Duchowy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei, sugerował istnienie antyirańskiego spisku zawiązanego w „małym, złym kraju w Europie”. Z powodu ubiegłorocznej konferencji bliskowschodniej spora część mediów sugerowała, że chodzi o nasz kraj. Tymczasem irański duchowny mówił o Albanii, w której znajduje się odizolowana od reszty świata baza opozycyjnych irańskich Ludowych Mudżahedinów.

Ostatni raz o tej organizacji było zresztą głośno właśnie w lutym ubiegłego roku, gdy w Warszawie odbywała się poświęcona de facto Iranowi konferencja bliskowschodnia. Pod Stadionem Narodowym zgromadziło się wówczas kilkadziesiąt osób, a samą manifestację zorganizowali właśnie Ludowi Mudżahedini. W tej trakcie głos zabrał były prezydent Warszawy i poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Święcicki, ale przede wszystkim skądinąd biorący za to wynagrodzenie były burmistrz Nowego Jorku, Rudy Giuliani.

Ze wsparciem Zachodu

Sama organizacja, której pełna nazwa to Organizacja Bojowników Ludowych Iranu, wystąpiła wówczas pod fasadą Narodowej Rady Irańskiego Oporu. Ukrywanie jej rzeczywistego szyldu nie jest przypadkiem – Ludowi Mudżahedini wbrew przekonaniom państw zachodnich cieszą się fatalna opinią w Iranie. Wszystko za sprawą ich udziału po stronie irackiej w wojnie iracko-irańskiej z lat osiemdziesiątych XX wieku, a także kilku przeprowadzonych zamachów terrorystycznych. Z tego powodu, bez względu na nadzieje żywione na Zachodzie, Ludowi Mudżahedini nie mają w Iranie właściwie żadnych wpływów.

To nie przeszkadza jednak państwom zachodnim w regularnym wspieraniu tej organizacji. Dzięki ich funduszom organizacja posiada biura w wielu stolicach świata, zaś jej główna siedziba znajduje się w Paryżu. Co najciekawsze, na czele Ludowych Mudżahedinów stoi osoba otoczona w tymże ruchu większą czcią niż irańscy ajatollahowie na czele z Chameneim. Wśród najczęściej stawianych organizacji zarzutów znajduje się właśnie kult małżeństwa Radżawich, przy czym Masud Radżawi najprawdopodobniej zginął w 2003 roku podczas amerykańskiej interwencji w Iraku.

Samo dotowanie działalności Ludowych Mudżahedinów przez Zachód poprzedził inny ważny krok, bez którego nie byłoby to możliwe. Irańscy opozycjoniści zostali mianowicie usunięci z listy organizacji terrorystycznych przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską, Wielką Brytanię i Kanadę, a cały proces miał miejsce w latach 2009-2012. Uważa się, że Ludowi Mudżahedini najbardziej ożywili się przed dwoma laty, gdy otrzymali oficjalne wsparcie ze strony ówczesnego doradcy Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, Johna Boltona. Sprawa finansowania organizacji nie jest dokładnie wyjaśniona, ale na pewno wypłacanie przez nią nawet 180 tysięcy dolarów za wystąpienie Boltona nie byłoby możliwe bez hojnych sponsorów. Trop wiedzie oczywiście nie tylko na Zachód, lecz także do sąsiadów Iranu chcących zdestabilizować te państwo.

Przesiedleni

Członkowie Ludowych Mudżahedinów i ich rodziny bardzo często znajdują się na emigracji już kilkadziesiąt lat. Po swoim udziale w wojnie iracko-irańskiej nie mieli oni już oczywiście powrotu do Iranu, natomiast obalenie irackiego prezydenta Saddama Husajna, który gościł ich przez ponad dwadzieścia lat, także miało swoje reperkusje. Nowe władze Iraku szybko umieściły organizację na liście ugrupowań terrorystycznych, zaś wzrost wpływów szyitów mniej lub bardziej opowiadających się po stronie Iranu przesądził o losie irańskich opozycjonistów.

Zobacz także: Ajatollah Chamenei o ataku w Iraku: na razie to był tylko policzek dla USA

Społeczność międzynarodowa ostatecznie znalazła nowe miejsce zamieszkania dla politycznych uchodźców. W 2013 roku Stany Zjednoczone zaproponowały Ludowym Mudżahedinom osiedlenie się w Albanii, ale organizacja odrzuciła tę ofertę, choć jej członkowie musieli mieszkać w specjalnie utworzonym obozie obok międzynarodowego lotniska w Bagdadzie. Na ich przesiedlenie do Europy nalegał ówczesny amerykański prezydent Barrack Obama, dziękując rządowi albańskiego premiera Sali Berishy za „humanitarny gest”.

Obamie w niejasnych do końca okolicznościach udało się w końcu załatwić ten problem w ostatnich miesiącach prezydentury. Tym samym pod koniec 2016 roku około 280 członków Ludowych Mudżahedinów i ich rodzin przeniosło się do Albanii. Same USA sfinansowały zresztą ich przesiedlenie, czyniąc to poprzez przekazanie 20 milionów dolarów Wysokiemu komisarzowi Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców. Należy jednocześnie podkreślić, że działacze organizacji zostali rozlokowani w kilku krajach, lecz najwięcej kontrowersji wzbudziło właśnie przeniesienie ich do Albanii.

Tajemniczy obóz

Tak naprawdę istnieje niewiele oficjalnych informacji na temat nowego miejsca zamieszkania Ludowych Mudżahedinów. Wiadomo, że zajmują oni teren o powierzchni około 34 hektarów, znajdujący się w zaledwie sześciotysięcznej gminie Manëz w północnej części kraju. Media szeroko informowały również o protestach miejscowych mieszkańców, którzy kilkukrotnie sprzeciwiali się obecności Irańczyków. Ostatnia podobna demonstracja miała miejsce przed dwoma laty, gdy na miejscowym cmentarzu pochowano członkinię irańskiej organizacji.

Nie wiadomo dokładnie ile osób przebywa na terenie obozu stworzonego na potrzeby Ludowych Mudżahedinów. Według różnych źródeł przebywa tam od kilkuset do nawet trzech tysięcy osób, a przedstawiciele irańskiej organizacji oskarżają media o demonizowanie ich społeczności. Trudno jednak, aby było inaczej, gdy nawet zdaniem miejscowych polityków i byłych służb bezpieczeństwa miejsce to ma de facto charakter eksterytorialny. Dopiero przed dwoma laty amerykańskiej telewizji MSNBC udało się pokazać zdjęcia lotnicze obozu, które ukazywały go jako „rozbudowany kompleks wojskowy”.

W światowych mediach wielokrotnie pojawiały się niepokojące doniesienia na temat obiektu. Część z nich miała związek ze wspomnianym już sekciarskim charakterem samych Ludowych Mudżahedinów. Według niektórych relacji część członków rodzin działaczy organizacji jest tam de facto przetrzymywana, natomiast w czerwcu 2018 roku doszło tam do głośnego wydarzenia. Albańska policja została wówczas wezwana w związku z zaginięciem jednego z działaczy Ludowych Mudżahedinów, który według mieszkańców bazy miał utopić się w miejscowym zbiorniku. Ostatecznie nurkowie nie odnaleźli jego ciała, stąd nie wiadomo czy został zamordowany i jego ciało ukryto, czy też po prostu uciekł. Według świadków były sygnały, że członek organizacji chce opuścić Manëz.

Najczęściej w kontekście tajemniczego obiektu przytacza się słowa jednego z Ludowych Mudżahedinów, któremu udało się uciec. Hassan Heirani w wypowiedziach dla mediów podkreśla, że blisko tysiąc osób mieszkających w Albanii pracuje tak naprawdę w fabryce internetowych trolli. Ich zadaniem jest szerzenie propagandy wymierzonej w obecne władze Iranu i związane z nimi organizacje. Dodatkowo Ludowi Mudżahedini mają dostawać codziennie nowe rozkazy, związane najczęściej ze szkalowaniem albo też chwaleniem konkretnych polityków czy dziennikarzy.

Albańsko-irańskie napięcia

Przed wczorajszym wystąpieniem Chameneiego o obozie w północnej Albanii było głośno na jesieni ubiegłego roku. Albańskie służby wywiadowcze twierdziły wówczas, że na wiosnę 2018 roku udało im się wykryć komórkę nadzorowaną przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Miała ona nie tylko zbierać informacje na temat obozu Ludowych Mudżahedinów, ale także przygotowywać samach na całą wspólnotę. Za rozpracowywaniem obozu w Manëz miał stać przebywający w Iranie agent, który zawiaduje całą siatką szpiegowską tego kraju na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli informacje przytaczane przez albańską policję, na ogół wolącą przemilczeć sprawę tego obiektu, są prawdziwe to świadczą o faktycznym zainteresowaniem nim ze strony irańskich władz.

Trudno się zresztą temu dziwić, skoro Ludowi Mudżahedini w ostatnich latach są promowani przez wrogie Iranowi państwa zachodnie. Chamenei mówiąc o „antyirańskim spisku” miał przy tym na myśli nie tylko funkcjonowanie obozu w Albanii, ale przede wszystkim napięte relacje obu państw. Na rok przed ujawnieniem informacji o wykryciu agentów z Tirany został wydalony irański ambasador, a pod koniec 2018 roku Trump chwalił albańskie władze za poparcie dla jego polityki wobec tego bliskowschodniego kraju.

Najciekawszy wydaje się być w tym kontekście program telewizyjny, który miał miejsce jeszcze przed słowami Chameneiego. Fatos Klosi, na przełomie wieków szef albańskiej agencji wywiadowczej, stwierdził, że wpływy Ludowych Mudżahedinów w Albanii wzrosły i z tego powodu są oni przygotowani na wszystko, a przede wszystkim dobrze zorganizowani. Występujący w tym samym programie Edmond Panariti, były minister spraw zagranicznych, przyznał z kolei, że organizacja może być celem Iranu. Albańskie władze powinny więc przemyśleć, jakie zyski są w stanie uzyskać tworząc jednocześnie spore niebezpieczeństwo dla całego kraju.

Jedna z albańskich telewizji odwiedziła natomiast sam obiekt, a dokładniej przeprowadziła krótki wywiad pod jego bramą. Jeden z doradców prawnych Ludowych Mudżahedinów stwierdził w nim, że organizacja niczego się nie boi i jest przygotowana na konfrontację z irańskimi władzami, bo jej celem jest obalenie „irańskiego reżimu”. Same władze Albanii nie zamierzają z kolei zmieniać swojej polityki. Na słowa Chameneiego zareagował już zresztą prezydent Ilir Meta, nazywając Iranem „diabelską dyktaturą” i przeciwstawiając mu swój demokratyczny kraj.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply