Zdaniem pisarza Jurija Andruchowycza władza stara się kontrolować ukraińską literaturę. Według niego obecny reżim wystawił na straży “humanistyki” kilku stróży (Tabacznyka, Herman, Kolesniczenkę) i za ich pomocą stara się przejąć kontrole nad twórczością literacką.
Po sygnale otrzymanym z góry odbywa się reakcja łańcuchowa. Ludzie, którzy nie maja pełniej wiedzy na temat danej książki, a nawet – jak określił to pisarz – odpowiedniego zasobu słownictwa do jej przeczytania, starają się o wyłączenie jej z bibliotek i księgarni. “Jeszcze trochę i będą wymagali spalenia” – dodał Andruchowycz.
Zdaniem pisarza obecna „doniecka” władza pochodzi z regionu mającego najmniejsze w państwie tradycje demokratyczne i kulturę polityczną. Podkreślił jednocześnie, że jest to pierwsza od uzyskania przez Ukrainę niepodległości władza, która chce panować we wszystkich sferach. “W innych reżimach takich apetytów nie było i sfera humanistyczna rozwijała się bardziej autonomicznie” – powiedział.
Andruchowycz nawiązał do niedawnego wyłączenia z obiegu książki „Wyrwane strony z autobiografii” Mariji Matios. “To hańba dla kraju, który w XXI wieku stara się deklarować „europejskie priorytety” – stwierdził.
“Uwaga” ze strony władzy nie jest przypadkowa, ponieważ lata wolności przyniosły efekty, literatura jest ważnym czynnikiem społecznym, zdobywającym wielu przyjaciół i „lobbystów’ nie tylko na Ukrainie, ale także poza jej granicami. To, że władza interesuję się literaturą jest dla niej wielkim komplementem, gdyż oznacza że władza się jej boi” – podsumował Andruchowycz.
B.A./pravda.com.ua/Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!