Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó udzielił wywiadu portalowi Index na temat wojny na Ukrainie i sytuacji mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu.

W czwartek szef węgierskiego MSZ Péter Szijjártó udzielił wywiadu portalowi Index na temat wojny na Ukrainie i sytuacji mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu. „Chcielibyśmy, aby Węgrzy odzyskali prawa, jakie mieli na Ukrainie w 2014 roku” – wyjaśnił Szijjártó.

„Powinni więc móc studiować po węgiersku do poziomu uniwersyteckiego, powinni móc ukończyć szkołę średnią w swoim języku ojczystym i nie powinni psuć węgierskich występów w zakarpackich ośrodkach kultury tłumaczeniem symultanicznym na język ukraiński” – dodał. „Problem jest teraz naprawdę palący, bo od września tego roku szkoły mniejszościowe praktycznie znikną. Będą tylko państwowe szkoły z nauczaniem języków mniejszości” – ostrzegł.

Szijjártó zwrócił uwagę, że przekazanie broni i pozbawienie praw węgierskiej wspólnoty narodowej nie mają ze sobą nic wspólnego. “Nie dostarczamy broni, bo uważamy, że to ewidentnie doprowadzi tylko do przedłużenia i eskalacji wojny” – podkreślił.

Odnosząc się do rozmów w Mińsku, minister podkreślił, że „kanały komunikacji muszą pozostać otwarte, aby przeciwne strony mogły w pewnym momencie podjąć merytoryczne rozmowy”.

„Jeśli ten kanał nie zostanie otwarty, nie ma możliwości jakichkolwiek negocjacji i nie ma nadziei na pokój” – dodał.

Viktor Orbán, wygłosił w Budapeszcie orędzie do narodu. Dotyczyło ono w dużym stopniu wojny rosyjsko-ukraińskiej. Zdaniem Orbána, NATO powinno było zaakceptować zdobycze terytorialne Rosji. Powiedział, że pod tym względem Zachód postąpił słusznie w 2008 roku w przypadku Gruzji (zajęcie Abchazji i Osetii Południowej) czy aneksji Krymu w 2014 roku. Uważa, że analogicznie należało postąpić w przypadku obwodów ługańskiego i donieckiego w 2022 roku, by uniknąć wojny. Odnosząc się do zagrożenia wojną, Orbán powiedział, że gdyby to zależało od Węgrów, to po prostu by ją zakończyli. – Ale nie mamy potencjału, by to zrobić… – przyznał. – Jeśli chcemy chronić Węgry i zapewnić pokojowe życie, mamy jeden wybór: trzymać się z dala od rosyjsko-ukraińskiej wojny.

Przeczytaj: Orbán: w razie sukcesu rosyjskiej ofensywy kraje NATO będą musiały zdecydować, czy wysłać żołnierzy na Ukrainę

Orbán przyznał, że nie jest i nie będzie to łatwe, ponieważ Węgry należą do UE i NATO, a na Zachodzie „wszyscy inni są po stronie wojny lub przynajmniej tak się zachowują”. Wyraził przekonanie, że państwo węgierskie może pozwolić sobie na bycie po stronie pokoju, w bezpośredniej opozycji do swoich sojuszników:

– Oczywiście, możemy, ponieważ Węgry są niepodległym, wolnym i suwerennym państwem i nie uznajemy nikogo ponad nami oprócz Boga – zaznaczył. Dodał, że bycie po stronie pokoju to jedyny moralnie słuszny wybór. Przyznał zarazem, że Rosja zaatakowała Ukrainę, więc trzeba było przyjąć uchodźców i udzielić pomocy humanitarnej. Zaznaczył zarazem, że nie jest to wojna między silami dobra i zła, lecz konflikt między dwoma słowiańskimi narodami.

– To ich wojna, nie nasza – podkreślił. Powiedział, że Ukraina ma prawo się bronić, ale nie byłoby słuszne, nawet z moralnego punktu widzenia, stawiać interesy Ukrainy ponad interesy Węgier.

Przeczytaj: Orbán: w razie sukcesu rosyjskiej ofensywy kraje NATO będą musiały zdecydować, czy wysłać żołnierzy na Ukrainę

Czytaj również: Orbán po „węgierskiej stronie historii” – „Ta wojna nie jest naszą wojną”

Kresy.pl/Index

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply