W położonym na granicy z Polską Brześciu miejscowi mieszkańcy urządzili manifestację przeciw budowie fabryki akumulatorów.

Około 2 tys. mieszkańców Brześcia zebrało się w niedzielę w miejskim Parku Żołnierzy-Internacjonalistów. Po raz pierwszy od lat protest uliczny przeciw działaniom miejscowych władz został zalegalizowany przez odpowiednie organa administracyjne, choć stało się to dopiero po drugim wniosku organizatorów, pierwszy został odrzucony. Mieszkańcy Brześcia chcieli wyrazić swój sprzeciw wobec rozpoczętej w zeszłym roku budowy fabryki akumulatorów w położonej pod miastem specjalnej strefie ekonomicznej.

Brześcianie sprzeciwiają się inwestycji, bowiem według nich hala fabryki powstaje zbyt blisko bloków mieszkalnych, działek wypoczynkowych i szpitala. Organizatorzy akcji podkreślają, że do produkcji akumulatorów używa się niebezpiecznych dla zdrowia substancji, między innymi ołowiu. Występująca z przemówieniem Swietłana Gojszyk dowodziła, że w obwodzie brzeskim już pojawiły się składy niebezpiecznych odpadów. “Jestem ze wsi Zielionyj Bor, który trzeba ogłosić rejonem klęski ekologicznej. Kilka lat temu pojawił się skład substancji zawierających ołów. Teren [składu] nie jest przez nikogo kontrolowany i ochraniany, a miejscowe władze w żaden sposób na to nie reagują”. Z kolei Julia Zubik ze wsi Haby twierdził, że niektóre domy w tej miejscowości są położone zaledwie 200 metrów od placu budowy przyszłej fabryki. Twierdziła, że zgodnie z przepisami bezpieczeństwa odległość między fabryką a domami powinna wynosić minimum 500 m.

Organizatorzy zauważyli, że fabryka w której będzie się odbywał pełny cykl produkcyjny akumulatorów zawierających kwas i elementy ołowiane stwarza poważne zagrożenie dla najbliższej okolicy. Przypominali, że udało im zebrać 36 tys. podpisów pod petycją do prezydenta Białorusi o wstrzymanie inwestycji. Nie odniosła ona jednak skutku – specjalna komisja rządowa powołana dla zbadania sprawy nie stwierdziła żadnych zagrożeń i nieprawidłowości.

Według opozycyjnego portalu charter97.org w czasie mityngu zebrani wyrażali swoje niezadowolenie z faktu braku jakiegokolwiek przedstawiciela władz, który mógłby wysłuchać protestujących. W rezolucji przyjętej przez zgromadzonych wyrazili oni niezadowolenie z naruszenia ich “prawa do prowadzenia spraw publicznych” oraz zagrozili “przejściem do innych, zdecydowanych działań”.

Jeszcze przed demonstracją, grupa jej organizatorów rozpoczęła kolejną zbiórkę podpisów pod apelem do prezydenta Łukaszenki o zwolnienie ze stanowisk urzędników miejscowej administracji “w związku z utratą zaufania społeczeństwa”.

Czytaj także: Cmentarz garnizonowy w Brześciu

charter97.org/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply