GRUDZIEŃ 1970 – patrząc z “innej” strony.

Na początku lat 90-tych rozmawiałem z oficerem (imię i nazwisko jest mi znane, lecz już chyba w obecnej sytuacji zapomniane), który wtedy był młodym oficerem i służył w Gdańsku, a dokładnie w 35 pułku desantowym przy ulicy Słowackiego (kompleks aktualnie niszczeje). W tamtych dniach, otrzymał zadanie aby kompanią desantową, która dowodził – przemieścił się pod KW PZPR (Komitet Wojewódzki)i przystąpił do ochrony tego gmachu przy Dworcu Gdańskim. Oficer postawił zadania i jego żołnierze pobrali broń z pełnym magazynkiem (amunicja bojowa) do kbkAK, natomiast kadra pobrała broń osobistą (nie było wtedy przydziału dla kadry długiej broni – patrz kbkAK), oraz po dwa granaty (RG-42 – obronny i F-1 zaczepny). Załadował do transporterów typu TOPAS (niektórzy piszą „Transporter Opancerzony Pływający Ale Słabo” – który był w porównaniu do aktualnego BWP-1, czy ROSOMAKA – MOTORÓWKĄ)wojsko i rozpoczął marsz z Gdańska Wrzeszcza do Gdańska Głównego. Na drodze jego transportera spotkał samochód ZIŁ – wywrotka (dla wielu już nie znany pojazd),który chciał spowolnić ruch jego kolumny. Ów oficer nakazał kierowcy – „Walnij go”. Kierowca przyspieszył i uderzył w tylną furtę wywrotki. Samochód natychmiast przyspieszył i odjechał. Kolumna dojechała pod Dworzec Gdański, gdzie tłum „DEMONSTRANTÓW” zagrodził drogę. Oficer podał komendy dla innych pojazdów, oraz nawiązał łączność ze sztabem pytając co robić. Odpowiedzi nie uzyskał więc czekał z wojskiem zamkniętym w transporterach. Obserwował przez peryskop co się dzieje na zewnątrz i zauważył że na pancerz jego transportera wskoczyło dwóch ludzi. Jeden miał łom, a drugi kanister. Ten z łomem starał się podarzyć właz górny a drugi otwierał kanister. Jego ocena była prosta. Otworzą właz, naleją „świństwa” i podpalą. A w środku kilkunastu żołnierzy. Wziął broń od szeregowego (przypomnę że kadra w tym czasie nie posiadała na stanie broni długiej), nakazał otworzyć właz i ujrzał twarz tego który chciał właz podważyć. Przesunął wylot broni i skierował obok jego twarzy, następnie wystrzelił serią w powietrze. Ten który podważał właz, oraz ten który miał kanister spadli z pancerza. Oficer wychylił się z włazu i natychmiast otrzymał uderzenie kamieniem. Uchylał się przed kamieniami, obracając właz i chowając się za nim. Część demonstrantów zaczęła krzyczeć – dość przecież to nasze wojsko (LWP – było traktowane przez część społeczeństwa za własne), część „demonstrantów” wrzucili między gąsienice metalowe drągi i gdy kierowca chciał ruszyć, TOPAS został zblokowany. Oficer podjął decyzję o wycofaniu załogi i desantu. Dwa TOPAS-y podjechały, a żołnierze wycofali się. Następnie ten TOPAS został przed Dworcem Gdańskim spalony przez „pokojowo demonstrujących stoczniowców”. PRZYKRE LECZ PRAWDZIWE !.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply