W rozmowie z brytyjską gazetą “Daily Telegraph” prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves stwierdził, że wojska rosyjskie znajdujące się tuż przy granicy z Estonią mogłyby w ciągu czterech godzin dotrzeć do stolicy jego kraju.

Prezydent Estonii wezwał NATO do zwiększenia liczby wojsk w swoim kraju. Jego zdaniem tymczasowy kontyngent sił USA, liczący 150 żołnierzy, to zdecydowanie za mało, szczególnie w obliczu zagrożenia ze strony Rosji. Jego zdaniem w Estonii na stałe powinna stacjonować co najmniej jedna brygada sił NATO.

„Mamy rosyjskie ćwiczenia odbywające się tuż za naszymi granicami, w których bierze udział 40-80 tys. żołnierzy. Jednak to my jesteśmy oskarżani o eskalację napięcia (…) i Rosja twierdzi, że będzie musiała podjąć środki zaradcze” – powiedział prezydent Estonii. Przyznał, że jego kraj czuje się zagrożony, głównie z powodu częstych ćwiczeń rosyjskiej armii. Z granicy estońsko-rosyjskiej Rosjanie mogliby w ciągu 4 godzin dotrzeć do Tallina.

Stała estońska armia liczy tylko 5300 żołnierzy.

TVP.info / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zan
    zan :

    “Jego zdaniem tymczasowy kontyngent sił USA, liczący 150 żołnierzy” – w razie wojny z Estonią Rosja znajdzie się w wstanie wojny z członkami NATO, a siły rosyjskie będą musiały zabić paru z tych 150 amerykańskich żołnierzy co wojnę z USA czyni pewną. To jest istotny czynnik. Natomiast zwiększanie amerykańskich sił w Estonii nie zwiększa obronności Estonii. Bo ile tych USmańskich wojsk potrzebują Estończycy by czuć się bezpiecznie? 20tys? 50tys?

  2. jazmig
    jazmig :

    Olać tych wielbicieli SS. Niech nie szukają guza u ruskich, to nic im nie będzie. Takie psinco jak Estonia nie interesuje Rosji, o ile nie pojawią się tam instalacje zagrażające Rosji.