Granic 72 r. tworzyć nie mogę, jak kiedyś chciałem, Polska nie chce tych kresów, nie chcemy ponosić kosztów, ani nic dać… a bez wysiłków, ofiar nic stworzyć nie można! Zatem innego wyjścia nie ma, jak spróbować stworzyć samostijną Ukrainę. Petlura tu nie odgrywa żadnej roli, jest narzędziem, nic więcej. A jeżeli nic się nie da zrobić, pozostawimy ten chaos własnym losom. Niech się burzy, trawi, wyniszcza, osłabia, zjada…W takim stanie nie będzie też nam groźnym przez długie lata! A dalej… przyszłość wskaże!
Wiosną 1920r. rosyjskiemu panowaniu na Ukrainie mogła przeszkodzić tylko Polska. Bolszewicy rozbili siły białogwardyjskie Antona Denikina. Reaktywowali Ogólnoukraiński Komitet Rewolucyjny, który przekształcił się w Radę Komisarzy Ludowych. Przywróciła ona na Ukrainie bolszewicki porządek, ale jednocześnie bardzo mocno akcentowała swa rolę jako obrońcy niepodległości i integralności ukraińskiej republiki.
Bolszewicy poprzez kanały dyplomatyczne starali się też skłonić Polskę do jak najszybszego zawarcia pokoju grożąc, że w przeciwnym razie wznowią działania wojenne. Wywiad polski informował jednocześnie Naczelne Dowództwo, że ewentualny pokój Rosji Sowieckiej z Polską będzie miał charakter taktyczny i po umocnieniu swojej władzy na Ukrainie, bolszewicy uderzą na Polskę, bo już czynią do tego przygotowania. Dla Józefa Piłsudskiego oznaczało to, że wojna z Rosją sowiecką o Ukrainę jest nieunikniona, jedyną kwestią, jaka pozostawała do rozstrzygnięcia było, kiedy. Można było czekać na uderzenie bolszewików lub je wyprzedzić. Piłsudski zdecydował się na to drugie rozwiązanie. Ze strategicznego punktu widzenia mogło ono dać określone korzyści. Przeciwnik nie był gotowy do walki. Jego władza na Ukrainie dopiero krzepła i była szansa na wywołanie na jego zapleczu antybolszewickiego powstania. Istniała też szansa utworzenia nad Dnieprem ukraińskiego państwa związanego z Polską sojuszem, pełniącego wobec Rosji rolę jej obronnego bufora. Piłsudski zdawał sobie sprawę, że proponujący mu sojusz Semen Petlura musiał przyjąć każde jego warunki. Dla niego sojusz z Polską był ostatnią szansą uratowania politycznej egzystencji. Wbrew rządowi URL, zawarł z Piłsudskim tzw. “układ warszawski”. Na jego mocy Polska uznawała niepodległość URL, ta ostatnia zrzekła się pretensji do Galicji Wschodniej i Wołynia. Obie strony miały wspólnie prowadzić operacje wojskowe przeciwko bolszewikom pod polskim dowództwem. Ukraińcy zobowiązywali się do wystawienia 6 pełnoetatowych dywizji, z których 5 miało być wyposażonych przez Polskę. Ukraina udzieliła Polsce koncesji na eksploatację rud żelaza i manganu w Krzywym Rogu. Obie strony udzieliły wzajemnych gwarancji mniejszościom narodowym. Ponadto Ukraińcy zgodzili się odłożyć sprawę polskich majątków ziemskich do rozstrzygnięcia w przyszłej konstytucji.
Piłsudski podchodził do układu bardzo pragmatycznie i realistycznie. Świadczy o tym zapis generała Antoniego Listowskiego ze strategicznych narad z Naczelnym Wodzem 28 kwietnia i 5 maja. Według nich Piłsudski mówił: “Idąc w głąb Ukrainy, ale tylko do granic 72 r., przez to samo nie uznajemy rozbioru i głosząc “samostijność” na tych ziemiach, jakby poprawiamy błędy naszych przodków. Chcemy dać Ukrainie możność samookreślenia się i rządzenia się przez własny naród. Postawiłem na kartę, gram ostatnią stawkę, żeby coś zrobić na przyszłość dla Polski, choć takim sposobem osłabić możliwość przyszłej Rosji, jeżeli się uda, dopomóc stworzeniu Ukrainy, która będzie zaporą między nami i Rosją i na długie lata nie będzie nam groźną… Ale w tym sęk, czy ta Ukraina powstanie, czy ma dostatecznie sił i ludzi, żeby się stworzyć i zorganizować, bo przecież wiecznie tu siedzieć nie możemy. (…) Granic 72 r. tworzyć nie mogę, jak kiedyś chciałem, Polska nie chce tych kresów, nie chcemy ponosić kosztów, ani nic dać… a bez wysiłków, ofiar nic stworzyć nie można! Zatem innego wyjścia nie ma, jak spróbować stworzyć samostijną Ukrainę. Petlura tu nie odgrywa żadnej roli, jest narzędziem, nic więcej. A jeżeli nic się nie da zrobić, pozostawimy ten chaos własnym losom. Niech się burzy, trawi, wyniszcza, osłabia, zjada…W takim stanie nie będzie też nam groźnym przez długie lata! A dalej… przyszłość wskaże!
Ofensywa polsko-ukraińska (65 tys. żołnierzy polskich i 15 tys. ukraińskich) rozpoczęła się 25 kwietnia 1920 r. i 7 maja zajęła Kijów, osiągając do połowy miesiąca linię Dniepru. Na tym jednak sukcesy koalicjantów się skończyły. Ludność ukraińska nie poparła Petlury. Antybolszewickie powstanie na Ukrainie nie wybuchło. Bolszewicy unikając frontalnego starcia po kilku tygodniach rozpoczęli kontratak, który zaprowadził ich oddziały aż pod Warszawę. Bitwa Warszawska ocaliła niepodległość Polski, ale nie uratowała Ukrainy. Polska wyczerpana po dotychczasowych zmaganiach nie była zdolna do kontynuowania działań na kierunku ukraińskim. Tym bardziej, że wyprawa kijowska udowodniła, że ludność ukraińska bynajmniej polskiej aktywności nie oczekuje. Polska porzuciła Petlurę w Rydze, cofnęła uznanie dla Ukraińskiej Republiki Ludowej i przeniosła je na sowiecką Ukrainę. Oddziały Petlury przebywające na terenie Polski zostały internowane. Rząd URL działał jeszcze przez pewien czas w Tarnowie, a następnie w Warszawie. Sam Petlura wyjechał w 1924 r. do Paryża.
Marek A. Koprowski
Nie do końca się zgadzam co do zakończenia.
Po bitwie warszawskiej inicjatywę strategiczną przejęła Polska. Do bitwy niemeńskiej jeszcze może bolszewicy coś znaczyli, ale potem mogliśmy osiągnąć nawet Krasnojarsk.
Porównanie sił za wikipedią:
Polska – 67 tys. żołnierzy, w wyniku bitew 7 tys. strat.
ZSRR – ok. 100 tys. czerwonoarmistów (wiadomo jak u nich było z wyposażeniem i uzbrojeniem), straty 40 tys. żołnierzy.
Oznacza to, że w tym momencie siły były równe liczebnie.
W Polsce żołnierze byli wyposażeni, uskrzydleni zwycięstwem, a do poboru wchodził nowy rocznik.
Żołnierze radzieccy cofali się w panice, oddawali się do niewoli tysiącami (między innymi w Baranowiczach i Pińsku). Na całym froncie zachodnim bolszewicy byli w odwrocie.
Polscy żołnierze byli wyczerpani i zmęczeni, być może były problemy z zaopatrzeniem, ale w tym tempie marszu, przy braku przeciwnika i ofensywie Wrangla na południu – w listopadzie powinni już wieszać Lenina, Dzierżyńskiego i Trockiego na placu Czerwonym.