W Starych Wasiliszkach, gdzie 72 lata temu urodził się Czesław Niemen, ludzie, którzy go pamiętają, mówią o nim “Czesiek”. W ich wspomnieniach wciąż jest młodym chłopakiem, sąsiadem, z którym kiedyś razem śpiewali, choć wśród innych wyróżniał go wielki talent.

W domu rodzinnym Niemena działa od sierpnia klub-muzeum organizowany przez władze rejonowe. Na ścianach wiszą reprodukcje zdjęć – młody Czesław Wydrzycki siedzi z akordeonem w otoczeniu miejscowego chóru, odgarnia z grupką młodzieży śnieg, stoi w drzwiach biblioteki.

„A to Czesiek chyba, tak? A to Jadzia chyba, nie?” – mówi oglądając zdjęcia przyjaciółka siostry Niemena, Jadwigi, Weronika Markiewicz. Wspomina, jak czteroletni Czesław usłyszał jakąś piosenkę i śpiewał ją już wtedy w sposób, który powróci w jego późniejszych utworach. „(Miał) swój styl, od dzieciństwa – cztery latka, a on już tworzył swój styl w śpiewie” – mówi pani Weronika.

Na jednej ze wspólnych fotografii widać razem z Niemenem młodego Józefa Zubrzyckiego z Wasiliszek. „Też umiałem troszeczkę śpiewać, miałem głos kiedyś i razem z nim śpiewałem. Jeździliśmy do powiatu (…) na występy, zapraszali nas do Grodna…Nas śpiewało na wyjazdach czterech: ja, jeszcze ze Starych Wasiliszek Markiewicz Staś – zmarł on już, i drugi (chłopak) ze Starych Wasiliszek – teraz w Polsce mieszka – i on. I specjalnie (Czesław) dobierał nas” – wspomina pan Józef. Pamięta, że młody Niemen „wybierał takie piosenki, by one jakoś brzmiały inaczej. Rozdzielał głosy między nami i to tak wychodziło – po prostu harmonia cała. Zdolny był bardzo”.

Drewniany dom, za którym był sad, stoi przy drodze na końcu Starych Wasiliszek. Na przeciwległym krańcu wsi wznosi się potężny murowany kościół z początku XX wieku. Proboszcz ks. Zbigniew Draguła pojawia się w środę w domu rodzinnym Niemena razem z grupą turystów z Polski. Jak mówi, do Starych Wasiliszek zagląda wielu turystów, nie tylko z Polski, ale z Mińska i Moskwy.

Rodzina Wydrzyckich mieszkała w dwuizbowym domu do 1958 roku, kiedy wyjechała w ostatniej fali repatriacji. „Tu była taka szafa piękna, była komoda, zegar, obraz przepiękny wisiał stary (…). Na stole zawsze stała piękna lampa, z białym abażurem. (…), stół był duży, kwadratowy” – wspomina dom Wydrzyckich Weronika Markiewicz. Jako przyjaciółka Jadwigi bywała w nim „każdego dnia z dziesięć razy”.

Anna Markiewicz z Wasiliszek mówi o „Cześku”: „Młody wyjechał jeszcze do Polski. (…) W Polsce zdobył swoją sławę i wszystko. A tutaj – był chłopczyk bardzo sympatyczny. (…) Ożenił się (z pierwszą żoną – Marią – PAP), potem zabrał ją do Polski. A my tu zostaliśmy”. Jak dodaje, z okolic wyjechało wówczas wiele rodzin, niektórzy najpierw wyjeżdżali, a potem zabierali rodziny. Dzisiaj w Wasiliszkach mieszka 37 osób, kiedyś było ich ponad 300.

Pani Weronika wspomina, jak kiedyś siostra Czesława Niemena, kiedy wspólnie słuchały jego piosenek, zapytała ją, czy wie, o czym on śpiewa. „No jak – o naszej drodze, o naszej rzece, o Marysi…(…) On wszystko śpiewał o tym. To wszystko (jest) tutaj” – mówi pani Weronika.

Kurier Wileński/PAP/Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply