Ryszard Czarnecki nie został wpuszczony na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Europoseł PiS stawił się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego – jak mówił – w imieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który otrzymał od prezydenta zaproszenie.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie cyberataku na Polską Agencję Prasową.
O wszczęciu śledztwa poinformował w sobotę Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Chodzi o czyn z art. 130 par. 9 k.k., który jest zbrodnią zagrożoną karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat.
"Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie prowadzenia dezinformacji polegającej na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji mających na celu wywołanie poważnych zakłóceń w ustroju lub gospodarce Rzeczypospolitej Polskiej, przez nieustaloną osobę lub osoby biorące udział w działalności obcego wywiadu albo działające na jego rzecz, poprzez uzyskanie nieuprawnionego dostępu do informatycznego systemu edycyjnego Polskiej Agencji Prasowej S.A. w likwidacji oraz dwukrotnym opublikowaniu w dniu 31 maja 2024 roku o godzinie 14:00:53 i 14:17:15 w Codziennym Serwisie Informacyjnym PAP nieprawdziwych, dezinformujących depesz prasowych o rzekomym ogłoszeniu w Polsce częściowej mobilizacji" - przekazał prokurator Skiba.
Imigranci odkryli słaby punkt na polsko-niemieckiej granicy - alarmuje Wirtualna Polska. Straż Graniczna twierdzi, że "zna to miejsce, ale przepisy zabraniają postawić tam wartownika".
W piątek Wirtualna Polska zwracała uwagę, że przemytnicy wykorzystują do przerzutu imigrantów z Polski do Niemiec pieszą kładkę nad graniczną rzeką Nysa Łużycka. Ppłk SG Rafał Potocki z Nadodrzańskiego Oddział Straży Granicznej potwierdza, że służby wiedzą, iż miejsce to jest wykorzystywane do przejść. Jak dodaje, przepisy Kodeksu Granicznego Schengen nie pozwalają, aby na stałe postawić tam funkcjonariusza.
Kładka jest więc patrolowana od czasu do czasu, z zaskoczenia.
Donald Tusk w piątek po szczycie Rady Europejskiej poinformował, że kwestia polsko-ukraińskiej umowy o bezpieczeństwie jest już dopięta na ostatni guzik i "na 99 proc." zostanie podpisana jeszcze przed lipcowym szczytem NATO w Waszyngtonie.
Donald Tusk przekazał, że musi "wyważyć wspólnie z ministrem obrony narodowej bardzo dokładnie, jak możemy dalej pomagać Ukrainie". "Ale w żaden sposób nie chcemy i nie możemy osłabić możliwości obronnych Polski. Tutaj jest do dogadania jeszcze kilka szczegółów" - powiedział.
Tusk zapewnił, że podczas spotkania w Brukseli z prezydentem Ukrainy powiedział, że "Polska będzie pomagać jego krajowi. Powiedziałem bardzo jasno: będziemy pomagać, bo wasze bezpieczeństwo, to jest nasze bezpieczeństwo, ale nie zrobimy niczego, co osłabi nasze bezpośrednie bezpieczeństwo, czyli nasze możliwości. Mówimy tu o myśliwcach, o uzbrojeniu, które jest czasami równie potrzebne Polsce jak Ukrainie" - zaznaczył.
Prezydent Wołodymyr Zelenski wraz z przewodniczącymi Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej podpisali wspólne zobowiązanie w zakresie bezpieczeństwa między Ukrainą a UE.
W Brukseli prezydent Wołodymyr Zełenski, przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podpisali umowę o bezpieczeństwa między Ukrainą a UE. W dokumencie zapisano wielostronne, długoterminowe zobowiązanie wszystkich 27 państw członkowskich do zapewnienia Kijowowi szerokiego wsparcia w obszarze pomocy wojskowej, finansowej, humanitarnej i politycznej przez dziesięć lat.
"Dziś podpisaliśmy zobowiązania UE dotyczące bezpieczeństwa wobec Ukrainy. Zobowiązujemy się do ciągłego dostarczania broni, szkoleń wojskowych i pomocy, której Ukraina potrzebuje, aby bronić się przed tą wojną agresywną i odstraszać wszelkie przyszłe ataki. To podkreśla: czeka nas długa podróż" - przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Konfederacja złoży poprawkę ws. użycia broni palnej w sytuacji przypadków konieczności odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na nienaruszalność granicy państwowej. (more…)
Obywatel Gwinei, Gruzin i Mołdawianka zostali zatrzymani przez Straż Graniczną w Łodzi i w Sieradzu. Dwoje cudzoziemców otrzymało decyzje zobowiązujące do powrotu, trzeci został umieszczony w strzeżonym ośrodku.
Kontrole legalności pobytu wobec cudzoziemców miały miejsce we wtorek w Łodzi i Sieradzu. Dwoje z zatrzymanych osób - Gruzin i Mołdawianka miało przeterminowany pobyt w naszym kraju. Gruzin przyjechał do Polski bezpośrednio z Gruzji około półtora roku temu w ruchu bezwizowym w celu podjęcia zatrudnienia w zakładach mięsnych pod Wrocławiem. Po roku zrezygnował z pracy i wyjechał do Katowic, gdzie był kierowcą świadczącym usługi przewozu osób z wykorzystaniem aplikacji mobilnej.
Jak czytamy, w chwili zatrzymania przez łódzkich funkcjonariuszy Straży Granicznej na terenie Sieradza, Gruzin nie posiadał ani aktualnego tytułu pobytowego ani stałego zatrudnienia. Wobec niego wszczęto procedurę zobowiązującą do powrotu, która zakończyła się wydaniem decyzji, w której orzeczono półroczny zakaz ponownego wjazdu do Polski i innych państw strefy Schengen.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!