natalja @natalja
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Zobaczcie, co pisze o Was opcja czosnkowa, pierwszy wynik z googla: Ale polska prawica nie mówi w tej sprawie jednym głosem. “(…)Negatywnie ocenia Pazia m.in. portal Kresy.pl, związany ze społecznością kresową (…)” http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,17354703,Prawica_sie_zre_o_prof__Pazia___Terroryzowany_patriota_.html#ixzz3Qpg20DT9–. Poza tym wydaje mi się, że jedynym wyjściem w tej sprawie jest odciąć, że Paź się nie roztropnie wyslowił, –wyobrażam sobie usprawiedliwienie niefortunnego sformułowania– uniesieniem emocjonalnym, czy ograniczeniem poczytalności. Gdybym była w takiej sytuacji dałabym do zrozumienia, że patrzeć na tę wojnę, na propagandę Ministerstwa Prawdy jak z Roku 1984, bywa nie do zniesienia na trzeźwo. Inne uzasadnienia i w ogóle pozwalanie sobie na wchodzenie z lewicą w zawiłe dywagacje sprawia, że to zaczyna przypominać dyskusję na argumenty, którą nie jest i być nie może, bo nie ma wspólnego mianownika w postaci zainteresowania dobrem obywatela polskiego, które przez jedną ze stron jest symulowane (a przez drugą amatorsko zarządzane). Nie insynuuję tym samym żadnych zarzutów pod adresem profesora. Wręcz przeciwnie, szacunek; mój mąż był jego studentem summa cum laude, ja studiowałam u jego żony, to wartościowi ludzie. /– I taka ogólna refleksja na dzisiaj: mam nadzieję, że może nareszcie afera frankowa stanie się jakimś fajnym zarzewiem masakry; póki co ten element społeczny, który uprawia politykę ściska się z bankami od zdziczałych instrumentów finansowych, więc jakaś szansa na to jest. Liczę, że te rodziny zaczną trafiać na bruk, że zaczną głodować, bo, przepraszam, jak indywidualnie nigdy bym nikomu tego nie życzyła, tak chyba tylko ostateczna konieczność skłoni ten naród żeby wyciagnąć nozdrza z czarnej dupy w której się znajduje; nie tylko gospodarczo. –/ W takich okolicznościach, kiedy ujawnia się skala medialnego znaczenia aparatu przemocy przypomina mi się fragment z Wyspiańskiego, którego za podlotka adaptowaliśmy z kolegami na szkolnych akademiach: -/-Warchoły, to wy! – Wy, co liżecie obcych wrogów podłoże (…) wy hołota, którzy nie czuliście dumy (z polskiej kultury). Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstwa, którzy wyciągacie dłoń chciwą po łupież pieniężną, zdartą z tej ziemi, której złoto i miód należy do niej samej i nie wolno jej grabić. Warchoły, to wy, co się nie czujecie Polską. Wy sługi obcych. Zginiecie. I pokryje waszą podłość NIEPAMIĘĆ ! -/-
No dobrze, więc postawa „nie wiem nie znam się zarobiony jestem ja też mam źle. Nie ma sensu się gimnastykować, ja argumentacja, implikacja, konsekwencje, a w odpowiedzi paplanie, że nie bo nie i nieświadome założenia. – Zobacz sobie co to jest KNF/KNB, co robi, jaką ma moc prawną, jakie decyzje wydawała na przestrzeni 10 lat, jak konstruowała raporty, tezy, na podstawie których pisała rekomendacje. Jakie wskaźniki były przyjmowane i jak zestawiane.> Tym samym dekaruję bez odbioru.
–Ktoś mi ostatnio powiedział, że obliczony próg epidemii przewrotowej (jako zjawiska rozprzestrzeniania się ogólnie) i że przełamywany jest mniej więcej w punkcie gdy 7% ludności zademonstruje niezadowolenie. Otóż prawie nikomu nie jest już dobrze. Nawet tak zwana wielkomiejska klasa średnia-niższa zarabiająca gdzieś na poziomie czwartego kwartyla ma źle. Zagregowane dane mówią, że poziom wynagrodzeń stoi, co przy realnej inflacji i, dalej, pikującym złotym oznacza że mniej więcej wszyscy biednieją, jednocześnie orzą i się nie rozmnażają z obawy o utratę pracy. I tak w kółko, bo Polacy pokazali, że można ich posuwać, bo jedyne co zrobią, to będą się cieszyć, że sąsiad ma jeszcze gorzej. –Otóż z tą lichwą jest tak, że przeczytaj definicję encyklopedyczną, potem co mówi Pismo, a potem porzuć przekonanie, że interpretacja czegokolwiek zapisana w aktach prawnych jest formalnie i merytorycznie poprawną definicją. To, że jest napisane „przyjmuje się, że lichwa jest wtedy gdy oprocentowanie przekracza czterokrotność stopy lombardowej” to nie znaczy, że to prawidłowy i konieczny porządek świata. –Księga Kapłańska: 25; 35-37 <
Ale ile z tych ludzi wyjechało, żeby spłacać kredyty i podatków tu nie płaci i nie chowa tu dzieci- to raz, dwa: to, że są spłacane to nic dobrego, ponieważ pieniądze nie są wydawane na konsumpcję, a oddawane bankom, które są filarem systemu ekonomicznego opartego o lichwę. Ludzie Bóg zakazał lichwy. Te 250zł to jest wzrost z tego jednego piku kursowego, który się właśnie zdarzył, raczej niż z dotychczasowego spłacania, to jest niemożliwe ze zwykłej arytmetyki. Banki mają ponadto prawo żądać dodatkowego zabezpieczenia pod zastaw nieruchomości, które to prawo zostało przez nie zadeklarowane dzięki zezwalaniu organów nadzoru; to jest nie tyle może realne ryzyko, co dowód na intencjonalną opieszałość KNF. Kurs na poziomie 5 zł i prognozy dorównania do funta wywołują reakcje ze względu na przekroczenie bariery psychologicznej, stąd larum, ale jeszcze raz: KNF napisał swój raport przeszło rok temu w odpowiedzi na postulaty i jest to najlepszy argument popierający zdanie, że sprawa nie jest chwilowym kaprysem, tylko długotrwałym trendem. Ponadto KNF, wcześniej KNB od lat regulują świadomie i z premedytacją rynkiem finansowania poprzez wydawanie aktów, których nie spełnianie przez banki jest sankcjonowane przez konsekwencje urzędowe i prawne, stąd o mocy ustawy. A skoro tak to łatanie tej sytuacji wymaga analogicznego działania. Tak właśnie wygląda zachodni kapitalizm: kiedy nam pasuje to niewidzialna ręka rynku i radźcie sobie sami (rząd się zawsze wyżywi), a kiedy banki tracą, to interwencjonizm.
Nie ma to najmniejszego znaczenia, czy ktoś wziął we franku bo jest głupio sprytny, czy trafił na moment, gdy banki dawały łatwiej we franku. Chodzi o to, że jak za przeproszeniem pierdolnie spłacalność tych kredytów to ludzie pójdą na bruk albo się powieszą albo wyjadą. Każde z tych rozwiązań jest niedobre dla gospodarki kraju, stąd owszem należy wypracować z bankami rozwiązanie zapobiegawcze (KNF ma moralny i faktyczny obowiązek moderować takie negocjacje, a nie je ucinać). Nie mam żadnego hipotecznego, stąd mój wywód nie jest obarczony dążeniem do radości z cudzego nieszczęścia. Trzeba zauważyć, ze to nie jest tylko cudze nieszczęście. Ogólna bieda w społeczeństwie ostatecznie nikomu nie wyjdzie na dobre, także dzisiejszej aspirującej klasie średnie z dwoma tfu, średnimi krajowymi. Tego już nawet nie ma sensu tłumaczyć.
To bardzo zacne, że się Węgrzy dogadali.
Tymczasem u nas nic podobnego się nie stanie: KNF już w końcu 2013 wypowiedziało się w kwestii przewalutowania. Nie ma mowy, gdyż byłoby to niesprawiedliwe społecznie wobec kredyciarzy złotówkowych, frankowi znali przecież ryzyko, oraz przede wszystkim banki! Przecież to by skrzywdziło banki. KNF podkreśla, że dokładnie te banki, w których jest 80% depozytów. 1) Rzecz w tym, że te depozyty nie są kapitałem społeczeństwa. Stąd też troszkę przykręcili syczenie w mediach o tym, że Polacy to rozrzutne ciamciaki, które nie umieją oszczędzać. Bo dominanta jest taka, że 20 mln ludzi ma na koncie zero, tacy którzy mają więcej niż 5 k PLN to już odchylenie statystyczne. 2) Więc ludziom wszystko jedno czy banki upadną, a poza tym zarobiły już wyśmienicie, bo ryzyko kursowe, które zrealizowało się według najlepszych dla nich scenariuszy ponieśli w całości kredytobiorcy. Więc bankom nic zupełnie się nie stanie jeśli zarobią mniej, nie ma tu ryzyka, że nie będą miały z czego pożyczać firmom. 3) Jeśli nie obchodzą rządu (KNF to jest instytucja rządowa) konsumenci i chcą ich utopić, to znaczy albo, że to ostatnie podrygi eurozony i chcą zarobić, albo, że bardzo nie lubi obywateli. Najpewniej to pierwsze, niemniej jednak to trochę obrzydliwe ze strony KNFu wmawiać ludziom, że wiedzieli co robią, kiedy wszystko co ludzie mogli zrobić z kredytami było i jest definiowane przez rekomendację S.
Podniesienie wynagrodzeń jest zupełnie wtórne do podniesienia dochodu do dyspozycji. Opodatkowanie pracy w Polsce jest bardzo wysokie, opowiada się bajki, że Dzień Wolności Podatkowej jest w połowie roku, tymczasem raczej około listopada. Co więcej wydaje mi się, że pracodawcy preferują by koszty zatrudnienia trafiały do ustawodawcy niż do pracownika (komuś te pieniądze (koszty) trzeba i tak zapłacić – choćby ze względu na presję płacową), pracownik dzięki temu będzie opłacany gorzej i będzie karniejszy. A jak będzie chciał awansować na większe pieniądze, to jego starania (o ile się powiodą) zostaną w znacznej mierze wynagrodzone ustawodawcy.
To trywialne, ale faktyczny wzrost gospodarczy, w rozumieniu bogactwa obywateli, nie weźmie się znikąd. Należałoby coś produkować, a najlepiej jeszcze zredukować obciążenia fiskalne na produkcję.
W zaistniałych u nas okolicznościach produkcja (szeroko rozumiana) może opłacać się tylko dzięki efektowi skali, który zarówno pozwala utrzymać się na niższych jednostkowo marżach, jak i optymalizować (wyprowadzać) płacenie podatków. Tak robią duże przedsiębiorstwa, rzeczywiście przeważnie są one na zagranicznym finansowaniu. Ich wyrugowanie tak na dzień dobry nie spowoduje wygenerowania polskich odpowiedników, a trzeba pamiętać, że to pracujący w sektorze prywatnym utrzymują system redystrybucji i opłacają życie, projekty i rozrywki budżetówce.
Rodzima produkcja technicznie, jakościowo, wydajnościowo dałaby sobie radę na swoim poziomie małych przedsiębiorstw, no ale nie z takim wysokim progiem wejścia do działalności gospodarczej, jakim są, a jakże, podatki.
Ludzie generalnie pracują bardzo ciężko, dużo dłużej niż 40h tygodniowo, jeśli chcą utrzymać troszkę lepszy poziom niż minimum socjalne. Legendy o tym jak Polacy słabo wydajnościowo pracują nie dotyczą tego pokolenia, które teraz faktycznie produkuje.
Czy większe zarobki to znaczy więcej dzieci? Niby tak, ale popatrzmy na sąsiada zza Odry: pary zarabiających podobnie, natywnych Niemców mają jedno dziecko albo wcale. Zapewne ze względu na złe skutki „wypadania z obiegu”, nie chodzi tu o to czy ktoś może czy nie może zgodnie z prawem zostać zwolniony, tylko o degradację umiejętności, albo zwykły brak ciągłości, który się bardzo na rynku pracy nie podoba.
Można też opłacić opiekę, o ile ten wydatek jest w zasięgu rodziny, i o ile rodzinie nie przeszkadza, że nie będzie wychowywać potomstwa.
Podniesienie wynagrodzeń, nawet istotne, spowoduje, że ktoś zarobi więcej, więcej odda, ale pracując nie dostarczy wiele dzieci.
Polityka prorodzinna jest wtedy, kiedy organizacja państwa promuje posiadanie dzieci i pozwala na ich odchowanie w sensownych warunkach poprzez kompensowanie niepracowania przez jednego z rodziców. To się nie uda, jeśli oboje rodzice będą zarabiać na rodzinę, wychowywać dzieci, utrzymywać drugą połowę obywateli i jeszcze oszczędzać.
Uważam, że najlepiej jest wtedy, kiedy państwo się za bardzo obywatelowi nie przygląda, w zupełności wystarczy aby zeszło mu tym trzewikiem z gardła.
Kresy mają odtwarzacz zepsuty, ale adres wideo jest dostępny:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded &v=j-rSqypGofs
W zacytowanych trzech zdaniach (ze strony 10.) dwa razy non sequitur, toteż myślę: cóż to za filozof, co go nie bolą błędy formalne w jego utworze. Zaglądam w dziedzinową publikację, a tutaj sztubacka filozofia z cyklu: budowanie tysiąca i jednej metafizyki, gdzie na 5ciu stronach Wittgenstein, Sokrates i Arystoteles. A znajomość matematyki licealna, ale ukończył kurs logiki II i to wystarcza za boski wiatr by zostać doktorem.
A-hahahaha 🙂 “oraz wojskach pancernych”, może jak wymyślą automatyczny ładowacz do 25 kilowych pocisków pancernych, pomijając inne oczywistsze utrudnienia.
A nawet i po Wrocław. Słuchajcie, mieszają się tutaj już z nami (którzy jesteśmy tu trzecim pokoleniem) wskutek otrzymania karty rowerowej. Zatrudniają się, póki co, gdziekolwiek (ludzie z kurnika Amazona pod Wrocławiem się zwalniają, chcą tam zatrudnić tych Murzynów wschodu). Chodzą po świecie z poczuciem “daj mi, mojej mamie i jeszcze moim dzieciom”, podżegane ono jest fobią moskiewską na każdym kroku, powielaną przez hipsterów z konotacjami LGBT i sosie subkulturowym mieszanym przez Rafała Pieniążkiewicza, który właśnie wpełzał na 4tą kadencję mocą 13% uprawnionych do głosowania.
Marnie to wygląda, naprawdę. Gościłam z przypadku w tym roku taką jedną stamtąd, zanim się przekonałam ostatecznie, że stereotyp w tym przypadku jest dobrym uogólnieniem: za czystą pościel, pokój do spania i ciepłą strawę nawet dziękuję toto nie powie.
Tylko czekać aż rozmnożą się, zakorzenią, wyciągną sierpy i…
Tylko napalm może nas uratować.
Ameryka za szybko się nie skończy, a zanim to zrobi, rozpiży współzależny makro-system finansowy, którym zresztą wciąż sprawnie manipuluje (QE w jedną czy drugą stronę, teraz dolar jest już po około 3,4zł). Amerykanin nie powinien zajmować się ani obroną ani promowaniem (minority hiring) Czarnych. Don’t screw the help, don’t marry it either. Amerykanin powinien sprawdzić jaka mniejszość zarządza jego finansami (a nie jaka kradnie bagietki), bo chyba Bena Bernanke to nie jest anglosaskie nazwisko.
Naprawdę? A co im przyniesie taki przychód? Korpy z Kijowa płacące podatki gdzie chcą czy lwie miasto XIX wiecznych bruków i tramwajów z międzywojnia w którym nawet rzeki nie ma? Może jest coś o czym nie wiem, ale jak dotąd przemysł, zasoby i jakakolwiek kompetencja techniczna były w Donbasie.
Obrzydliwa marionetka czosnkowych spryciarzy z mentalnością oprycha.
Abstrahując zupełnie od tematu: to zabawne, że na przestrzeni roku można zauważyć tendencję wzrostową liczby komentarzy z niepoprawną składnią. Treści jest teraz aż nadto. Następne pieniądze wrzućcie w moderatora o nazwisku kończącym się na -ski od pięciu pokoleń, blond włosach i niebieskich oczach, najlepiej jakiegoś adiunkta po filologii polskiej. Inaczej za rok forum będzie w surżyku.
Dr Andrzej Zapałowski traktuje Marynę Le Pen i Jana-Marię Le Pena jako konglomerat co dowodzi, że jest dyletantem i wstydzilibyście się toto publikować. “To walka z nacjonalistami Marie Le Pena we Francji czy też Nigel’a Farage w Wielkiej Brytanii jest nie tylko poprawnością polityczną, a nawet niezbędną potrzebą w UE, a tolerowanie i wspieranie szowinizmu na Ukrainie jest pożądanie i niezbędne!” Nie czytam nic więcej niż pierwszy akapit. Jan Maria urodził się w roku 28, zlitujcie się, ignoranci.
Dr Andrzej Zapałowski traktuje Marynę Le Pen i Jana-Marię Le Pena jako konglomerat co dowodzi, że jest dyletantem i wstydzilibyście się toto publikować. “To walka z nacjonalistami Marie Le Pena we Francji czy też Nigel’a Farage w Wielkiej Brytanii jest nie tylko poprawnością polityczną, a nawet niezbędną potrzebą w UE, a tolerowanie i wspieranie szowinizmu na Ukrainie jest pożądanie i niezbędne!” Nie czytam nic więcej niż pierwszy akapit. Jan Maria urodził się w roku 28, zlitujcie się, ignoranci.
Darujże sobie zawoalowane pochwały dla Tuska, bo to niesmaczne.
“Zatem co ważniejsze przy wyznaczeniu granic?”: to było bardzo zabawne. Potencjał wojskowy, czołgi, wyposażenie, broń i doświadczona armia.
A nie wasze genialne rozważania o tym co historycznie poprawne i moralnie, dziejowo, sprawiedliwe.
Prawda jest taka, że nasz naród się wykrwawił, bo nigdy nie potrafił być chytry jak na przykład Czesi i ta mentalna łączność dzisiejszych postulujących o narodowe prerogatywy jest tylko mentalna.
Potomków inteligencji polskiej nie ma, a to co zostało to pozbawione wyobraźni i impetu potomstwo uwłaszczonego na dwóch hektarach ziemi chłopstwa. Statystycznie.
Gdyby nie to, że się staremu Gruzinowi podobał mazurek dąbrowskiego to Wrocławia za Lwów by nie było. Wrocław ma rzekę i polską ludność dzisiaj, Lwów nie ma rzeki i ma mnóstwo rezunów, infrastrukturę marną. Byłam rok temu.
Jeśli naszą jedyną siłą zbrojną skłonną się bić za to co po prawej od granicy jest Falanga, to naprawdę nie ma o czym mówić.
Wygląda, jakby przez ostatnie 50 lat robił to codziennie. Zaklinacz małych płaczków, jak go uspokoił natychmiast, to wspaniałe i bardzo ciekawe. Widać, że robi to szybko, ale bardzo uważnie.
Dookreślanie kontekstu jest nie na miejscu wobec tego jak skondensowana i przenikliwa jest moja wypowiedź, ale dobrze: proszę się wysilić i domyślić, że mój komentarz odnosi się do poprzedzających komentarzy i potem jeszcze raz przeczytać pana nade mną. Nie była to odpowiedź do niego, żeby mu się przykro nie zrobiło oraz dlatego, że hejtuję ogólnie jak łatwo, szczególnie przez ostatnie pół roku odpuszczamy tak łatwy i niewymagający gambit jak “przegadać rezuna”. EOT.
Dookreślanie kontekstu jest nie na miejscu wobec tego jak skondensowana i przenikliwa jest moja wypowiedź, ale dobrze: proszę się wysilić i domyślić, że mój komentarz odnosi się do poprzedzających komentarzy i potem jeszcze raz przeczytać pana nade mną. Nie była to odpowiedź do niego, żeby mu się przykro nie zrobiło oraz dlatego, że hejtuję ogólnie jak łatwo, szczególnie przez ostatnie pół roku odpuszczamy tak łatwy i niewymagający gambit jak “przegadać rezuna”. EOT.
Budowanie generalnych implikacji, sylogizmy i sofizmaty. Taka jest polityczna mowa, która nam się strasznie podoba, miło tego słuchać, bo mamy złożony gramatycznie, subtelny język, tylko naród ****owy.
Nie, wcale nie. Należy podkreślać wyłącznie istotne, rażące, toporne fakty bezpośrednio dotyczące zagadnienia. Szczególnie poza własnym sosem sentymentalnego kresizmu.
Aby nie powtarzać truizmów: pierwszy albo drugi wynik nt. “Ruch Społeczny Patriotyczny Polski Przemyśl” zwraca artykuł w koszernej, 75% komentarzy, że UPA to takie AK i w ogóle zacietrzewione my nacjonalisty krzywdzą te biedne urocze urwisy, które janko muzykant, o chlebie i wodzie pracują na wykształcenie.
Tutaj nie wiele to zmieni, mimo J.Staniszkis lud wie swoje. Ale tak z ciekawości rzucam okiem na en wiki, Armia Krajowa: sekcja relacje z Ukraińcami – nic takiego, 40 tys. naszych, 20 tys. ich, ot, lokalne etniczne nieporozumienie, na Bałkanach mają tak jak za dużo rakiji wychylą. Także: Poland–Ukraine relations, niezlinkowane Czystka etniczna w Małopolsce Wschodniej, bo nie ma en wersji językowej.
I tak od kropki do kropki: jak ktoś ma chwilę czasu to niech się lepiej zajmie, w ogólnie używanych źródłach informacji, (ale nie budzącą zastrzeżeń merytorycznych) propagandą, bo z zewnątrz (wśród użytkowników obecnej lingua franca) to wygląda jak akapit wyżej.
Zamiast się masturbować nie za sprytną erystyką o niskim zasięgu.
http://thekievtimes.ua/politics/359331-sozdana-odesskaya-narodnaya-respublika.html:
“опубликовал (…) на своей странице в социальной сети и на их официальном сайте.”
abstrahując od czegokolwiek:
to zabawne, że dziś wystarczą internety do ogłoszenia republiki