Europa odwróciła się od Włoch

Koronawirus nie tylko zmienił życie społeczeństw na całym świecie, ale dodatkowo obnażył ponury obraz globalizacji, neoliberalizmu oraz Unii Europejskiej. Mimo że Włochy potrzebowały pomocy w związku z rozwojem epidemii, Europa odwróciła się od nich nawet w kwestii złagodzenia ekonomicznych skutków obecnej sytuacji – pisze Lorenzo Vita na łamach włoskiego dziennika „Il Giornale”[1].

Cichy i mikroskopijny, ale niezwykle gwałtowny koronawirus był w stanie odmienić całkowicie nie tylko priorytety pojedynczych osób, lecz również całych państw. Minęła zaledwie chwila od pierwszych symptomów epidemii we Włoszech, a następnie od wystąpienia powszechnego ryzyka infekcji i pierwszych zgonów, aby radykalnie zmieniła się nasza teraźniejszość. Polityka włoska, europejska oraz światowa w zasadzie ustały. COVID-19 stał się wirusem, który wszyscy znają i jednocześnie nie są w stanie go pokonać. To on był w stanie zachwiać sytuacją w każdym kraju, co doprowadziło do zawieszenia wszystkich spraw na bliżej nieokreślony termin. Świat jest pogrążony w niepewności i w poszukiwaniu nadziei na wyjście z kryzysu.

Wśród ogłuszającej włoskiej ciszy i poszukiwaniu sposobów na powstrzymanie epidemii we wszystkich państwach, można jednak nabrać pewność co do jednej rzeczy. Zdaniem publicysty prawicowego dziennika jest nią ponury obraz współczesności. Wyraźnie pokazuje on prawdziwą pustkę informacji, sloganów i marzeń roztaczanych przez świat publicystów i intelektualistów. Najwyraźniej są oni skoncentrowani zbyt mocno na swoich własnych pragnieniach, dlatego nie są w stanie dostrzec rzeczywistości odmiennej od ich oczekiwań.

Dominująca idea globalizacji właśnie miażdżona jest przez dowody wskazujące, że to właśnie ona (zapewne nieświadomie) doprowadziła do rozprzestrzeniania się koronawirusa. W jednej chwili przepływ towarów oraz transport lotniczy i morski zatrzymały się. To zaś oznacza, że sparaliżowane zostały symbole zglobalizowanego świata, którymi są właśnie handel i podróże.

Zdaniem Vity globalizacja nie jest jedyną ofiarą niezwykle groźnej pandemii. Podkopała ona także niezachwianą dotąd wiarę w logikę rynkową nieokiełznanego liberalizmu, w zasadzie w jednej chwili zacierając wszelkie ślady jego triumfów. Kwarantanna spowodowała najgorszy w historii dzień na giełdzie w Mediolanie, natomiast notowania na nowojorskiej Wall Street świeciły się jedynie na czerwono. Setki miliardów euro poszły z dymem zaledwie w ciągu jednej sesji, stąd znikają zyski z akcji napompowanych wcześniej z zawrotną prędkością. Zaufanie do rynków finansowych osłabło przed czymś, czego w zasadzie nikt nie jest w stanie kontrolować. Panika skłoniła giełdy do szaleńczej reakcji, z kolei inwestorzy uciekli do tak zwanych bezpiecznych przystani. To wygląda jak wojna, choć w rzeczywistości nikt nie ma żadnej broni.

Sytuacja kryzysowa będąca efektem pandemii uświadomiła wielu, że Unia Europejska jest pozbawiona jakiejkolwiek mocy sprawczej. To właśnie ona jest największym zagrożeniem dla samej siebie, dlatego w ciągu kilku dni praktycznie się rozpadła. Włoski publicysta wskazuje na panujące przez lata przekonanie o konieczności zjednoczenia Europy, które powodowało, że chociażby niedawne wyjście z niej Wielkiej Brytanii uznawano za zdradę. Prawdziwą świetlaną przyszłość miał zapewnić postęp i bogacenie się symbolizowane przez Brukselę, a jako prawdziwych europejskich liderów przedstawiano tych rezydujących w Paryżu i Berlinie. To oni mieli najlepiej wiedzieć, jak zmusić resztę kontynentu do marszu ku świetlanej przyszłości. Wystarczyło jednak zaledwie kilka dni niepokoju, aby niepewność pojawiła się nawet u najbardziej zagorzałych zwolenników projektu europejskiego.

Tymczasem nikt nie udzielił pomocy pozostającym w trudnej sytuacji Włochom. Nikt nie odpowiedział na desperackie prośby o nowe respiratory, nikt nie wysłał do pomocy swoich lekarzy i pielęgniarek, nikt nie pomyślał nawet o zleceniu swoim „inwestorom” powstrzymania się od spekulacji na załamującej się włoskiej giełdzie. Zamknięto granice, zamknięto fabryki, przestano odbierać połączenia telefoniczne, zaczęto natomiast nieśmiało otwierać swoje długi w celu wpompowania miliardów do systemów ekonomicznych mimo ograniczeń wprowadzonych przez Traktat z Maastricht.

Zobacz także: Włochy: Osoby powyżej 80 lat zostaną „pozostawione na śmierć” jeżeli epidemia koronawirusa się rozwinie

Publicysta „Il Giornale” zauważa, że Europa w obliczu kryzysu nie tylko zniknęła, ale całkowicie się odwróciła. Suwerenność sanitarna oznaczała odizolowanie Włoch, a to może doprowadzić do ich powolnej śmierci. Niewielu zdecydowało się wyrazić swoją solidarność z Półwyspem Apenińskim, ponieważ wszyscy mają nadzieję, że to co wydarzyło się w Lombardii nie powtórzy się u nich.

W międzyczasie wciąż funkcjonuje ta druga, zbiurokratyzowana Europa. To ona wprowadziła różnego rodzaju reformy, traktaty, zawarła porozumienia o podziale Libii, ustanowiła korzystne dla siebie umowy na rynku rolno-spożywczym, a także czerpała zyski z turystyki jednocześnie kreując szkodliwy wizerunek Włoch. Niektóre z państw opowiadających się za podobnymi rozwiązaniami same dokonują wielu protekcjonistycznych ruchów, poczynając od pomocy publicznej, a kończąc na nacjonalizacji w celu zapewnienia sobie samowystarczalności w dziedzinach medycyny i zdrowia. Jednocześnie w tym samym czasie Europejski Bank Centralny nie zamierza robić nic w kierunku ratowania finansów Włoch i ustabilizowania ich długu.

Według Vity nadejdzie w końcu czas, gdy europejscy przywódcy znowu zgromadzą się przy jednym stole i będą omawiać inne sprawy. Być może przedyskutują wspólną politykę rolną, ustanowią nowy fundusz „ratunkowy” dla zagrożonych państw, zaczną wdrażać kolejny plan relokacji imigrantów z Libii i Turcji, a może pochylą się nad fantomowym projektem ekologicznym forsowanym przez wściekłą skandynawską dziewczynę z warkoczykami. Będą oni z pewnością przyjeżdżać na kolejne szczyty, spotkania i obiady w swoich willach oraz rezydencjach. Publicysta ma wręcz nadzieję, że właśnie tak się stanie, bo będzie to oznaczało pokonanie koronawirusa.

Każdy kto jednak przyjedzie do Palazzo Chigi (oficjalna rezydencja włoskiego premiera – przyp. red.) będzie musiał spojrzeć swojemu rozmówcy w oczy i pamiętać o tym, że od kilku tygodni świat pozostaje na łasce koronawirusa. Przez te parę tygodni Europa odwróciła się od tych, którzy jej potrzebowali. Najprawdopodobniej Europa przetrwa, podobnie jak ogromna większość osób dotkniętych epidemią, ale nic już nie będzie takie jak wcześniej.

Marcin Ursyński

[1] https://it.insideover.com/politica/virus-chi-siamo.html?utm_source=ilGiornale&utm_medium=article&utm_campaign=article_redirect

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply