Trump walczy o amerykański konserwatyzm

Prezydent Donald Trump po dwóch latach przerwy ponownie wystąpił na konferencji CPAC, czyli jednym z najbardziej prestiżowych wydarzeń w amerykańskim ruchu konserwatywnym. Stronnicy głowy państwa twierdzą, że wygrał on batalię o tamtejszy konserwatyzm, ale jego przeciwnicy wewnątrz Partii Republikańskiej widzą „nową” nadzieję w powrocie Mitta Romneya.

Conservative Political Action Conference (CPAC) to impreza z bardzo długą tradycją. Po raz pierwszy odbyła się w 1973 roku. Za jej organizacją stoi istniejąca od 1964 roku Amerykańska Unia Konserwatywna (ACU), uznawana za jedną z najstarszych konserwatywnych grup lobbingowych w Stanach Zjednoczonych. Była odpowiedzią na podobną instytucję założoną tuż po II wojnie światowej przez tamtejszych postępowców. ACU rokrocznie publikuje raporty w których ocenia jak bardzo prawicowi politycy przysłużyli się w swoich głosowaniach ich wizji konserwatyzmu.

Trump ogłasza zwycięstwo

Certyfikat konserwatywnego polityka otrzymują te osoby, których głosowania w co najmniej 80 proc. są zgodne z linią organizacji. Prezydent Donald Trump, który wystąpił na konferencji pierwszy raz od dwóch lat, jako głowa państwa nie uczestniczy oczywiście w parlamentarnych głosowaniach, dlatego przekonywał uczestników CPAC, że podjęte przez niego działania uprawniają do wystawienia mu odpowiedniej cenzurki.

Miliarder w swoim przemówieniu, wygłoszonym przed rekordową liczbą uczestników konferencji, przypominał o sceptycyzmie wielu konserwatywnych środowisk, kiedy po raz pierwszy brał udział w tym wydarzeniu w 2011 roku. Trump podkreślał, że wielu działaczy ACU pytało go, czy rzeczywiście czuje się konserwatystą, zaś on sam miał rozwiać ich obawy działaniami podjętymi na przestrzeni ostatnich lat.

Trump po rytualnym zachwalaniu CPAC przedstawił swoje decyzje podjęte już po objęciu najważniejszego urzędu w swoim kraju. Amerykański prezydent za swój największy sukces uznał zmiany personalne w wymiarze sprawiedliwości, a przede wszystkim wprowadzenie do Sądu Najwyższego Neila Gorsucha. Co było jednoznaczne z utrąceniem liberalnego kandydata zgłoszonego jeszcze przez Baracka Obamę. Ponadto Trump chwalił się obniżką podatków, co dla organizatorów CPAC jest również wyznacznikiem przynależności do ruchu konserwatywnego.

W przemówieniu amerykańskiego prezydenta miał być widoczny triumfalizm, mający związek z jego przekonaniem o wygranej batalii o tamtejszy ruch konserwatywny. Z tego powodu Trump wzywał zachowawczych działaczy Partii Republikańskiej do przeciwstawienia się lewicy, która zamierza zwyciężyć w tegorocznych wyborach średnioterminowych, oznaczających wymianę części członków Senatu oraz Izby Reprezentantów.

Romney nadzieją

Od początku wyścigu o prezydencką nominację Grand Old Party było wiadomo, że republikański establishment nie będzie szczególnie szczęśliwy z ewentualnego zwycięstwa Trumpa, dlatego nie mógł on liczyć na większe wsparcie ze strony najbardziej wpływowych osób w Partii Republikańskiej. Komentatorzy ukuli nawet nowy termin „Never Trumpers”, czyli republikańskich środowisk, które nigdy nie przekonają się do osoby obecnego prezydenta kraju.

Do tej grupy można zaliczyć między innymi publicystów tygodnika „National Review”, będącego jednym z najbardziej prestiżowych konserwatywnych periodyków. Na jego łamach ukazał się ostatnio apel1 do Mitta Romneya, który w 2012 roku dotkliwie przegrał wybory prezydenckie z Obamą. Jednak dalej należy on do wpływowych polityków GOP, stąd zatrudnienia go w swojej administracji nie wykluczał nawet sam Trump. Dla tygodnika 70-letni polityk jest wciąż nadzieją na odmianę Republikanów, stąd wzywa ono Romneya do startu w nadchodzących wyborach do Senatu w stanie Utah.

„National Review” twierdzi bowiem, że ugrupowanie co prawda kontroluje większość amerykańskich instytucji, ale „rozpaczliwie potrzebuje alternatywy” wobec Trumpa. W apelu do Romneya obecny prezydent USA wymieniony został zresztą w jednym szeregu z aktywistami białej supremacji, konserwatywnymi izolacjonistami ze stajni Pata Buchanana i teleewangelistami, które to środowiska zdaniem pisma nie są otwarte na inne poglądy i tym samym nie wpływają ożywczo na idee konserwatywne.

Sam Romney po klęsce w starciu z Obamą wycofał się w cień. Został wydobyty z niebytu przed rokiem, kiedy Trump spotykał się z nim w celu przekonania go do zaangażowania się w działania prezydenckiej administracji. Polityk ostatecznie nie wzmocnił ekipy miliardera, ale jednocześnie stara się nie krytykować głowy państwa. A wręcz przeciwnie, Romney pochlebnie wypowiada się na temat obniżania podatków przez Trumpa, a ponadto nie jest tajemnicą, że podziela on prezydenckie poglądy na temat zdecydowanej rozprawy z nielegalnymi imigrantami.

Europejska gwiazda

CPAC nie jest jednak zamkniętą imprezą, w której prawdziwi amerykańscy konserwatyści kiszą się we własnym sobie. W tym roku zagranicznymi gwiazdami konferencji byli brytyjski eurosceptyk Nigel Farage oraz Marion Maréchal-Le Pen. I co ciekawe, wnuczka nestora francuskiego nacjonalizmu Jean-Marie Le Pena przyćmiła politycznego showmana z Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa.

Była posłanka Frontu Narodowego, która na wiosnę ubiegłego roku wycofała się z działalności partyjnej, miała przede wszystkim przedstawić projekt akademii nauk politycznych mającej być platformą do dyskusji dla różnych nurtów ideowych prawicy. Z jej przyjazdu do Ameryki nie wszyscy byli jednak zadowoleni, ponieważ część najbardziej radykalnych środowisk konserwatywnych oskarżało ją o etatyzm, a jej ciotkę Marine o chęć podwyższania podatków.

Maréchal-Le Pen podbiła serca uczestników konferencji przemową o postępującej islamizacji Francji, a także negatywnym wpływie Unii Europejskiej na tożsamość narodową swoich państw członkowskich. Amerykańskie media konserwatywne cytują zwłaszcza jej słowa o ewolucji Francji „od najstarszej córy Kościoła do młodszej siostrzenicy islamu”, które jednocześnie łączyły się z deklaracją młodej polityk o determinacji europejskiej młodzieży, chcącej bronić swojej indywidualnej wolności i własności prywatnej przed ideologią transhumanizmu. Do podobnych deklaracji doszły jednak słowa, które z pewnością nie spodobały się działaczom Frontu Narodowego, ponieważ młoda polityk mówiła między innymi o wieloletnim francusko-amerykańskim sojuszu.

Konferencja pokazała wyraźnie, że amerykański ruch konserwatywny odrzucający kanony politycznej poprawności (czyli różniący się od wierchuszki Partii Republikańskiej) wciąż jest żywy, zaś prezydentura Trumpa tylko nadała mu dynamiki. Powstaje jednak pytanie, jak duży jest wpływ tego środowiska na przekonania większości Amerykanów…

Marcin Ursyński

1 https://www.nationalreview.com/2018/01/mitt-romney-utah-senate-run-republicans-donald-trump/

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply