Wszechwładną anatemę „faszyzmu” podrzucano wszystkim niewygodnym siłom politycznym i czyni się tak do dnia dzisiejszego – pisze prof. Bogumił Grott.

System totalitarny stara się ogarnąć możliwie największy zakres życia mieszkańców opanowanego kraju celem nowego ukształtowania ich świadomości w duchu dogodnym dla siebie tj. umożliwiającym niepodzielne panowanie. Temu służy nie tylko propaganda w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale także nauka, sztuka oraz cała polityka kulturalna. Wśród nauk pod tym względem naczelne miejsce zajmują szeroko rozumiane nauki historyczne, politologia, socjologia, filozofia i w mniejszym już stopniu inne dyscypliny. Historyk czy politolog zajmując się bytami politycznymi zwalczanymi przez dany reżim totalitarny jest więc stymulowany perspektywą ewentualnych awansów a nawet i zmuszany pod różnymi sankcjami do przedstawiania ich w taki sposób, aby mogły prezentować się odbiorcom jego przekazu jako zjawiska negatywne i sprzeczne z cechami uznawanymi w danej społeczności za pozytywne. Cierpi na tym dotkliwie prawda historyczna oraz wolność i niezależność myślenia. Są to problemy często dziś podnoszone w ogólnym zarysie, a więc nie będę tutaj tego wątku szerzej rozwijać.

System komunistyczny, który pojawił się u władzy Rosji sto lat temu bardzo szeroko operował orężem propagandy, która kierowana do najszerszych nieoświeconych mas wywołała eksplozję nienawiści i ułatwiła zniszczenie dawnego porządku oraz osiągnięcie długotrwałego zwycięstwa przez nowy reżim. Jak wiemy nie oznaczało to, iż zadowolił się on terytorium podległym uprzednio carom. Wraz z koncepcją niesienia rewolucji na Zachód odnosił się wrogo do innych systemów politycznych, które bardzo często stawały się przedmiotem dywersji nie tylko zbrojnej ale i ideologicznej. Lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego stulecia stanowią więc w Europie nowy specyficzny okres pod względem metamorfozy systemów rządów i ideologii oraz ogólnej sytuacji społecznej i gospodarczej. Niedawne wypadki rewolucyjne w Rosji, ale także w Niemczech, na Węgrzech a także we Włoszech, gdzie radykalna lewica uzyskała duże wpływy posługując się terrorem, dawały się we znaki i rzuciły także cień zwątpienia w funkcjonalność dotychczasowych rządów parlamentarno-demokratycznych. Lata międzywojenne są więc traktowane przez historyków i politologów jako czas „ewolucji” czy nawet „rewolucji antyliberalnej”1. Nowe pojawiające się wówczas w Europie systemy polityczne mniej czy bardziej autorytarne o obliczu antykomunistycznym, jak się wydawało miały większe szanse zapobiec zagrożeniom ze strony komunizmu niż demokracja liberalna i parlamentaryzm. Tu trzeba przypomnieć, że pod koniec okresu międzywojennego tylko Anglia, Francja, kraje Beneluxu, Skandynawia i Szwajcaria a w Europie środkowo-wschodniej Czechosłowacja pozostały przy demokracji liberalnej. W reszcie Europy mamy obok wyłonionych w 1922 roku faszystowskich Włoch i w roku 1933 nazistowskiej III Rzeszy szereg państw autorytarnych i dyktatorskich w różnym stopniu ograniczających swobody obywatelskie, kierujących się ponadto rożnymi ideami a nawet i różnymi systemami wartości. Bezsprzecznie były one bardziej odporne na oddziaływanie komunizmu. Taki przebieg sytuacji politycznej w Europie stał się też przyczyną skonstruowania w obrębie formacji komunistycznej nowej siatki pojęciowej mającej opisać ówczesną sytuację polityczną. Skoro spośród systemów antyliberalnych zwalczających komunizm pierwszy u władzy pojawił się w roku 1922 faszyzm we Włoszech, to jego wystąpienie stało się przyczyną wykreowania przez II Międzynarodówkę szerokiego pojęcia „faszyzmu”. Nie ograniczyło się ono do nowego ustroju włoskiego, którego liderem był dawny socjalista Benito Mussolini. Pojecie to objęło wszystkie ruchy i ideologie polityczne o charakterze antykomunistycznym i zarazem kontestującym liberalną demokrację. Stało się ono epitetem stygmatyzującym przeciwników „proletariackiej rewolucji” i partii komunistycznych. Tak więc „faszystami” byli ogłaszani nie tylko Mussolini i Hitler ale np. marszałek Piłsudski oraz różni inni przywódcy czy dyktatorzy europejscy. Z czasem w nomenklaturze komunistów pojawili się „klerofaszyści” a nawet i „socjalfaszyści” czyli socjaldemokraci zgodnie z zasadą, że ci co odwołują się to podobnej klienteli czyli warstwy robotniczej i mogą ją przyciągnąć są najbardziej niebezpieczni.

A jak oceniała taką klasyfikację polityczną nauka?

Angielski uczony historyk H. R. Trevor-Roper wyróżniał w obrębie wspomnianej wyżej „rewolucji antyliberalnej” dwa odrębne systemy polityczne, które nazywał: „dynamicznym faszyzmem” i „systemem klerykalno-konserwatywnym”. Wyraźnie też podkreślał, że nie należy ich ze sobą mylić co czynią niestety, jak pisał „powierzchowni dziennikarze” i „oportunistyczni politycy”2. Te obydwie formacje polityczne opierały się przecież na zupełnie odrębnych od siebie systemach wartości. „Dynamiczny faszyzm” odwoływał się najogólniej rzecz biorąc do wartości pozostających w sprzeczności z etyką chrześcijańską. Natomiast „systemy klerykalno-konserwatywne” opowiadały się kategorycznie za katolickim tradycjonalizmem i wizją cywilizacji, która została zburzona przez rewolucję francuską i była sprzeczna z zasadami liberalizmu. Tu trzeba wspomnieć, że tradycjonaliści katoliccy liberalizm określali po prostu „grzechem”. Świadczy choćby o tym broszura napisana przez wysoko postawionego duchownego hiszpańskiego ks. Sardá y Salvanyego pod koniec XIX wieku i wznowiona także w Polsce w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, nosząca właśnie tytuł Liberalizm jest grzechem3.

W podobnym duchu jak Trevor-Roper dezawuującym szeroko rozumianą kategorię faszyzmu, a więc daleko wykraczającą poza włoski faszyzm, wypowiadali się także i inni uczeni, których książki są dzisiaj powszechnie dostępne w języku polskim. Np. doradca prezydenta Reagana wybitny sowietolog oraz historyk Richard Pipes pisał: „Moskwa wyrzuciła ze słownika myśli postępowej; przymiotnik totalitaryzm; do opisu wszystkich ruchów i reżimów antykomunistycznych miał wystarczyć termin faszystowski. Stanowisko partii komunistycznej w tej sprawie sformułowano już na początku lat dwudziestych w uchwałach Kominternu. Faszyzmem nazwano zarówno ustrój Włoch Mussoliniego i hitlerowskich Niemiec, jak stosunkowo łagodne dyktatury antydemokratyczne, takie jak reżim Salazara w Portugalii i Piłsudskiego w Polsce”4.

Dalej Pipes kontynuował „…w krajach, w których działała komunistyczna cenzura, Aż do nadejścia gorbaczowowskiej głasnosti obowiązywał pogląd, że antykomunizm równa się faszyzm”5. Jednak musimy tu dodać, że szeroko rozumiane pojęcie faszyzmu funkcjonuje nadal!

Taki sam pogląd, jak Pipes, wyraził inny amerykański historyk prof. Martin Malia. „Pojecie ogólne faszyzmu – pisał – jako nowego oblicza imperializmu tak naprawdę stworzone zostało przez komunistów (same państwa faszystowskie, aż do czasu zawarcia po roku 1937 politycznych sojuszy, nie uważały, iż tworzą wspólny ruch). Termin faszyzm jako pojęcie rodzajowe po raz pierwszy użyty został przez Komintern w 1922 roku po dojściu Mussoliniego do władzy. Rychło utworzono na jego bazie ogólną teorię, zgodnie z którą polityczny faszyzm reprezentował interesy <kapitału finansowego>. Dzięki tej uogólniającej teorii faszyzmu, wojujący antyfaszyzm stał się na całym świecie tematem przewodnim komunistycznej agitacji”6.

Oczywiście propaganda komunistyczna i sterowane w tym samym duchu nauki historyczne nie tolerowały takich rozważań, jak pogląd o dwóch odrębnych gałęziach „rewolucji antyliberalnej”, a jeśli nawet gdzieś o nich wspominano, to nie stawały się one impulsem do tworzenia innych klasyfikacji politycznych. Były bowiem niewygodne i utrudniały indoktrynację. Wszechwładną anatemę „faszyzmu” podrzucano wszystkim niewygodnym siłom politycznym i czyni się tak do dnia dzisiejszego, o czym przypominają ostatnie wydarzenia związane ze świętem 11 listopada w Polsce.

Wobec powyższego należy przedstawić pokrótce problem, jakie cechy musi posiadać autentyczny faszyzm, i które formacje polityczne mogą być do niego zakwalifikowane, a które nie przynależą do tej kategorii i dlaczego.

Autentyczny faszyzm na czele państwa stawia charyzmatycznego wodza. Przywództwo wodza posiada znaczenie i wymiar absolutny. Ucieleśnia on wszystkie dodatnie cechy wymagane od wzorowych członków narodu w wymiarze maksymalnym. Jego wola jest źródłem prawa i ma być niekwestionowana. Ponosi on całkowitą odpowiedzialność za swoje decyzje. Teoretycznie jest niekontrolowany. Jest niepodważalnym autorytetem i jego decyzje są ostateczne. Stanowi wzorzec do naśladowania. Posiada charyzmę.

Narzędziem wodza jest monopartia , która kontroluje wszystkie sfery życia w państwie. Wykonuje ona dyrektywy wodza będąc zarazem elitą władzy.

W systemie totalitarnym występuje doktryna, której istotę dobrze oddaje nazywanie jej mianem „prawdy totalnej”. Rości ona sobie prawo do traktowania jej jako teorii wyjaśniającej co najmniej wszystkie podstawowe problemy ludzkiego bytu. Jest niedyskutowalna. Wymusza się uzgadnianie z jej twierdzeniami wszystkich ważniejszych problemów teoretycznych a także i praktycznych, jakie pojawiają się w życiu zbiorowym i indywidualnym. „Prawda totalna” eliminuje z życia społecznego wszystkie inne prawdy łącznie z religią, co nie jest już takie proste i często bywa odkładane na przyszłość. Reżim totalitarny zmierza do demontażu historycznie ukształtowanej świadomości. Kreuje więc „nową kulturę” i „nowego człowieka”, który ma spełniać oczekiwania systemu i być jego aktywnym czynnikiem.

Państwo totalitarne aby realizować swoje cele i wdrażać przyjętą ideologię dysponuje też aparatem przemocy. Łamie on opór środowisk o innych nastawieniach politycznych, ale także często dopuszcza się ludobójstwa na obywatelach własnego państwa (ZSRS) albo raczej na narodach podbijanych i rasach uznanych za niepełnowartościowe (III Rzesza). Pojawiają się obozy zagłady i rożne inne formy masowej eksterminacji. Tu warto jednak zwrócić uwagę, że „faszyzm włoski nie zabijał” w przeciwieństwie do komunizmu i hitleryzmu, które na całym świecie pochłonęły: pierwszy około 50 000 000 a drugi około 25 000 000 ludzi7 .

Ludobójstwa na skale swoich prymitywnych możliwości, dokonał też nacjonalizm ukraiński, który uznaje się za odmianę faszyzmu8, z tym, że nie posiadając własnego państwa w praktyce nie mógł rozwinąć wszystkich cech właściwych dla tego systemu.

Jedną z ważniejszych właściwości faszystowskiego państwa totalitarnego był militaryzm zazwyczaj ściśle wiązał się z koncepcją imperium, a więc rozciągnięcia swego panowania na wielkich obszarach. Budowa imperium pociągała za sobą potrzebę zbrojeń oraz zwielokrotnienia wysiłków państwa w sferze wydajności gospodarczej, co z kolei pociągało za sobą nadzór nad całą produkcją i planowość działań gospodarczych. Ekonomię zdominowała tu polityka. Reasumując, bez koncepcji charyzmatycznego wodza, monopartii, „prawdy totalnej” (tu mieścił się stosunek do religii), państwa totalitarnego, militaryzmu i imperializmu, projektu „nowego człowieka” i „nowej kultury” oraz planowości w gospodarce nie można mówić o faszyzmie.

Teraz zastanówmy się, czy któreś z polskich prawicowych formacji politycznych reprezentowały lub reprezentują wymienione tu cechy? Ideologia ruchu narodowego, gdy formowała się w końcu XIX wieku znalazła się pod wpływem szeroko rozumianego ducha pozytywizmu, co powodowało, że religię traktowano tam jako fakt, z którym należy się liczyć, ale nie koniecznie kierować wszystkimi jej wskazaniami. Dodatkowym czynnikiem było to, iż katolicyzm spajał naród polski konfrontujący się pod zaborami z rosyjskim prawosławiem i pruskim protestantyzmem. Niektóre elementy wczesnej ideologii endeckiej były nawet krytykowane przez duchowieństwo katolickie9, ale z czasem, gdy powstała partia (Stronnictwo Demokratyczno Narodowe) i zaczęła rozszerzać swoje wpływy na społeczeństwo, zanikły zupełnie10. Za ostateczną datę graniczną można tu przyjąć rok 1926, kiedy to lider obozu narodowego Roman Dmowski wydał swoją głośną i do dzisiaj obowiązującą broszurę pt. Kościół, Naród i Państwo. Zapewniał tam, że katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, ale stanowi o jej istocie11. Rozpoczął się „proces zespalania nacjonalizmu z katolicyzmem w jedną całość ideową”12. Z czasem trend ten ulegał wzmocnieniu, gdy młode pokolenie narodowców zaczęło się usamodzielniać od starej generacji działaczy oraz po wydaniu w roku 1931 encykliki społecznej quadragessimo anno wnoszącej nowe propozycje rozwiązań społecznych oraz gospodarczych, które przenoszono na grunt endecji. W końcu lat trzydziestych w obozie narodowym pojawia się idea Katolickiego Państwa Polskiego Narodu. Lansował ją jeden z przywódców młodoendeckich Witold Nowosad w broszurze pt W walce o Katolickie Państwo Narodu Polskiego13. Wizje tę opracował później w formie książkowej ks. Michał Poradowski będący wykładowcą na kursach dla aktywu NSZ-u14. Nie było tam już takich elementów jak polecana jeszcze na przełomie XIX i XX wieku przez Dmowskiego teoria dwóch etyk: „narodowej” i „chrześcijańskiej”. Poradowski ogłaszał równoznaczność etyki narodowej z etyką katolicką15. Pełniejsze przedstawienie kształtu świata wartości obowiązującego w szeregach „młodej” endecji i grup secesyjnych przekracza ramy niniejszego artykułu16. Wypada tutaj tylko mocno podkreślić, iż takich zagadnień nie dostrzegali historycy w latach PRL-u oraz na ogół pomijają je ich wychowankowie. Endecja była uznawana za środowisko wsteczne. Czasem nawet nazywano je obraźliwie „ciemnogrodem”. Oczywiście nie brakowało epitetów takich jak „faszyzm” czy „totalitaryzm” albo np. „skrajny nacjonalizm” czego nie uzasadniano w żaden sposób, tak że trudno tu jest mówić o jakiejś dyskusji naukowej. Był to po prostu dogmat! O zaciekłości niektórych publicystów świadczą np. takie fakty jak nazywanie rasistami niektórych polskich przedwojennych wybitnych profesorów reprezentujących dyscyplinę antropologii tylko dlatego, że zajmowali się składem rasowym Europy i Polski, a więc z powodu ich pracy naukowej.

Endecja w całej swojej historii nie zaakceptowała ustroju totalitarnego. Mimo, że dyskutowano w kontekście tego hasła to jednak przyjęto, iż możliwym jest tylko totalizm katolicki czyli „dyktatura idei”, co oznaczało państwo wyznaniowe, owe Katolickie Państwo Narodu Polskiego. Dominikanin ojciec Bocheński będący w ostatnich latach II RP kimś w rodzaju doradcy czy nawet cenzora myśli politycznej młodych endeków, zalecił termin monoidea, który został przyjęty17. Oczywiście odrzucano tam demokrację liberalną, ale zalecano samorządy i pewne ograniczenie władzy aparatu państwowego. W endecji nie lansowano także idei wodzostwa. Sam Dmowski dystansował się od takiej koncepcji.

Odżegnywano się również od rasizmu jako koncepcji materialistycznej, która pozostawała w sprzeczności z chrześcijańskim spirytualizmem. Endecki antysemityzm wynikający z przeciwieństw religijnych i interesów ekonomicznych nie sięgał do kwestii ras. Teoretycznie wyprowadzano go z poglądów średniowiecznego Kościoła, a w szczególności z pism św. Tomasza z Akwinu, który w tzw. Liście do księżnej brabanckiej sugerował utrzymywanie dystansu w stosunku do Żydów. Przestrzegano wręcz przed rasizmem jako ideologią niemiecką niosąca ze sobą niebezpieczeństwo podporządkowania się wpływom z tamtego kierunku. Nic więc dziwnego, że w latach okupacji odnotowuje się pozytywne zachowania w stosunku do Żydów, niektórych prominentów, np. z Szańca (kontynuacja przedwojennego ONR-ABC), które zaowocowało później odznaczeniami ich przez instytut Yad Vashem18.

Warto też przypomnieć, że „młoda” endecja i grupy secesyjne porzuciły już dawno uznawanie narodu za wartość najwyższą. Wartością najwyższą mógł być tylko Bóg. Wyznawano też kulturową koncepcję narodu.

Endecki stosunek do włoskiego faszyzmu doskonale ilustruje anonimowa wypowiedź zamieszczona w piśmie Szczerbiec w 1931 roku. Autor ukrywający się pod pseudonimem Italikus pisał:

„Dziś dopiero widać, że na filozofii faszyzmu zaciążył szkodliwie wpływ niemiecki, mianowicie wpływ doktryny Hegla. Heglowskie ubóstwienie państwa, które stało się zasadą przedwojennych Prus.(…) nadmierna egzaltacja państwem wywołała konflikt z religią panującą, z Kościołem katolickim. Szczególnie wychowanie młodzieży w ideologii wszechpotęgi państwa, częściowe usunięcie jej spod wpływu rodziny, religii, uczenie dzieci nienawiści do wszystkiego co nie faszystowskie, sprowadziło zarzuty pogańskości i materializmu, a w konsekwencji spowodowało ostry konflikt z Watykanem.(…) Faszyzm był zrazu nie tylko zbawienną reakcją na komunizm, lecz również rozumną reakcją na rozwydrzony liberalizm i demokrację, posunął się zbyt daleko, bo aż do przesadnego kolektywizmu. Zwalczywszy mrzonkę indywidualistyczną, nie potrafił uszanować słusznych praw jednostki w narodzie, podporządkowując ją nadmiernie zbiorowości. Jest to wypaczenie idei narodowej w państwie katolickim, gdyż zarówno zdrowy nacjonalizm, jak i katolicyzm, nakładając jednostce pewne obowiązki moralne, pozostawia jej swobodę bytu i rozwoju, nie etatyzując dusz ani umysłów”19. W wypowiedzi widać wyraźnie postawę personalistyczną i wpływ tomizmu, który cytowano w endecji z biegiem lat coraz częściej. Endecka koncepcja ustroju była koncepcją środka. Reprezentując właściwości „rewolucji antyliberalnej” jednocześnie odrzucała totalitaryzm. Myśl katolicka nabierała w tym środowisku coraz to większego znaczenia służąc do interpretacji wszystkich istotnych zjawisk.

Również widać jej obecność bardzo wyraźnie w kwestiach gospodarczych. Naczelny ideolog gospodarczy prof. Roman Rybarski, zwolennik gospodarki liberalnej choć skorelowanej z interesem narodowym został pod koniec dwudziestolecia w endecji zmarginalizowany. Jego miejsce zajął Adam Doboszyński ze swoją Gospodarką Narodową, gdzie pisał, iż opiera się na myśli Akwinaty dlatego, że „był on świętym”20. „Młoda” endecja podobnie jak i inne europejskie ruchy reprezentujące „formację klerykalno-konserwatywną” może być również zakwalifikowana do nurtu, jakim jest tradycjonalizm katolicki, który odrzucał całą nowoczesność nawiązując do układu cywilizacyjnego zburzonego przez rewolucję francuską i ducha oświecenia. Ideałem i punktem odniesienia stało się chrześcijańskie średniowiecze a wyrazem atencji do tej epoki była idea „nowego średniowiecza”, którą starał się uzasadnić emigracyjny filozof rosyjski Mikołaj Bierdiajew. On też napisał popularną do dzisiejszego dnia w kręgach katolickich książkę pt. Nowe Średniowiecze, przełożoną na język polski przez jednego z działaczy narodowych. Książka ta zawierała wizję cywilizacji podporządkowanej wymogom religii, która „nie może być sprawą prywatną”, ale powinna być czynnikiem „wszechogólnym i wszystko określającym”21. Bierdiajew krytykował renesans, który „zawiódł” i wieki późniejsze. Wobec takich ideałów ducha oczywiście kapitalizm i cała tzw. nowoczesność zwrócona w kierunku osiągnięć technicznych i ogólnie materialnych, nie mogły się spotkać z życzliwością podobnie myślących co wymieniony filozof. Rozwiązaniem współczesnych bolączek społeczno-gospodarczych wydawał się być ustrój cechowy i małe warsztaty zamiast związanego z kapitalizmem i występowaniem proletariatu industrializmem, co też żarliwie propagował Doboszyński w swojej Gospodarce narodowej i co spotykało się z aplauzem wśród „młodej” endecji i w ONR-ABC. Falanga natomiast miała już na tym i innych polach odrębne zdanie. Można ją uznać za propagatorkę ideologii bliskiej faszyzmowi z tą jednak zasadniczą różnicą, że również szermowała hasłem Katolickiego Państwa Polskiego Narodu. Od włoskiego faszyzmu różnił ją przede wszystkim inny stosunek do religii i Kościoła katolickiego.

Tu jeszcze raz wypada podkreślić, że historiografia inspirowana ideologią komunistyczną nie podejmowała takich, jak wyżej analiz brnąc z uporem wartym lepszych spraw w interpretacyjne schematy sięgające korzeniami nawet do orzeczeń II Międzynarodówki.

Kończąc ten wątek trzeba jeszcze podkreślić, że „młoda” endecja jak i ONR-ABC oraz ich okupacyjne kontynuacje nie propagowały również idei „nowego człowieka” czy budowy „nowej kultury”, imperium i militaryzmu. Byłoby to sprzeczne z ich tradycjonalizmem. W latach okupacji szczególnie „Szaniec” włożył wiele energii w propagowanie odzyskania od Niemiec po ich spodziewanej klęsce Ziem Zachodnich.

Aby zarysować obraz podjętego tu zagadnienia wystarczająco wyraziście, trzeba jeszcze zwrócić się w kierunku drugiego reprezentanta „dynamicznego faszyzmu”, według terminologii historyka Trevor-Ropera, jakim były Niemcy. Tu sprawa wyglądała zgoła inaczej. O ile, jak twierdzą historycy, we Włoszech brak było dla faszyzmu odpowiedniej gleby kulturowej, to w Niemczech gleba tak już istniała. Tamtejsza kultura od dawna ulegała przemianom a niemiecka religijność przeżywała już w XIX wieku głęboki kryzys. Szczególnie dotyczyło to niemieckiego protestantyzmu. Zaczyna się tam mówić o „religii narodowej”, której rzecznikiem był orientalista i teolog Paul de Lagarde. Ta nowa, jednak nie sprecyzowana wyraźnie przez pomysłodawcę, religia mogłaby dopiero – jak głosił – stać się „duszą Niemiec”22. Zainspirowani taką ideą inni wysuwają koncepcje „germanizacji chrześcijaństwa” co miałoby oznaczać najogólniej rzecz ujmując pozbycie się jego bardzo ważnych aspektów etycznych. Tu najbardziej był znany były pastor Artur Bonus autor licznych prac na ten temat. Między innymi mówi on o „germańskim” Chrystusie przykrojonym na kształt germańskiego króla i wodza. W zarysowywanym przez niego ujęciu tego zagadnienia brak jest miejsca dla takich wartości jak miłosierdzie, pokora, litość czy współczucie. Według wspomnianego ideologa są to cechy żydowskie wynikłe z opłakanej na ogół sytuacji narodu żydowskiego, która zrodziła adekwatną psychikę inną od germańskiej „dumnej”, „wojowniczej” i dążącej za wszelką ceną do „panowania”23. Kontynuacją takiego prądu myślowego byli tzw. Deutsche Christem – ruch starający się dopasować chrześcijaństwo do ducha III Rzeszy24. W konsekwencji erozji ortodoksji religijnej w Niemczech i pochodną uwielbienia dla „germańskości” oraz jej wyimaginowanego ducha, z początkiem XX wieku pojawiają się tam także różne ruchy neopogańskie odrzucające już w całości chrześcijaństwo jako pierwiastek obcy i głoszące sprzeczny z „germanizmem” etos. W kraju tym szeroko rozwija się także wiele innych elementów w obrębie tamtejszej kultury, jak np. filozofia Fryderyka Nietschego krytykująca ostro chrześcijaństwo i jego etykę, historiografia i muzyka (Wagner) krzewiąca kult dawnych Germanów, dociera tam i zadamawia się rasizm oraz darwinizm społeczny. Według prof. Leona Halbana, nie żyjącego już badacza tamtejszych relacji pomiędzy religią a polityką, w Niemczech wytwarzał się specyficzny grunt podatny dla takich idei jak nazizm. Halban wręcz twierdził, że „Niemcy wychodzą z Europy” a hitleryzm stał się tylko ostatnim stadium łańcucha przemian, które zaczęły się już dawno w głębi XIX w. Takiej sytuacji nie było nawet we Włoszech ani tym bardziej w wielu innych krajach europejskich. Dlatego też „rewolucja antyliberalna” przybrała u naszych zachodnich sąsiadów zupełnie inny kształt i miała inny charakter nie tylko pod względem ustrojowo-politycznym, ale i aksjologicznym niż tam, gdzie zafunkcjonował „klerykalny konserwatyzm”.

Niestety w latach stalinizmu wzmiankowany właśnie uczony nie miał już możliwości dalszego rozwijania swoich badań i konstruowania adekwatnych interpretacji. Zaczęła bowiem obowiązywać „jedynie słuszna” marksistowska wykładnia dziejów, w której byt, a nie idee kształtują świadomość.

Bez znajomości tego rodzaju faktów i rozumienia mechanizmów kulturowych nie da się uporządkować poglądów na powyższe zagadnienia. Łatwiej pada się ofiarą propagandowych sugestii o ile w ogóle chce się dochodzić jakiejś prawdy.

*

Na koniec trzeba poświęcić trochę uwagi kwestii niektórych emblematów i haseł demonstrowanych podczas ostatniego Marszu Niepodległości w dniu 11 listopada br. krytykowanych szeroko, jako faszystowskie, pod pretekstem których pewne zagraniczne czynniki polityczne oraz media próbowały dyskredytować tą uroczystość. W rzeczywistości emblematy te i hasła nie przypominały tradycyjnych znaków endecji czy ONR-u.

Nie tylko bowiem w krajach Europy i w Stanach Zjednoczonych, ale także i w Polsce funkcjonują formacje neonazistowskie. U nas są one nielegalne i bardzo nieliczne. Nie mają nic wspólnego z tradycją polskiego obozu narodowego, a nawet z niechęcią i lekceważeniem traktują przedwojennych nielicznych polskich narodowych socjalistów, którzy identyfikowali się z katolicyzmem i byli negatywnie nastawieni do Niemiec. Obecni polscy neonaziści oczywiście nie wykazują pozytywnego zainteresowania chrześcijaństwem. Wydają prymitywne gazetki, tzw. „ziny”, kolportowane z rąk do rak. Są one o tyle godne uwagi, że obnażają ich całkowitą nicość intelektualną oraz zależność od ducha nazizmu i stanowią dosłowne kalki z różnych hitlerowskich czasopism. Na ogół ich wydawcy stoją na stanowisku, że III Rzesza była pewnym prekursorem „białej” i „aryjskiej” Europy oczywiście pod egidą Niemiec. Przyznają, że Hitler przeciągnął strunę i niepotrzebnie niszczył inne białe narody, co nie może się już więcej powtórzyć. Prawdopodobnie dlatego głównym bohaterem bywa tam Rudolf Hess. Sympatie budzą też nie niemieckie formacje SS, które pod koniec II wojny światowej stały się dość liczne. Zgodnie z przekazem wzmiankowanych „zinów” są one symbolem braterstwa „białej Europy” w obronie przed obcymi.

Obraz tych grupek byłby niepełny, gdybyśmy zapomnieli dodać, że nacjonalizm, będący przecież afirmacją odrębności narodowych, w ich obrębie jest traktowany jako idea niepotrzebna. To ostatnie nastawienie, jak i gotowość do uległości obcemu hegemonowi przypomina sytuację znaną z dziejów sowieckiego komunizmu, gdzie głównym i godnym podziwu miał być tylko naród rosyjski, zaś inne narody w przyszłości miały się rozpłynąć, tracąc swoją tożsamość, a całość tego obozu była kierowana z jednego centrum tj. z Moskwy. Podobną rolę u wzmiankowanych neonazistów miałby odgrywać Berlin. Mamy tu więc do czynienia znowu z pewną nową formą międzynarodówki. Można się tam także dopatrywać wpływu niechęci do państw narodowych generowanej przez siły prące do głębokiej integracji Europy.

Hasła i propagandę grupek neonazistowskich we współczesnej Polsce zebrał i opisał w ostatnim rozdziale swojej książki pt. Polscy faszyści i narodowi socjaliści wydanej w roku 2007 krakowski politolog Olgierd Grott25. Tam też odsyłam zainteresowanych.

Bogumił Grott

Pierwotny tytuł powyższego artykułu brzmi: Wpływ komunistycznego systemu totalitarnego na naukę na przykładzie lansowanego wizerunku polskiego obozu narodowego w kontekście innych ruchów prawicowych Europy.

————————

1 B. Grott, Dylematy polskiego nacjonalizmu: powrót do tradycji czy przebudowa narodowego ducha, Warszawa 2015, rozdz. Reakcja antyliberalna w międzywojennej Europie jako tło dla polskiego nacjonalizmu, s. 100-102. Zjawisko to co prawda przy użyciu innej terminologii trafnie ujął A. Trzaska-Chrząszczewski, Przypływy i odpływy demokracji, Warszawa 1939, s. 83-87.

2 H.R. Trevor-Roper, Zjawisko faszyzmu (w:) Faszyzmy europejskie (1922-1945) w oczach współczesnych i historyków, wybr. J. Borejsza, Warszawa 1979, s. 418.

3 F. Sardá y Salvany, Liberalizm jest grzechem, Poznań 1995, passim.

4 R. Pipes, Rosja bolszewików, Warszawa 2005, s. 259

5 Tamże, s, 254.

6 M. Malia, Sowiecka tragedia – historia komunistycznego imperium rosyjskiego 1917 – 1991, Warszawa 1998, s. 245.

7 Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, Warszawa 1999, s. 21.

8 W. Poliszczuk, Dowody zbrodni OUN i UPA, Toronto 2000, passim; Tenże, Integralny nacjonalizm ukraiński jako odmiana faszyzmu, t. 1 – 5, Toronto 1998 – 2003, passim.

9 B. Grott, Rola katolicyzmu w ideologii obozu narodowego w świetle pism jego ideologów i krytyki katolickiej (zarys problematyki badawczej), Dzieje Najnowsze 1980, nr. 1, s. 63 – 94.

10 B. Grott, Dylematy polskiego nacjonalizmu…. , rozdz. III Ewolucja ku Katolickiemu Państwu Narodu Polskiego, s. 129 – 303.

11R. Dmowski, Kościół, Naród i Państwo, Warszawa 1927, s. 13.

12 Zob. B. Grott, Nacjonalizm i religia. Proces zespalania nacjonalizmu z katolicyzmem w jedną całość ideową w myśli Narodowej Demokracji 1926 – 1939, Kraków 1984, passim.

13 W. Nowosad, W walce i Katolickie Państwo Narodu Polskiego, Lwów 1938, passim.

14 Książka ta zaginęła podczas Powstania Warszawskiego a ocalałe fragmenty zostały opublikowane w roku 1997 we Wrocławiu.

15M. Poradowski, Katolickie Państwo Narodu Polskiego, Wrocław 1997, s. 48.

16 Uczyniono to w pełnym zakresie w książce autora niniejszego artykułu. Zob. B. Grott, Dylematy polskiego nacjonalizmu….. , ss. 415.

17 J.M. Bocheński OP, List do redakcji „Prosto z mostu”, Prosto z mostu, 1938, nr. 8.

18 E. Kemitz, Wspomnienia z pracy politycznej i społecznej w latach 1923 – 1956, Londyn 1983; S. Bojemski, Narodowe Siły Zbrojne w powstaniu warszawskim, Warszawa 2009, s. 256, 385.

19 Italikus, Ewolucja faszyzmu, „Szczerbiec”, 1931, nr 23, s. 2-3.

20 A. Doboszyński, Gospodarka narodowa, Warszawa 1934, s. 7.

21 M. Bierdiajew, Nowe Średniowiecze, warszawa 1936, s. 9.

22 P. De Lagarde, Nationale Religion, Jena 1874, s. 6, 10.

23 A. Bonus, Vom Stöcker zu Neumann. Ein Wort zur Germanisierung des Christentums, Heilbronn 1896, passim; R. Lächele, Germanisierung des Christentums – heroisierung Christi-Arthur Bonus-Max Brawer-Julius Bode,(w:) Völkische Religion und Kriesen der Moderne,( red.) S. Schnurbein, J.H. Ulbricht, Würzburg 2001, s. 165 – 183.

24 Zob. L. Halban, Religia w III Rzeszy, Lwów 1936, s. ; Tenże, Religia starogermańska i jej aktualne znaczenie w Niemczech, Lublin 1949, passim; Tenże, Mistyczne podstawy narodowego socjalizmu, Lublin 1947, passim.

25 O. Grott, Faszyści i narodowi socjaliści w Polsce, Kraków 2007, rozdz. Narodowi socjaliści w III Rzeczypospolitej, s. 275 – 310.

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jwu
    jwu :

    Nie wiem, dlaczego pisząc o faszyzmie wstawiono zdjęcie z marszu niepodległości w Polsce? Panowie dziennikarze Kresy.pl,podejrzewam ,że posiadacie wiele zdjęć z Ukrainy, ukazujących pochody banderowców (wzorowane na manifestacjach hitlerowskich).Wstawcie ,któreś z tych zdjęć by pokazać jak wygląda twarz faszyzmu.A do tego dodajcie parę fotek z Donbasu.