Amerykański dziennik “Wall Street Journal” twierdzi, że telefony komórkowe żołnierzy USA, stacjonujących w Polsce i krajach bałtyckich, stały się celem cyberataków. Jako źródło ich pochodzenia wskazano Rosję.

Jak czytamy na łamach WSJ, „według Zachodnich oficerów, Rosja otworzyła nowy front walki z NATO, poprzez wykorzystywanie czułego punktu niemal wszystkich żołnierzy Sojuszu: ich osobistych telefonów komórkowych-smartfonów”.

Gazeta powołuje się m.in. na relacje żołnierzy, oficerów wojskowych, a także wysokich rangą urzędników państw NATO.  Twierdzą oni, że Rosja prowadziła kampanię, w ramach której chciano wykorzystać smartfony należące do żołnierzy. Zdaniem WSJ, celem takich działań miało być pozyskanie informacji operacyjnych, określenie siły oddziałów, a także zastraszanie żołnierzy.

Cała kampania była wymierzona w liczący 4 tys. żołnierzy kontyngent NATO, który został w tym roku rozlokowany w Polsce i krajach bałtyckich, jako wzmocnienie tzw. wschodniej flanki NATO. Tak uważają zachodni oficerowie.

Zarówno Amerykanie, jak i inni oficjele państw NATO nie mają wątpliwości, że za wszystkim stoi Rosja. Ich zdaniem, natura całej kampanii wskazuje, że była koordynowana na poziomie państwowym. Z kolei wykorzystywany sprzęt, taki jak zaawansowane drony wyposażone w urządzenia wywiadu elektronicznego, jest poza zasięgiem większości zwykłych cywilów.

Jako przykład działań wymierzonych w żołnierzy Sojuszu podano sytuację, która spotkała ppłk armii USA Christophera L’Heureux, który w lipcu objął dowództwo bazy NATO w Polsce.

Według relacji amerykańskiego oficera, niedługo po tym, jak wrócił do swojego pojazdu z ćwiczeń strzeleckich, odkrył, że ktoś włamał się na jego smartfona. Według relacji oficera, cyber-włamywacz próbował złamać drugi poziom zabezpieczenia hasłem poprzez rosyjski adres IP.

– Była tam mała mapka Apple, a pośrodku niej była Moskwa. Napis mówił: „Ktoś próbuje uzyskać dostęp do twojego iPhone’a” – mówi ppłk  L’Heureux, który stacjonuje niedaleko dużej rosyjskiej bazy wojskowej. Twierdzi też, że co najmniej sześciu jego żołnierzy zgłaszało, że ich telefony komórkowe lub konta na Facebooku zostały zhakowane. Według amerykańskiego oficera, incydenty te miały na celu zastraszanie żołnierzy – pokazanie im, że śledzi ich rosyjski wywiad, który  może złamać ich hasła.

Wrażliwe dane

Zdaniem niektórych oficerów NATO, jak pisze WSJ, zhakowane telefony komórkowe w razie kryzysu mogłyby zostać użyte do spowolnienia reakcji Sojuszu. Np. poprzez rozsyłanie z komórki oficera „fałszywych instrukcji”. Oficerowie, na których powołuje się gazeta zaznaczają, że choć taki sposób komunikowania się, poprzez urządzenia prywatne, nie powinien być brany pod uwagę, to może „zasiać zamęt”. Twierdzą ponadto, że za pośrednictwem takiego zhakowanego telefonu można zbierać wrażliwe dane, jeśli trafiłby on np. do placówki dowodzenia.

Do podobnych zdarzeń miało dojść również w jednej z baz NATO w Estonii. Tam miano stwierdzić, że Rosjanie używając przenośnej anteny próbowali uzyskać dostęp do telefonów w rejonie bazy. Przypuszcza się, że za pośrednictwem tego urządzenia przechwytywano dane z telefonów komórkowych. Według oficjeli NATO, później informacje pozyskane z komunikacji osobistej, list kontaktowych czy sieci społecznościowych miały być wykorzystywane w bezpośrednich spotkaniach, których celem miało być zastraszanie konkretnych osób.

Podano tu przykład amerykańskiego żołnierza stacjonującego na Łotwie. Gdy czekał w kolejce na wydarzenie sportowe, podeszła do niego osoba, która w rozmowie swobodnie podawała szczegóły z jego życia, np. odnośnie członków rodziny. WSJ powołuje się tu na relację „osoby zbliżonej do NATO”, To samo źródło twierdzi, że analogiczna sytuacja spotkała inne żołnierza USA, gdy jechał w Polsce pociągiem. W obu przypadkach uznano, że żołnierzy zaczepiali rosyjscy agenci.

False flag?

W marcu br. portal WikiLeaks opublikował pakiet dokumentów, mających pochodzić z centrum wywiadu cybernetycznego CIA. Dotyczyły one szczegółów tajnego globalnego programu hackingu CIA. Program był wymierzony w produkty typu iPhone Apple’a, Android Google’a, Microsoft Windows, a nawet telewizory Samsung, które mogły zostać wykorzystane jako ukryte mikrofony.

Demaskatorski portal ujawnił, że CIA udało się ominąć szyfrowanie na popularnych usługach telefonicznych i komunikatorach, takich jak Signal, WhatsApp i Telegram. Według oświadczenia WikiLeaks, rządowi hakerzy mogą włamać się do telefonów z systemem Android i rejestrować przepływ danych jeszcze przed szyfrowaniem.

Jak wskazano, CIA ma możliwość przeprowadzenia tzw. cyberataku „pod obcą flagą”, który jest w stanie ukazać Rosję jako napastnika. Omawiając działalność grupy UMBRAGE, istniejącej w ramach Oddziału Urządzeń Zdalnych CIA, WikiLeaks zauważa – zbiera i utrzymuje znaczny rejestr technik ataku skradzionych szkodliwemu opragramowaniu produkowanemu w innych krajach, w tym Federacji Rosyjskiej.

Portal podaje, że dzięki UMBRAGE CIA może m.in. wprowadzać w błąd odnośnie pochodzenia cyber-ataków, „pozostawiając ‘odciski palców’ grup, którym ukradziono techniki ataku”. – CIA wykorzystuje takie techniki, które sprawiają, że cyberataki wyglądają tak, jakby pochodziły z wrogiego państwa – podano.

Czytaj więcej: WikiLeaks publikuje tysiące dokumentów CIA

„WSJ” / Unian.info / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Kojoto
    Kojoto :

    Jak najbardziej mogą stać za tym ruskie, ale równie dobrze mogą stać za tym szkopy, mają z pewnością nie gorzej rozbudowaną agenturę w Polsce i okolicach. Bardzo prawdopodobne też jest, że to skoordynowane działanie ruskich i szkopów – usiłujących osłabić ingerencje USA w środkowej Europie wszelkimi dostępnymi środkami.