Inflanty – kresy Kresów

Inflanty Polskie to szczególny przypadek „kresów Kresów”. Niezwykły w takim stopniu, iż do dzisiaj nie sformułowaliśmy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie – istniały te Inflanty rzeczywiście czy też nie? Pierwszą próbą zmierzenia się z tym zagadnieniem, w sposób kompleksowy, jest książka profesora Krzysztofa Zajasa.

Rzeczą wartą uwagi wydaje się więc już sam fakt powstania tego studium. Autor podzielił swoją pracę na kilka, łatwo dających się wyszczególnić, części. Pierwszą stanowi dosyć obszerny wstęp historyczny, obejmujący także, w charakterze porównawczym, dzieje niemieckiej obecności na Łotwie i Estonii. Następnie K. Zajas omawia historiografię polskich Inflant, której głównym i niemalże jedynym przedstawicielem był Gustaw Manteuffel. Ten ostatni zawdzięcza też autorowi omawianej pracy powrót do polskiej kultury współczesnej dzięki reedycjom jego dzieł w wydawnictwie Universitas. Ostatnią część pracy stanowi analiza literackiego dorobku polskich Inflantczyków. Całości dopełniają aneksy, w których znajdują się m.in.: “Opisanie miasteczek w Xięstwie Inflantskiem Roku 1765”, czy też bardzo interesujący “Raport z kwerendy w Łotewskiej Bibliotece Akademickiej oraz w Łotewskiej Bibliotece Narodowej w Rydze (2005)” autorstwa Jakuba Niedźwiedzia. Obszerna bibliografia może stanowić punkt wyjścia dla dalszych poszukiwań niejednego zainteresowanego historią “kresów Kresów”.

Inflanty, czyli dalej niż na Borneo lub Sumatrę[1]

Część pierwsza to swoiste przypomnienie polskiemu Czytelnikowi czym owe Inflanty polskie były, gdzie leżały, i jakie trudne oraz poplątane dzieje stały się ich udziałem. Wstęp ten wydaje się zdecydowanie konieczny wobec podnoszonej przez autora kilkakrotnie zupełnej nieznajomości tematu nie tylko wśród, idąc za klasykiem ostatnich lat, “zwykłych” Polaków, ale także warstw inteligenckich. Dobrym przykładem jest tu traktowanie Emilii Plater jako Litwinki, podczas gdy bardziej związana była ona z polskimi Inflantami. Interesujące jest też potraktowanie tematyki w konwencji porównawczej z dziejami Niemców inflanckich. K. Zajas analizuje dokonaną przez historyków niemieckich mitologizację wydarzeń ryskich za Batorego (związanych z kalendarzem gregoriańskim), czy też próbę stworzenia legendy o pokojowej wymianie handlowej z Łotyszami. Autor zarysowuje też przed polskimi historykami bardzo interesujące perspektywy badawcze. Takim wątkiem jest, zupełnie pominięta w historiografii polskiej, kwestia stosunków Kurlandii z jej zwierzchnością, czyli Rzeczpospolitą. Luka tym boleśniejsza, iż historycy niemieccy poczynili na tym polu badawczym dosyć znaczne postępy.

Podobnie też jest z ziemią piltyńską. Dzieje tej “małej republiki szlacheckiej”, chociaż w ostatnich latach stały się przedmiotem studiów Bogusława Dybasia, nadal czekają na swoją całościową monografię. Na ironię zakrawa fakt, że w tym przypadku (w odróżnieniu od innych obszarów kresowych) istnieje pełna dokumentacja – tzw. archiwum piltyńskie w zbiorach ryskich.

Schizma czy herezja – o trudnościach pojęciowych słów kilka

W tym miejscu warto wspomnieć o kilku, nie do końca zrozumiałych, sformułowaniach autora. Uważa on np. za dziwne, użyte w jednym z przekazów sarmackich, określenie “schizma grecka”, sam zaś pisze o “prawosławnych heretykach”. W tym przypadku jednak, to właśnie Sarmaci użyli określenia bardziej prawidłowego. Podobnie też, skoro K. Zajas uważa wyrażenie “błota równe”, pojawiające się w jednym z przywołanych dokumentów, za zabawne, to warto wspomnieć, iż sam napisał rzecz następującą: “Lucyn był najdalej na wschód wysuniętym zamkiem krzyżacko-inflanckim, najbardziej narażonym na ataki ruskie, litewskie, rosyjskie, polskie i szwedzkie, a jego załogom dość często przydarzało się wycięcie w pień” (s. 138).

W drugiej części pracy autor próbuje dokonać dekonstrukcji założeń historiograficznych, które miały przyświecać Gustawowi Manteufflowi. Poprzedza ją dosyć długim wstępem teoretycznym, dotyczącym najnowszych postmodernistycznych trendów w historiografii światowej. Jest on z pewnością pożyteczny dla literaturoznawców. Jednak historyk może odnieść wrażenie, iż rozważania teoretyczne przysłaniają ich zastosowanie praktyczne. Po bardzo rozbudowanej analizie trendów, następuje dosyć krótka rozprawa dotycząca pisarstwa Manteuffla oraz jakby dodanych na marginesie, Marcina Kwiatkowskiego i Jana Augusta Hylzena. Dekonstrukcja twórczości Manteuffla, oraz oskarżenie go o pozbawioną głębszych podstaw kreację rzeczywistości polskich Inflant, są tym ciekawsze, iż w pierwszej – historycznej części, K. Zajas czerpie z jego prac przysłowiowymi garściami. Jedną z bardziej interesujących historii przedstawionych w tej części, są dzieje przekazania papieżowi Leonowi XIII dzieła “Terra Mariana”, powstałego w jednej kopii właśnie dla uczczenia głowy Kościoła. “Oprawna w białą skórę z czarnym krzyżem, symbolem Zakonu” księga okazuje się materialnym świadectwem, iż jedynymi, którzy odwoływali się do katolickiej przeszłości Inflant, byli Polacy. Niemcy zaś, jako protestanci, podkreślali raczej niemieckość niż katolickość.

Postaci inflanckie

W części trzeciej autor daje nam możliwość zapoznać się z często zapomnianą w Ojczyźnie, spuścizną literacką polskich Inflantczyków, której reprezentantami byli m.in.: Konstancja Benisławska, czy Kazimierz Bujnicki. Szczególnie interesująca wydała mi się analiza poezji tej pierwszej. Rozważania znajdujące się w tej części zostały również poprzedzone obszernym wstępem teoretycznym, gdzie na pierwsze miejsce autor wysunął kwestię dyskursów: regionalnych, postkolonialnych, nacjonalistycznych itp. Wstęp taki z kolei przyda się z pewnością historykom, którzy będą się zapoznawać z tym tematem. Warto wspomnieć jednakże o pewnym ciekawym zabiegu K. Zajasa. Kiedy autor teoretyzuje na temat dyskursów, najczęściej siebie stawia na pozycji neutralnej wobec nich. Gdy z kolei zaczyna analizować poszczególne zabytki literatury, widocznym staje się jego podejście postkolonialne.

Książka K. Zajasa jest bardzo interesującym studium zagadnień nieobecnych do tej pory wyraźnie w polskiej nauce. Zadecydowanie warto zapoznać się z tą pracą, aby kolejny raz przekonać się jak niewymiarową była “polskość”, jawiąc się atrakcyjną dla takich niemieckich rodów jak Platerowie czy Manteufflowie. W zakończeniu książki autor stwierdził, iż do wyboru mamy dwie drogi: albo Inflanty (a prawdopodobnie wiele innych “małych polskich Ojczyzn”) nie zaistnieją nigdy w polskiej świadomości, albo podejmiemy trud napisania historii polskiej kultury na nowo. I w tej nowej historii polskie peryferia znajdą należne im miejsce. To drugie wydaje się być dla nas wyzwaniem na najbliższe lata, a nawet dziesięciolecia.

Błażej Cecota

Krzysztof Zajas, “Nieobecna kultura. Przypadek Inflant Polskich”, Universitas, Kraków 2008, s. 394.

Zapraszamy na stronę Wydawnictwa Universitas: www.universitas.com.pl



[1]Jest to parafraza zdania z jednego z listów Gustawa Manteuffla: K. Zajas, Nieobecna kultura. Przypadek Inflant Polskich, Universitas, Kraków 2008, s. 228.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply