W Syrii przebywało jednocześnie od 500 do 1000 żołnierzy Wagnera. Wysyłani byli w systemie rotacyjnym, po krótkim czasie spędzonym w ojczyźnie.

Aleksandr Naruszew starannie dobiera słowa. Duchowny, niewysoki człowiek z długą ciemną brodą zastanawia się przez dłuższy czas, zanim udzieli odpowiedzi. Temat jest drażliwy. Chodzi o niejakiego Konstantina  Zadorożnego, o pseudonimie „Moskal” – pisze Christina Hebel na łamach Der Spiegel.

Młody mężczyzna przez 2 lata przychodził pomagać w budowie kościoła Świętego Hioba, który znajduje się przy wielopasmowej ulicy w zachodniej części Moskwy. Wówczas Naruszew spowiadał 22-letniego mężczyznę. „Był dla mnie kimś więcej niż tylko znajomym, byłem jego „duchowym ojcem”, opowiada Naruszew. Zadorożnyj wychowywał się z matką, która była wierzącą kobietą, opowiada kapłan. To ona do niego zadzwoniła, żeby poinformować o śmierci Konstantina.

14 lutego 2017 roku Naruszew odprawił mszę w intencji Zadorożnego, niewielu pojawiło się przy trumnie. Po jakimś czasie Naruszew opublikował na Facebooku piosenkę ku pamięci zmarłego młodzieńca:

„Miażdżymy bojowników ISIS w ich okopach pojazdami dżihadu. Giniemy pod ogniem granatników, lecz pomimo tego odbiliśmy Palmirę… Nie jest łatwo, nie każdy powróci, lecz maszerujemy naprzód”.

Piosenka ta była popularna wśród żołnierzy z kompanii Wagnera – prywatnych oddziałów bezpieczeństwa, nazwanych tak na cześć byłego podpułkownika rosyjskiego wojska, Dmitrija Utkina o pseudonimie „Wagner”.

Zadorożnyj, który publikował wpisy w serwisach społecznościowych, był jednym z żołnierzy Wagnera, które oficjalnie nie istniały. Brał udział w wojnie w Syrii, lecz nie zdołał wrócić cały do ojczyzny.  Rusłan Lewijew z grupy aktywistów pod nazwą „Conflict Intelligence Team” szacuje, że podobny los spotkał od 100 do 200 współwalczących. Powołuje się na dostępne źródła w internecie oraz na wypowiedzi kolegów żołnierzy Wagnera (którzy są znani z nazwisk) oraz na członków rodziny. Wiele z tych osób odmawia publicznego wypowiadania się na ten temat, ponieważ po wcześniejszym podpisaniu klauzuli o zachowaniu poufności otrzymują odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy euro. Dlatego Zadorożnyj i jego kompani nie widnieją w żadnych statystykach.
(…)

Na pierwszej linii

O najemnikach Wagnera się nie wspomina. Jak donosi Lewijew, bardzo często Ci mężczyźni walczą na pierwszym froncie, na przykład w Palmirze, gdzie później dołączyły oddziały Assada. Na początku musieli tam dotrzeć, zająć pozycje oraz utrzymać miasto w swoich rękach.

Po raz pierwszy od dwóch lat media krytykujące rząd poinformowały o rosyjskich najemnikach. Wówczas żołnierze Ci walczyli w Donbasie. Również Zadorożnyj wcześniej służył na froncie we wschodniej Ukrainie, opowiada Naruszew. Od 1200 do 2000 euro miesięcznie otrzymują walczący, kwoty są uzależnione od doświadczenia. Dodatkowo żołnierze dostają wysokie premie. Zanim zostali wysłani na front, przeszli szkolenie w bazie w Krasnodarze na południu Rosji.

Zobacz także: Rosja zaczęła ustanawiać stałą obecność w Syrii

W Syrii przebywało jednocześnie od 500 do 1000 żołnierzy Wagnera, w tym także Lewijew. Wysyłani byli w systemie rotacyjnym, po krótkim czasie spędzonym w ojczyźnie. Strona internetowa Fontanka, która wielokrotnie pisała o armii Wagnera, donosi o około 3000 żołnierzach, którzy walczyli w Syrii. Oczywiście oddziały zostały sfinansowane przez oligarchę Jewgenija Prigożina, znanego jako „kucharz Putina”, który w swojej restauracji  gościł prezydenta oraz członków jego rządu. Według Fontanki firma Jewropolis należąca do Prigożina otrzymała od państwowej syryjskiej spółki naftowej udziały w złożach ropy i gazu. Złoża miały być chronione przez oddziały Wagnera przed bojownikami z Państwa Islamskiego. Sprawa nie jest oficjalnie  komentowana, agencja informacyjna AP opublikowała jedynie dokumenty z umowy.

Rząd w Rosji do dziś zaprzecza istnieniu prywatnej armii. Rosyjski kodeks karny zabrania tworzenia oddziałów żołnierzy za granicą. Kreml mówi, że jeśli w Syrii walczą jacykolwiek żołnierze, to nie mają oni nic wspólnego z ministerstwem obrony.

Porządki na Kremlu

W Internecie krąży zdjęcie Utkina, dowódcy grupy Wagnera, który widziany był na Kremlu. Do tego zdjęcie zostało zrobione 9 grudnia 2016 roku w „Dzień Obrońcy Ojczyzny”.

Co dokładnie Zadorożnyj robił w Syrii, Naruszew nie chciał zdradzić, tajemnica spowiedzi. „On tam czegoś strzegł, ale co i gdzie tego nie wiem”, dodaje. To było dla niego trudne. Młodzieniec nie zrobił nic złego, podkreślał duchowny wiele razy. Armie prywatne są także gdzie indziej, na przykład w USA. „Konstantin walczył dla swojej ojczyzny, dla Rosji. I w tym nie ma nic złego”.

Christina Hebel

tłum. Maciej Kuś.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply