Rosyjscy oficjele przyznają, że faktycznym celem Kremla jest pomoc prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi w odzyskaniu jak największego terytorium, które utracił zarówno na rzecz ISIS, jak i wspieranych przez USA bojówkarzy.

Według Bloomberga, Władymir Putin podejmuje pewne ryzyko związane z interwencją w Syrii, by cofnąć amerykańskie wpływy w regionie i pokazać, że może dyktować warunki Waszyngtonowi. „Jeśli ta strategia okaże się sukcesem, to największy od dziesięcioleci rajd Rosji poza terytorium dawnego Związku Sowieckiego może zmusić USA i ich sprzymierzeńców do wyboru pomiędzy Asadem, któremu się przeciwstawiają z uwagi na naruszanie praw człowieka, a brutalnymi ekstremistami z Państwa Islamskiego”– czytamy.

„Będą musieć uznać ISIS za prawdziwe zagrożenie, któremu przeciwstawia się jedynie regularna armia syryjska dowodzona przez prezydenta Baszara al-Asada”– powiedział Ilia Umachanow, deputowany Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu, który nadzoruje sprawy międzynarodowe.

Z kolei dowódca operacji w Syrii, generał Andriej Kartapałow powiedział, że Kreml nie dostrzega w Syrii żadnej „umiarkowanej opozycji”, o której „mówią na Zachodzie”. „Jak ktokolwiek chwytający za broń i walczący z legalną władzą może być umiarkowany”– pyta wojskowy.

Jeden z rosyjskich oficjeli przyznał, że rosyjska kampania w Syrii może potrwać ponad rok. Inni twierdzą, że obecnym celem jest zmuszenie do odwrotu grup zagrażających Asadowi w kluczowych miastach zachodniej Syrii. Dotyczy to zarówno radykalnych islamistów, jak i bojówkarzy wspieranych przez USA. Następnym krokiem ma być wielka ofensywa przeciwko ISIS na północy i wschodzie kraju.

Sekretarz Stanu USA John Kerry przestrzegł w poniedziałek przed wspieraniem syryjskiego rządu. Jego zdaniem działania Rosji tylko pogorszą sytuację, przyciągając więcej dżihadystów, zwiększając chaos i wywołując kolejne fale uchodźców.

Rosjanie przyznają, że spodziewają się chłodnego przyjęcia przez koalicję pod wodzą Waszyngtonu. Prezydent Putin ma stosować osobiste zabiegi dyplomatyczne, w postaci spotkań z liderami innych krajów, by nie nadawać całej sprawie zbytniego rozgłosu. Według Bloomberga, dotychczas miał odnieść na tym polu pewne sukcesy.

Jednocześnie ci sami oficjele wskazują, że głównym zagrożeniem jest to, że Arabia Saudyjska, Turcja i Katar, które wspierają islamistów walczących z Asadem, mogą gwałtownie zwiększyć dostawy sprzętu wojskowego w odpowiedzi na działania Rosji.

„Nawet jeśli nie będzie radykalnej poprawy w postępach wojskowych sił rządowych, co wydaje nie mało prawdopodobne, to celem minimum jest konsolidacja wojskowa i terytorialna rządu Syrii, by usunąć kwestię odejścia Asada jako warunku wstępnego dla uzgodnień politycznych”– powiedział Michaił Barabanow z moskiewskiego Centrum Analiz Strategicznych i Technologii, które doradza rosyjskiemu resortowi obrony.

Bloomberg.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. piotr3005
    piotr3005 :

    Podoba mi sie zdania “Amerykanie muszą wybrać między Asadem który łamie prawa człowieka a ISIS” a ci ostatni to przestrzegają prawa człowieka, zresztą proszę mi pokazać który rząd przestrzega prawa człowieka????

  2. jazmig
    jazmig :

    Jak chodzi o prawa człowieka, to Asad o lata świetlne wyprzedza takie kraje jak Arabia Saudyjska i Katar. Dlatego niech USA i zachód nie chrzanią, że walczą z Asadem z powodu praw człowieka.