Izraela czy Japonii, nawet nie doczekał się formalnej odpowiedzi. To bezprecedensowa, skandaliczna sytuacja. Widzimy tu wzgardę, wrogość ze strony państwa polskiego w stosunku do środowisk zabiegających o pojednanie polsko-ukraińskie w prawdzie. Widzimy też wielką determinację rządu polskiego we wspieraniu środowisk sympatyzujących bądź też bezpośrednio nawiązujących do banderyzmu w swojej działalności.

Prof Osadczy uważa, że „trzeba przestać się oszukiwać i jednoznacznie powiedzieć, że rząd polski prowadzi przemyślaną, dalekosiężną politykę wsparcia banderyzmu”.

– Źródeł tej polityki łatwo się domyślić, widząc uległość państwa polskiego wobec obcych ambasad. Mamy do czynienia z bardzo przykrą sytuacją, wobec której polskie środowiska patriotyczne, kresowe, powinny zająć zdecydowane stanowisko – odciąć się od polityki rządu i nazwać rzecz po imieniu. Dlatego, że tego rodzaju polityka prowadzi z pewnością do nadwyrężenia bezpieczeństwa państwa polskiego, a może i nawet do jego upadku. Ten skandaliczny fakt powinien być groźnym memento dla wszystkich środowisk patriotycznych.

Zdaniem profesora, jest to jedno z ogniw łańcucha polityki układający się w logiczną całość. Przypomina, że „wsparcie dla środowisk neobanderowskich idzie w parze z tym, że ludziom którzy optują za pojednaniem polsko-ukraińskim struktury rządowe kneblują usta”.

Portal Kresy.pl opisywał sprawę, gdy MSZ wyrzuciło mnie z konferencji o pojednaniu polsko-ukraińskim. Choć w ciągu ostatnich przeszło 10 lat byłem dyrektorem Ośrodka Ucrainicum, kanclerzem Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów, i moje kwalifikacje są znane i doceniane. Rząd polski stosuje ordynarną cenzurę kneblując usta, jak wtedy, gdy mimo wcześniejszych deklaracji lubelski urząd wojewódzki wycofał się ze wsparcia dla konferencji nt. ludobójstwa wołyńskiego. Z urzędu wojewódzkiego dostałem informację, że było polecenie wycofania się z tego. Struktury rządowe kneblują usta kresowianom, natomiast z taką samą determinacją, z jaką zwalczają środowiska kresowe, wspierają banderowców.

Prof. Osadczy przyznaje, że widzi tę sytuację w bardzo ciemnych barwach, szczególnie w kwestii przyszłości polityki historycznej i polityki pamięci. Zwrócił też uwagę na „niespotykaną postawę IPN w Lublinie”:

– Oni od 4 lat blokują wydanie książki na temat ludobójstwa na Kresach, będącej pokłosiem konferencji organizowanej przez Ośrodek Ucrainicum i IPN. W 2014 roku wszystkie materiały zostały przejęte przez IPN. KUL deklarował chęć wsparcia finansowego, ale został wyautowany – IPN oświadczył, że sam to wyda. Natomiast chodziło o to, żeby książka się nie ukazała. Marcin Krzysztofik, dyrektor oddziału IPN w Lublinie kłamał podając kolejne terminy wydania – żaden z dwóch terminów nie został dotrzymany.

– Mija 75 rocznica ludobójstwa na Kresach, mija 100 rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę, ale dla struktur rządowych to nie jest żaden sygnał, żeby się zmobilizować w obszarze walki o pamięć. Można mówić o sabotażu ze strony IPN na odcinku walki o pamięć Wołynia – podsumowuje prof. Osadczy.

Kresy.pl

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. jwu
    jwu :

    Gdybyśmy mieli polski rząd ,to pewnie byłaby symetria ? A mianowicie :każda mniejszość dostaje tyle pieniędzy ,ile ich rodzime kraje przeznaczają na mniejszość polską.A to oznacza ,że ZUwP byłby biedny jak mysz kościelna,a raczej jak związek Polaków na Ukrainie.

  2. FrancisMorges
    FrancisMorges :

    znalezione: PiS nie tylko daje ogromną kasę banderowcom, ale też prolitewskim liberałom, niby-Polakom, którzy są na usługach litewskich.
    Pojawiła się informacja, że w Kurierze Wileńskim u partyjnego liberała Klonowskiego pracuje niejaka Ilona Lewandowska, która często psioczy na Związek Polaków na Litwie, jak też wyraża swe subiektywne, negatywne sądy o Polakach na Litwie. Ostatnio jeden z portali podał ciekawostkę, że ona jest agentem służb specjalnych i pracuje tam w randze kapitana. Przez nieuczciwych zwierzchników służby bezpieczeństwa, zwolenników teorii Giedroycia, miała otrzymać zadanie zwalczania polskich organizacji na Litwie. Jest to żenujące i obrzydliwe.

  3. roob
    roob :

    Prof Osadczy uważa, że „trzeba przestać się oszukiwać i jednoznacznie powiedzieć, że rząd polski prowadzi przemyślaną, dalekosiężną politykę wsparcia banderyzmu”.

    No i co dalej? To widzi nie tylko prof. Osadczy. Takie odczucie ma wielu Polaków, nie tylko tych, którzy pochodzą z Kresów. Ja proponuję zmienić rząd PiSu. Wystarczy stworzyć partię, którą poprą Polacy. Dodaj do obserwowanych https://twitter.com/PartiaKresowian