Były duszpasterz Narodowych Sił Zbrojnych krytycznie patrzył na posoborowe zmiany w liturgii i demaskował antyliturgiczne tendencje reformatorów.

Odnośnie zagadnienia samej reformy katolickiej liturgii po Soborze Watykańskim Drugim, ks.prof. Michał Poradowski przytacza w swojej książce „Kościół od wewnątrz zagrożony” definicję Mszy św. z Konstytucji „Sacrosanctum Concilium”, która podaje: „Zbawiciel nasz, podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi Swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swojego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania: sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek przyszłej chwały.”[i]

Poradowski wyraża uznanie dla tej definicji, gdy pisze „(…) nauka Soboru o Mszy św. jest całkowicie taka sama, jak tradycyjna nauka Kościoła w tej sprawie.”[ii] Według Konstytucji więc, zmiany i reformy w liturgii mają ograniczyć się tylko do tego co akcydentalne, zachowując tym samym istotę Mszy św. Kolejnymi istotnymi elementami „Sacrosanctum Concilium”, które podtrzymują i przypominają tradycyjną naukę, to zalecenie odnośnie stosowania języka łacińskiego w liturgii (nr 36); dbałość o to, aby wierni „umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać stałe teksty mszalne, dla nich przeznaczone, także w języku łacińskim (nr 54); czy też częste odwoływanie się do nauki Soboru Trydenckiego.

O ile więc w ujęciu Poradowskiego postawa Soboru w sprawie Mszy św. faktycznie jest odbiciem tradycyjnego Magisterium (encyklika Pawła VI „Mysterium Fidei” z 1965 r. zawierała te same normatywne wskazówki podkreślające równocześnie czego należy unikać w trakcie planowanej reformy liturgicznej) ze szczególnymi odniesieniami do Soboru Trydenckiego, o tyle zastosowanie tej nauki nie obeszło się bez ogromnych trudności, szczególnie na Zachodzie. To zagadnienie dotyczy przede wszystkim sposobu w jakim przeprowadzono reformę liturgiczną po Soborze oraz licznymi nadużyciami, które pojawiły się na polu liturgicznym. Dość wspomnieć słowa zmarłego kardynała Alfonsa Sticklera: „Musimy teraz zaznaczyć, że właściwa nazwa Mszy Soboru Watykańskiego II powinna brzmieć: Msza posoborowej komisji liturgicznej. Zwykłe spojrzenie na soborową Konstytucję o liturgii od razu wskazuje, że wola Soboru i wola komisji często nie są ze sobą zgodne, a nawet wprost sprzeczne.”[iii] Istnieje bogata literatura historyczno-teologiczna, która problematykę posoborowej reformy liturgicznej omawia w sposob zarówno krytyczny, ale i solidnie udokumentowany.[iv]

Konieczność zachowania łaciny w liturgii

Poradowski zauważa: „Jednym z istotnych elementów cywilizacji łacińskiej jest język łaciński. Porzucanie tego języka przez Kościół, a nawet w wielu środowiskach brutalna walka z tym jezykiem, jest także jednym z przejawów protestantyzacji katolicyzmu. Atakując łacinę, zwalcza się nie tylko sam język jako taki, lecz także i dorobek kulturalny niemal dwutysiącletni, wyrażony w tym języku. Porzucanie łaciny jest zrywaniem z myślą filozoficzno-teologiczna wyrażoną w tym języku, z kulturą łacińską, z bogactwem liturgii łacińskiej i spiewu gregoriańskiego.”[v] I choć łacina jest nadal oficjalnym językiem Kościoła, najważniejszy niejako „instrument” jego powszechności, a więc liturgia, która nierozerwalnie do czasu reformy liturgicznej była związana z tymże językiem, została w pewien sposób „ogołocona” ze swego najbardziej charakterystycznego znamienia. Pomimo jasnego stanowiska Soboru w tej sprawie[vi], paradoksem wydają się słowa mowiące o konieczności „wielkiej ofiary” z języka łacińskiego papieża Pawła VI wypowiedziane 26 listopada 1969 r., który właśnie, o dziwo, w imię Soboru sankcjonował porzucenie łaciny w liturgii: „ (…) w ten sposób utracimy w wielkiej części to cudowne i niezrównane bogactwo artystyczne i duchowe, którym jest chorał gregoriański.”[vii] Choć w tej samej wypowiedzi, twierdził, że „łacina nie zniknie zupełnie z naszego Kościoła” i wymagał, aby „wierni potrafili spiewać razem po łacinie, według łatwych melodii, co najmniej kilka części stałych Mszy-zwłaszcza Wyznania wiary i Modlitwe Pańską”[viii], to skutki reformy liturgicznej poszły w całkowicie w  innym kierunku.

Jeden z prekursorów „ruchu liturgicznego”, benedyktyn Dom Prosper Gueranger, wydaje się potwierdzać tezę Poradowskiego o tym, że porzucenie łaciny jest elementem protestantyzacji Kościoła,[1] gdy pisze: „Nienawiść do łaciny jest wrodzona wszystkim wrogom Rzymu. Uznają ją oni za więź łacząca katolików na całym świecie, za arsenał ortodoksji przeciw subtelnościom ducha sekciarskiego. (…) Musimy przyznać, że mistrzowskim posunięciem protestantyzmu jest wypowiedzenie wojny swiętemu językowi. Gdyby udało im się go kiedys zniszczyć, byliby na prostej drodze do zwycięstwa.”[ix]

Równie ciekawe spostrzeżenia, istotne z punktu widzenia rozważań księdza Poradowskiego, czyni N. Gihr w swojej książce „The Holy Sacrifice of the Mass”: „Bardzo stara praktyka celebrowania Mszy na Zachodzie nie w żywym języku danego narodu, lecz w języku martwym, przeważnie niezrozumiałym dla ludu, tj. po łacinie, była często przedmiotem ataków od dwunastego wieku aż do naszych czasów. Ataki te wywodziły się głównie z ducha heretyckiego, schizmatyckiego, z pychy narodowej wrogiej Kosciołowi lub też z powierzchownego i sztucznego ducha oświecenia, z płytkiego i jałowego racjonalizmu, całkowicie zapoznającego istotę i obiekt katolickiej liturgii, a zwłaszcza jej głęboko mistyczny aspekt ofiarny. W próbach ograniczenia języka łacińskiego i zastąpienia go językiem narodowym tkwił mniej lub bardziej świadomy plan rozbicia katolickiej jedności, osłabienia więzów z Rzymem, stłumienia ducha katolickiego, zniszczenia pokory i prostoty wiary. (…) Kościół ekskomunikuje wszystkich, którzy ośmielaja sie deklarować język narodowy jako konieczny i jedyny dopuszczalny język liturgii.”[x]

Tak więc „Całkowite porzucenie łaciny równałoby się porzuceniu chrześcijańskiej myśli wielu stuleci, a więc znacznej części tradycji, na to mogą się odważyć tylko barbarzyńcy.”[xi]

Protestantyzacja w szczególny sposób wpłyneła na rozwój i na kształt posoborowej liturgii, czyli „Novus Ordo Missae”. „Jeśli chodzi o nową liturgię mszalną to sami protestanci twierdzą, że została ona, przynajmniej kanon i drugi i czwarty, dostosowany do wymagań luteranizmu. Także wielu katolików nawróconych z protestantyzmu z rozpaczą i bólem, rozpoznaje w nowej liturgii mszalnej ceremonie protestanckie.”[xii]

Protestantyzacja katolicyzmu to fakt

Ta opinia wydaje sie byc uzasadniona, nie tylko teologiczne ale dzięki historycznym świadectwom różnych osób. Sam fakt, że w pracach komisji, która opracowywała nowy porządek Mszy, uczestniczyło 6 protestanckich obserwatorów, stał się później powodem licznych kontrowersji. Choć oficjalnie w trakcie Soboru, jak i prac komisji, nie pozwalano obserwatorom włączać się do debaty, to jednak, jak podaje Michael Davies: „Wieczorem (…) miało zawsze miejsce spotkanie informacyjne obserwatorów z ‘periti’ [tj. katolickimi ekspertami teologicznymi Soboru-przyp.aut.], którzy przygotowywali projekty obrzędów, i podczas tych spotkań z pewnością pozwalano im komentować, krytykować i czynić sugestie. To ‘periti’ decydowali później, czy ktoreś z ich sugestii warte były zgłoszenia podczas sesji plenarnych ‘Concilium’.” [xiii] Davies również podaje ciekawe świadectwo Kardynała W.W. Bauma, który na łamach prasy stwierdził odnośnie obserwatorów, iż: „Nie są oni poprostu obserwatorami, ale również konsultantami i uczestniczą w pełni w dyskusjach nad katolicką odnową liturgiczną. Nie tylko przysłuchują się, ale współpracują.”[xiv]

Bardzo ciekawe w tym kontekście rozważań Poradowskiego nad wpływem protestantyzmu na Nową Mszę jawią sie także slowa wybitnego myśliciela katolickiego i bliskiego przyjaciela papieża Pawła VI Jeana Guittona, który w 1993 r. wspominał okoliczności wydania nowego Mszału: „Paweł VI robił wszystko, co mógł, aby oddalić katolicką Mszę od tradycji Soboru Trydenckiego na rzecz protestanckiej Wieczerzy Pańskiej. (…) Innymi słowy, widzimy u Pawła VI ekumeniczną intencję wyrzucenia wszystkiego lub przynajmniej skorygowania wszystkiego, co jest zbyt katolickie, ze Mszy oraz zbliżenie Mszy-powtórzę to raz jeszcze-tak silnie jak możliwe do liturgii kalwińskiej.”[xv]

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Biskup Schneider: katolicy nie są zobowiązani do ślepego posłuszeństwa papieżowi 

Dr. M.G. Siegvalt, wykładowca teologii dogmatycznej na protestanckim wydziale Uniwersytetu w Strasburgu na łamach „Le Monde”, 22 listopada 1969 r. tak stwierdził:„Nic w odnowionym Mszale nie stanowi prawdziwego problemu dla ewangelickiego protestanta.”[xvi]

Abstrahując od zagadnienia na ile Nowa Msza stanowi pewne odbicie protestanckiej liturgii i doktryny, Poradowski pisze „Nadto wielu biskupów i księży, otwartych zwolenników protestantyzmu, świadomie i celowo taką właśnie daje interpretację nowej liturgii mszalnej, wbrew jasnym oświadczeniom Soboru.”[xvii] Problemem jest więc kreowanie pewnej „posoborowej mitologii” lub „rzeczywistości”, która w jaskrawy sposób odbiega od założeń, przynajmniej tych liturgicznych, Soboru Watykańskiego Drugiego.

Michał Krupa

 

[i] Sobor Watykanski II, Konstytucja o Liturgii Sacrosanctum Concilium, 47. Cyt. za. Poradowski, Kościół…, s. 198.

[ii] Tamże.

[iii] Kard. A. M. Stickler, Teologiczna atrakcyjność Mszy trydenckiej, „Christianitas” 1 / 2 (1999), s. 29.

[iv] Patrz m.in: Kard. J. Ratzinger, Duch liturgii, Poznan 2002.; M. Davies, Liturgiczne bomby zegarowe. Zniszczenie katolickiej wiary poprzez zmiany w katolickim kulcie, Warszawa 2004.; M. Davies, O Komunii na rękę i podobnych nadużyciach, Warszawa 1999.; Bractwo Kapłańskie św. Piusa X, Rewolucja Liturgiczna. Problemy z nowym rytem Mszy,Warszawa 2003.; K. Gamber, Zwróćmy się ku Panu! Zagadnienia dotyczące budownictwa kościelnego i modlitwy zwróconej na wschód, Poznań 1998.; Kard. A. Ottaviani, Kard. A. Bacci, Krótka krytyczna analiza Nowego Porządku Mszy. List kardyłów Alfreda Ottavianiego i Antonio Bacciego do Jego Swiętobliwości papieża Pawla VI, „Nova et Vetera”  (1998), s. 264-286; P. Milcarek, Między Mszą i Mszą, „Christianitas”  21 / 22 (2005), s. 233-267; Bp. J.R. Laise, Komunia sw. na reke? Dokumenty i historia, Krakow 2007.

[v] Tamże, Kościół od wewnątrz zagrożony, Wrocław 1994,  s. 68.

[vi] Patrz: Konstytucja o Liturgii Sacrosanctum Concilium,  36 i 54. Cyt. za Poradowski, Kościół…, s. 199.

[vii]  Cyt. za: Milcarek, Miedzy Mszą…, dz.cyt.,  s. 256.

[viii] Tamże.

[ix] Cyt.za: Davies, Liturgiczne…, s. 62.

[x] N. Gihr, The Holy Sacrifice of the Mass, St. Louis 1908, s. 319-321. Za: K. Stehlin, Fałszywe pojęcie liturgii, w: M. Davies, Liturgiczne…, s. 112.

[xi] Poradowski, Kościól…, s. 68.

[xii] Tamże, s. 72.

[xiii] Davies, Liturgiczne…, s. 77.

[xiv] Tamze, s. 76.

[xv] Milcarek, dz.cyt., s. 256.

[xvi] Davies, Liturgiczne…, s. 53. Davies podaje tutaj również opinie innych protestanckich teologów, którzy wyrażają swoją aprobatę dla Nowej Mszy.

[xvii] Poradowski, Kościół…, s. 72.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply