Po raz pierwszy w historii integracja z UE ma więcej przeciwników niż zwolenników w Serbii – wynika z badań agencji Ipsos. Jak podaje portal danas.rs powodem tego są naciski na Serbię ze strony UE, które dotyczą wprowadzenia sankcji wobec Rosji.

Według tego badania, aż 44 proc. Serbów jest przeciw integracji europejskiej, 35 proc. jest za, a pozostałe 21 proc. nie wie lub nie chce się deklarować.

Z reguły poparcie dla przystąpienia do UE spadało w sytuacjach kryzysowych – podkreśla danas.rs – w taki jak ogłoszenie niepodległości przez Kosowo czy wybuch pandemii koronawirusa. Jednak nigdy nie odnotowano tak gwałtownego spadku jak w ostatnich tygodniach.

Marko Uljarevic, dyrektor Ipsos, mówi, że po raz pierwszy od rozpoczęcia badań na ten temat, większa jest liczba obywateli Serbii, którzy nie zagłosowaliby za przystąpieniem do Unii Europejskiej w ewentualnym referendum, w porównaniu z tymi, którzy popierają integrację.

“W marcu mieliśmy gwałtowny wzrost liczby osób sprzeciwiających się integracji europejskiej, a następnie lekki spadek zwolenników integracji. Miniony miesiąc przyniósł nam kontynuację rosnącego trendu liczby osób sprzeciwiających się akcesji do UE, przy jeszcze silniejszym spadku tych, którzy opowiadają się za integracją. Mamy teraz 34,9 proc. obywateli, którzy poparliby w referendum wejście Serbii do UE, a 43,8% zagłosowałoby przeciw” – mówi Uljarevic.

Dyrektor Ipsos wyjaśnia, że ​​możemy jednoznacznie powiązać tę zmianę z wojną na Ukrainie.

“O ile Serbii w ostatnich latach udało się zrównoważyć swoją politykę międzynarodową, o tyle obecne okoliczności są takie, że codzienne naciski na Serbię, by zdecydowała się i przystąpiła do sankcji wobec Rosji, z pewnością skłania obywateli do odmiennego spojrzenia na Unię. Z pewnością Rosja nie jest bezczynna i wykorzystuje swoją miękką siłę, która wynika przede wszystkim z uzależnienia energetycznego Serbii, ale też wsparcia w organizacjach międzynarodowych związanych ze statusem Kosowa, ale tego nie widać publicznie – mówi.

Jak informowaliśmy, serbskie władze oczekują, że od września 2023 roku otrzymają skroplony gaz ziemny (LNG) z Grecji oraz gaz ziemny z Azerbejdżanu, co pozwoli zmniejszyć zależność kraju od dostaw rosyjskich paliw. Taką wiadomość przekazała w czwartek 14 kwietnia wicepremier i minister górnictwa i energetyki Zorana Mihajlović.

Mihajlović wskazała również, że nie wie, jaka będzie cena gazu, ale zaznaczyła, że ​​na pewno nie będzie taka sama jak wcześniej. 6 kwietnia prezydenci Rosji i Serbii Władimir Putin i Aleksandar Vucic odbyli rozmowę telefoniczną, podczas której stwierdzili konieczność rozpoczęcia negocjacji w sprawie kontraktu gazowego, który kończy się 31 maja.

Wcześniej, 18 marca, Vucic powiedział, że Serbia otrzymuje gaz z Rosji praktycznie za darmo, biorąc pod uwagę obecne światowe ceny paliwa.

Serbia otrzymuje gaz na podstawie umowy z Gazpromem od listopada zeszłego roku do 31 maja 2022 roku w cenie 270 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Władze kraju poinformowały, że planują podpisać kolejną umowę ze stroną rosyjską na 10 lat.

31 marca prezydent Rosji podpisał dekret, zgodnie z którym państwa oficjalnie uznane za „nieprzyjazne” wobec jego kraju mają płacić za rosyjski gaz ziemny w rublach. Wśród „państw nieprzyjaznych” Rosjanie wpisali członków Unii Europejskiej. Ruch taki ma umocnić pozycję rubla, który w pierwszym okresie po rozpoczęciu wojny rosyjsko-ukraińskiej zaczął tracić na wartości. Komisja Europejska ostrzegła w tej sprawie państwa członkowskie Unii.

Większość państw odrzuciła już warunek Rosji. Gotowość płacenia rublami za rosyjskie „błękitne paliwa” zadeklarowały jak dotychczas Węgry. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jeszcze 9 kwietnia stwierdziła, że byłoby to naruszeniem unijnych sankcji wobec Rosji.

Kresy.pl / danas.rs

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply