Chorwacki most niezgody

Chorwaci mogą narzekać na wiele, ale na pewno nie na brak dostępu do morza. To jednak najwyraźniej im nie wystarczy, dlatego na tym polu pozostają w napiętych relacjach z sąsiednią Słowenią oraz Bośnią i Hercegowiną. Spór z Bośniakami właśnie rozgorzał na nowo.

Czasy wspólnego bytu w ramach Jugosławii minęły bezpowrotnie, zaś ich zakończenie przyniosło nowe problemy. W latach dziewięćdziesiątych były nim oczywiście konflikty zbrojne, ale również wytyczenie granic pomiędzy państwami powstałymi w wyniku rozpadu jugosłowiańskiego państwa. Chorwacja i Słowenia do dzisiaj nie rozstrzygnęły na przykład kwestii wytyczenia granicy morskiej w Zatoce Pirańskiej, dlatego pod koniec ubiegłego roku europejskie agencje prasowe donosiły o sporze rozgorzałym na nowo. Tym razem Słowenia zapowiedziała wdrożenie postanowienia Trybunału Arbitrażowego w Hadze o przyznaniu jej większości powierzchni zatoki oraz dostępu do wód międzynarodowych przez wody chorwackie.

Inwestycja bez końca

Jak na razie sprawa jednak ucichła, stąd obecnie Chorwacja wznowiła stary spór z Bośnią i Hercegowiną. Tym razem nie chodzi jednak o dostęp do chorwackich wód terytorialnych, lecz o „Pelješki most”, który oficjalnie budowany jest od 2007 roku. Głównym celem realizacji tej inwestycji jest połączenie półwyspu Pelješac z pozostałą częścią Chorwacji, dzięki czemu dużo łatwiejszy będzie dojazd do słynnego Dubrownika. Most ma przy tym omijać bośniacki port Neum.

Wszelkie chorwackie inwestycje potrafią ciągnąc się latami, nie inaczej jest właśnie z tym projektem. Wpierw musiał on przeczekać światowy kryzys finansowy, który uderzył również w Chorwację, a w szczególności w żyjące na kredyt społeczeństwo. W 2012 roku socjaldemokratyczny premier Zoran Milanović chciał w ogóle zrezygnować z budowy mostu, optując za zbudowaniem autostrady przebiegającej przez terytorium Bośni i Hercegowiny. Uznano jednak, że dotychczas inwestycja pochłonęła już zbyt dużą ilość środków, aby z niej rezygnować, zaś dodatkowo wybudowano już drogi dojazdowe do planowanego mostu oraz betonowe podpory i odpowiednio wyrównano teren.

Do budowy obiektu powrócono wraz z przejęciem władzy przez prawicę. W tym roku udało się pozyskać odpowiednie fundusze. Tym samym blisko 80 proc. kosztów inwestycji pokryje Unia Europejska, natomiast jej wykonawcą na mocy umowy z kwietnia będzie chińska spółka China Road and Bridge Corporation (CRBC). Wybór wykonawcy może przy tym w przyszłości rodzić wiele niewygodnych pytań, ponieważ chiński koncern jest między innymi oskarżany o korupcję przy budowie infrastruktury w Azji Środkowej, a ponadto uważany jest za narzędzie chińskiego rządu do rozszerzania swoich wpływów. Widać to choćby w Czarnogórze, gdzie CRBC realizuje podobną inwestycję za pożyczkę przekazaną Podgoricy przez Pekin, będącą poważnym obciążeniem dla czarnogórskich finansów publicznych.

Bośniackie obiekcje

Najważniejszą przeszkodą w budowie mostu Pelješkiego wydaje się być stanowisko Bośni i Hercegowiny, które zmienia się jednak jak w kalejdoskopie. Jedenaście lat temu rząd w Sarajewie zgłosił szereg uwag wobec obiektu, ale potem, kilka lat temu, nie miał już większych obiekcji i mówił wręcz o partnerskim rozwiązywaniu wszelkich rozbieżności w negocjacjach z władzami w Zagrzebiu.

Zobacz także: Przywódca bośniackich Serbów wzywa do przyłączenia ich ziem do Serbii

Teraz bośniackie władze oskarżają jednak Chorwatów o brak jakichkolwiek konsultacji w sprawie kontynuacji budowy. Chodzi przede wszystkim o wciąż nierozwiązaną kwestię wytyczenia granicy morskiej pomiędzy oboma państwami. Przewodniczący bośniackiego prezydium (trójosobowy organ zastępujący urząd prezydenta kraju) Bakir Izetbegović twierdzi, że Chorwacja od blisko dwunastu lat unika zawarcia porozumienia w tej sprawie. Tym samym nie stosując się do odpowiednich konwencji Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Nie jest więc wykluczone, że Sarajewo zaskarży całą sprawę do Międzynarodowego Trybunału Praw Morza w Hamburgu, aby on rozstrzygnął roszczenia wobec konkretnych wód terytorialnych. Wciąż niejasne jest przy tym stanowisko Bośni i Hercegowiny w sprawie samego dostępu do morza. Podczas poprzedniej intensyfikacji prac nad budową mostu Chorwacja uwzględniła uwagi dotyczące parametrów technicznych inwestycji, aby istniała możliwość swobodnego przepływu statków. Izetbegović obecnie twierdzi jednak, że budowla i tak będzie ograniczała dostęp Bośni i Hercegowiny do morza.

Wewnętrzna rozgrywka

Przewodniczący bośniackiego prezydium i jednocześnie lider największego bośniackiego ugrupowania, czyli islamistycznej Partii Akcji Demokratycznej (SDA), wykorzystuje spór na temat mostu Pelješkiego do wewnętrznych rozgrywek politycznych. Izetbegović oskarżył bowiem szefa bośniackiej odnogi konserwatywnej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), o podgrzewanie wzajemnych relacji pomiędzy Bośniakami i Chorwatami zamieszkującymi Bośnię i Hercegowinę. Według Izetbegovicia, Čović nie jest zainteresowany budowaniem wspólnoty poprzez zaufanie, a zamiast tego wybrał metodę nacisków na Bośniaków.

Lider bośniackich Chorwatów ma przy tym negować muzułmańskie ofiary chorwackich formacji militarnych w czasie wojny w Bośni, a za swojego głównego sojusznika w kraju wybrał prezydenta Republiki Serbskiej Milorada Dodika. Sam Čović również nie szczędzi krytyki bośniackim politykom, którzy według niego tworzą sztuczny problem wokół mostu. Jego zdaniem Bośniacy zdają sobie sprawę z konieczności realizacji tej inwestycji, nie widząc zagrożeń dla dostępu do portu Neum.

Twarde stanowisko władz w Sarajewie wobec chorwackiego mostu nie powinno specjalnie dziwić. Chodzi nie tylko o samą kwestię granic morskich czy dostępu do morza, ale przede wszystkim o zbliżające się wybory parlamentarne. Nieprzejednane stanowisko lidera SDA ma bowiem skonsolidować poparcie wokół partii, która bazuje na bośniackim nacjonalizmie oraz postępującej radykalizacji muzułmańskiego elektoratu.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply