Imposybilizm polskiej prawicy jest w dużej mierze dzieckiem jej własnej naiwności. To polska prawica przedstawia samą siebie nie jako radykalną alternatywę dla PiSu, ale jako PiS-Plus. Doprawdy, jaki jest cel zapraszania unio-wolnościowego prezydenta Dudy na Marsz Niepodległości czy powtarzania przez narodowców, że są “państwowcami”; co to w ogóle znaczy być “państwowcem” w republice okrągłostołowej? To właśnie tego typu naiwne ruchy narodowców wykorzystał PiS, by zawłaszczyć Marsz Niepodległości dla swoich partyjnych interesów.

Na stulecie niepodległości Polski siły okrągłostołowe zaserwowały polskiej prawicy niebywały prezent. Przede wszystkim, pokazały że nie są w stanie, nawet zjednoczone (vide skład reżimowego Komitetu), zorganizować obchodów jakkolwiek licujących z powagą tego wielkiego święta. Żeby dodatkowo unaocznić w jakim poważaniu mają Polskę i Polaków, skoordynowanym wysiłkiem podjęły się zniszczenia Marszu Niepodległości, czyli jedynej inicjatywy, która niepodległość Polski próbowała uczcić i godnie, i z należytą pompą. Każdy więc, kto ma oczy do widzenia, mógł ujrzeć, że król jest nagi, i że PiS i PO to rzeczywiście, jak głosi ludowa przyśpiewka, “jedno zło”. Czy jednak środowiska faktycznie prawicowe wreszcie staną na wysokości zadania i wykorzystają tę okazję, by zaistnieć jako realna alternatywa dla prawicy li tylko deklaratywnej?

To, że PiS nie jest partią faktycznie prawicową jest oczywiste dla każdego, kto wypisał się z narracji wojny polsko-polskiej, definiowanej przez konflikt rzekomego dobra i zła, czyli PiSu i PO. Jeśli się dobrze przyjrzeć, to ciężko znaleźć w PiSie choćby jeden prawicowy element. Po pierwsze, PiS nie jest światopoglądowo katolicki, ani nawet jakkolwiek konserwatywny, co pokazał niejednokrotnie przy głosowaniach dotyczących aborcji, przy tolerancji Tęczowych Piątków i innych postępowych dziwactw, czy też przy kompletniej bierności wobec “kulturalnych” antykatolickich paszkwili, którymi co rusz jesteśmy epatowani przez nasze oświecone „elyty” artystyczne, i to częstokroć za własne podatkowe pieniądze. PiS nie stoi także na straży suwerenności Polski, klękając, podobnie jak PO, przed wiadomymi zagranicznymi stolicami, może z wyłączeniem Rosji, ale za to z tym większym włączeniem Kijowa. Co za tym idzie, PiS – conajmniej w takim samym stopniu jak “druga strona” – wpisuje się w giedroyciowski paradygmat polityki wschodniej, poświęcając Polaków na Kresach, i nawet o tych Kresach pamięć, na ołtarzu – właściwie Bóg wie czego; chyba jedynie poklepywania po plecach. Najbardziej widocznym skutkiem tej polityki jest coraz częstsze ośmieszanie Polski, czy to przez Litwę, kraj zasadniczo nie posiadający nawet własnej armii, czy to przez Ukrainę, która z każdym dniem spełnia coraz więcej elementów definicji państwa upadłego.

Mimo oczywistych przesłanek wspierających tezę, że PiS to po prostu element okrągłostołowego układu wyznaczony do udawania patriotów, większa część patriotycznie nastawionych Polaków uważała dotąd PiS za faktyczną anty-establishmentową prawicę, co najwyżej bardziej “umiarkowaną”, podczas gdy partie typu Ruch Narodowy czy Wolność były uważane za prawicę bardziej “skrajną”. Siły czasami określane jako “antysystemowe” były zasadniczo postrzegane jako swego rodzaju PiS-Plus. A jeśli zarówno wielki PiS, jak i rozproszone siły na prawo od PiSu nie różnią się w swojej istocie, a tylko w szczegółach swojej prawicowości, to po co marnować głos na te ostatnie zamiast pomóc Polsce poprzez głosowanie na także przecież patriotyczny i narodowy PiS, który jako jedyny możne zniszczyć zło serwowane Polsce przez siły lewicowo-liberalne?

Zobacz także: Czy narodowców czeka “andruszkiewiczyzacja”?

Niestety, ale imposybilizm polskiej prawicy jest w dużej mierze dzieckiem jej własnej naiwności i swego rodzaju dysonansu poznawczego. To polska prawica częstokroć rysuje siebie samą nie jako radykalną alternatywę dla PiSu, ale jako rzeczony PiS-Plus. Doprawdy, jaki jest cel zapraszania unio-wolnościowego prezydenta Dudy na Marsz Niepodległości czy też powtarzania przez narodowców, że są “państwowcami”; co to w ogóle znaczy być “państwowcem” w republice okrągłostołowej? To właśnie tego typu naiwne ruchy narodowców wykorzystał PiS (ułomnie bo ułomnie, ale jednak), by zawłaszczyć Marsz Niepodległości dla swoich partyjnych interesów.

Narodowcy i siły sprzymierzone muszą się wreszcie zdecydować czy III RP to niepodległe państwo polskie czy też okrągłostołowy bantustan rządzony przez “służby, mafie, i loże”. Muszą też zdecydować czy PiS to partia prawicowa i patriotyczna, tyle że trochę bardziej umiarkowana, czy raczej partia zrzeszająca podających się za prawicę zdrajców sprzedających Polskę Waszyngtonowi i Brukseli ręka w rękę ze zdrajcami podającymi się za lewicę. Jednym słowem, siły faktycznie prawicowe muszą się zdecydować czy mają zamiar być nadal PiSem-Plus czy jednak wreszcie chcą zacząć się konsekwentnie pozycjonować jako radykalna alternatywa dla obydwu stron wojny polsko-polskiej.

Zobacz także: Wielka Orkiestra Świątecznego Marszu Niepodległości

Próba zawłaszczenia Marszu Niepodległości może stanowić dla narodowców swego rodzaju “felix culpa”, szczęśliwą winę, ponieważ jest ona znakomitym potwierdzeniem narracji o PiSie jako prawicy jedynie deklaratywnej. Jest przecież oczywiste, że nikt o zdrowych zmysłach nie jest w stanie kupić historyjki o Dudzie i Morawieckim ratujących Marsz Niepodległości przed złą Bufetową. Takie rzeczy mogą do wierzenia podawać tylko PiSowscy propagandyści pokroju Pereiry czy prof. Żaryna, a wierzyć, to pewnie nie wierzą w nie nawet i wierne PiSowskie doły. Pewnie nigdy nie dowiemy się czy była to faktyczna ustawka czy nie, ale nawet jeśli nie, to nie ma wątpliwości, że PiS z radością uderzył piłeczkę wystawioną przez PO. Najlepiej świadczy o tym fakt, że PiS ani nie poczekał na wyrok sądu apelacyjnego, ani nie zmienił swoich planów po tego wyroku ogłoszeniu; jeśli jeszcze komuś mało dowodów, to można też przypomnieć wypowiedź Glińskiego o konieczności rozwiązania Marszu. W sposób mniej czy bardziej bezpośredni, niewątpliwie jednak PiS współpracował z PO w próbie zniszczenia Marszu Niepodległości.

Jeśli narodowcy mają stać się siłą w polskiej polityce, awangardą faktycznej “dobrej zmiany”, muszą zacząć wykorzystywać szanse takie, jak ta przedstawiona właśnie przez PiS. Oczywistym wszak jest, że nieważne jak bezpieczny, dobrze zorganizowany i rodzinny Marsz zorganizują, i tak liberalne (w tym deklaratywnie prawicowe) media będą na nich pluć jako na faszystów i oszołomów. Jak trzeba uderzyć, to kij się zawsze znajdzie, nawet jeśli w formie tak desperacko komicznej, jak zapalenie racy czy spalenie unijnej ‘flagi’. Jeśli więc ta łatka jest do nich nieodwołalnie przypisana, po co próbować Marsz Niepodległości na siłę ugrzecznić? Jaki jest w tym cel poza umacnianiem własnej jednoprocentowości? Jeśli Duda, Morawiecki i Kaczyński są wystarczająco dobrymi patriotami aby maszerować w marszu narodowców, dlaczego masy miałyby głosować na tych ostatnich?

Zobacz także: Kolaboracja z PiS doprowadzi Ruch Narodowy do klęski

Era dominacji PiSu niewątpliwie, nawet jeśli powoli, dobiega końca. Z jednej strony, jak pokazały ostatnie wybory i działania Unii Europejskiej, mimo różnorakich żenujących umizgów, PiS nie jest w stanie ani zdobyć elektoratu liberalno-wielkomiejskiego, ani udobruchać brukselskich technokratów. Ze strony drugiej, wiarygodność PiSu wśród wyborców prawicowych jest coraz mniejsza w wyniku właśnie tych umizgów. Niewątpliwie rząd sformowany w znacznej mierze przez byłych członków UW i PO nie jest marzeniem szeregowego polskiego patrioty. PoPiSowa próba zawłaszczenia Marszu Niepodległości, w którym przecież narodowcy „organizacyjni” (tzn. członkowie RN, ONR, czy MW) stanowią zdecydowaną mniejszość, a większość stanowią właśnie ci szeregowi patrioci, może stanowić kroplę przelewającą czarę goryczy.

Narodowcy i inni prawicowcy faktyczni muszą być gotowi na moment kiedy era PiSu zacznie dobiegać końca. Muszą być w stanie zaoferować prawdziwą, przekonującą i inspirującą alternatywę dla deklaratywnej prawicy; coś co porwie patriotycznie usposobione masy. Tym czymś na pewno nie są konszachty z przedstawicielami systemu, który chce się, jeśli nie całkowicie obalić, to przynajmniej radykalnie zmienić. Tegoroczny Marsz Niepodległości pokazał ponad wszelką wątpliwość, że PiS i PO to dwie odmiany tej samej okrągłostołowej choroby. Jeśli prawica faktyczna ma wreszcie stać się siłą w polskiej polityce nie może zmarnować tej szansy. Musi wyciągnąć wnioski z tegorocznego zamieszania i uczynić jubileuszowy Marsz Niepodległości w roku 2019 wydarzeniem prawdziwie patriotycznym, narodowym, i – nie bójmy się tego słowa – politycznym. Wydarzeniem, które posłuży nie promowaniu się skompromitowanych elit III RP, ale kształtowaniu nowych elit państwa prawdziwie polskiego.

Bartosz Gradecki, doktorant teorii polityki, King’s College London

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    Być gotowym na przejęcie władzy musi się wiązać z posiadaniem ogromnego zaplecza materialnego (reklama – media) i\lub wsparcia tajnych służb (udane prowokacje). Nawet jeśli w Polsce jest 10 % mega patriotów i narodowców, to jest za mało na sukces, choćby i w wyborach parlamentarnych. Osobiście oceniam że nie ma nawet 10% patriotów, a Ci co są to nierozumne osiołki. Nie twierdzę, że nie należy się organizować, ale twierdzę, że czeka nas Polaków trudna próba – przetrwania w niesprzyjających warunkach i prześladowaniach, aż do zmiany sytuacji gropolitycznej – oby nie na gorsze.