Chorwacja nie ma pomysłu na katastrofę demograficzną

W ciągu ostatniej dekady populacja Chorwacji spadła o blisko 400 tysięcy osób, natomiast od uzyskania przez nią niepodległości w 1991 roku o milion. Tym samym Chorwacja umacnia swoją niechlubną pozycję wśród państw z najgorszymi wskaźnikami demograficznymi na świecie. A tamtejsi politycy wydają się nie mieć pomysłu na wyjście z kryzysu lub po prostu go bagatelizują.

Według wstępnych wyników spisu powszechnego przeprowadzonego w drugiej połowie ubiegłego roku, ludność Chorwacji liczy obecnie 3 888 529 osób. W porównaniu do statystyk z 2011 roku populacja tego kraju zmniejszyła się o 9,25 proc. Wówczas wynosiła ona bowiem dokładnie 4 284 889 osób. Jeszcze gorzej wypada porównanie z danymi z 1991 roku, gdy Chorwacja odłączyła się od Jugosławii i ogłosiła swoją niepodległość. Wówczas jej populacja liczyła 4 784 265 osób.

Praktycznie nie ma gminy w Chorwacji, w której nie ubyłoby mieszkańców. Spadek populacji odnotowały nawet dwa największe chorwackie miasta, oferujące nieco wyższy standard życia niż pozostałe regiony. O kilka procent zmniejszyła się więc liczba mieszkańców Zagrzebia i Splitu. Media podkreślają zresztą, że utrata blisko 400 tysięcy obywateli przez Chorwację równa się praktycznie całej populacji wspomnianego Splitu czy Rijeki.

Sytuacja wygląda jeszcze gorzej w regionach najbardziej dotkniętych wojną o niepodległość toczoną w latach 90. ubiegłego wieku. Największy spadek liczby ludności w całej Chorwacji odnotowano w żupanii Vukowarsko-srijemskiej (sam Vukovar jest miastem-symbolem walk z Serbami) zmniejszyła się w ciągu dekady o prawie jedną piątą. Należy podkreślić, że jeszcze mocniej problemy demograficzne odczuła lokalna mniejszość serbska.

Przyczyny

Spadająca dzietność jest tylko jednym z kilku problemów mających wpływ na demograficzną katastrofę w Chorwacji. Szacuje się, że większa liczba zgonów niż narodzin odpowiada za ubytek nieco ponad 141 tysięcy mieszkańców. Dużo poważniejsze konsekwencje ma masowa emigracja, popularna zwłaszcza wśród młodych Chorwatów. W tym miejscu warto przypomnieć, że Chorwacja wchodziła w 2013 roku do Unii Europejskiej z bezrobociem przekraczającym 17 proc., a w przypadku osób do 25. roku życia dochodzącym do prawie 50 proc.

Obecnie bez pracy w Chorwacji pozostaje około 7 proc. populacji, zaś w grudniu odnotowano dziewiąty miesiąc spadku bezrobocia z rzędu. Jednocześnie blisko jedna piąta Chorwatów jest zagrożonych ubóstwem albo wykluczeniem społecznym. Najbardziej wyludniają się jednostki administracyjne, w których jest najwyższe bezrobocie i najmniejsza w kraju średnia płaca. Z kraju wyjeżdżają jednak także osoby posiadające zatrudnienie, ale niezadowolone z niestabilnych i złych warunków pracy oferowanych przez firmy działające na terenie Chorwacji.

Innym ważnym powodem emigracji Chorwatów jest brak mieszkań. Co prawda według wyników spisu powszechnego przybyło ich w ciągu dekady o blisko 103,5 tys., tym niemniej głównie w regionach chętnie odwiedzanych przez turystów. Nie można także zapominać o całej gamie innych problemów Chorwacji. Wśród nich warto wymienić powszechną na całych Bałkanach korupcję czy klientelizm oraz zablokowane ścieżki awansu, dostępne niemal wyłącznie dla osób związanych ze środowiskiem centroprawicowej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ).

Bez pomysłu

Ubiegłoroczny spis powszechny potwierdził tylko alarmujące dane Organizacji Narodów Zjednoczonych, która od dawna klasyfikuje Chorwację wśród pięciu najstarszych społeczeństw świata i uznaje ją za najbardziej zagrożony demograficznie rejon na całym globie. Wciąż nie widać jednak, żeby chorwaccy politycy dojrzeli do jakiegokolwiek ponadpartyjnego porozumienia na rzecz odwrócenia negatywnych trendów. Demografia nadal nie jest uznawana za kwestię fundamentalną dla rozwoju Chorwacji, lecz za kolejną kwestię polityczną i światopoglądową.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Oczywiście w podobnych sprawach trudno uciec od polityki. Wszak to politycy w głównej mierze decydują o kształcie instytucji państwowych i kierunkach rozwoju kraju. W przypadku Chorwacji, za demograficzną katastrofę obwinia się głównie wspomniane HDZ. Od czasu uzyskania niepodległości w 1991 roku państwo rządzone jest głównie przez centroprawicę, dlatego lewicowo-liberalna opozycja wykorzystała ogłoszenie wyników spisu powszechnego do frontalnego ataku na rząd Andreja Plenkovicia i jego poprzedników.

Zobacz także: Prezydent Chorwacji przeciwny przyjęciu Ukrainy do NATO

Sami rządzący starają się jednak bagatelizować najnowsze statystyki, bo w przeciwnym razie musieliby zaprzeczać własnej propagandzie sukcesu. A według niej Chorwacja jest dynamicznie rozwijającym się krajem. Przedstawiciele rządu odnosząc się do wyników spisu powszechnego starali się przekonywać, że spadek populacji jest naturalną konsekwencją przystąpienia do Unii Europejskiej i związanym z tym otwarcia granic. Wyjazdów do Europy Zachodniej nie da się więc zatrzymać, bo młodzi ludzie chcą przynajmniej przez pewien czas pomieszkać w innym kraju i nabrać tam doświadczenia.

Premier zwracał z kolei uwagę na problemy demograficzne wszystkich państw rozwiniętych. Zdaniem Plenkovicia negatywne trendy pojawiły się w Chorwacji już w latach 50. ubiegłego wieku, a ponadto są one również wyraźnie widoczne w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej. Kraje zachodnie rekompensują sobie z kolei niską dzietność za pośrednictwem masowej imigracji.

Na razie rządzący nie przedstawili całościowej koncepcji polityki demograficznej. Pod koniec zeszłego roku gabinet Plenkovicia przyjął jedynie program wsparcia finansowego dla Chorwatów, którzy zdecydują się powrócić z emigracji i przejść na samozatrudnienie. Chorwackie władze twierdzą, że dzięki temu nad Adriatyk może powrócić nawet 4,5 tysiąca osób, co w kontekście wyników spisu powszechnego nie wydaje się być przesadnie ambitnym założeniem…

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply