PiS de facto sprzedał Polskę za pieniądze z Brukseli – przekonywali posłowie Konfederacji na piątkowej konferencji prasowej.

W trakcie piątkowej konferencji prasowej politycy Konfederacji przekonywali, że Prawo i Sprawiedliwość “sprzedało Polskę za pieniądze z Brukseli”. Z ust szefowej KE usłyszeliśmy wyraźnie, że akceptacja KPO nie oznacza wypłaty pieniędzy. Dostaniemy je dopiero, gdy zaczniemy wprowadzać reformy wewnętrzne narzucone przez UE, tzw. ,,kamienie milowe”. KPO zawiera 48 reform i 116 kamieni milowych oraz 54 inwestycje i 166 wskaźników – przekonują politycy opozycji.

“PiS de facto sprzedał Polskę za pieniądze z Brukseli” – powiedział poseł Michał Urbaniak. “To tu, w Warszawie powinny zapadać decyzje o tym, w jakim kierunku Polska ma zmierzać, a nie w Brukseli”.

“Kamienie milowe to nic innego jak lista absurdalnych warunków, które Polska musi spełnić, jeśli chce otrzymać trochę pieniędzy z brukselskiej sakiewki. Ta lista nie ma końca. Będziemy spełniać te warunki i będą pojawiać się kolejne warunki, czyli kolejne elementy polskiej suwerenności, które będziemy musieli oddać” – powiedział Tomasz Grabarczyk z biura prasowego Konfederacji.

„PiS już dzisiaj upokorzył Polskę. Ursula von der Leyen przyjechała i poinformowała, że pieniądze będą lub nie. Może w sierpniu, w zależności od humoru unijnych polityków, pieniądze do Polski popłyną. To jest krajowy plan kapitulacji przed Brukselą.”

Jak informowaliśmy, w zamian za unijne środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy, polski rząd zobowiązał się do wprowadzenia w ciągu kilku lat m.in. nowych podatków dla nabywców i posiadaczy samochodów z silnikami spalinowymi oraz opłat za nowe autostrady i drogi ekspresowe.

Przypomnijmy, że w środę Komisja Europejska zatwierdziła polski Krajowy Plan Odbudowy.Pisaliśmy, że przestała blokować KPO, ale zagroziła dalszą blokadą wypłat środków finansowych, jeśli PiS nie dokończy wycofywania się ze zmian w sądownictwie.

Jak podano, Krajowy Plan Odbudowy to 36 miliardów euro dla Polski, które mają zostać wypłacone w formie dotacji i niskooprocentowanych pożyczek. Jednak KE uzależnia wypłaty środków od realizacji tzw. kamieni milowych, których łącznie jest ponad 300. Dotyczą one wielu różnych sfer, od transformacji cyfrowej poprzez tzw. zieloną energię po uczynienie służby zdrowia bardziej dostępną. Media i uwaga polityków koncentrowały się dotąd głównie tylko na kilku punkach, dotyczących tzw. praworządności i reformy sądownictwa. Chodzi tu o likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, zakaz karania sędziów za pytania prejudycjalne i niemiłe rządowi wyroki oraz przywrócenie sędziów odsuniętych od orzekania.

Jednak dokument, który zaaprobował polski rząd, zawiera znacznie więcej tego rodzaju warunków, które Polska zobowiązuje się zrealizować w najbliższych latach.

W oficjalnym dokumencie znajduje się zapis o „kamieniu milowym”, w ramach zwiększania konkurencyjności transportu kolejowego, który wymaga, by już w pierwszym kwartale 2023 roku Polska ustanowiła system poboru opłat na nowo budowanych drogach. Dotyczy to 1400 km tras, nie tylko autostrad, ale też dróg ekspresowych, które dziś są bezpłatne. To oznacza, że rząd PiS ma niecały rok na wprowadzenie takich przepisów.

Ponadto, jeden z „kamieni milowych” zakłada, że wdrożenie przepisów wprowadzających opłatę rejestracyjną dla pojazdów „emisyjnych”, czyli z silnikami spalinowymi, do końca 2024 roku. Według kolejnego, najpóźniej w drugim kwartale 2026 roku Polska musi wprowadzić podatek dla właścicieli samochodów z silnikami spalinowymi. Zyski z tych opłat miałyby służyć m.in. rozwojowi nisko-emisyjnego transportu publicznego w obszarach miejskich i wiejskich.

Z kolei w ciągu dwóch lat, najpóźniej w drugim kwartale 2024 roku, Polska zobowiązała się do wprowadzenia tzw. stref niskoemisyjnych w wybranych, najbardziej zanieczyszczonych miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Jednocześnie, miałaby istnieć możliwość rozszerzenia takich regulacji na wszystkie obszary zurbanizowane, niezależnie od liczby mieszkańców. W dokumencie zaznaczono, że „do takich stref mogłyby być wpuszczane tylko nisko-emisyjne pojazdy osobowe”. Władze danego miasta, w ciągu 9 miesięcy od otrzymania informacji o przekraczaniu dopuszczalnych poziomów zanieczyszczenia powietrza, miałyby tworzyć na takim obszarze „strefę czystego transportu”. W praktyce oznacza to, że w centrach dużych miast zostanie wprowadzony zakaz ruchu samochodów spalinowych, ewentualnie z warunkowym dopuszczeniem za opłatą.

RMF FM zaznacza, że o kwestii wprowadzenia opłat na nowych „ekspresówkach” i autostradach, by dostać pieniądze na rozbudowę sieci kolejowej, jak dotąd polscy ministrowie o tym nie wspominali. Wcześniej wiceminister infrastruktury Rafał Weber zapewniał, że „nie ma takiego pomysłu”, a rzad opowiada się za tym, by na autostradach i drogach szybkiego ruchu takich opłat nie było.

Prezes Instytutu Ordo Iuris zwrócił uwagę, że dokument przewiduje jeszcze wiele innych zmian, m.in. w takich obszarach i tematach, jak żłobki, ochrona zdrowia, ubezpieczenia społeczne, koncesje na wydobycie, zielona energia, sądy czy regulamin Sejmu. „To nowe granice władzy UE” – zaznaczył we wpisie na Twitterze.

Komisja Europejska od ubiegłego roku blokowała zatwierdzenie Krajowego Planu Odbudowy, a tym samym wypłatę środków finansowych, domagając się od obozu rządzącego w Polsce wycofania reformy Sądu Najwyższego. W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął prezydencki projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który likwiduje Izbę Dyscyplinarną SN i tworzy Izbę Odpowiedzialności Zawodowej SN. Nowelizacja ustawy o SN miała być wypełnieniem żądań Komisji Europejskiej dotyczących „praworządności”.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply