Sytuacja związana z bezrobociem nie wygląda tak “różowo”, jak twierdzi rząd, szczególnie na wschodzie Polski – wynika z danych GUS przytoczonych w poniedziałek przez portal Money.pl. W niektórych urzędach pracy na jedną ofertę pracy przypada aż 50 bezrobotnych.

Jak napisało Money.pl, na koniec 2018 roku na 970 tys. bezrobotnych przypadało niespełna 63 tys. ofert pracy, co średnio dawało 15 bezrobotnych na jedną ofertę. Najlepiej sytuacja wyglądała na południowym-zachodzie kraju – w woj. śląskim na jedną ofertę przypadało 7 bezrobotnych, w dolnośląskim – 8, lubuskim – 9, a w opolskim 10. Odwrotnie było na wschodzie Polski, szczególnie w województwach lubelskim i podkarpackim, gdzie ofert pracy było nawet pięć razy mniej niż na zachodzie. Na Podkarpaciu na jedną ofertę przypadało 49 bezrobotnych, a na Lubelszczyźnie 46. Niewiele lepiej wyglądała sytuacja w świętokrzyskim (38) i podlaskim (31).

Nawet w województwie mazowieckim na jedną ofertę czekało 25 osób bezrobotnych. Jak stwierdza Money.pl. jest to region ogromnych dysproporcji – w Warszawie bezrobocie wynosi 1,5 proc., podczas gdy w niektórych mazowieckich powiatach sięga ono 25 proc.

Znaczna dysproporcja pomiędzy liczbą bezrobotnych a dostępnych ofert pracy nie oznaczała jednak, że szybko znajdowali się na nie chętni. Co trzecia oferta pozostawała niewykorzystana przez dłużej niż jeden miesiąc. Money.pl podkreśliło, że nie wszyscy zarejestrowani bezrobotni w rzeczywistości szukają pracy, więc konkurencja nie była aż tak duża, jak sugeruje statystyka. Zdaniem ekspertów cytowanych przez portal, bezrobocie, które w Polsce wynosi 6,1 proc. w najbliższych miesiącach będzie spadać, jednak coraz wolniej, ponieważ zbliżamy się do poziomu bezrobocia naturalnego.

CZYTAJ TAKŻE: „Rzeczpospolita”: Ukraińcy nie chcą do Niemiec – wolą pracować i zostać w Polsce na dłużej

Kresy.pl / money.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply