Baskowie wybijają się na piłkarską niepodległość

Ponad sto lat temu drużyna Kraju Basków rozegrała swój pierwszy mecz, wygrywając podczas turnieju w Madrycie z reprezentacją Katalonii. Obie autonomiczne wspólnoty funkcjonujące w ramach Hiszpanii do dzisiaj posiadają swoje własne kadry, które nie mogą brać jednak udziału w oficjalnych spotkaniach. Baskowie mają jednak nadzieję, że to się zmieni.

Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia specjalne wnioski w tej sprawie złożyła Federacja Piłkarska Kraju Basków (EFF). Trafiły one oczywiście do światowej federacji FIFA oraz europejskiej UEFA. To właśnie one zadecydują, czy Baskowie zostaną przyjęci do światowej wspólnoty futbolowej. Nadanie im oficjalnego statusu pozwoli oczywiście na grę ich reprezentacji w eliminacjach do piłkarskich Mistrzostw Świata czy Europy.

Niezarejestrowani

Wspomniany pierwszy mecz z udziałem kadry Kraju Basków odbył się w 1915 roku. Przed wybuchem II wojny światowej najwięcej spotkań piłkarze z tego hiszpańskiego regionu rozegrali w czasie wojny domowej. Do dzisiaj liderem pod względem liczby występów w baskijskiej koszulce jest Isidro Lángara. Zawodnik zagrał w sumie w 44 meczach, wszystkie odbyły się w latach 1937-1939.

Wygrana sił pod dowództwem generała Francisco Franco oznaczała kres baskijskiej reprezentacji. Wojskowy nigdy nie zapomniał poparcia baskijskich nacjonalistów dla tak zwanych sił republikańskich. Nagrabili sobie zresztą sami piłkarze, występujący zagranicą w celu zbierania funduszy na walkę z hiszpańską prawicą. W tym celu udali się nawet do Związku Radzieckiego. Nic więc dziwnego, że ponownie Baskowie zagrali w swoich trykotach dopiero pod koniec rządów Franco.

Po śmieci przywódcy nastąpiło odrodzenie baskijskiego ruchu niepodległościowego, w tym także jego zespołu piłkarskiego. Rywalizowały z nim zresztą oficjalne reprezentacje narodowe, jak choćby Bułgaria. Początek XXI wieku stał natomiast pod znakiem kłótni pomiędzy Baskami, dotyczącej nazwy samej reprezentacji oraz jej federacji. Ponad dekadę temu nawiązano w tej sprawie porozumienie, co pozwoliło Baskom na ponowną rywalizację z „normalnymi” kadrami narodowymi.

Chociażby w listopadzie ubr. Baskowie zagrali z Kostaryką, choć wystąpili w rezerwowym składzie, bo najlepsi baskijscy zawodnicy zostali powołani do reprezentacji Hiszpanii. Co ciekawe, Baskowie nie występują w nieoficjalnych rozgrywkach międzynarodowych. Mimo istnienia Konfederacji Niezależnych Związków Piłkarskich (CONIFA), zrzeszającej przede wszystkim terytoria nieuznawanej i organizującej swoje mistrzostwa świata. Baskowie są jednak nakierowani na przystąpienie do FIFA, dlatego nie byli zainteresowani braniem udziału w rozgrywkach pod egidą CONIFA.

Jakie są szanse?

Obecnie w rozgrywkach organizowanych przez FIFA występuje dokładnie 211 reprezentacji narodowych. Wśród nich większość stanowią kadry niepodległych państw, cieszących się powszechnym uznaniem na arenie międzynarodowej. Od tej zasady są jednak poważne wyjątki. Przykładem są choćby reprezentacje Palestyny czy Tajwanu. Nie wspominając zresztą o budzącym wciąż spore kontrowersje Kosowie. Na dodatek do FIFA i UEFA należą choćby Wyspy Owcze, czyli terytorium zależne Danii, a także brytyjski Gibraltar.

Na ten przykład najchętniej powołują się przedstawiciele EFF. Działacze baskijskiej federacji liczą, że FIFA i UEFA będą konsekwentne w sprawie tych dwóch precedensów. Wyspy Owcze są wszak zrzeszone w obu piłkarskich związkach od 1988 roku, natomiast Gibraltar w 2013 stał się członkiem UEFA i trzy lata później FIFA.

Tak naprawdę od samych władz światowej i europejskiej federacji zależy w tej chwili niewiele. Co prawda hipokryzja nie jest jedynym grzechem władz UEFA i FIFA, ale raczej nie zakwestionują one baskijskich dążeń opartych na wspomnianych wyżej precedensach. Piłka leży więc obecnie po stronie hiszpańskiej federacji. To ona musiałaby zgodzić się na wydzielenie reprezentacji Kraju Basków, a więc zachować się jak Brytyjczycy względem Gibraltaru i Duńczycy wobec Wysp Owczych. Oba te kraje nie robiły przeszkód gibraltarskiej i farerskiej federacji.

Hiszpańskie media donoszą, że kwestia utworzenia oddzielnej reprezentacji Kraju Basków stała się już dawno kwestią polityczną. Kierowany przez Pedro Sancheza hiszpański rząd miał w tej kwestii ustąpić Nacjonalistycznej Partii Basków (PNV) i skrajnie lewicowej partii EH Bildu. W zamian za poparcie dla jego gabinetu, Baskowie otrzymali gwarancję utworzenia własnej federacji.

Na przystąpienie Kraju Basków do FIFA i UEFA musi więc zgodzić się Luis Rubiales, prezes Królewskiej Hiszpańskiej Federacji Piłki Nożnej (RFEF). Przedstawiciele Basków mieli niedawno spotkań się z szefem hiszpańskiego związku, który miał dosyć chłodno przyjąć informację o baskijskich aspiracjach. RFEF wręcz otwarcie im się sprzeciwia, a będzie musiał wziąć pod uwagę także nastroje w hiszpańskim społeczeństwie, które coraz chętniej popiera ugrupowania konfrontacyjne wobec wrogich im separatystów.

Tylko Baskowie

Jakie szanse w starciu z innymi reprezentacjami narodowymi mieliby Baskowie? Na tak postawione pytanie trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź. Dotychczas nie mierzyli się bowiem z silnymi drużynami narodowymi. W ostatnich latach ich rywalami były między innymi wspomniana Kostaryka, Wenezuela, Panama, Boliwia czy Peru. Większość spotkań zakończyła się triumfem Basków, ale wymienione wyżej kraje nie mają zbyt wysokich notowań w Ameryce Łacińskiej.

Zobacz także: Nacjonalistyczna Partia Basków wygrywa wybory samorządowe w swoim regionie

Wiadomo z pewnością, że kadra opierałaby się głównie na zawodnikach drużyn występujących w hiszpańskiej ekstraklasie. W tej chwili w La Liga występują cztery zespoły z baskijskiej wspólnoty autonomicznej: Athletic Bilbao, Real Sociedad San Sebastian, SD Eibar (z Damianem Kądziorem w składzie) i Deportivo Alavés. Do tego należy dodać Osasunę Pampelunę, choć administracyjnie należy ona do Nawarry.

Ze szkolenia piłkarzy słynie zwłaszcza klub z Bilbao. Jest zresztą do tego zmuszony. Athletic do dzisiaj przestrzega zasady (Real Sociedad zrezygnował z niej ponad trzy dekady temu), zgodnie z którą w jego barwach występować mogą jedynie Baskowie lub przynajmniej osoby urodzone na baskijskim terytorium. Na straży swego rodzaju ortodoksji stoją kibice tego klubu, według sondaży wolący spaść do drugiej ligi niż wpuścić do drużyny obcokrajowców.

W najbliższych miesiącach będziemy więc zapewne świadkami nowej batalii. Niezwykle ważnej zresztą dla całej jedności Hiszpanii. Uznanie na arenie międzynarodowej baskijskiej reprezentacji będzie bowiem kolejnym triumfem tamtejszych nacjonalistów, a na to z pewnością nie pozwoli hiszpańska prawica.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply