Prezydent Donald Trump obraził całe spektrum polityczne wpisem na Twitterze obwiniającym Waszyngton za złe stosunki z Rosją. “Nasze stosunki z Rosją NIGDY nie były gorsze dzięki wieloletniej lekkomyślności i głupocie Stanów Zjednoczonych”, napisał prezydent i ma całkowitą rację. Nie chcę przez to powiedzieć, że Rosja jest dobroczynnym aktorem w sprawach światowych lub że rosyjski prezydent Władimir Putin jest godnym podziwu światowym liderem. Mimo to prezydent wykazał się zarówno przenikliwością, jak i odwagą polityczną, gdy wskazał palcem na Stany Zjednoczone za niewłaściwe prowadzenie relacji z Rosją – podkreśla David P. Goldman na łamach Asia Times.

Mówię od razu, że sam byłem członkiem kliki neokonserwatystów, która planowała przywieźć do Rosji zachodnią demokrację i wolne rynki po upadku komunizmu. Jako główny ekonomista w firmie konsultingowej Polyconomics, zostałem mianowany doradcą ministerstwa finansów Borysa Jelcyna i odbyłem kilka podróży do Moskwy. Oczywiście, Ministerstwo Finansów w rzeczywistości było biurem rodzinnym dla oligarchicznych przyjaciół Jelcyna, którzy byli zbyt zajęci kradzieżą rosyjskiej gospodarki, by słuchać rad. Doświadczenie wyleczyło mnie z neokonserwatywnego złudzenia, że demokracja i wolny rynek są naturalnym porządkiem rzeczy.

Niestety, złudzenia, że Stany Zjednoczone mogłyby przerobić Rosję na swój własny obraz, przetrwały w administracjach Busha i Obamy. Nie mam powodu, by wątpić w zarzuty, że tuzin rosyjskich oficerów wywiadu ingerował w wybory w USA w 2016 r., ale było to równoznaczne z dowcipem w porównaniu z długoletnimi staraniami Ameryki o interwencję w rosyjską politykę. Stany Zjednoczone poparły powstanie na Majdanie w 2014 r. na Ukrainie i obalenie rządu Janukowycza w nadziei, że w przyszłości powtórzą ten manewr w Moskwie. Następnie asystent sekretarza stanu Victoria Nuland zrobiła wszystko, co w mocy Ameryki, aby zastąpić beznadziejnego i skorumpowanego Wiktora Janukowycza rządem wrogo nastawionym wobec Kremla. Nie powiedziała tego wprost, ale miała nadzieję, że przewrót na Ukrainie doprowadzi do obalenia Władimira Putina.

Najwyraźniej Nuland i jej szefowa, Hillary Clinton, uważały, że zamach stanu na Ukrainie pozbawiłby Rosję bazy marynarki wojennej na Morzu Czarnym, na Krymie i nie spodziewały się, że Rosja po prostu zaanektuje starą rosyjską prowincję należącą do Ukrainy w wyniku historycznego wypadku. W tym czasie liberalna opinia była przekonane, że Moskwa pójdzie w ślady Majdanu. “Christian Science Monitor” donosił w lutym 2014 roku: “Niektórzy w rosyjskiej liberalnej społeczności widzą w Majdanie nadzieję, że Kreml, niezależnie od tego, jak solidnie się trzyma, może pewnego dnia rozpaść się pod podobną presją. To, co widzimy na Ukrainie, to realizacja aspiracji Ukrainy do demokracji, prawa do buntu” – mówił Siergiej Davidis, członek rady Solidarnosti, liberalnej koalicji opozycyjnej. “Nie oznacza to, że jesteśmy gotowi podążać za tym przykładem. Rosyjskie warunki są inne. Ale na dłuższą metę, gdy narastają sprzeczności, możemy dojść do tego samego skrzyżowania i znaleźć się bez alternatywy”. Oczywiście, nic takiego się nie wydarzyło.

Zamach stanu na Majdanu był drugą amerykańską próbą zainstalowania ukraińskiego rządu wrogo nastawionego do Moskwy; pierwsza miała miejsce w 2004 roku, kiedy Condoleezza Rice była Sekretarzem Stanu, a nie Hillary Clinton. Jak pisałem w “Asia Times” dekadę temu: “W nocy 22 listopada 2004 r. ówczesny prezydent Rosji – obecnie premier – Władimir Putin oglądał wiadomości telewizyjne w swojej daczy w pobliżu Moskwy. Ludzie, którzy tego wieczoru byli z Putinem, donoszą o jego złości i niedowierzaniu podczas rozwijającej się ‘pomarańczowej’ rewolucji na Ukrainie. ‘Okłamali mnie’, powiedział Putin z goryczą o Stanach Zjednoczonych. Nigdy więcej im nie zaufam”. Rosjanie wciąż nie mogą zrozumieć, dlaczego Zachód zniszczył szanse na potencjalny sojusz strategiczny z powodu Ukrainy. Nie doceniają głupoty Zachodu”.

Amerykańskie wysiłki na rzecz promowania demokratycznej opozycji wobec Putina zawiodły sromotnie, a jak pisał ostatnio John Lloyd z agencji Reutera, rosyjski prezydent pozostaje autentycznie popularny. Jest to źródłem nieustannej frustracji neokonserwatystów, którzy nie mogą pojąć, dlaczego dyktatury wciąż istnieją. Rosja to brutalny kraj, którym zawsze rządzą brutalni ludzie. Nikt nie pamięta o Iwanie Rozsądnym. W porównaniu z Piotrem Wielkim czy Aleksandrem II, nie mówiąc już o Stalinie czy Iwanie Groźnym, Putin jest jednym z łagodniejszych szefów państw w Rosji. Próbowałem wyjaśnić, jakie są tego przyczyny w tym eseju z 2016 roku dla “Asia Times.”

Dzięki prezydentowi Trumpowi, Rosja (tak jak Chiny) rozumie teraz, że interwencja Ameryki w Iraku nie była zamierzonym wysiłkiem, aby zdestabilizować region, i że poparcie dla sunnickich dżihadystów w Syrii nie było zamierzonym wysiłkiem stworzenia islamistycznego potwora, z którym można destabilizować Rosję. Pod nagłówkiem “Nigdy nie uwierzą, że jesteśmy głupi” napisałem w maju 2015: “Pekin i Moskwa uznały jakiś czas temu, że Stany Zjednoczone celowo wywołały chaos na Lewancie w ramach złowrogiego planu. Chińczycy i Rosjanie (i większość reszty świata) po prostu nie mogą przetworzyć poglądu, że Stany Zjednoczone są prowadzone przez bezmyślnych amatorów, którzy potykają się od jednej nieprzemyślanej inicjatywy do drugiej, bez żadnego ogólnego planu (z wyjątkiem oczywiście przekonania Persów, aby stali się przyjaciółmi Ameryki, a nie wrogami). Niekompetencja ma konsekwencje. Jedną z konsekwencji będzie to, że nasi konkurenci i przeciwnicy wezmą nas za szaleńców zamiast głupców, albo, co gorsza, uznają, że jednak jesteśmy głupcami.”

Rosja przeżywa kryzys, ale Rosja zawsze jest w kryzysie. Rosja ma brutalny rząd, ale Rosja zawsze miała brutalny rząd, a mimo wszystko mieszkańcy Rosji wydają się lubić swój rząd. Jeśli chcą innego rządu, niech sobie go zmienią; jaki rodzaj rządu preferują, nie jest sprawą Stanów Zjednoczonych. Amerykańska próba ukształtowania losu Rosji, poczynając od sponsorowania przez administrację Clintona nieudolnego, pijanego i skorumpowanego Borysa Jelcyna, miała fatalne wyniki. Podobnie było z próbą Departamentu Stanu manipulowania wydarzeniami na Ukrainie w 2004 i 2014 roku. Właśnie dlatego prezydent Trump ma racje. Czymś odświeżającym jest słuchanie amerykańskiego prezydenta, który unika frazesu i mówi nieskażoną prawdę.

David P. Goldman

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply