O ile zagarnięcie kościoła MB Gromnicznej we Lwowie przez grekokatolików było symbolem wrogości wobec Kościoła łacińskiego, o tyle deklaracja o przejściu na prawosławie jest symbolem płytkości przywiązania do katolicyzmu obecnego Kościoła Greckokatolickiego – mówi portalowi Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy.

Jak informowaliśmy niedawno, grekokatolicy, którzy nie zgadzali się z oddaniem kościoła Matki Bożej Gromnicznej we Lwowie w ręce rzymskich katolików, przeszli do Prawosławnego Kościoła Ukrainy. To jeszcze bardziej komplikuje sprawę zwrotu świątyni prawowitym właścicielom, ponieważ buntownicy dysponują kluczami do obiektu.

– Kościół MB Gromnicznej we Lwowie jest „kościołem-symbolem” wrogości, którą od 30 lat utrzymuje odrodzony na Ukrainie Kościół Greckokatolicki w stosunku do Kościoła łacińskiego – mówi w komentarzu dla portalu Kresy.pl prof. Włodzimierz Osadczy, historyk i teolog z Centrum Ucrainicum KUL.

Przypomnijmy, że grupka wiernych, którzy nie uznali decyzji greckokatolickiego metropolity Lwowa abp Wozniaka o zwrocie kościoła i likwidacji wykorzystującej go parafii, podjęła w niedzielę 3. marca decyzję o zmianie wyznania i przejściu do powstałego w ostatnich miesiącach przy wsparciu ukraińskich władz Prawosławnego Kościoła Ukrainy (PKU). O tym, że ludzie, którzy przejęli kościół Matki Bożej Gromnicznej, mają zamiar zmienić wyznanie, świadczyło już wydane tydzień temu ostrzeżenie abp Wozniaka, który przestrzegł wiernych, że w tej świątyni nabożeństwa są odprawiane przez „niekatolickich duchownych”. Lwowska archidiecezja UKGK nie sprecyzowała przy tym, do jakiego wyznania należą owi duchowni.

Prof. Osadczy przypomniał o przemówieniu abpa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego z maja 2016 roku, kiedy to na KUL zwracał uwagę na tę kwestię. – Jest to także symbol utraty przez „Ukraiński Kościół Greckokatolicki” jakiegokolwiek sumienia i honoru, poprzez tworzenie swojej parafii tuż za murem Kurii Metropolitalnej Lwowskiej, czyli dawnego pałacu arcybiskupów lwowskich. Jest to symbol zaborczości i wrogości. Inaczej tej sytuacji nie da się określić.

– Czując powszechne przyzwolenie nacjonalistycznych władz Lwowa, grekokatolicy wyznający ideologię banderyzmu wytoczyli wojnę Kościołowi rzymskokatolickiemu – uważa profesor. – Fakt zajęcia tego kościoła przez wspólnotę greckokatolicką jest o tyle bezsensowny i nieuzasadniony żadnymi potrzebami duszpasterskimi, że jest ona bardzo szczupła. Zresztą obok znajduje się dawny kościół karmelitański, zabrany przez grekokatolików, a z innej strony jest kościół pw. św. Kazimierza. On również został bezprawnie przez nich zagarnięty. Czyli natężenie dawnych świątyń łacińskich, zagarniętych bezprawnie, jest tak duże, że poczynienie tego jawnie wrogiego aktu w stosunku do Kościoła rzymskokatolickiego jest niczym nie uzasadnione, poza wielkim ładunkiem wrogości i chęcią irracjonalnie nieprzychylnego zachowania względem Kościoła łacińskiego.

Historyk zaznacza, że mamy do czynienia „z faktem dość wymownym”. – W pewnym momencie, jak podejrzewam, interweniowały w tę sytuację najwyższe władze kościelne. Przypomnę, że niejednokrotnie zabierał w tej sprawie głos papież emeryt Benedykt XVI, jeszcze wówczas, gdy sprawował władzę pasterską w Kościele powszechnym. Poza tym, sprawa ta jest ustawicznie podnoszona przez ks. abpa Mokrzyckiego. Zatem prawdopodobnie doszło do sytuacji, gdy jednoznacznie tę sprawę postawiły władze kościelne na szczeblu kurii rzymskiej i nuncjatury apostolskiej na Ukrainie, zmuszając hierarchię greckokatolicką, reprezentowaną we Lwowie przez skrajnego nacjonalistę i wielbiciela Bandery, abpa Ihora Woźniaka, do wycofania się z tego wyeksponowanego i urągającego wszelkim zasadom normalności faktu zagarnięcia kościoła, który stanowił wspólny zespół architektoniczny z Kurią Metropolitalną Łacińską.

Prof. Osadczy uważa, że w tej sytuacji ujawnił się kolejny symbol:

– O ile zagarnięcie kościoła MB Gromnicznej przez grekokatolików było symbolem wrogości wobec Kościoła łacińskiego, o tyle deklaracja o przejściu na prawosławie jest symbolem płytkości przywiązania do katolicyzmu obecnego Kościoła Greckokatolickiego.

Profesor zaznacza, że ta płytkość nie jest niczym nowym. Przypomina fakty np. z XIX wieku, gdy uniccy księża z Galicji powszechnie przyczyniali się do niszczenia Unii na Chełmszczyźnie. – Antypolonizm połączony z polityką rządu rosyjskiego doprowadził do zniszczenia Unii Brzeskiej w diecezji chełmskiej i do gremialnego przejścia wszystkich przybyszy z Galicji, poza jednym księdzem, na prawosławie. To było ponad 50 osób. Podobna liczna kleryków wyświęconych jako grekokatolików w Chełmie, pochodzących z Galicji, też dokonało tej apostazji. Daje to łącznie 100 osób.

Podkreśla też, że podobne apostazje miały miejsce w USA i w innych krajach zamorskich, do których udawała się greckokatolicka emigracja rusińska. – To pokazuje, że racje narodowe w postawie duchowieństwa greckokatolickiego, wywodzącego się z dawnej tradycji galicyjskiej, zmierzające bądź to do orientacji rosyjskiej, jak w przypadku krajów zamorskich i Chełmszczyzny, ponieważ porzucając Unię byli księża uniccy przyjmowali opcję rosyjską, czy to opcji ukraińskiej w wydaniu skrajnego nacjonalizmu, są decydujące. Jest to fakt rozpoznany, który opisałem w swojej książce „Unia Triplex”. Jest to też fakt, który uzasadnia zresztą analizę poczynioną swego czasu przez bł. bpa Grzegorza Chomyszyna. Mówił on, że wrogość wobec Kościoła łacińskiego i Polski doprowadzi niechybnie do apostazji. Tak więc pierwsza jaskółka tej apostazji się pojawiła.

Historyk przypomina też „o swoistym flircie”, który poczynił abp większy Światosław Szewczuk (prof. Osadczy zaznacza, że używa on bezprawnie tytułu patriarchy greckokatolickiego) wobec nowego Kościoła Prawosławnego na Ukrainie. – Zadeklarował on możliwość połączenia w przyszłości tych dwóch konfesji. Więc możemy z wielkim prawdopodobieństwem stwierdzić, że te zapowiedzi nie były tylko jakąś górnolotną deklaracją, która bierze też pod uwagę takie wartości istotne dla każdego katolika jak łączność z biskupem Rzymu, ale jest to gra polityczna, nacjonalistyczna, w których liczy się tylko opcja narodowa czy nacjonalistyczna. Więc chęć ze wszech miar stworzenia Kościoła narodowego, podsycana przez irracjonalną wrogość wobec rzymskich katolików, prowadzi obecny „Ukraiński Kościół Greckokatolicki” w przepaść schizmy i odszczepieństwa.

PRZECZYTAJ: Ukraiński Kościół Grekokatolicki – flirt z neobanderyzmem i wrogość wobec obrządku łacińskiego

Jak podawaliśmy wcześniej, po latach sporów lwowskie władze Kościoła greckokatolickiego zdecydowały się oddać Kościołowi rzymskokatolickiemu budynek kościoła Matki Bożej Gromnicznej we Lwowie. Z tamtejszej parafii odwołały proboszcza a wiernym zaproponowano przejście do sąsiedniej parafii. Mimo to wspólnota rzymskokatolicka wciąż nie mogła korzystać z kościoła, ponieważ zbuntowana grupka grekokatolików uważająca obiekt za swoją własność, zamknęła świątynię. Ponadto ludzie ci zaczęli zbierać się 3 razy w tygodniu w kościele – 2 razy sami się modląc a w niedzielę słuchając mszy w radiu.

Zmiana wyznania przez buntowników znacznie komplikuje sprawę zwrotu kościoła MB Gromnicznej Kościołowi łacińskiemu, ponieważ wspólnota korzystająca z kościoła przed laty w jakiś sposób go „sprywatyzowała” pomimo tego, że jest to obiekt zabytkowy.

Tłem dla przejścia lwowskiej grupki wiernych wraz ze świątynią do Prawosławnego Kościoła Ukrainy jest przechodzenie parafii Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM) pod jurysdykcję PKU.

Przeczytaj: Ukraina: Prawy Sektor pomógł w siłowym przejęciu cerkwi [+VIDEO]

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply