Tylko niewielka część z nich jest deportowana do krajów pochodzenia.
Ponad 400 tys. z tych imigrantów mieszka w Niemczech ponad sześć lat. Największe grupy etniczne wśród nich stanowią Turcy – ponad 77 tys., obywatele Kosowa – 68 tys. oraz Serbowie – 50 tys. Około połowy z nich uzyskalo prawo do pobytu w Niemczech ze względu na związki z tym krajem i utratę więzów z krajem pochodzenia. Następne 168 tys. osób którym odmówiono statusu azylanta jest tolerowana przez niemieckie władze, chociaż według prawa powinni zostac deportowani.
Powodami zawieszenia decyzji o deportacji jest brak paszportu, choroby, a także niepewną sytuację w kraju ich pochodzenia. Przeciw 440 imigrantów toczy się w Niemczech postępowanie karne. Ostatecznie deportowano 13 134 cudzoziemców.
Według przewodniczącego Związku Zawodowego Policjantów Rainer Wendt w Niemczech działa prawdziwy “przemysł specjalizujący się w zapobieganiu deportacjom”. Policjan stwierdził: Sprytni adwokaci i organizacje w rodzaju Pro Asyl uniemożliwiają deportowanie osób, którym odmówiono azylu.
Według byłego ministera spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich powiedział, że politycy, którzy “pozwalają, by osoby, którym odmówiono azylu, grały państwu na nosie, niszczą zaufanie obywateli do struktur państwowych”.
kresy.pl / rp.pl
Zapewne w pierwotnych planach mieli po prostu trafić do “polskich obozów”, ale po upadku PeO sprawa się rypła i Niemcy mają problem.