Kleofas @Kleofas
Kilka słów o mnie:
Brak danych
Strona internetowa:
Brak danych
Skąd jestem:
Brak danych
Wykształcenie:
Brak danych
Związki z Kresami:
Brak danych
Ulubiona książka:
Brak danych
Facebook:
Brak danych
Twitter:
Brak danych
Może niech minister Sikorski zrozumie, że ludzie w USA (zarówno wyborcy i senatorowie) to wolni ludzie i głosują jak im sumienie podpowiada. Jakiekolwiek naciski to mieszanie się w nieswoje sprawy. Podobnie źle jest, jak ktoś z zagranicy (rządy, organizacje i fundacje) miesza się w polskie sprawy i ustawy.
A jeżeli Donald Trump (albo jakikolwiek inny kandydat) wygra, to coż – vox populi, vox Dei. I z nim też trzeba się bedzie dogadywać i współpracować.
Dobrze, że sprawy edukacji Ukraińców, ale też innych obcokrajowców będą uregulowane. Bez tych podstawowych regulacji państwo Polskie rzeczywiście wygląda jak z kartonu.
Mieszkając za granicą powiem jak to wygląda w Szwajcarii. Dzieci _muszą_ chodzić do szkoły. To nie jest przywilej, ale obowiązek. Dla każdego dziecka (“lokalnego” i przyjezdnego). Za nieuczęszczanie dziecka do szkoły grożą rodzicom dotkliwe kary finansowe (przykład y Zurzchu: wyjęcie dziecka tydzień wczesniej ze szkoly przed wakacjami: po 5000 CHF dla mamy i taty (osobno)).
Dzieci do 15 roku życia maja _gwarantowane_ dodatkowe lekcje języka lokalnego (Niemiecki jako drugi język, okolo 2 godziny w tygodniu). Czasami zdarzaja się że dziecko chodzi jeden rok do klasy integracyjnej, gdzie zebrani są inni imigranci (Ameryka Południowa, Azja i inne). Potem jest wcielone do innych klas (bliżej miejsca zamieszkania). Na język ojczysty można chodzić dodatkowo, jako HSK (mowa i kultura ojczysta) / i to już od przedszkola do gimnazjum. Program jest bardzo okrojony, a oceny są wystawiane jak na kursie jezyka obcego (poziomy A1, A2, B1 itp). Są szkoły chińskiej, tajskie, polskie, i każde inne.
Co do ukraińskich dzieci w Polsce, przypuszczam że ich w Polsce po prostu nie ma, ale brane są benefity.
Jeszcze raz podkreślam, że nauka dla dziecka jest obowiązkiem a nie prawem.
Akurat tutaj nie widzę problemu, żeby uczeń z Ukrainy (i skądkolwiek indziej też) wiedział co się działo na Kresach w czasie 2. Wojny Światowej i krótko po. Niemcy (w tym młodzi) doskonale wiedzą kto napadł na kogo, i jakoś z tym żyją.
Upraszczanie i przemilczanie historii jest wyjątkowo szkodliwe.
Ukraińcy – jak zwykle – ostro kombinują. Jeżeli dana osoba mieszka w określonym kraju, to MUSI respektować lokalne regulacje. W Polsce obowiązuje stacjonarna edukacja szkolna. Przypuszczam, że tych dzieci po prostu nie ma w Polsce. Ale na te dzieci brane są zapomogi, dodatki i 500/800+. Aż dziw że władze (lokalne, dyrektorzy szkół) takie wyjaśnienia przyjmują.
Ukraina nigdy nie dolaczy do Unii Europejskiej. Ukrainie blizej jest do Uni Azjatyckiej. Biorac pod uwage apetyt na wszystko (roszczeniowsosc oligarchow, ale tez zwyklych ludzi), Ukraina to studnia bez dna. Jezeli obecne kraje Unii (Rumunia i Bulgaria) maja problemy np. z umowami Schengen, to co dopiero bedzie miec Ukraina. Nikt U. nie chce, ale po prostu obiecuja im na wyrost.
Blokada sie wcale nie zakonczyla, bo zadnego rozwiazania nie zaproponowano i nie wdrozono. Po prostu dla rolnikow wazniejsze sa Swieta z rodzina w domu, niz blokada. Do blokady jeszcze wroca – niedlugo.
No dobrze, ale co Polska zyska na przystapieniu do gwarancji bezpieczenstwa dla Ukrainy? przystapienie nie jest obowiazkowe, a wytwarzanie jakiejkolwiek presji jest nie na miejscu. Obawiam sie ze najpierw oczekiwanie to zgoda, a pozniej dopiero okaze sie na co kraje sie zgodzily albo do czego zobowiazaly. Warto zauwazyc ze kraje sasiedzkie (Slowacja, Wegry i Polska) podchodza do tego z rezerwa – musza miec do tego sluszne przyczyny.
Białoruś jest niezależnym państwem i sama może stanowic kto stacjonuje ja jej terytorium. Dobrze, że polscy żołnierze pilnują polskich granic (z Rosją, Białorusią, jak również Ukrainą) – takie jest ich zadanie, bez względu na rozkaz min. Kamińskiego. Dobrze byłoby, gdyby Białoruś pilnowała swoich granic przed azylantami. Tak żeby nie chcieli przechodzić do nas. A i tak przechodza, przez Ukrainę właśnie. Płot powinien być ustawiony na też na tej granicy.
Pani prezydent Novak grubo się myli twierdząc że Rosja odda Krym. Prędzej będą atomówki latać, niż to się stanie. Rosja ma trochę brudu za paznokciami (jest agresorem), ale jest to wynik dyskryminacji Rosjan z Donbasu. Faktem jest, że wojna już dużo kosztuje, zarówno mieszkańców UE (finansowo), jak również życia samych Ukraińców i Rosjan. Porażką dyplomacji i struktur międzynarodowych jest że w XXI wieku doszło do wojny.
Zełenski się grubo myli jeżeli uważa, że Ukraińcy wrócą do domów. Ci którzy zasmakowali lepszego życia za granicą w krajach zachodnich, na pewno nie wrócą. Nie ma po co. Kraj w ruinie, infrastruktury i pracy zero. Lepiej jest żyć z pomocy socjalnej. Przkład ze Szwajcarii: darmowe (dla nich) mieszkanie (mogą zdarzyć sie kontenery mieszkalne), darmowa opieka zdrowotna, i 40 CHF/dzień/osobę na jedzenie. Jest to korzyść rzędu 6000/7000 CHF dla kobiety z dwójką dzieci, i to bez pracy. W Szwajcarii jest zarejestrowanych około 75tys. uchodźców. Póki co Ukraińcy maja status tymczasowy “S”, ale jest on przedłużany pod pretekstem stabilności przy podejmowaniu pracy. Inni emigranci (np. Syria, Agfanistan) nie mogą podejmować pracy do czasu zakończenia procesu azylowego. Wniosek: Ukraińcy nie wrócą na Ukrainę. Chyba że na swięta, odwiedziny i inne okazje. O ironio, ale Ukraińcy mogą pisać listy do prezydenta Rosji, że mogli pojechać na Zachód (niestety w skutek cierpienia setek tysięcy ludzi).
To jest już granda. Jeżeli ktos wbrew obowiayującemu prawu jedzie walczyć w obcej armi jako najemnik, to niech sie liczy z tym, że może stracić zdrowie lub życie. Ale usprawiedliwianie tego, i obciażanie własnymi wyborami innych (społeczeństwa) jest nie na miejscu. Rodzina powinna się interesować dokad jedzie ojciec, brat albo syn. Natomiast renty za coś takiego nie powinny być wogóle przyznawane. Nikt ich do tego nie zmuszał. Natomiast Morawiecki rozdaje nie swoje pieniądze – co mu tam.
Super, to jest ewidentnie krok do przodu. Pytanie co sie stanie ze znakami na zachodniej granicy. Powinno byc Drezno (a nie Dresden), i chetnie bym zobaczyl Kopanica zamiast Berlina. Jeszcze inna sprawa to niemieckie nazwy miejscowosci na zachodzie. To bardzo razi. Przejezdzajac przez wsie na Zachodzie czulem sie dziwnie – jak nie w Polsce.